Skryba
We wcześniejszych publikacjach tego cyklu dokonałem  przeglądu dotychczasowych osiągnięć polityki zatrudnienia niewidomych i  słabowidzących. Teraz przyszedł czas na zajęcia się rehabilitacją. Jest ona  bowiem warunkiem, nie tylko zatrudnienia, lecz również w miarę samodzielnego  życia. W następnym artykule omówię pozostałe warunki zatrudnienia niewidomych i  słabowidzących, ale ten, tj. rehabilitację, uważam za podstawowy i  najważniejszy. Pozostałe mogą tylko ułatwiać lub utrudniać to zadanie. Człowiek  jest jednak najważniejszy, ale musi być on dobrze przygotowany do samodzielnego  życia, w tym do pracy zawodowej. 
Jak zawsze w tym cyklu sięgam do przeszłości. Wiemy  już, że zorganizowane nauczanie niewidomych i ich zatrudnianie rozpoczęło się  bardzo późno. Musiały upłynąć całe tysiąclecia, zanim mogło to nastąpić. Indywidualne  próby jednak podejmowane były od czasów najdawniejszych. 
Jeżeli starożytny niewidomy brał kij i przy jego  pomocy badał przed sobą drogę, jeżeli tresował psa i korzystał z jego pomocy  przy chodzeniu, jeżeli uczył się opowiadania legend, mitów, prawdziwych i  zmyślonych historii, była to samorehabilitacja. Kiedy pod koniec XVII stulecia  zaczęto zakładać szkoły dla niewidomych i zaczynano ich uczyć, zaczęto  wypracowywać metody wykonywania różnych czynności bez posługiwania się  wzrokiem. Zaczęto też uogólniać i rozpowszechniać wypracowane metody. W ten  sposób rozpoczęła się działalność rehabilitacyjna. A trzeba wiedzieć, że było  to bardzo trudne zadanie, głównie z powodu skąpej wiedzy na temat niewidomych,  błędnych wyobrażeń na ich temat, błędnych założeń teoretycznych i hipotez  naukowych. Z powodu tych problemów jeszcze przez kilkadziesiąt lat dwudziestego  stulecia w wielu szkołach dla niewidomych nie uczono posługiwania się długą,  białą laską. Wcześniej popełniano niewybaczalne bŁędy wychowawcze i rehabilitacyjne,  które graniczyły z nadużyciami. Pokażę te błędy na przykładzie  dziewiętnastowiecznych Niemiec. 
Do pierwszej wojny światowej, tak naprawdę, zajmowano  się tylko dziećmi i młodzieżą. Dorośli niewidomi i ociemniali mogli tylko  samodzielnie szukać sposobów na życie bez wzroku. Nieliczne przykłady uczenia  jakiegoś zawodu były tylko incydentalnymi przypadkami, które nie miały wpływu  na życie rzesz osób z uszkodzonym wzrokiem. 
Teraz wracamy do systematycznego przeglądu różnych  zagadnień wiążących się z rehabilitacją niewidomych i słabowidzących. Jednak  trzeba przy tym cofnąć się do historii. Historyczne doświadczenia bowiem mogą  okazać się dobrą podstawą do przemyśleń wielu współczesnych problemów  związanych z rehabilitacją osób z uszkodzonym wzrokiem. 
 
 
      Warto tu przytoczyć informacje zawarte w pracy Maxa  Schoflera "Niewidomy w życiu narodu", dotyczące zasad nauczania i  wychowania niewidomych w XIX wieku i na początku XX wieku. Czytamy: 
   "W ten  sposób utorowało sobie w Niemczech drogę pojęcie, które w praktyce zepchnęło  zagadnienie nauczania niewidomych na pozycję obowiązku społecznego, nadając jej  działalności piętno powszechnej dobroczynności. Powstałe w tych warunkach  "Związki", rozszerzyły w drugiej połowie XIX wieku swój statut prawny  i praktyczną działalność również i na prywatną opiekę nad niewidomymi. Tym  samym zlały się zadania pedagogiczne i organizacja pomocy niewidomym w jeden  nurt, który pod postacią instytucji prywatnych, zbierał w sobie zadania  wychowawcze i sprawy pomocy. 
   Te prywatne  związki opieki widzących nad niewidomymi, powstawały również w zakładach dla  niewidomych, które miały charakter państwowy. Skomasowanie wychowania z opieką  musiało wywrzeć z czasem zgubny wpływ na pozycję socjalną niewidomych. 
      To co z początkiem XIX wieku zostało tak obiecująco  zaczęte, zostało w następstwie zniekształcone i zahamowane. Nauczanie  niewidomych miało za zadanie, wychować osoby pozbawione wzroku na świadomych,  samodzielnie myślących i działających ludzi, okrzepłych społecznie i  gospodarczo. (Umysłowo i fizycznie niedorozwiniętym, a więc niezdolnym do nauki  niewidomym można było w zasadzie pomóc tylko w specjalnych zakładach opieki). 
      Wprawdzie wychowawcy mówili niewidomym, że w wieku  powszechnego nauczania, byłoby niegodne niewidomego, zabezpieczać sobie byt  żebraniną. I rzeczywiście liczba zawodowo żebrzących znacznie zmalała w tych  państwach, gdzie rozwijało się nauczanie niewidomych. To jednak nie  przeszkadzało, że te same osoby jako "Związek Opieki Widzących nad  Niewidomymi", zabiegały o jałmużnę w wielkim stylu. Odbywało się to przy  użyciu tych samych argumentów i uzasadnień mających wzbudzić litość, jakimi  posługiwali się kiedyś sami ślepi żebracy. Odbywało się to również w imieniu  wszystkich niewidomych, bez względu na to, że w międzyczasie, wielu z nich jako  jednostki, skutecznie radzili sobie w życiu bez obcej pomocy. 
      Nowoczesna społeczność jedynie zmodernizowała  zagadnienie jałmużny dla niewidomych, ale jej nie przezwyciężyła. Pomiędzy  dających i przyjmujących wsunęły się te zorganizowane instytucje dobroczynne  widzących dla niewidomych, spełniając jednocześnie rolę pedagogów.  Oddziaływanie tej instytucji na niewidomych było mniej tragiczne, jeśli nie  odmawiano im pryncypialnie i twardo prawa do współpracy oraz współudziału i  współdecyzji we własnych sprawach. 
      W rzeczywistości jednak czuły się "Związki  Widzących dla Niewidomych" powołane do wyłącznego decydowania w  społecznych, gospodarczych i duchowych sprawach niewidomych uważając, że wiedzą  o sprawach niewidomych więcej niż sami zainteresowani. W tych warunkach mogło  np. stać się, że z praktycznym zastosowaniem pisma punktowego Ludwika Braille'a  w nauce niewidomych, zwlekano prawie przez 50 lat pomimo, że niewidomi sami  pismo to dawno już uznali za zdecydowany postęp w tej dziedzinie. To samo  powtórzyło się przy wprowadzeniu skróconego pisma dla niewidomych". 
   W XIX stuleciu  niewidomi stali się przedmiotami dobroczynności, nie podmiotami, które mogą  samodzielnie kształtować swój byt, a nawet w znaczący sposób wpływać na swój  los. Uwaga ta dotyczy przeciętnych niewidomych, ponieważ wybitni zawsze sobie  radzili w każdych warunkach. Dla przeciętnych jednak warunki te nie były  sprzyjające. 
      Max Schofler pisze: 
   "Przy  pomocy środków pieniężnych zebranych w imieniu niewidomych, związki te  zakładały warsztaty, domy opieki, biblioteki, podporządkowywały styl życia i  dalszy umysłowy rozwój niewidomych, własnej ocenie, uchwałom, przepisom i  regulaminom współżycia oraz sami rozdzielali wsparcie pieniężne i według  własnych wyobrażeń, oceniali słuszność i konieczność pomocy gospodarczej tym,  którzy popadli w kłopoty materialne. 
      W średniowieczu byli niewidomi przedmiotem  zaspokojenia potrzeb religijnych obywateli. W nowoczesnej społeczności XIX  wieku, stali się przedmiotem działalności filantropijnej. Metody nauczania  dopasowały się do tej roli narzuconej niewidomym, zamiast przeciwstawić się jej  energicznie. 
      Nawet najdalej idąca opieka nie przyniesie niewidomym  szczęścia, jeśli oni sami nie będą ludźmi dzielnymi, zadowolonymi i skromnymi.  Muszą odebrać w zakładzie tak dobre wychowanie, by później swoim spokojnym i  bezpretensjonalnym zachowaniem się, swoją prawdomównością, otwartością i  rzetelnością, swoją skromną prezencją, pracowitością i ruchliwością w zawodzie,  przede wszystkim zaś niekłamaną szczerością - zyskali sobie miłość i szacunek  współobywateli. 
      To było panującym hasłem w niemieckich zakładach dla  niewidomych do 1918 r. Nie mamy zamiaru w tym miejscu analizować wartości takich  moralnych i obyczajowych cnót dla praktycznego życia. Deklarować je jednak jako  normę osobistą niewidomego, wydaje nam się całkowicie zbędne. Nawet gdy nie  posiadają zmysłu wzroku, pozostają oni przecież tylko ludźmi z krwi i kości ze  swoimi skłonnościami i cechami charakteru, które są im właściwe i określają ich  indywidualność. 
      Komu z niewidomych "wychowanków" nie  pasowała ta cnotliwa szata, poddawany był metodom pedagogicznym, które wydają  nam się dzisiaj zupełnie niezrozumiałe". 
      Max Schofler o warunkach, w jakich uczyli się  niewidomi w XIX wieku pisze: 
  "Cechowały je klasztorna surowość i zamknięcie  się w sobie oraz cielesna skromność stosowana również w pedagogice niewidomych.  Koszty nauki niewidomych musiał pokryć dom rodzicielski. W razie ubóstwa, co  zwykle miało miejsce, koszty pokrywała całkowicie lub częściowo gmina miejsca  urodzenia. Małe gminy wiejskie starały się pozbyć tego obciążenia, szczególnie  wówczas, gdy były biedne. Prawny przymus nauczania niewidomych, wówczas jeszcze  nie istniał. Zdarzała się nierzadko odmowa pokrycia kosztów utrzymania. Wówczas  musiano przerwać naukę niewidomego i umieszczano go w przytułku dla ubogich.  Stawało się to również i wówczas, gdy kierownik zakładu przesłał gminie, do  której niewidomy był przynależny, niekorzystny komunikat wychowawczy. 
      Los niewidomych "wychowanków" był więc  całkowicie w rękach ich "wychowawców". Możliwości pracy zawodowej  były wówczas niezwykle ograniczone. Należały do nich: koszykarstwo,  szczotkarstwo, powroźnictwo, strojenie fortepianów i muzyka. Zawody  rzemieślnicze miały pierwszeństwo dlatego, że gotowe wyroby były sprzedawane, a  zysk przypadał dla zakładu. Szkolenie w strojeniu fortepianów i muzyka były  szczególnym wyróżnieniem dostępnym tylko dla "godnych". Niedopuszczenie  do tych dyscyplin nauki, stosowane było jako środek wychowawczy w stosunku do  tych, którzy nie chcieli poddać się "cnotliwym szablonom wychowania".  Wówczas musiał uczeń męczyć się wykonywaniem rzemiosła nawet wtedy, gdy nie  miał wymaganej do tego zręczności pomimo, że posiadał zdolności muzyczne. Przez  te skostniałe zasady popełniano niejeden błąd w wyszkoleniu zawodowym,  odbierając niewidomemu, zadowolenie z wykonywanego później zawodu. 
      Do niewidomych, pomimo że byli już dorośli, mówiono  "ty". 
      Nie działo się to dla stworzenia atmosfery rodzinnej  lecz dlatego, że wychowawcy traktowali ich jako ludzi pośledniejszego stopnia.  Zdarzało się, że gdy dorosły niewidomy odwiedził kiedyś zakład, w którym się  wychowywał i przyszedł razem ze swoją widzącą żoną, nie uważano jej za normalną  kobietę i przemawiano do niej również przez "ty". 
      Mężczyźni później ociemniali, którzy już pracowali  zawodowo, może wiele setek metrów pod ziemią jako górnicy lub jako wieloletni  marynarze, ojcowie rodzin, którzy z powodu swojego nieszczęścia wstąpili do  takiego zakładu dla przeszkolenia w zawodzie, otrzymywali cenzury za pilność,  zachowanie itd., tak jak dzieci szkolne. Taki był duch w niemieckich zakładach  dla niewidomych na pograniczu wieków, a częściowo nawet do 1920 r. 
      Ducha tego odczuwali niewidomi, zdając sobie sprawę,  że zarówno nauka, którą pobierali, jak i wykorzystanie ich siły roboczej oraz  zakup ich wyrobów rzemieślniczych, to "jałmużna", za którą powinni  być wdzięczni i pokorni. Niższe wynagrodzenie np. stroicieli fortepianów było  regułą. 
      Przy swoich niskich zarobkach, musieli płacić pełne  stawki podatkowe. Państwo nie udzielało im żadnych ulg socjalnych. Wszystko to  złożyło się na to, że powstał swojego rodzaju duchowy i socjalny rezerwat  niewidomych, rządzony przez pedagogiczno-filantropijną sektę. Gdy niewidomi z  tej nieżyciowej, swoistej atmosfery wychowawczej, wstąpili w praktyczne życie,  przeżywali kryzys popadając w poważną rozterkę z surową rzeczywistością. Jako  rezultat nieżyciowego wychowania było to, że wielu niewidomych nie umiało  znaleźć koniecznego kontaktu z realnym życiem, które na nich nacierało.  Uciekali wówczas znowu pod skrzydła opiekuńcze swoich "dobrodziejów",  którzy wyciągali stąd wnioski, że niewidomymi należy się opiekować "od  kołyski do trumny". Inni jednak przemogli się. Byli to ci, którzy  potrafili rozsadzić ciasne więzy odebranego wychowania, wyrośli ponad wpajane  im pojęcia życiowe, i potrafili wywalczyć sobie gospodarczą i duchową  niezależność życiową". 
   
 
      W XIX wieku, w którym rozwijało się szkolnictwo dla  niewidomych, Polska nie istniała. Dlatego nauczanie niewidomych rozwijało się  niezależnie w różnych zaborach. 
   Szkolnictwo  dla niewidomych na ziemiach polskich zaczęło rozwijać się od 1821 r. Były to  jednak pierwsze próby, a pierwsza klasa dla niewidomych powstała w Instytucie  dla Głuchych w Warszawie w 1842 r. Później powstawały kolejne szkoły, w których  uczono, oprócz przedmiotów ogólnokształcących, również kilku zawodów. 
      Były to początki rehabilitacji na ziemiach polskich.  Rehabilitacja ta jednak nie obejmowała dorosłych niewidomych i ociemniałych. 
      Podobnie jak w wielu innych krajach, na ziemiach  polskich opieka nad niewidomymi, w tym rehabilitacja zawodowa i zatrudnienie,  były domeną dobroczynności. Działały towarzystwa osób widzących oraz  indywidualne osoby, które starały się rozwiązywać bardzo trudne problemy osób  niewidomych. Zaczęły powstawać również stowarzyszenia niewidomych o charakterze  samopomocowym. O działalności tych stowarzyszeń napiszę w odrębnym artykule.  Jednak nie można o nich nie wspomnieć przy omawianiu zatrudnienia niewidomych. 
      Pierwszym takim stowarzyszeniem, które zajęło się  organizacją zatrudnienia niewidomych było Towarzystwo Niewidomych Muzyków,  byłych Wychowanków Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie, które  powstało w 1864 r. Towarzystwo prowadziło biuro pośrednictwa pracy, które  przyjmowało od instytucji i osób prywatnych zamówienia na dorywczą pracę  muzyków, oraz starało się o stałe zatrudnienie dla członków w restauracjach i  kawiarniach, w szkołach tańca i przy baletmistrzach. 
      Pierwszą polską placówką wychowawczą, przeznaczoną  wyłącznie dla dzieci niewidomych w zaborze austriackim, był Zakład Ciemnych we  Lwowie, otwarty w 1851 r. Początek placówce dał hr. Wincenty Zaremba Skrzyński,  który chciał utrwalić pamięć swego niewidomego syna. 
   Poza  przedmiotami ogólnymi uczono gry na skrzypcach, organach i na fortepianie oraz  rzemiosł. Chłopców uczono koszykarstwa, wyplatania mat, szczotkarstwa, a  dziewczęta robót koronkarskich, robótek na drutach i przy pomocy szydełka. 
      Próbowano również szewstwa i powroźnictwa. To  pierwsze wymagało jednak pomocy osób widzących, której absolwenci nie mieli po  opuszczeniu zakładu. Powroźnictwo natomiast nie wytrzymało konkurencji z  powroźnikami widzącymi, którzy stosowali liche, tanie surowce, ale gotowe  wyroby sprzedawali po znacznie niższych cenach. 
   W grudniu 1912  r. na terenie zaboru pruskiego na Górnym Śląsku powstało samopomocowe  stowarzyszenie niewidomych Verein der Blinden im Oberschlesischen  Industriebezirk. 
   Stowarzyszenie  to, oprócz bogatej działalności o charakterze socjalnym, organizowało  zatrudnienie niewidomych. Zorganizowało warsztaty szczotkarskie i koszykarskie  w Bytomiu i Chorzowie oraz mniejsze zakłady w Prudniku i Nysie. 
      Stowarzyszenie organizowało również szkolenie  przywarsztatowe oraz organizowało zatrudnienie chałupnicze. 
      Większość niewidomych miała karty rzemieślnicze, np.  jako wyrabiający trzepaczki. Stowarzyszenie starało się również zatrudniać poza  własnymi zakładami. I tak kilku zatrudniło jako telefonistów w Hucie  "Pokój". Kilku niewidomych pracowało jako muzycy i stroiciele oraz  kupcy. 
   W zaborze  rosyjskim nauczaniem niewidomych zajmowało się Towarzystwo Opieki nad  Ociemniałymi w Laskach, które powstało w 1910 r. Towarzystwo to istnieje i  prowadzi bardzo bogatą działalność na rzecz niewidomych. Towarzystwu temu  poświęcę więcej uwagi przy omawianiu stowarzyszeń osób niewidomych i stowarzyszeń  pomocy niewidomym. 
      Powyższe informacje dotyczą dzieci i młodzieży.  Natomiast rehabilitacja dorosłych ociemniałych rozpoczęła się w specjalnych  zakładach, w sposób zorganizowany, dopiero w czasie pierwszej wojny światowej.  Najpierw rehabilitacją obejmowano ociemniałych żołnierzy, a później również  cywilne osoby z uszkodzonym wzrokiem. 
      Pierwszym zakładem dla ociemniałych żołnierzy,  Polaków i Rusinów, była Szkoła Ociemniałych Żołnierzy we Lwowie, zorganizowana  z inicjatywy austriackiego Ministerstwa Wojny w 1917 r. Szkoła ta po wyzwoleniu  została przejęta przez władze polskie i przemianowana na państwowy zakład  rehabilitacyjny. Kierownictwo Zakładu powierzono ociemniałemu kpt. Janowi  Silhanowi. 
      W Szkole Ociemniałych Żołnierzy we Lwowie uczono  m.in. brajla, gry na fortepianie i pisania na maszynie. 
   W  Wielkopolsce, bezpośrednio po wyzwoleniu, Okręg Wielkopolskiego Czerwonego  Krzyża w Poznaniu stworzył Sekcję Opieki nad Ociemniałym Żołnierzem. Kolejnym  krokiem było utworzenie 18 grudnia 1919 r. Związku Ociemniałych Wojaków na były  zabór pruski z siedzibą w Poznaniu. 
      Już w lutym 1919 r. na zebraniu Sekcji Opieki rzucono  hasło: "ociemniałym inwalidom trzeba zapewnić zawód i przydzielić psy  przewodniki". Związek rozpoczął realizację tego hasła. Początkowo ociemniali  żołnierze uczyli się rzemiosł i brajla w Wojewódzkim Zakładzie dla Dzieci  Niewidomych. Następnie szkolenie przeniesiono do warsztatów związkowych,  zorganizowanych przez Czerwony Krzyż w Domu Ociemniałego Żołnierza. Do roku  1926 przeszkolono około 50 szczotkarzy. 
      Związek pomagał też swym członkom w uzyskaniu  odpowiadającej im pracy. W rezultacie do roku 1930: osady rolne otrzymało z  Urzędu Ziemskiego 9 członków, koncesje lub udziały w przedsiębiorstwach  koncesyjnych - 29, kioski - 5, sprzedaż gazet - 4. Nadto dwóch zatrudniono w  Urzędzie Umundurowania, dwóch w banku, jednego jako telefonistę, jednego w  szpitalu wojskowym jako stenotypistę. 
      Po zakończeniu II wojny światowej sprawy ociemniałych  żołnierzy PKWN powierzył Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi w Lublinie. Uznano  wówczas zorganizowanie Zakładu Rehabilitacyjnego dla Ociemniałych Żołnierzy za  jedno z pilniejszych zadań. Zakład postanowiono zorganizować w pałacu majątku  Surchów, który znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Żułowa. To zaważyło o  jego lokalizacji. W Żułowie była kadra Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w  Laskach. 
      W lutym 1945 r. organizowaniem zakładu zajął się  zespół pracowników administracyjnych i niewidomych instruktorów z Lasek pod  kierunkiem Henryka Ruszczyca. Pierwsi ociemniali żołnierze przybyli do Surchowa  już w marcu. W Surchowie ośrodek działał do września 1946 r. Następnie został  przeniesiony do Głuchowa i Jarogniewic w województwie poznańskim, gdzie były  lepsze warunki i można było rehabilitować większą liczbę osób. 
      Ośrodek powstał dla ociemniałych żołnierzy, ale  później przyjmowano do tego zakładu również cywilnych ociemniałych w wyniku  wojny. 
   Szkolenie  zawodowe dorosłych osób z uszkodzonym wzrokiem prowadzone było: 
      - w zakładzie w Bydgoszczy od 1954 r., który  następnie został przejęty przez Związek Spółdzielni Niewidomych jako Krajowe  Centrum Kształcenia Niewidomych, 
      - w Zakładzie Rehabilitacji i Szkolenia Inwalidów  Wzroku w Chorzowie od 1966 r. 
      - w Szkole Masażu Leczniczego w Krakowie - od 1953 r. 
      Obecnie z zakładów tych pozostała tylko Szkoła  Policealna Integracyjna Masażu Leczniczego Nr 2) w Krakowie, która jednak nie  jest już przeznaczona wyłącznie dla niewidomych i słabowidzących. 
      Tak wyglądały początki rehabilitacji, w tym zawodowej  na ziemiach polskich pod zaborami oraz w okresie II Rzeczpospolitej i w PRL. W  okresie międzywojennym zatrudnienie niewidomych nie rozwinęło się jednak na  szerszą skalę. Nie dysponuję pełnymi statystykami zatrudnienia z tego okresu.  Przewodniczący Zarządu Głównego PZN Mieczysław Michalak (Pochodnia, lipiec  1964r. ) powiedział, że w okresie międzywojennym w Polsce zatrudnionych było  około stu pięćdziesięciu niewidomych. Być może liczba ta była zaniżona, ale  gdyby ją potroić, czy nawet zwiększyć pięciokrotnie, i tak nie byłaby  imponująca. 
   
 
      Polska szkoła rehabilitacji polegała na przygotowaniu  osób niepełnosprawnych do samodzielnego życia i na ich zatrudnieniu, a przez to  stworzenie im normalnych warunków życia. Niewidomi i słabowidzący w szerokim  zakresie korzystali z dobrodziejstw tak pomyślanej rehabilitacji. 
      Twórcami polskiej szkoły rehabilitacji byli naukowcy  o międzynarodowej sławie, a wśród nich - prof. Wiktor Dega, prof. Weiss z  Konstancina, prof. Aleksander Hulek - pracownik Organizacji Narodów Zjednoczonych  i wielu innych. Zasady wypracowane przez naukowców praktycznie wcielało w życie  i wzgobacało wielu niewidomych i słabowidzących pracowników oraz społeczników. 
      Fakt, że lekarze byli prekursorami współczesnej  rehabilitacji miał i ujemną stronę. Otóż zwracali oni uwagę głównie na stronę  medyczną, usprawnienie fizyczne, fizykoterapię. I takie pojęcie rehabilitacji  zostało utrwalone w świadomości publicznej. Tymczasem w przypadku niewidomych,  głównym celem nie jest leczenie i fizyczne usprawnianie uszkodzonych kończyn  oraz kręgosłupa, lecz nauka wykonywania różnych czynności metodami  bezwzrokowymi. To jednak już inne zagadnienie. 
      Zasady polskiej szkoły rehabilitacji syntetycznie  określiła prof. Kazimiera Milanowska - rehabilitacja jest procesem medycznym,  społecznym i zawodowym, a jego główny cel to zatrudnienie i w efekcie  podniesienie jakości życia. 
      Z założeń polskiej szkoły rehabilitacji wynika, że  nadrzędnym celem rehabilitacji osób niepełnosprawnych jest ich zatrudnienie.  Uważam, że głównym celem rehabilitacji, nie jest zatrudnienie, lecz normalne  funkcjonowanie społeczne, zgodne z wiekiem, płcią, stanem zdrowia, cechami  osobowości, wykształceniem, umiejętnościami, zainteresowaniami i zamiłowaniami.  Zatrudnienie jest jednym, ważnym, ale nie jedynym i nie najważniejszym celem  rehabilitacji. Prawda, że zatrudnienie odgrywa wielką rolę przez kilkadziesiąt  lat życia człowieka, ale nie przez całe życie. Od urodzenia do śmierci  natomiast, człowiek żyje wśród ludzi, w środowisku społecznym i musi umieć w nim  funkcjonować. Dlatego, moim zdaniem, ukoronowaniem procesu kompleksowej  rehabilitacji osób niepełnosprawnych, w tym osób z uszkodzonym wzrokiem, jest  rehabilitacja społeczna. 
   
 
      Na rehabilitację kompleksową, czyli całościową,  składa się: rehabilitacja lecznicza, rehabilitacja podstawowa, rehabilitacja  zawodowa, rehabilitacja psychiczna i rehabilitacja społeczna. 
      Podział ten ma znaczenie głównie organizacyjne w  procesie rehabilitacji. W rzeczywistości bowiem proces ten nie przebiega według  ustalonego planu, nie składa się z etapów, które następują jeden po drugim.  Poszczególne oddziaływania, sukcesy i porażki wzajemnie na siebie oddziaływują.  Niepowodzenia w jednej dziedzinie hamują postęp w innej, a nawet mogą powodować  regres. Przeciwnie, sukcesy w jednej dziedzinie ułatwiają osiąganie sukcesów w  innych dziedzinach rehabilitacji. 
      Jak się wydaje, najtrudniej osiągać pozytywne  rezultaty w rehabilitacji społecznej. Trudna jest również rehabilitacja  psychiczna, ale zależy ona w większym stopniu od osoby niewidomej.  Rehabilitacja społeczna natomiast w bardzo dużym stopniu uzależniona jest od  otoczenia osoby niewidomej, od jej środowiska społecznego, od innych ludzi.  Dlatego sukcesy rehabilitacji społecznej są ukoronowaniem całego procesu  rehabilitacji. Składają się na nie osiągnięcia rehabilitacji podstawowej,  rehabilitacji zawodowej i rehabilitacji psychicznej. Pamiętamy jednak, że nie  są to proste zależności, gdyż uwarunkowania zewnętrzne wpływają na wszystkie  dziedziny rehabilitacji. Człowiek jest całością, a nie wieloma częściami, które  funkcjonują niezależnie od siebie. 
      Nie wszystkie rodzaje rehabilitacji mają zastosowanie  do wszystkich osób z uszkodzonym wzrokiem. Jeżeli np. ktoś traci wzrok w wieku  70 lat, trudno mówić o rehabilitacji zawodowej, chociaż i to twierdzenie nie  jest całkowicie ścisłe. Są zawody, które mogą być wykonywane i po  siedemdziesiątce, np. znacznie dłużej pracować mogą naukowcy, politycy,  publicyści, pisarze. Zawody te można wykonywać również po utracie wzroku, a  więc niezbędne jest opanowanie bezwzrokowych metod pracy, czyli rehabilitacja  zawodowa. Na ogół jednak, w takim wieku ludzie nie są już czynni zawodowo.  Ociemniali w wieku podeszłym więc nie potrzebują rehabilitacji zawodowej. 
      Taki podział rehabilitacji kompleksowej stosowany  jest głównie w środowisku osób z uszkodzonym wzrokiem i nie ma umocowania w  przepisach prawnych. 
      USTAWA z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji  zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych nie zawiera nawet  wzmianki o rehabilitacji podstawowej. Mimo to uznaję potrzebę wyodrębniania z  kompleksowej rehabilitacji wyżej podanych dziedzin. 
   
 
      Według definicji Ministerstwa Zdrowia  "Rehabilitacja lecznicza ma na celu przywrócenie pełnej lub możliwej do  osiągnięcia sprawności fizycznej i psychicznej, zdolności do pracy oraz poprawę  jakości życia". 
      Są to raczej cele rehabilitacji kompleksowej. Lekarze  nie mogą osiągnąć takich celów. Nie mogą oni zorganizować szkolenia zawodowego,  nauki orientacji przestrzennej niewidomych ani nauczyć bezwzrokowych metod  wykonywania czynności życia codziennego. Nie taka jest ich rola i nie mają do  tego kwalifikacji. 
      O potrzebie rehabilitacji leczniczej orzeka lekarz  orzecznik ZUS na podstawie wniosku przygotowanego przez lekarza prowadzącego  leczenie. Czas trwania rehabilitacji leczniczej określono na 21 dni, chociaż  okres ten może być przedłużony, jeżeli zaistnieje taka potrzeba. 
      Rehabilitacja ta jest przede wszystkim leczeniem  farmakologicznym, chirurgicznym i innymi metodami. W jej skład wchodzi również  dobór odpowiednich pomocy rehabilitacyjnych. 
      Z rehabilitacji leczniczej powinne korzystać również  osoby nowo ociemniałe. Program takiej rehabilitacji powinien być przygotowany  przez lekarzy okulistów oraz specjalistów z dziedziny rehabilitacji osób z  uszkodzonym wzrokiem. 
      Bez wątpienia w każdym przypadku uszkodzenia wzroku,  choroby, wad wrodzonych, wypadku, zatrucia itp. niezbędna jest rehabilitacja  lecznicza, realizowana przez lekarzy okulistów. Dopiero gdy ich wysiłki okażą  się nieskuteczne, niezbędne stają się inne zabiegi rehabilitacyjne. Lekarze  okuliści nie powinni jednak ograniczać się wyłącznie do leczenia. Ich rolą  powinno być wstępne ukierunkowanie rehabilitacyjne tracącego wzrok czy rodziców  dziecka, które urodziło się niewidome. Ich obowiązkiem jest poinformowanie o  rzeczywistym stanie wzroku, o rokowaniach leczenia, a następnie o placówkach,  które mogą udzielić fachowej pomocy rehabilitacyjnej. Lekarze powinni też  przekonać o potrzebie rehabilitacji. Niestety, lekarze nie zawsze wywiązują się  z tych obowiązków. Jeszcze gorzej jest, jeżeli przez rozbudzanie i  podtrzymywanie bezpodstawnej nadziei na przywrócenie wzroku, utrudniają proces  rehabilitacji. 
      Po zakończeniu leczenia, w przypadku osób  słabowidzących najczęściej możliwe jest dobranie odpowiednich szkieł optycznych  i innych pomocy wspomagających uszkodzony wzrok. 
   Usprawnienie  widzenia często możliwe jest też przez zastosowanie odpowiednich ćwiczeń,  prowadzonych przez instruktorów widzenia. Fachowców takich można znaleźć w  niektórych ogniwach organizacyjnych Polskiego Związku Niewidomych i w  niektórych poradniach. 
   W wyniku  treningu widzenia można nauczyć i utrwalić takie sposoby patrzenia, które  umożliwiają chociażby tylko częściowo eliminowanie ubytków w polu widzenia czy  zaburzeń widzenia spowodowanych oczopląsem. 
   Usprawnianie  widzenia jest częścią rehabilitacji kompleksowej słabowidzących. Wymaga  specjalnej wiedzy z zakresu tyflopedagogiki, tyflopsychologii, niektórych zagadnień  z okulistyki i optyki. Polega na stosowaniu ćwiczeń, które rozwijają  umiejętność wykorzystywania pozostałych możliwości widzenia, postrzegania  niekiedy niepełnych i zniekształconych obrazów przedmiotów, głębi, ruchu itp.  oraz ich interpretację. 
   Tak, jak nie  kończy się proces rehabilitacji podstawowej, psychicznej i społecznej  niewidomych oraz słabowidzących, w wielu przypadkach nie kończy się proces  rehabilitacji leczniczej. Niektóre schorzenia oczu wymagają stałego zażywania  leków. Bardzo często zachodzi konieczność zmiany okularów, na które receptę  wypisuje lekarz okulista, a dobiera je optyk. Ciągle stosowane są nowe metody  leczenia, nowe sposoby operowania oczu, nowe implanty itd. Z tych względów,  jeżeli nawet obecnie lekarze okuliści nie mogą pomóc w wielu przypadkach, być  może za jakiś czas będą takie możliwości. 
      Utrata wzroku jest wielkim doświadczeniem, tragedią,  która spotyka ociemniałego i jego rodzinę. Na szczęście postęp okulistyki jest  już na tyle duży, że w większości przypadków potrafi nie dopuścić do  najgorszego - do całkowitej utraty wzroku. Na skutek wypadków, zatruć, chorób  lub dziedziczenia następuje częściowa utrata wzroku. Dzięki lekarzom okulistom,  najczęściej pacjent zachowuje liczące się możliwości widzenia, które są bardzo  ważne. Możliwości widzenia, nawet niewielkie, mają praktyczne zastosowanie i  jeszcze większe znaczenie natury psychicznej. 
   
 
      Rehabilitacja podstawowa polega na przystosowaniu  osoby z uszkodzonym wzrokiem do życia. Obejmuje to ogólne usprawnienie  fizyczne, nauczenie wykonywania czynności życia codziennego, samodzielnego  poruszania się w przestrzeni, posługiwania się pismem i sprzętem  rehabilitacyjnym oraz wykonywania innych czynności metodami bezwzrokowymi. 
      Możliwości rehabilitacji podstawowej są coraz  większe. Opracowywane są coraz nowsze metody rehabilitacji i powstają nowe  asortymenty sprzętu rehabilitacyjnego. 
      Można powiedzieć, że w zakres rehabilitacji  podstawowej wchodzi wszystko, co wymaga stosowania w życiu codziennym bezwzrokowych  metod. W przypadku słabowidzących natomiast konieczne jest opanowanie  bezwzrokowych metod przy wykonywaniu niektórych czynności na przykład w  warunkach niekorzystnego oświetlenia oraz posługiwanie się osłabionym wzrokiem  przy wykonywaniu innych - w czasie poruszania się poza miejscem zamieszkania.  Osoba słabowidząca widzi duże przeszkody, rozpoznaje je, widzi drogę,  kontrasty, kontury itp. Wszystko to ułatwia jej orientację przestrzenną i  unikanie zagrożeń. Musi jednak nauczyć się wykorzystywania niedokładnych  informacji pozyskiwanych wzrokiem i radzenia sobie w warunkach niedostatecznego  lub nadmiernego oświetlenia, a także w warunkach zmiennego oświetlenia. 
      W przypadku rehabilitacji niewidomych lub bardzo  słabo widzących można wymienić naukę: brajla, wykonywania metodami  bezwzrokowymi czynności samoobsługowych, prowadzenia gospodarstwa domowego,  gotowania, orientacji przestrzennej, posługiwania się sprzętem  rehabilitacyjnym, w tym komputerowym, prania, prasowania, drobnych napraw  bielizny i odzieży, pielęgnowania niemowląt. Zaliczamy tu również ćwiczenia  fizyczne, których celem jest ogólne usprawnienie i przeciwdziałanie skutkom  mało aktywnego trybu życia. 
      Jak już wspomniałem, w skład rehabilitacji  podstawowej wchodzi nauka posługiwania się sprzętem rehabilitacyjnym.  Umiejętności korzystania ze sprzętu rehabilitacyjnego niezbędne są w życiu  codziennym, w pracy zawodowej, w utrzymywaniu kontaktów z ludźmi itd. 
      Do opanowania czynności wchodzących w zakres  rehabilitacji podstawowej bardzo przydatna jest pomoc odpowiednich  instruktorów, indywidualne i grupowe szkolenia rehabilitacyjne. 
      PZN organizował i prowadził takie szkolenia od  dziesiątek lat, od początku swojego istnienia. Oczywiście, początkowo była to  niemal wyłącznie nauka brajla, a następnie tematyka szkoleń rehabilitacyjnych  była rozszerzana i doskonalone metody. 
      Od czasu, kiedy główną instytucją finansującą  rehabilitację stał się Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i  ustawowego wprowadzenia turnusów rehabilitacyjnych, poziom szkoleń  rehabilitacyjnych organizowanych dla niewidomych i słabowidzących stracił na  jakości. 
      Jak już wspomniałem, PZN prowadził szkolenia  rehabilitacyjne od kilkudziesięciu lat. Nie wszystkie one były organizowane na  wysokim poziomie. Władze Związku jednak starały się wpływać na organizatorów  szkoleń, wymagać opracowywania programów, prowadzenia zajęć rehabilitacyjnych i  stosowania właściwych metod. Od czasu, kiedy zaczęto zamiast kursów  rehabilitacyjnych organizować turnusy rehabilitacyjne, wszystko to stało się  mało ważne, albo i wcale nieważne. Na turnusie rehabilitacyjnym wystarczy, że  uczestnicy będą mieli dziennie dwa jakieś zabiegi fizykoterapeutyczne oraz w  ciągu turnusu uczestniczyć będą w dwóch wycieczkach, trzech wieczorkach  tanecznych, spacerach, ognisku, w działalności świetlicowej i to wszystko.  PFRON nie interesuje się rehabilitacją podstawową, bo takiego pojęcia nie ma w  ustawie o rehabilitacji, nie interesuje się metodami rehabilitacji, ani żadnymi  merytorycznymi aspektami. Dla PFRON-u ważne jest jedynie, żeby obiekt spełniał  warunki, głównie dostosowane do potrzeb osób z uszkodzonym narządem ruchu, a  turnus miał właściwą, czyli wymaganą dokumentację oraz kadrę medyczną i  kulturalno-rozrywkową. Uczestnicy nic nie muszą się uczyć, nikt tego od nich  ani od organizatorów nie wymaga. 
      Oczywiście, jeżeli organizator jest ambitny, jeżeli  wie, co jest potrzebne osobom z uszkodzonym wzrokiem, to i turnus przeprowadzi  zgodnie z zasadami rehabilitacji, a nie leczenia i wypoczynku. Jest to jednak  jego dobra wola, a nie wymóg stawiany przez prawo i instytucję finansującą.  Niestety, organizatorzy turnusów często idą na łatwiznę i stosują się do bardzo  skromnych wymogów merytorycznych, bo formalne muszą spełniać. Niewidomi  natomiast nie zawsze rozumieją potrzebę rehabilitacji. W wielu przypadkach  znacznie wyżej cenią zabiegi fizjoterapeutyczne czy balneologiczne od nauki  orientacji przestrzennej, pisma punktowego itp. 
      W rezultacie poziom rehabilitacji podstawowej osób z  uszkodzonym wzrokiem uległ poważnemu obniżeniu. Dodam, że władze PZN-u niemal  całkowicie straciły wpływ na to, co dzieje się na turnusach rehabilitacyjnych,  nawet we własnych ośrodkach. 
      Lepiej sprawa wygląda w przypadku indywidualnych  szkoleń rehabilitacyjnych. To najczęściej są rzeczywiście szkolenia  rehabilitacyjne, a nie działania pozorowane. Szkolenia te, oprócz niewątpliwych  korzyści, sprawiają i poważne trudności. 
      Korzystne jest nauczanie na przykład prowadzenia  gospodarstwa domowego czy wykonywania czynności samoobsługowych w mieszkaniu  osoby rehabilitowanej. We własnym mieszkaniu jest wszystko znane i wyposażenie,  którym się osoba niewidoma będzie posługiwać. Ułatwia to naukę i uwzględnienie  w niej konkretnych potrzeb. Nie uczy się na przykład korzystania z kuchenki  gazowej, jeżeli w mieszkaniu używana jest kuchenka elektryczna. 
      Nauka orientacji przestrzennej jest i łatwiejsza, i  trudniejsza w miejscowości, w której mieszka osoba ociemniała. Łatwiejsza, bo  zna ona układ ulic, odległości i różne charakterystyczne miejsca. Trudności  polegają natomiast na oporach psychicznych. Osoba ociemniała bardzo często  wstydzi się swojej niepełnosprawności, a wstyd ten łatwiej pokonać wśród osób  nieznajomych. W miejscowości wypoczynkowej na przykład osoba ociemniała czuje  się anonimowa, nie spotyka znajomych, nie obawia się, że patrzą na jej wysiłki  i się litują. 
   
 
      Jest to przygotowanie do wykonywania odpowiedniej  pracy, zatrudnienie na odpowiednim stanowisku, jeżeli trzeba, odpowiednie przygotowanie  stanowiska pracy i jego otoczenia oraz włączenie w grupę społeczną zakładu  pracy. 
   Rehabilitacja  zawodowa osób z uszkodzonym wzrokiem jest częścią rehabilitacji kompleksowej. 
      Celem rehabilitacji zawodowej jest udzielanie pomocy  osobom z uszkodzonym wzrokiem w przygotowaniu się do pracy zawodowej, rozwoju  zawodowym i przebiegu aktywności zawodowej. Obejmuje ona poradnictwo zawodowe,  szkolenie zawodowe, znalezienie pracy, zatrudnienie i pomoc w okresie adaptacji  do pracy, a także dostosowania stanowiska pracy i środowiska pracy. Wszystko to  wymaga specjalnych usług rehabilitacyjnych. Usługi takie dla niewidomych i  słabowidzących w naszym kraju nie istnieją, albo istnieją w szczątkowych  formach. 
   W tym miejscu  należy zaznaczyć, że umiejętność posługiwania się komputerem jest niezbędna do  wykonywania niektórych zawodów i prac. Żeby jednak móc korzystać przy tym z  komputera, trzeba mieć kwalifikacje zawodowe, trzeba umieć wykonywać daną  pracę, trzeba posiadać niezbędną wiedzę zawodową i często wiedzę ogólną.  Niestety, niektórzy specjaliści, urzędnicy i działacze zachowują się tak, jakby  wyposażenie niewidomego w komputer czyniło z niego kwalifikowanego pracownika w  dowolnej dziedzinie, dowolnej instytucji i w dowolnym rodzaju pracy. 
      Rehabilitacja zawodowa musi bazować na wynikach  rehabilitacji podstawowej, psychicznej i społecznej. Konieczne jest przebywanie  drogi do pracy i powrotnej czyli umiejętności samodzielnego poruszania się poza  miejscem zamieszkania, wymaga umiejętności wykonywania czynności  samoobsługowych, higienicznych itp. - wymaga rehabilitacji podstawowej. 
      Niezbędna jest również akceptacja niepełnosprawności,  wyeliminowanie nadwrażliwości, kompleksów i nadmiernych mechanizmów obronnych,  czyli rehabilitacja psychiczna. 
      W zakładzie pracy wielką rolę odgrywa umiejętność  współżycia i współdziałania ze współpracownikami. Niezbędna jest więc  rehabilitacja społeczna. 
      Z drugiej strony, bez pracy zawodowej trudno jest  osiągnąć cele rehabilitacji psychicznej i rehabilitacji społecznej. Możliwość  zatrudnienia jest również czynnikiem motywującym m.in. do opanowania  umiejętności samodzielnego poruszania się po drogach publicznych, czyli  rehabilitacji podstawowej. Jest to właśnie wzajemne oddziaływanie i  współzależność wyników różnych dziedzin rehabilitacji. 
   
 
      Rehabilitacja psychiczna polega głównie na eliminacji  kompleksów i akceptacji niepełnosprawności. Niepełnosprawność, brak wzroku albo  znaczne jego osłabienie, trzeba zaakceptować, jeżeli lekarze okuliści nie znają  sposobów jego poprawy. Bez pogodzenia się z tym faktem, nie można normalnie  żyć, pełnić ról społecznych, zaspokajać potrzeb. 
      Akceptacja niepełnosprawności, utraty wzroku albo  znacznego jego osłabienia, nie może oznaczać akceptacji jej skutków. Ze  skutkami należy walczyć i w miarę możliwości eliminować je. Istnieje znaczna  możliwość przezwyciężania tych skutków w procesie rehabilitacji. Wszystkich  jednak wyeliminować się nie da. Z faktem tym również należy się pogodzić,  zaakceptować go. Bez tego nie da się bowiem osiągać dobrych wyników  rehabilitacji psychicznej. 
      Rehabilitacja psychiczna jest warunkiem osiągnięć w  innych dziedzinach rehabilitacji, przede wszystkim rehabilitacji społecznej.  Rehabilitacja psychiczna z kolei, jest wynikiem sukcesów w innych dziedzinach  rehabilitacji, szczególnie rehabilitacji podstawowej, jeżeli jest to możliwe i  wskazane, również rehabilitacji zawodowej. Nie bez znaczenia są również  kontakty międzyludzkie. Otoczenie może ułatwić lub utrudnić rehabilitację  psychiczną. Kontakty międzyludzkie wchodzą w skład rehabilitacji społecznej, a  więc wszystko ma znaczenie, wszystko wzajemnie oddziaływuje na człowieka i jego  psychikę. 
      Jeżeli mechanizmy obronne utrudniają lub  uniemożliwiają realizację celów życiowych, celów rehabilitacyjnych, jeżeli  powodują wycofanie się, rezygnację, bezproduktywne użalanie się nad sobą,  wywołują negatywne skutki. Jeżeli natomiast powodują chęć dorównania innym  ludziom, upór i konsekwencję w dążeniu do celu, odrzucenie taryfy ulgowej itp.  - ich skutki są pozytywne. 
   Osoba, która  twierdzi, że nie lubi przebywać z ludźmi widzącymi, a woli z niewidomymi, nie  jest psychicznie zrehabilitowana. Osoba, która unika niewidomych, wstydzi się  ich, udaje, czy chce udawać człowieka widzącego - nie jest psychicznie  zrehabilitowana. Nie jest też i ta, która uważa, że z utratą wzroku wszystko  przepadło, ani ta, która uważa, że nic się wielkiego nie stało. Nie jest  psychicznie zrehabilitowana. Człowiek, który uważa, że utrata wzroku jest  największym nieszczęściem, ani ten, który twierdzi, że to nawet lepiej, bo nie  musi oglądać brzydoty świata nie ocenia realnie rzeczywistości. Nie jest  psychicznie zrehabilitowany ten, kto otoczył się niewidzialnym pancerzem,  uodpornił niby na wszystko, u kogo narosły wielopiętrowe kompleksy, kto stosuje  niewłaściwe mechanizmy obronne. 
      Gdy znaczna część skutków niepełnosprawności zostanie  usunięta, gdy osoba z uszkodzonym wzrokiem stanie się możliwie samodzielna,  niezależna od innych, stworzy podstawy swojej rehabilitacji psychicznej. 
      Jednym z warunków jest dążenie do zrozumienia samego  siebie i przezwyciężania trudności. Najważniejszym problemem w rehabilitacji  psychicznej jest to, że niewidomy nie widzi własnych problemów we właściwym  świetle. Często wydaje się mu, że wszyscy są źli, krzywdzą go, nie rozumieją,  nieprawidłowo oceniają. Niewidomy taki powinien zastanowić się, czy jego  zdaniem, wszyscy źle go traktują. Jeżeli uważa, że tak, jest to dowód, że to w  nim tkwią problemy, a nie w jego otoczeniu. W takich przypadkach, bez pomocy  lekarza psychiatry lub psychologa klinicysty, nie da sobie rady. W  łagodniejszych formach problemów psychologicznych dobrą terapią na kompleksy i  mechanizmy obronne jest zainteresowanie się problemami innych ludzi. Zapomni  się wtedy o własnych. 
      Najczęściej trudno jest osiągnąć zadowalający stopień  rehabilitacji psychicznej samym przekonywaniem, pokazywaniem pozytywnych  przykładów, uświadamianiem, czyli oddziaływaniem na umysł. Konieczne są również  oddziaływania na emocje, a przede wszystkim stwarzanie możliwości sprawdzenia  się w działaniu, czyli w wykonywaniu czynności niezbędnych w życiu codziennym. 
      Ważna jest ocena realistyczna swoich możliwości i  ograniczeń. Powinna ona skłaniać do zwiększonego wysiłku, a nie rezygnacji. I  żeby tak właśnie stawiać sprawy, potrzebna jest rehabilitacja psychiczna. 
      Jak już pisałem, nie może ona polegać wyłącznie na  słownych oddziaływaniach. Potrzebne jest wykazanie istniejących możliwości  każdej rehabilitowanej osobie, umożliwienie jej sprawdzenie w praktyce tych  możliwości, wykazanie korzyści z osiągnięcia możliwie najwyższego poziomu  samodzielności itd. Konieczne jest więc całościowe, wielokierunkowe  oddziaływanie rehabilitacyjne. 
      Nadmienić należy, że występują różnice w psychice  osób niewidomych, słabowidzących, ociemniałych i nowo ociemniałych. Różnice te  zależne są również od przyczyny i sposobu utraty bądź osłabienia wzroku. Nagła  utrata wzroku w wyniku wypadku, powoduje znacznie gorsze konsekwencje, niż  stopniowa utrata, np. w wyniku choroby. Nie ma tu możliwości dokładnego  określania tych różnic. 
   Na temat  rehabilitacji psychicznej niewidomych napisano grube tomy i ciągle wiedza ta  jest doskonalona. W jednym artykule publicystycznym można tylko zasygnalizować  niektóre zagadnienia z tej dziedziny. 
   
 
      Najkrócej można powiedzieć, że rehabilitacja  społeczna jest to włączenie osoby z uszkodzonym wzrokiem w nurt życia  społecznego przez jej usprawnienie, usamodzielnienie, jeżeli możliwe i  potrzebne również zatrudnienie oraz pomoc w akceptacji niepełnosprawności.  Ważne jest także przygotowanie środowiska społecznego do współżycia z osobą  niepełnosprawną. 
      Współżycie społeczne albo funkcjonowanie społeczne w  grupie społecznej na mniej więcej równych zasadach wymaga spełnienia kilku  warunków. 
      Osoba niewidoma lub słabowidząca, musi być w miarę  samodzielna. Musi więc być dobrze do życia przygotowana, umieć poruszać się  samodzielnie po miejscowości, w której mieszka, wykonywać czynności samoobsługowe  i ewentualnie z zakresu prowadzenia gospodarstwa domowego. Musi umieć  porozumiewać się z ludźmi przy pomocy pisma, korzystać z literatury i prasy,  mieć jakieś zainteresowania itp. Oczywiście, jeżeli którejś umiejętności nie  będzie posiadała, nie oznacza to, że zostanie wykluczona ze społeczności.  Jednak bez podobnych umiejętności niewidomy będzie całkowicie zależny od innych  osób, a więc jego kontakty z ludźmi nie będą mogły być na zasadach równości -  znacznie więcej będzie brał niż dawał. Normalny człowiek nie chce być  przedmiotem opieki, wyłącznie brać od innych, a im nic z siebie nie dawać. Nie  może z tym czuć się dobrze, mieć zdrowej psychiki i właściwych stosunków  międzyludzkich. 
      Drugim niezmiernie ważnym warunkiem jest  samodzielność finansowa. Niewidomy musi mieć własne, stałe dochody, które  wystarczą na utrzymanie własne oraz rodziny. Musi więc wykonywać pracę  zawodową, prowadzić własną firmę, zajmować się pracą twórczą lub artystyczną,  albo mieć wystarczająco wysoką rentę lub emeryturę. Człowiek zależny finansowo  od innych ludzi, jeżeli nie jest dzieckiem, na ogół nie jest traktowany na  równi z innymi ludźmi. Sam też nie czuje się równy innym ludziom, a to  negatywnie wpływa na jego psychikę i funkcjonowanie społeczne. 
      Kolejnym warunkiem, być może najważniejszym, jest  wysoki poziom rehabilitacji psychicznej. Osoby zakompleksione, niezrównoważone  psychicznie, nieufne, podejrzliwe, nieumiejące współżyć z innymi ludźmi nie  będą przez nich akceptowane, nie będą mogły brać w pełni udziału w życiu  społecznym, nie będą społecznie zrehabilitowane. 
      Warto zauważyć, że psychika człowieka jest bardzo  skomplikowana i delikatna. Jeżeli człowiek znajduje się w sytuacjach trudnych,  których nie może pokonać, jego psychika wytwarza mechanizmy obronne, które łagodzą  napięcia psychiczne. Niestety, ich działanie nie jest jednoznacznie pozytywne,  a często jest bardzo szkodliwe. 
      W tym miejscu, dla ilustracji, przytoczę jeden  przykład działania mechanizmu obronnego, który w rezultacie pogłębia trudności.  Niewidomy spotkał się raz i drugi z niewłaściwymi zachowaniami wobec siebie  albo mu się wydawało, że te zachowania są niewłaściwe. Zaczyna więc unikać  ludzi. Żeby czuć się z tym możliwie dobrze zaczyna twierdzić, że nie lubi  towarzystwa, że woli samotność. Z czasem zaczyna wierzyć, że tak jest, że nie  lubi przebywać wśród ludzi. Unika więc wszelkich z nimi kontaktów. Człowiek  jednak jest istotą społeczną. Potrzeba kontaktów społecznych tego niewidomego  nie zanikła, została tylko stłumiona. W końcu trafia się sytuacja, która wymaga  jego udziału w jakimś towarzystwie lub sam dochodzi do wniosku, że warto jednak  spotkać się z ludźmi od czasu do czasu. Ponieważ jednak dłuższy czas unikał  ludzi, odzwyczaił się od nich i w towarzystwie poczuł się jeszcze gorzej niż  wcześniej bywało. Utwierdza go to w przekonaniu, że on najlepiej czuje się w  samotności, a ludzie go męczą, nudzą i denerwują. Unika więc jeszcze bardziej  zdecydowanie kontaktów z nimi. 
      W ten sposób mechanizm obronny uniemożliwia  uczestnictwo w życiu społecznym, a jednocześnie powoduje nowe trudności w  rodzaju poczucia osamotnienia, pretensji do ludzi, że go unikają, że nie  rozumieją itd. Spirala się nakręca, koło zamyka i trudności stają się coraz  większe, bardziej uciążliwe. 
      Ważnym zagadnieniem jest przygotowanie środowiska  społecznego do przyjęcia i akceptacji osoby niepełnosprawnej. Nie jest to łatwe  zadanie i nie zależy jedynie od szkolenia osób z otoczenia niewidomego lub  słabowidzącego, przekazywania informacji i przekonywania. Bardzo dużo zależy od  poziomu kulturalnego środowiska, w którym żyje osoba niewidoma, od wyznawanych  poglądów przez to środowisko, od jego poziomu moralnego, postaw w stosunku do  osób niepełnosprawnych itp. 
      Jeżeli np. otoczenie jest przekonane, że utrata  wzroku jest karą za grzechy, z pewnością nie będzie dobrze traktowało osoby  niewidomej. Jeżeli zdrowie i sprawność jest wartością nadrzędną w jakimś  środowisku, osoby niepełnosprawne nie będą dobrze traktowane i nie będą dobrze  w nim się czuły. 
      Niewidomy prezes spółdzielni opowiedział, jak został  potraktowany na weselu swojej siostry. Kiedy już towarzystwo nieźle popiło,  kuzyn powiedział do niego: "Widać, że Ci się dobrze powodzi, jesteś  porządnie ubrany, ale Ty i tak jesteś dziadem, bo jesteś ślepy". 
      Wielką trudność w rehabilitacji społecznej stanowią  mity na temat niewidomych, niewłaściwe poglądy, przypisywanie im cech, których  nie posiadają i niedocenianie ich możliwości. Schematyczne myślenie, stereotypy  niewidomych utrudniają ich zrozumienie, ponieważ na wszystko jest gotowe wytłumaczenie,  a że nieprawdziwe, to już nie ma znaczenia. 
      Obecnie wśród ludzi dorosłych, raczej rzadko  niewidomi spotykają się z drwinami, niechęcią, wyśmiewaniem czy ogólnie - z  dokuczaniem. Częściej natomiast można spotkać wścibstwo, niedelikatne pytania i  litość. 
      Inaczej jest z dziećmi. One często znęcają się nad  słabszymi, a dziecko niewidome jest bez wątpienia słabsze. Jeżeli nawet jest  tolerowane w grupie, rzadko włączane jest do wspólnych zabaw - w wielu nawet  nie może uczestniczyć, gdyż wymagają one posługiwania się wzrokiem. Podobnie  dzieci słabowidzące często narażone są na przezwiska, głupie dowcipy, pomijanie  w zabawach itp. 
      Rehabilitacja społeczna wymaga więc rehabilitacji  podstawowej, bardzo często zawodowej, zawsze psychicznej i życzliwego środowiska.  Jest ukoronowaniem procesu rehabilitacji. 
   Na  rehabilitację społeczną położył duży nacisk ustawodawca w ustawie o  rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. 
   W artykule 9.  czytamy: 
  "1. Rehabilitacja społeczna ma na celu  umożliwianie osobom niepełnosprawnym uczestnictwa w życiu społecznym. 
      2. Rehabilitacja społeczna realizowana jest przede  wszystkim przez: 
      1) wyrabianie zaradności osobistej i pobudzanie  aktywności społecznej osoby niepełnosprawnej 
      2) wyrabianie umiejętności samodzielnego wypełniania  ról społecznych 
      3) likwidację barier, w szczególności  architektonicznych, urbanistycznych, transportowych, technicznych, w  komunikowaniu się i dostępie do informacji 
      4) kształtowanie w społeczeństwie właściwych postaw i  zachowań sprzyjających integracji z osobami niepełnosprawnymi". 
      Są to ważne cele. Do ich realizacji jednak  przewidziano bardzo skromne możliwości. W artykule 10. czytamy: "Do  podstawowych form aktywności wspomagającej proces rehabilitacji zawodowej i  społecznej osób niepełnosprawnych zalicza się uczestnictwo tych osób w: 
      1) warsztatach terapii zajęciowej, zwanych dalej  "warsztatami" 
      2) turnusach rehabilitacyjnych, zwanych dalej  "turnusami". 
   Potrzeby z  zakresu rehabilitacji społecznej są bardzo duże, gdyż obejmują działania  również z zakresu rehabilitacji podstawowej, zawodowej i psychicznej. Potrzeby  te w znacznej mierze zaspokajają organizacje pozarządowe. Nie jest to  wystarczająca działalność, ale poważnie wykracza poza formy przewidziane  ustawą, tj. warsztaty terapii zajęciowej i turnusy rehabilitacyjne. 
      Z pewnością działalność ta byłaby bogatsza, gdyby nie  ograniczone możliwości jej finansowania. Organizacje pozarządowe zmuszone są do  ciągłych starań o pieniądze, uczestniczenia w konkursach i wypełniania bardzo  skomplikowanych wniosków. Muszą przy tym dopasowywać swoją działalność do  takich form, które są akurat preferowane. Raz są to działania nowatorskie,  innym razem kontynuowanie zadań już rozpoczętych. Nigdy przy tym nie można przewidzieć,  czy pieniądze zostaną przyznane, na co zostaną przyznane, ile ich będzie i  kiedy będą. 
      Ważnym czynnikiem rehabilitacji społecznej jest prasa  środowiskowa, wymiana doświadczeń i poglądów, zapoznawanie się z różnymi  formami działalności, sprzętem rehabilitacyjnym itp. Wydawanie czasopism jednak  jest pracą ciągłą, a jej finansowanie ciągłe nie jest. 
      Ważną formą rehabilitacji społecznej jest działalność  na rzecz innych. Działalność ta była zawsze doceniana w naszym środowisku.  Można wymieniać setki wspaniałych działaczy. Niestety i pod tym względem  następuje pogorszenie. Dawniej sprawiały to lektoraty społeczne, a obecnie  jeszcze w większym stopniu możliwości zatrudniania części działaczy na etatach.  W ten sposób jedni działacze czerpią korzyści finansowe ze swego zaangażowania,  a inni nie. Wypacza to naturę pracy społecznej. Niemniej ciągle istnieją  prawdziwi działacze, których bezinteresowna praca służy wielu niewidomym i  słabowidzącym. Jej niejako ubocznym produktem są korzyści natury psychicznej i  społecznej czerpane przez działaczy. Osoby bezinteresownie pracujące na rzecz  innych zyskują uznanie ludzi, w tym własnych rodzin, czują się potrzebne,  ważniejsze, lepsze. Jest to ważne dla ich psychiki i uspołecznienia. 
      Jak widzimy rehabilitacja społeczna jest procesem  bardzo złożonym, uwarunkowanym wieloma czynnikami, który przebiega nie zawsze  świadomie, a często dobre rezultaty są osiągane przy okazji realizacji innych  celów - w pracy zawodowej, w życiu rodzinnym, działalności społecznej,  twórczości i odtwórczości artystycznej i wielu innych zajęciach, których nie  traktujemy jako rehabilitacyjne. 
   
 
      Po II wojnie światowej w naszym kraju następowały  zmiany, które wywierały wielki wpływ na życie osób z uszkodzonym wzrokiem, na  ich poglądy i postawy, na możliwości i ograniczenia. Stworzone zostały  teoretyczne i praktyczne podstawy rehabilitacji osób z uszkodzonym wzrokiem, a  następnie te praktyczne zostały ograniczone brakiem sensownego systemu ich  finansowania. Wiele zagadnień zostało korzystnie uregulowanych, ale prawo  stworzyło również różnego rodzaju bariery oraz pole do nadużyć. Część dorobku  środowiska niewidomych i słabowidzących została zaprzepaszczona i znaczenie  Polskiego Związku Niewidomych zostało osłabione. Były i są sukcesy, ale w  niektórych dziedzinach obserwujemy regres. 
      Można powiedzieć, że mimo "polskiej szkoły  rehabilitacji", mimo organizacyjnego, prawnego, teoretycznego i  praktycznego dorobku w dziedzinie rehabilitacji, rehabilitacja niewidomych i  słabowidzących w Polsce chyba nie osiągnęła światowego poziomu. Ocenę  słuszności tego twierdzenia umożliwi zapoznanie się z rozdziałem poświęconym  rehabilitacji prowadzonej przez Amerykańską Narodową Federację Niewidomych. 
   
 
      Szkolenia rehabilitacyjne w naszym kraju są zbyt  krótkie. Przywrócenie możliwości funkcjonowania w różnych dziedzinach bez  wzroku jest zagadnieniem złożonym, trudnym i wymaga długotrwałego, fachowego  szkolenia. Rozumieją to fachowcy w wielu krajach, na przykład w Stanach  Zjednoczonych Ameryki Północnej. 
      W ośrodkach prowadzonych przez Amerykańską Federację  Niewidomych pełen program rehabilitacji trwa od 6 do 9 miesięcy. Program jest  dostosowywany do indywidualnych potrzeb poszczególnych osób. Niektóre osoby  realizują pełen program, a inne korzystają z wybranych zajęć. Wówczas szkolenie  trwa krócej. 
   W ramach zajęć  organizowanych w ośrodku prowadzona jest nauka: 
      - samodzielnego poruszania się przy pomocy długiej  białej laski, 
      - czytania i pisania brajlem, 
      - pisania na zwykłej maszynie jako przygotowanie do  posługiwania się komputerem, 
      - posługiwania się komputerem dostosowanym do potrzeb  niewidomych, z syntetyzatorem mowy i monitorem brajlowskim lub programem  powiększającym dla osób słabowidzących, 
      - prowadzenia gospodarstwa domowego. 
      Dużo uwagi poświęca się opanowaniu bezwzrokowych  metod przemieszczania się, chodzenia i podróżowania. Jest to podstawa  opanowania umiejętności wykonywania wielu innych czynności życia codziennego.  Posługiwania się długą, białą laską uczeni są również słabowidzący. Dla nich  może okazać się to bardzo ważne, zwłaszcza w warunkach niekorzystnego  oświetlenia. 
      Za bardzo ważną uważa się też naukę posługiwania się  pismem punktowym, brajlem. 
      Kolejnym przedmiotem nauczania jest posługiwanie się  komputerem oraz różnymi programami. Ułatwia to następnie możliwość łatwego  dostosowania się do programów używanych w przyszłym zakładzie pracy. Nauka ta  obejmuje też posługiwanie się innymi urządzeniami współdziałającymi z  komputerem, np. skanery, drukarki piszące zwykłym pismem i drukarki  brajlowskie, powiększalniki do czytania tekstów drukowanych, różnego typu  notatniki brajlowsko-dźwiękowe kalkulatory mówiące. Ważnym celem tej nauki jest  opanowanie umiejętności korzystania z internetu. 
      Ociemniali zapoznają się z innym sprzętem technicznym  stosowanym przez osoby niewidome i słabowidzące, np. ze sprzętem kuchennym,  termometrami mówiącymi, różnymi brajlowskim miarkami. 
      Cennym elementem rehabilitacji jest fakt, że  niewidomi i słabowidzący w czasie szkoleń nie mieszkają w ośrodku, lecz w  mieszkaniach (po dwie, trzy osoby) na terenie miasta. Mogą więc przekonać się,  że osoba niewidoma może mieszkać i żyć samodzielnie, podobnie jak ludzie  widzący. Każdy ma zwykle własny pokój oraz wspólną z innymi kuchnię, łazienkę i  pokój dziennego pobytu. Instruktor czynności życia codziennego uczy ich  prowadzić gospodarstwo domowe i rozwiązywać problemy, z którymi sobie nie  radzą. Pomaga im w przygotowywaniu posiłków, korzystaniu z barów lub  restauracji szybkiej obsługi, sprzątaniu, praniu, prasowaniu i korzystaniu z  miejskiej pralni, dokonywaniu zakupów, dysponowaniu własnym budżetem. W ten  sposób praktycznie wykorzystywane są i utrwalane umiejętności zdobyte w ramach  zajęć prowadzonych w ośrodku. Duże znaczenie rehabilitacyjne mają codzienne  dojazdy środkami komunikacji miejskiej do ośrodka na zajęcia. 
      W ramach seminariów wygłaszane są pogadanki i  prowadzone dyskusje na tematy rehabilitacyjne: czym jest ślepota, jakimi  cechami powinna charakteryzować się osoba niewidoma, jakie ma plany na  przyszłość, jak można zmienić dotychczasowe życie, jak radzić sobie z  negatywnymi postawami społeczeństwa itp. Celem jest wypracowanie pozytywnego  myślenia o niepełnosprawności, jej skutkach i możliwościach pokonywania  trudności. Służą temu również spotkania uczestników szkoleń z doświadczonymi  niewidomymi. 
      Celem zajęć rekreacyjnych jest nauczenie pożytecznych  form spędzania wolnego czasu. Niewidomi uczą się uczestniczenia w różnych  imprezach kulturalnych, sportowych, turystycznych. Uczą się też wykonywania  takich czynności, które łatwo uznać za zbędne - wspinaczki górskiej przy pomocy  lin, kajakarstwa, wioślarstwa, pływania, gry w szachy. Udział w podobnych  zajęciach, oprócz wyrabiania samodzielności i uodporniania na stres, wytwarza  przekonanie, że dostępne jest to, co według powszechnych przekonań nie jest  możliwe do wykonywania przez niewidomego. 
      Zajęcia mające na celu wybór zawodu realizowane są w  różnych formach. Na spotkaniach seminaryjnych omawia się zdolności,  zainteresowania i preferencje zawodowe poszczególnych osób. Dyskusje te, oprócz  obserwacji i badań, stanowią podstawę do podjęcia decyzji w sprawie nauki  zawodu. 
      Z powyższego wynika, że polscy dorośli ociemniali,  nawet marzyć nie mogą o podobnym przygotowaniu do życia. 
   
      Mogą natomiast marzyć o wakacjach, o słońcu, lasach,  o morzu i o górach. Na szczęście wielu może z tych dobrodziejstw korzystać,  albo przynajmniej z ich części. Ja wybieram się na wakacje, a z czytelnikami  spotkam się po powrocie. Wszystkim życzę pięknych, wakacyjnych przygód,  korzystania z uroków lata, słońca, pogody ducha i miłych przeżyć wśród  życzliwych osób.