Skryba
W odcinkach 9 i 10 przedstawiłem problemy niewidomych  z dostępem do pisma i ich rozwiązywanie. Teraz przyszedł czas na rozwiązanie  problemów dostępu osób niewidomych do szkoły. Oczywiście, problemy te zostały w  znacznej mierze rozwiązane, a w niektórych przypadkach nawet ponad wszelką miarę.  Nie stało się to od razu, z dnia na dzień. Trzeba było starań wielu osób i nie  udało się uniknąć błędów. Błędów, jak już wiemy, nie udało się również uniknąć  w okresie poszukiwania pisma dla niewidomych i wdrażania różnych pomysłów przy  nauczaniu niewidomych. Tak czy owak błędy to rzecz ludzka, a tyflopedagogika  nie popełniła ich aż tak dużo, jak na przykład medycyna. 
Niewidomi są częścią społeczeństwa, w którym żyją.  Nie można więc rozpatrywać spraw ich dotyczących w oderwaniu od stosunków  społeczno-ustrojowych, poziomu rozwoju gospodarczego, stanu świadomości  społecznej, stanu prawnego, materialnej i społecznej infrastruktury. 
 Początkowo, w  dawnych tysiącleciach, nauczanie młodzieży miało charakter praktyczny. Dzieci  uczyły się od rodziców wykonywania różnych prac, na przykład uprawy roli. Były  jednak czynności, które wymagały nauczyciela, instruktora, mistrza. 
      W starożytnej Sparcie na przykład bardziej  zorganizowane nauczanie polegało na nauce jazdy konnej i posługiwania się  bronią. Zrozumiałe, że w tych dziedzinach niewidomi nie mieli żadnych szans.  Zresztą pozbywano się dzieci, u których stwierdzono jakieś mankamenty fizyczne. 
      Później jednak, kiedy następował postęp w różnych  dziedzinach, zakres nauczania musiał być poszerzany. Następowało też jego  sformalizowanie i prawne uregulowanie. 
      W Sparcie od siódmego roku życia państwo przejmowało  nauczanie. Chłopcy byli skoszarowani, hartowani na ból i niewygody, ćwiczeni  fizycznie - przygotowywani głównie do walki. 
      Organizowani byli w oddziały wojskowe i bardzo  rygorystycznie traktowani. Celem było wychowanie sprawnych żołnierzy. Zresztą  nauka ta była podzielona na etapy i trwała bardzo długo. Mężczyzna stawał się  pełnoprawnym obywatelem dopiero po odbyciu służby wojskowej, czyli w wieku  trzydziestu lat. 
      W Atenach były inne cele wychowania i nauczania. 
      Pierwsze przepisy prawne dotyczące nauczania -  sformułował Solon w siódmym wieku p.n.e. Nauka była płatna. Chłopcy uczyli się  głównie czytania i pisania oraz pływania. Celem był wszechstronny rozwój  dziecka. Uwzględniano jego uzdolnienia, chęci i upodobania. Wychowanie i  nauczanie dzielono na: intelektualne, czyli naukę i sztukę, moralne i fizyczne. 
   W tym ostatnim  obowiązkowe było pływanie i złożony z pięciu konkurencji pentatlon, na który  składały się: biegi, skoki, rzut dyskiem, rzut oszczepem i zapasy. 
   Oczywiście,  nauczaniem objęte były dzieci tylko wolnych obywateli. Niewolnicy przeznaczeni  byli do prac fizycznych. 
   Młodsze dzieci  uczyły się w domu, a starsze w szkołach, później w gimnazjonach. 
      Nie będę dokładnie opisywał wszystkich różnic  występujących w różnych krajach i w różnych okresach historycznych.  Streszczenie problemu znalazłem w Wikipedii. Czytamy: 
  "W starożytnej Grecji gimnazjon był najczęściej  rodzajem parku wraz z budynkiem przeznaczonym do uprawiania ćwiczeń fizycznych.  Później coraz częściej organizowano w nim spotkania towarzyskie i prowadzono  dysputy, by w następnym okresie miejsce stało się publiczną szkołą średnią. Od  czasów Nerona instytucja tego rodzaju funkcjonowała także w starożytnym Rzymie. 
      Współcześnie (od czasów renesansu) gimnazja to  różnego typu szkoły średnie, ogólnokształcące i zawodowe, między innymi w  Austrii, Niemczech, Danii, Szwecji, Norwegii, a w Polsce po reformie w latach  trzydziestych XX wieku". 
      I dalej: 
  "Na przestrzeni wieków gimnazja kształciły w  zasadzie tylko młodzież męską. Gimnazja dla dziewcząt powstały w XIX wieku. W  różnych krajach szkoła określana jako gimnazjum zajmuje różne miejsce w  procesie kształcenia, na przykład w Niemczech gimnazjum oznacza szkołę średnią  ośmioletnią lub dziewięcioletnią. Po jej ukończeniu jest możliwe podjęcie  studiów wyższych przy spełnieniu dodatkowych warunków. 
      W Polsce gimnazjum ma mniejszą rangę i kształci  młodzież w wieku 13-16 lat. Dopiero jego ukończenie daje możliwość podjęcia  nauki w liceum..." 
      Nazwa "liceum" pochodzi również ze  starożytności - łac. licaeum od ogród przy świątyni Apollina Wilkobójcy. 
      Jest to rodzaj szkoły średniej w różnych krajach. W  Polsce liceum ogólnokształcące od 1999 r. jest szkołą ponadgimnazjalną, w  której nauka trwa 3 lata, kończy się maturą i uprawnia do studiów na wyższej  uczelni. W 2015 r. rozpoczęła się dyskusja nad kolejną reformą szkolnictwa w  naszym kraju. Proponowana jest likwidacja gimnazjum, wydłużenie nauki w  szkołach podstawowych do ośmiu lat i w liceach do lat czterech. 
   W  średniowieczu istniały szkoły parafialne, które przygotowywały młodzież męską  do nauki w szkołach katedralnych lub kolegiackich. 
      W okresie średniowiecza powstawanie i funkcjonowanie  placówek szkolnych nadzorował Kościół. Szkoły realizowały cele wyznaczane przez  Kościół. Wyjątkiem od tej praktyki były ośrodki kształcenia o charakterze  prywatnym na Półwyspie Apenińskim. Priorytetowym celem tych szkół było przygotowywanie  młodzieży do wykonywania tzw. świeckich zawodów. 
      Warto jeszcze zająć się przez chwilę szkołami  wyższymi - uniwersytetami. W Wikipedii czytamy: 
  "Uniwersytet (łac. universitas magistrorum et  scholarium, ogół nauczycieli i uczniów) - najstarszy rodzaj uczelni o  charakterze nietechnicznym, której celem jest przygotowanie kadr pracowników  naukowych oraz kształcenie wykwalifikowanych pracowników. W Polsce wyraz  "uniwersytet" może być używany w nazwie uczelni, której jednostki  organizacyjne posiadają uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora co  najmniej w dziesięciu dyscyplinach, w tym co najmniej po dwa uprawnienia w  każdej z następujących grup dziedzin nauki: 
   -  humanistycznych, prawnych, ekonomicznych lub teologicznych, 
      - matematycznych, fizycznych, nauk o Ziemi lub  technicznych, 
      - biologicznych, medycznych, chemicznych,  farmaceutycznych, rolniczych lub weterynaryjnych. 
      Cechą charakterystyczną uniwersytetów jest autonomia,  która sprowadza się do stanowienia rozległych uprawnień statutowych o  charakterze samorządowym". 
      Najstarsze uniwersytety powstały w XI i XII wieku we  Włoszech, we Francji i w Anglii. 
      W Polsce Akademia Krakowska (obecnie Uniwersytet  Jagielloński) powstała w 1364 r. Założył ją Kazimierz Wielki. Była to pierwsza  w Polsce i druga w Europie Środkowej wyższa uczelnia. 
      W Akademii istniały wydziały: prawniczy, medyczny i  sztuk wyzwolonych. 
      Nazwa Uniwersytet Jagielloński pochodzi od króla  Władysława Jagiełły oraz królowej Jadwigi, gdyż za ich panowania Akademię  Krakowską zreformowano. 
   Jak widzimy,  obecne szkolnictwo korzeniami tkwi w starożytności. Nie dotyczy to jednak  niewidomych. Oni nie byli systematycznie nauczani. Jeżeli niewidomy pochodził z  bogatej rodziny i był ponadprzeciętnie uzdolniony, zdobywał wykształcenie i  osiągał liczące się rezultaty w nauce, muzyce czy literaturze. Dla reszty, dla  przeciętnych i dla mniej zamożnych wykształcenie zupełnie nie było dostępne,  albo było czymś wyjątkowym. 
Zorganizowane nauczanie niewidomych rozpoczęło się  bardzo późno, bo dopiero w roku 1784 powstała w Paryżu pierwsza na świecie  szkoła, która w 1786 r. przyjęła nazwę Królewski Instytut dla Młodych  Niewidomych. Młodzież bez niepełnosprawności mogła uczęszczać do różnego rodzaju  szkół, z wyższymi włącznie, od wieluset lat, a nawet od paru tysięcy lat.  Młodzi niewidomi takiej możliwości nie mieli. 
      Istniało kilka przyczyn tak późnego zainteresowania  się nauczaniem dzieci niewidomych. 
   Przede  wszystkim świadomość społeczna nie sprzyjała podejmowaniu i rozwiązywaniu tego  problemu. Nikt nie wierzył w możliwości nauczania niewidomych, a nawet w taką  potrzebę. Niemal powszechnie uważano, że jałmużna i dobroczynność rozwiązuje  wszystkie tego rodzaju problemy. Świadomość była tak niska, że nawet  organizowano imprezy rozrywkowe, które polegały na wyśmiewaniu się z  niewidomych, poniżaniu ich i lżeniu. 
   Drugim powodem  była stosunkowa niewielka liczba niewidomych dzieci i to rozproszona po całej  Europie czy innych krajach i kontynentach. Warunki komunikacyjne nie sprzyjały  łatwemu przemieszczaniu się i podejmowaniu nauki daleko od miejsca  zamieszkania. 
      Poważnym problemem było rozdrobnienie niektórych  państw na liczne państewka pooddzielane granicami. Dotyczy to przede wszystkim  Niemiec i Włoch. Liczne granice również nie sprzyjały podróżom. 
      Ważnym powodem zaniedbań był brak pisma dostosowanego  do potrzeb i możliwości niewidomych. Bez posługiwania się pismem nauczanie jest  niemal niemożliwe. 
      Mimo tych trudności kilkoro niewidomych w wieku  osiemnastym wyróżniło się w działalności artystycznej i naukowej. Były to osoby  zamożne, pochodzące z rodzin mających wpływy w sferach arystokratycznych,  finansowych i gospodarczych, no i oczywiście wybitnie uzdolnione. Osoby te nie  uczęszczały do szkół, uczyły się prywatnie. 
      Jak pisze Max Schoffler w książce pt. "Niewidomy  w życiu narodu": 
      Maria Teresa Paradiz (1759-1824), wzrok straciła w  trzecim roku życia. Była wybitnie uzdolniona muzycznie. Koncertowała na dworach  koronowanych głów i w wielu miastach ówczesnej Europy. 
   Fr. Ludwik  Dulon (1769-1826) z Oranienburga - niewidomy od urodzenia, był utalentowany  muzycznie. Został artystą flecistą i już w trzynastym roku życia rozpoczął  koncerty, z którymi jeździł niemal po całej Europie. Został zaangażowany na  carskiego muzyka kameralnego w Petersburgu. Był również kompozytorem i napisał  wiele utworów muzycznych. Stworzył własny system dotykowych znaków pisarskich,  który umożliwił mu robienie notatek. 
      R. Weissenburg urodził się w 1756 r. Wzrok stracił w  siódmym roku życia. Odebrał staranne wykształcenie u znakomitego nauczyciela  prywatnego. Osiągnął szczególnie dobre wyniki w matematyce i w językach obcych. 
   Udowodnili  oni, a także wielu innych, że niewidomi mogą rozwijać zdolności artystyczne i  naukowe. 
      Poważną rolę w podjęciu starań o rozwiązanie problemu  nauczania niewidomych odegrał Denis Diderot (1713-1784). Spotkał on niewidomego  nazwiskiem Pnisaux, który był synem uczonego. Dzięki temu odebrał bardzo  staranne wykształcenie u prywatnych nauczycieli. Rozmowy z nim, a także z  innymi niewidomymi spowodowały, że Denis Diderot w 1749 r. napisał list "O  niewidomych dla widzących". 
      List ten i spotkanie z Marią Teresą Paradiz oraz z  innymi wykształconymi niewidomymi skłoniły Valentina Hauuy (1745-1822) do podjęcia  próby nauczania niewidomych. Na własny koszt założył w Paryżu pierwszą szkołę w  1784 r. Zadanie utrudniał brak pisma, którym mogliby posługiwać się niewidomi. 
      Hauuy zauważył, że litery drukowane na papierze, po  wyjściu z prasy są wyczuwalne dotykiem na jego odwrocie. Zaczął więc odlewać  czcionki odwrócone (w negatywie), tak żeby na drugiej stronie dawały litery w  pozytywie. W ten sposób tłoczone były na mocnym papierze pierwsze książki,  które mogli czytać niewidomi. Dodać należy, że to czytanie było bardzo mozolne,  powolne, a pisanie zupełnie nie było możliwe. Do pisania niezbędna była ciężka  prasa. 
      Walenty Ha~uy rozpoczął nauczanie najpierw jednego  żebraka, następnie już w szkole dwunastu uczniów. Szkoła się rozrastała. Liczba  uczniów osiągnęła sto osób. Powstał też internat. Państwo zaczęło częściowo  finansować tę działalność. 
      Następnie powstawały kolejne szkoły we Francji: w  Bordeaux, w Lille, w Lyon, w Larney, w Marsylii i w innych miastach. W 1880 r.  było ich już 25, a  w okresie międzywojennym 32 dwie takie placówki. Prowadziły je głównie różne  zgromadzenia zakonne żeńskie i męskie. 
      Założona przez Ha~uy szkoła obecnie nazywa się  Krajowy Instytut dla Młodych Niewidomych. 
   Główną ideą  ówczesnych szkół było przygotowanie niewidomych do pracy. 
      W dziewiętnastym stuleciu powstało wiele szkół dla  niewidomych. W Berlinie powstała taka szkoła w 1806 r., w Dreźnie - 1809 r.,  Monachium - 1826 r., Stuttgarcie, w Hamburgu w Hannoverze - 1843 r. W 1885 r. w  ówczesnych Niemczech było 26 specjalnych szkół dla dzieci niewidomych. 
      W Petersburgu powstała pierwsza na terenie Rosji  szkoła dla niewidomych w 1807 r. Następnie powstały szkoły m.in.: w Kijowie,  Charkowie, Moskwie, Odessie, Smoleńsku i w Tule. W 1908 r. w całej Rosji  działały 23 szkoły dla niewidomych dzieci. 
      W Wielkiej Brytanii pierwsza szkoła powstała już w  1791 r. w Liverpoolu. Następnie powstawały szkoły w: Bristolu, w Edynburgu, w  Londynie, w Glasgow. W 1885 r. działały już dwadzieścia dwie takie szkoły. 
      Tak więc w dziewiętnastym stuleciu szkolnictwo dla  niewidomych rozwijało się bardzo szybko w różnych krajach europejskich i w  Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.  
Początkowo do szkół dla niewidomych przyjmowano  również dzieci ze znaczną zdolnością widzenia. Stopniowo zaczęto zauważać  różnicę w potrzebach i możliwościach tych dzieci. Wiedeński pedagog Franciszek  Gaheis zwrócił uwagę na możliwości wykorzystywania zdolności widzenia uczniów. 
      Szkolnictwo dla słabowidzących zapoczątkował kongres  poświęcony problemom okulistycznym i dydaktycznym, który odbył się w Hamburgu w  Niemczech w 1907 r. Po kongresie zaczęto rozróżniać dzieci niewidome i  słabowidzące, które określano jako półniewidomi, niedowidzący, słabowidzący. Od  1908 r. zaczęły powstawać pierwsze specjalne szkoły dla słabowidzących.  Powstawały też klasy dla słabowidzących w szkołach dla niewidomych albo w  szkołach, mówiąc językiem współczesnym, ogólnodostępnych. Takie szkoły powstały  w Londynie, Berlinie, Wiedniu, Zurychu, Hamburgu, Hannoverze, Lipsku,  Strassburgu, Dortmundzie, Bazylei, Essen. 
      W jednych krajach powstawały specjalne szkoły dla  słabowidzących, np. w Wielkiej Brytanii i we Włoszech - w innych, np. we  Francji tworzono specjalne klasy w szkołach dla niewidomych. W Holandii  powstawały specjalne klasy w szkołach ogólnodostępnych. Były też kraje, w  których organizowano specjalne szkoły i specjalne klasy w innych szkołach, np.  w krajach skandynawskich, w Austrii i Szwajcarii. 
      Tworzenie specjalnych klas w zwykłych szkołach  zapoczątkowało integrację w nauczaniu, najpierw dzieci słabowidzących, a  następnie niewidomych. Kierunek ten był rozwijany przede wszystkim w krajach  skandynawskich i we Włoszech. 
W okresie, w którym powstawały w Europie szkoły dla  niewidomych, Polska nie istniała jako samodzielny byt państwowy. Dla wielu  Polaków najważniejszym zadaniem było odzyskanie niepodległości. Jak już wiemy,  pierwsza na świecie szkoła dla niewidomych powstała w Paryżu w 1784. r. W  Polsce mieliśmy w: 
      - 1793 r. drugi rozbiór, 
      - 1794 powstanie kościuszkowskie, 
      - 1795 r. trzeci rozbiór polski, 
      - 1803 do 1815 wojny napoleońskie, 
      - 1830 powstanie listopadowe, 
      - 1846 powstanie chłopskie w Galicji, 
      - 1848 "Wiosnę ludów", 
      - 1863 powstanie styczniowe. 
      Każdy przegrany zryw narodowo-wyzwoleńczy to  olbrzymie straty w ludziach i olbrzymie straty materialne. Dlatego w Polsce, a  raczej na ziemiach polskich, szkolnictwo dla niewidomych nie mogło rozwijać się  tak intensywnie, jak w innych europejskich krajach. Poza tym sytuacja w każdym  zaborze była inna. 
      W zaborze rosyjskim w Warszawie od roku 1817 istniał  Instytut Głuchoniemych. Założył go według zachodnich wzorów ks. Jakub  Falkowski. Rozumiał on, że nie tylko głuchonieme dzieci należy uczyć, ale  również dzieci niewidome. Od 1821 r. zaczął przyjmować niewidomych, którzy  uczyli się czytania tekstów drukowanych wypukłymi literami łacińskimi oraz  muzyki. Planował on przekształcenie Instytutu Głuchoniemych w Instytut  Głuchoniemych i Niewidomych, ale wybuch powstania listopadowego zniweczył te  plany. 
      Dalszy ciąg nauczania niewidomych w Instytucie  nastąpił w 1842 r. Wówczas zorganizowano dla nich jedną klasę i zakładano, że  co roku będzie przybywała klasa następna. Zakładano też, że program nauczania  będzie szerszy niż ówczesnej szkoły elementarnej. W Instytucie uczono  szczotkarstwa, koszykarstwa i muzyki. 
      Fatalne było połączenie niewidomych z głuchoniemymi.  Tak postępowano nie tylko w Polsce, chociaż porozumiewanie się głuchoniemych z  niewidomymi jest niemal niemożliwe. 
   Kształcenie  niewidomych muzyków przyczyniło się do powstania pierwszego na ziemiach  polskich stowarzyszenia samopomocowego - Towarzystwa Niewidomych Muzyków,  byłych Wychowanków Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. 
      Kolejną w zaborze rosyjskim była założona przez  Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w roku 1913 szkoła w Warszawie. Była to  szkoła dla niewidomych chłopców, ochronka dla dzieci, warsztaty koszykarskie  oraz internat. Była to pierwsza na terenie zaboru rosyjskiego szkoła dla dzieci  niewidomych z polskim językiem nauczania. Następnie szkoła ta została  przeniesiona do Lasek. 
   W zaborze  pruskim istniały niemieckie szkoły dla niewidomych "Blindenheimy: we  Wrzeszczu koło Gdańska (założony w 1864 roku) i we Wrocławiu (1817)". Były  to szkoły z internatami. Polskie dzieci były odrywane od rodzin, uczone w  języku niemieckim, wynarodowiane, a więzy ze środowiskami polskimi zrywane. 
      W latach trzydziestych dziewiętnastego stulecia  władze pruskie powołały szkołę dla niewidomych w Poznaniu, ale ze względów  finansowych i narodowych istniała ona krótko. 
      Niezależnie od działań władz pruskich powstała  prywatna inicjatywa. W 1853 r. miejscowy aptekarz zorganizował małą szkołę dla  niewidomych w Wolsztynie. Następnie został zbudowany specjalny budynek w  Bydgoszczy i zakład wolsztyński, liczący 30 wychowanków, został przeniesiony do  Bydgoszczy w 1872 r. Szkoła ta została przejęta przez władze polskie po  przyłączeniu Wielkopolski do Polski, po pierwszej wojnie światowej. 
      Był to już większy zakład, w którym uczyło się 88  wychowanków w 8 klasach. W warsztatach szkolnych uczono koszykarstwa,  tapicerstwa, szczotkarstwa, trykotarstwa i kobiecych robót ręcznych, a  zdolniejsi uczniowie mogli uczyć się masażu leczniczego, muzyki i przygotowywać  się do zawodu nauczyciela muzyki, organisty i stroiciela fortepianów. 
   W szkole  główny nacisk kładziono na przygotowanie do zawodu. W nauce przedmiotów  ogólnych stosowano pismo punktowe. Była to szkoła niemiecka, ale po wyzwoleniu  została przekształcona w szkołę polską. 
      W zaborze austriackim pierwsza polska placówka  wychowawcza dla niewidomych powstała we Lwowie w 1851 r. Hr. Wincenty Zaremba  Skrzyński chciał utrwalić w ten sposób pamięć swego niewidomego syna. 
      W internacie zakładu miało przebywać 30 wychowanków,  fundator wybudował specjalny obiekt przy ul. Łyczakowskiej. Zakład rozwijał się  i po pięćdziesięciu latach istnienia został przeniesiony do większych obiektów.  Do roku 1868 do Zakładu przyjmowano tylko chłopców, a po tym roku został  otwarty oddział dla dziewcząt. W 1902 r. we lwowskim zakładzie zostało otwarte  przedszkole. W ten sposób zaczęto obejmować opieką dzieci najmłodsze. 
      Nauka prowadzona była w 2 oddziałach, niższym i  wyższym. Oddział niższy miał kurs dwuletni, wyższy - czteroletni. Dzieci uczyły  się czytać, pisać i rachować po polsku, gramatyki i składni polskiej,  wygłaszania wierszy, matematyki w zakresie czterech działań, reguły trzech i  procentów, historii Polski i Austrii, podstawowych wiadomości z botaniki i  zoologii. Następnie, ale już znacznie później, dodano chemię i fizykę. 
      Czytania uczono systemem Kleina (wykłuwane litery  łacińskie) albo w brajlu. 
      Uczono także gry na skrzypcach, organach, na  fortepianie oraz rzemiosł: koszykarstwa i wyplatania mat, później także  szczotkarstwa - to chłopcy, a dziewczęta uczyły się robótek koronkarskich,  szydełkowania i na drutach. 
      Po wyzwoleniu, w okresie międzywojennym, w Polsce  powstały jeszcze dwie szkoły dla niewidomych - w Wilnie i w Łodzi. W rezultacie  w okresie tym działały: 
      - państwowe internatowe szkoły specjalne dla dzieci  niewidomych w Warszawie (Instytut Głuchoniemych i Ociemniałych), w Bydgoszczy i  Wilnie, 
      - zakłady społeczne w Laskach koło Warszawy  (Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi), we Lwowie Zakład Ciemnych i w Łodzi  (Szkoła Łódzkiej Rodziny Radiowej). 
      Po drugiej wojnie światowej w Polsce nastąpił  intensywny rozwój szkolnictwa dla niewidomych i dla słabowidzących. Wznowiły  działalność zakłady na terenach, które pozostały w granicach Polski i powstało  kilka nowych: we Wrocławiu, w Owińskach k. Poznania i w Krakowie. Powstawały  nie tylko nowe ośrodki, ale również szkoły zawodowe i średnie w tych ośrodkach.  Nawet jedna wyższa uczelnia rozpoczęła specjalizować się w kształceniu  niepełnosprawnych studentów. Chociaż dotyczy to nie tylko studentów z  uszkodzonym wzrokiem, inicjatywa ta zasługuje na szczególną uwagę. 
   Jest to Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny  w Siedlcach. Uczelnia ta na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia  wprowadziła studia integracyjne dla osób niepełnosprawnych. Była jedyną w  Polsce, a także w Europie środkowowschodniej, która podjęła taki eksperyment.  Kształcenie osób niepełnosprawnych rozpoczęło się od czworga studentów  niepełnosprawnych i stopniowo liczba ta poważnie przekroczyła 100 osób. 
   Uczelnia  została dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ze środków Państwowego  Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych sfinansowano usunięcie barier  architektonicznych, utworzenie pracowni i wyposażono je w specjalistyczną  aparaturę oraz urządzenie kompleksu rehabilitacyjnego. 
   Moim zdaniem  wątpliwa jest celowość gromadzenia w jednej uczelni wielu osób  niepełnosprawnych, gdyż nie sprzyja to integracji. W przypadku niewidomych,  według mojej wiedzy, integracja jest możliwa wówczas, gdy w jakimś zespole jest  tylko jedna osoba z uszkodzonym wzrokiem. W przeciwnym przypadku osoby  niepełnosprawne traktowane są jako odrębna grupa, która pozostaje na uboczu  głównego nurtu życia tego zespołu. 
      Z tych względów zupełnie nieuzasadnione jest, żeby  niewidomi i słabowidzący zdobywali wykształcenie wyższe w specjalnych  uczelniach, np. na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach. 
      Szkolenie zawodowe, bardzo często wymaga specjalnego  nauczania. Nie można wykorzystywać zwykłych rysunków, plansz, tablicy, zwykłych  przyrządów pomiarowych itp. Często nauczyciel musi wykonywać czynności  zawodowe, których uczy niewidomego, pod jego dotykową kontrolą. Musi brać go za  ręce i wykonywać nimi właściwe ruchy robocze. Natomiast nie ma uzasadnienia  nauczanie niewidomych w specjalnych średnich szkołach ogólnokształcących.  Młodzież na tym poziomie powinna uczyć się współdziałania z młodzieżą widzącą,  powinna uczyć się funkcjonować wśród ludzi widzących. Oczywiście, takie  przygotowanie jest również potrzebne młodzieży, która przygotowuje się do  wykonywania konkretnego zawodu, ale ze względu na konieczność stosowania  odrębnych metod nauczania, o których pisałem nieco wyżej, korzystniej jest  uczyć się zawodu w specjalnej szkole zawodowej. 
W Polsce pierwsza klasa dla niedowidzących została  zorganizowana w bydgoskiej szkole dla niewidomych w 1930 r. 
   Już w latach  trzydziestych lekarze: K. Szymanowski i Z. Galewska na zjazdach okulistów  domagali się powołania szkół dla niedowidzących. Jednak dopiero badania dr. W.  Starkiewicza w latach czterdziestych przyczyniły się do powstania w r. 1950  pierwszej w Polsce szkoły dla niedowidzących, zlokalizowanej w Warszawie przy  ul. Tamka. Obecnie szkoła ta mieści się przy ul. Koźmińskiej i nosi nazwę:  Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niedowidzących im. Zofii  Galewskiej. 
   Następnie w  1955 r. zlikwidowano szkołę dla niewidomych w Łodzi, a w jej pomieszczeniach  została powołana szkoła dla niedowidzących o nazwie Ośrodek Szkolno-Wychowawczy  dla Dzieci Słabowidzących. 
      W 1965 r. powołano trzecią szkołę dla niedowidzących  w Lublinie o nazwie Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Słabowidzących. 
      Pod koniec XX wieku i na początku XXI stulecia  zaczęły zacierać się różnice między szkołami dla słabowidzących i dla  niewidomych. Coraz mniej jest uczniów niewidomych, w Polsce występuje niż  demograficzny i rozwija się nauczanie zintegrowane. Z tych powodów w ośrodkach  szkolno-wychowawczych jest coraz mniej uczniów. Przyjmują więc one dzieci z  uszkodzonym wzrokiem bez szczególnej selekcji. W niektórych ośrodkach wymyślono  nawet "integrację odwróconą", czyli do ośrodka przyjmowani są  uczniowie dysponujący dobrym wzrokiem. 
      Są to niekorzystne zjawiska, gdyż prowadzą do  obniżania poziomu nauczania.  
Najpierw w krajach europejskich, jak już wiemy,  powstawały szkoły dla niewidomych. Do szkół tych zaczęto przyjmować również  niewidome dzieci z upośledzeniem umysłowym. Dla uczniów tych tworzono odrębne  klasy. Z czasem organizowano specjalne szkoły dla dzieci i młodzieży z  uszkodzonym wzrokiem upośledzonych umysłowo oraz z innymi  niepełnosprawnościami. 
   W Polsce  utworzono również zakłady dla dzieci z uszkodzonym wzrokiem ze złożoną  niepełnosprawnością, głównie z upośledzeniem umysłowym w Rudułtowicach, w  Radomiu i w Warszawie. Powstały także klasy dla takich dzieci w niektórych  ośrodkach szkolno-wychowawczych albo jako odrębne placówki np. w Ośrodku  Szkolno-Wychowawczym im. Róży Czackiej w Laskach Warszawskich. 
      Nadmienić należy, że upośledzenie umysłowe powoduje  więcej ograniczeń w dostępie do wiedzy, do zdobywania wykształcenia niż brak  wzroku. 
 Utrata dwóch podstawowych zmysłów dalekiego  zasięgu tj. wzroku i słuchu powoduje spiętrzenie ograniczeń poznawczych  człowieka, z którymi bardzo długo pedagogika nie umiała sobie radzić. 
      Zorganizowane nauczanie  dzieci niewidomych rozpoczęło się bardzo późno, a dzieci głuchoniewidome są bez  porównania w trudniejszej sytuacji niż dzieci niewidome. Jedną z przyczyn  późnego rozpoczęcia nauczania dzieci niewidomych był brak pisma, którym mogłyby  one się posługiwać. Pisma takiego nie było również dla głuchoniewidomych.  Ponadto dzieci te nie mogą posługiwać się mową, a to już tworzy sytuację  niezmiernie trudną. 
      Mimo to nauczanie dzieci  głuchoniewidomych rozpoczęło się zaledwie 46 lat później niż dzieci  niewidomych. W 1829 r. w USA powstała Szkoła Perkinsa. Założył ją dr Samuela  Gridley Howe, a finansowo wsparł to zadanie przedsiębiorca Perkins. Dlatego  nazwano ją jego imieniem. Szkoła ta powstała z przeznaczeniem dla niewidomych,  ale już w 1837 r. przyjęła pierwszą głuchoniewidomą uczennicę Laurę Brigdeman.  Szkoła w pewnym sensie przyczyniła się do kariery Heleny Keller, wybitnej  działaczki ruchu niewidomych i głuchoniewidomych, osoby całkowicie niewidomej i  całkowicie głuchej, która jako pierwsza na świecie zdobyła wyższe  wykształcenie, napisała i obroniła pracę doktorską, opanowała kilka obcych  języków. 
   W 1887 r.  państwo Kellerowie zwrócili się do Szkoły Perkinsa o pomoc dla swojej  głuchoniewidomej córki Heleny. Dyrektor szkoły polecił im młodą nauczycielkę  Annę Sullivan. Potrafiła ona poskromić samowolną, złośliwą dziesięcioletnią  dziewczynkę i uświadomić jej, że każdy przedmiot, każde zwierzę, każda roślina,  każde zjawisko ma nazwę, że ludzie mają imiona i nazwiska. Stworzyło to  podstawy do nauki przedmiotów szkolnych, mowy, pisma, języków obcych i  wszystkiego, co w życiu osiągnęła Helena Keller. 
      Anna Sullivan wypracowała pierwsze skuteczne metody  edukacji głuchoniewidomych. Wykazała, że osoby te są zdolne do nauki i do  pracy. Taki był początek edukacji dzieci głuchoniewidomych. 
      Następnie szkoła Perkinsa w okresie ponad 180 lat  pracy z głuchoniewidomymi rozwinęła i udoskonaliła metody wypracowane przez  Annę Suliwan i zdobyła bogate doświadczenie. 
      W latach następnych w kolejnych krajach rozpoczynano  nauczanie głuchoniewidomych dzieci, głównie w szkołach dla niewidomych. W  Polsce takie dzieci uczą się przede wszystkim w Specjalnym Ośrodku  Szkolno-Wychowawczym im. L. Braille'a w Bydgoszczy, w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym  dla Dzieci Niewidomych w Laskach k. Warszawy im. Róży Czackiej oraz w  Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących  w Radomiu. 
      W USA powstał specjalny program Hilton-Perkins, którego  celem jest udzielanie pomocy merytorycznej i finansowej w rozwoju rehabilitacji  i innych form pomocy dzieciom oraz młodzieży głuchoniewidomej w krajach  potrzebujących pomocy z zewnątrz. Program ten realizują specjaliści ze Szkoły  Perkinsa, a finansuje Przedsiębiorstwo Hotele Hilton. 
 Budowa systemu nauczania osób z uszkodzonym  wzrokiem, która rozpoczęła się w 1784 roku, doprowadziła do powstania szkół  podstawowych i średnich ogólnokształcących, a także szkół zawodowych dla niewidomych. 
      W wielu krajach, w tym w  Polsce, rozwija się nauczanie integracyjne. Uczniowie z uszkodzonym wzrokiem i  z innymi niepełnosprawnościami uczęszczają do szkół w miejscu zamieszkania.  Można przyjąć, że jest to właściwy kierunek postępowania. Uczniowie ci  pozostają w domach rodzinnych, w których mają najlepsze warunki wychowawcze i  jednocześnie uczą się w szkołach razem z rówieśnikami bez niepełnosprawności.  Według zwolenników nauczania integracyjnego uczniowie niepełnosprawni mają  wówczas najlepsze warunki integracji z rówieśnikami. 
   Tak wygląda  teoria. W praktyce jednak, w wielu przypadkach, rodzina i szkoła w miejscu  zamieszkania nie zapewniają właściwych warunków wychowawczych, dydaktycznych i  rehabilitacyjnych. Jeżeli rodzina nie jest zdolna do udzielania właściwej  pomocy rehabilitacyjnej, jeżeli środowisko jest mało kulturalne, albo  patologiczne, jeżeli niepełnosprawny uczeń jest mniej zdolny lub obciążony  dodatkową niepełnosprawnością czy chorobą, lepsze warunki znajdzie w ośrodku  szkolno-wychowawczym. Ośrodki te mają i ujemne strony. Przede wszystkim  zamieszkiwanie w internacie prowadzi do rozluźniania, a nawet zrywania więzi  rodzinnych. Ośrodki zapewniają natomiast lepsze warunki rehabilitacji i  nauczania. 
      Teoretycznie najkorzystniej byłoby, żeby niewidome  dzieci rozpoczynały naukę w szkołach specjalnych dla niewidomych, a po  opanowaniu bezwzrokowych metod pracy, pisma punktowego, umiejętności czytania  map i rysunków oraz innych, niezbędnych sprawności kontynuowały ją w systemie  integracyjnym. Tak byłoby najkorzystniej ze względów dydaktycznych oraz  rehabilitacyjnych z zakresu rehabilitacji podstawowej. Niestety, postępowanie  takie stałoby w jaskrawej sprzeczności ze względami wychowawczymi, rozwojem  uczuciowości, rozwojem więzi rodzinnych, kształtowaniem psychiki. Małe dzieci  najlepiej rozwijają się w środowisku rodzinnym. 
      Nie potrafię rozstrzygnąć tego dylematu, dlatego  tylko go sygnalizuję. Poza tym omówienie wszystkich czynników, okoliczności,  uwarunkowań, możliwości i ograniczeń wymagałoby odrębnego obszernego  opracowania. Osoby zainteresowane mogą sięgnąć do tyflologicznej literatury i  zapoznać się z uzasadnieniami różnych poglądów na ten temat. 
      Z pewnością nie jest korzystne rozwijanie  jednocześnie systemu szkolnictwa specjalnego dla niewidomych i słabowidzących  oraz nauczania integracyjnego. Niestety, tak właśnie dzieje się w naszym kraju.  Po intensywnym okresie rozwoju szkolnictwa specjalnego pedagogika  defektologiczna uznała, że korzystniejsze jest nauczanie integracyjne. W wielu  krajach rozwijał się więc system nauczania integracyjnego, a ośrodki  szkolno-wychowawcze dla uczniów z uszkodzonym wzrokiem przekształcane były w  ośrodki metodyczne dla nauczycieli ze szkół ogólnodostępnych, do których  uczęszczali uczniowie z uszkodzonym wzrokiem. W Polsce, w okresie tym,  rozwijane były obydwa systemy - powstawały nowe ośrodki szkolno-wychowawcze,  np. w Dąbrowie Górniczej i w Radomiu, a żaden ośrodek nie został przekształcony  na ośrodek metodyczny i propagowano nauczanie integracyjne. W rezultacie w  systemie integracyjnym uczy się więcej dzieci i młodzieży z uszkodzonym  wzrokiem niż w szkołach specjalnych. Powoduje to wiele niekorzystnych zjawisk,  na przykład lansowanie "integracji odwróconej", tj. przyjmowanie do  ośrodków szkolno-wychowawczych dla słabowidzących i niewidomych uczniów  posiadających dobry wzrok. Chodzi tu o interes ośrodka, a nie uczniów  niewidomych, słabowidzących czy widzących. Chodzi o utrzymanie klas i  nauczycieli. Są również inne niekorzystne zjawiska, których omówienie daleko przekracza  ramy tej publikacji. O "integracji odwróconej" wspomniałem tylko dla  zilustrowania problemu. 
      Jak widzimy, zawsze występują jakieś problemy,  trudności, uwarunkowania i poglądy. Na temat niewidomych i słabowidzących oraz  ich nauczania również. Ciągle trzeba poszukiwać nowych rozwiązań, nowych metod,  wyznaczać nowe cele i dążyć do ich realizacji. Systemy nauczania niewidomych i  słabowidzących w Polsce, jak się wydaje, wymagają gruntownego przemyślenia.  Dodać należy, że nie jest to łatwe zadanie, gdyż to nie rodzice, lecz  nauczyciele niewidomych i słabowidzących najlepiej wiedzą, co potrzebują ich  uczniowie. Niestety, potrzeby tych uczniów mogą stać w sprzeczności z  interesami nauczycielami. Dalsze rozwijanie nauczania integracyjnego musi  prowadzić do zmniejszania zatrudnienia w ośrodkach szkolno-wychowawczych. 
      Niezależnie od różnych problemów współczesnego  nauczania niewidomych i słabowidzących, ich sytuacja pod tym względem jest bez  porównania lepsza niż była w przeszłości. Wybór może być trudny, ale gorzej  jeżeli nie ma żadnego wyboru, a najgorzej - kiedy nie ma żadnych możliwości.  Obecnie niewidomi i słabowidzący w większości krajów i w Polsce mają sporo  możliwości zdobywania wykształcenia. Jest to wielkie osiągnięcie, na które  złożyły się długotrwałe wysiłki wielu pedagogów, w tym niewidomych.