Logo 1%

Przekaż 1% naszej organizacji

Logo OPP


Logo 1%
Dołącz do nas na Facebooku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z laską przez tysiąclecia (cz. 2)

Kto jest niewidomym? 

Skryba

W części pierwszej omówiłem, w co został wyposażony człowiek przez naturę, żeby mógł funkcjonować w przyrodzie, często bardzo nieprzyjaznej. Wiemy, że w walce o byt niezmiernie ważną rolę odgrywają zmysły człowieka i jego mózg. O roli mózgu będę jeszcze nieraz wspominać. Teraz przypomnę o roli zmysłów. Jak już wiemy, najwięcej informacji z otoczenia człowiek uzyskuje przy pomocy wzroku, bo powyżej 80 procent, a według niektórych badaczy aż 85 procent. Przedmiotem dalszych informacji i rozważań będzie funkcjonowanie człowieka pozbawionego tego najważniejszego zmysłu. Pozbawienie to jednak może być całkowite albo częściowe. W tym drugim przypadku stopień utraty może być bardzo zróżnicowany - od niewielkiego, który w minimalnym stopniu wpływa ograniczająco na wykonywanie czynności życiowych poprzez coraz większą utratę, aż do ślepoty całkowitej włącznie. 
Inne są możliwości życiowe człowieka dobrze widzącego, inne słabowidzącego i inne niewidomego. Jeszcze inne możliwości i ograniczenia występują w życiu osób ociemniałych. Dodam, że ociemniali również mogą być bez poczucia światła, mogą też mieć zachowane mniejsze lub większe możliwości widzenia. Żeby zbytnio nie komplikować, na razie nie będę się zajmować możliwościami i ograniczeniami osób słabowidzących.
w przypadku osób widzących i całkowicie niewidomych nie ma żadnych wątpliwości. Pierwsi dysponują normalnym wzrokiem, to jest takim, jak większość ludzi. Całkowicie niewidomi natomiast zupełnie nic nie widzą. Jest oczywiste, że ich ograniczenia są bez porównania większe niż ludzi widzących, a możliwości bez porównania mniejsze. Ta oczywista prawda jednak niewiele wyjaśnia. Do naświetlenia problemu należy podejść bardziej systematycznie. 
Dodać należy, że osoby z uszkodzonym wzrokiem są osobami niepełnosprawnymi. Ich sytuację życiową często porównujemy z sytuacją osób z innymi niepełnosprawnościami.  Prawne regulacje odnoszą się również najczęściej do osób niepełnosprawnych bez określania rodzaju niepełnosprawności. 
 

Prawna kwalifikacja osób niepełnosprawnych 

 
   Są różne rodzaje niepełnosprawności, a każda z nich może występować w różnym natężeniu, w różnym stopniu. Zajmijmy się więc stopniami niepełnosprawności, gdyż są one prawnie określone i orzeczone w naszym kraju w stosunku do kilku milionów osób. 
    W Polsce pojawiały się różne definicje osób niepełnosprawnych. Podaję dwie najważniejsze. 
W Karcie Praw Osób Niepełnosprawnych uchwalonej przez Sejm RP w 1997 czytamy: 
"Niepełnosprawne są osoby, których sprawność fizyczna, psychiczna lub umysłowa trwale lub okresowo utrudnia, ogranicza lub uniemożliwia życie codzienne, naukę, pracę oraz pełnienie ról społecznych, zgodnie z normami prawnymi i zwyczajowymi".
Jest to bardzo ogólna definicja, dotyczy wszystkich rodzajów niepełnosprawności i nie uwzględnia różnic między nimi. 
Najważniejszym aktem prawnym dotyczącym osób niepełnosprawnych jest USTAWA z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Ustawa jednak zawiera jedynie pośrednią definicję. 
W Art. 1. czytamy: "Ustawa dotyczy osób, których stan fizyczny, psychiczny lub umysłowy trwale lub okresowo utrudnia, ogranicza bądź uniemożliwia wypełnianie ról społecznych, a w szczególności zdolności do wykonywania pracy zawodowej, jeżeli uzyskały orzeczenie...".
No i po dwukropku wymienione są organy uprawnione do orzekania niepełnosprawności. Z definicji tej wynika, że osoba z niepełnosprawnością, nawet w stopniu znacznym, jeżeli jej niepełnosprawność nie została orzeczona, nie jest osobą niepełnosprawną. Trudno taką definicję uznać za wyczerpującą i precyzyjną. 
    W Art. 4. ustawodawca ustanowił zasady kwalifikowania do jednego z trzech stopni niepełnosprawności: 
1. Do znacznego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę z naruszoną sprawnością organizmu, niezdolną do pracy albo zdolną do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej i wymagającą, w celu pełnienia ról społecznych, stałej lub długotrwałej opieki i pomocy innych osób w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji. 
W tym miejscu koniecznie należy stwierdzić, że możliwości pracy wielu osób niepełnosprawnych, w tym niewidomych, są o wiele większe, niż wynika to z powyższego ustępu ustawy. Wiedział to również prawodawca i w ustępie 5. zaprzeczył postanowieniom ustępu 1. Czytamy: 
5. Zaliczenie do znacznego stopnia niepełnosprawności osoby, o której mowa w ust. 1 pkt 2, nie wyklucza możliwości podejmowania przez tę osobę zatrudnienia, także poza zakładem pracy chronionej lub zakładem aktywizacji zawodowej. 
    Nie będę dłużej zatrzymywać się nad tą niekonsekwencją, gdyż w tej części moich rozważań nie zajmuję się problemami zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Chciałem tylko uniknąć sytuacji, żeby czytelnik nie doszedł do mylnego wniosku, jaki nasuwa się po przeczytaniu ustępu 1, tj.  że osoba ze znacznym stopniem niepełnosprawności nie jest zdolna do pracy zawodowej. Jak wynika z ustępu 5., ustawodawca chciał również wykluczyć taki wniosek. 
Dalej art. 4. ustawy:. 
    2. Do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę z naruszoną sprawnością organizmu, niezdolną do pracy albo zdolną do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej lub wymagającą czasowej albo częściowej pomocy innych osób w celu pełnienia ról społecznych.
Jak widzimy, osoba z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności również uznana została za niezdolną do pracy zawodowej, chociaż tysiące osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym i jeszcze więcej osób z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności pracuje na różnych stanowiskach i w różnych zawodach. 
3. Do lekkiego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę o naruszonej sprawności organizmu, powodującej w sposób istotny obniżenie zdolności do wykonywania pracy, w porównaniu do zdolności, jaką wykazuje osoba o podobnych kwalifikacjach zawodowych z pełną sprawnością psychiczną i fizyczną, lub mająca ograniczenia w pełnieniu ról społecznych dające się kompensować przy pomocy wyposażenia w przedmioty ortopedyczne, środki pomocnicze lub środki techniczne. 
    Jak widzimy, są to również bardzo ogólne zasady i dotyczą wszystkich rodzajów niepełnosprawności. 
Zanim zajmę się omawianiem niepełnosprawności z tytułu uszkodzenia narządu wzroku, dla porządku warto wymienić rodzaje niepełnosprawności, chociaż zajmuję się tylko jednym z nich, tj. osobami z uszkodzonym wzrokiem. 
    Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wyodrębnili dziewięć głównych grup osób niepełnosprawnych, tj.: 
- z niepełnosprawnością natury organicznej
- z niepełnosprawnością intelektualną
- z niepełnosprawnością emocjonalną
- z upośledzeniami lokomocyjnymi 
- z upośledzeniami widzenia
- z upośledzeniami w zakresie komunikowania się (mowa, pismo)
- z wadami budzącymi szczególną odrazę
- z wadami skrytymi. 
    Jak wynika z powyższego, osoby z uszkodzonym wzrokiem stanowią jedną z dziewięciu grup osób niepełnosprawnych. Każda z tych grup albo rodzajów niepełnosprawności charakteryzuje się innymi cechami fizycznymi, psychicznymi, intelektualnymi itd. Rozważając ograniczenia i możliwości osób z uszkodzonym wzrokiem pamiętajmy, że osoby te są jedną z głównych grup osób niepełnosprawnych. Ich ograniczenia są wielkie, ale i możliwości niemałe. 
 

Zasady orzekania stopni niepełnosprawności z tytułu uszkodzenia narządu wzroku 

 
Do znacznego stopnia niepełnosprawności z tytułu uszkodzonego wzroku kwalifikowane są osoby: 
    - medycznie niewidome bez poczucia światła,  
- dysponujące poczuciem światła, ale bez lokalizacji jego źródła, 
- lokalizujące źródło światła, 
- rozróżniające podstawowe kolory, 
- słabowidzące, których ostrość widzenia nie przekracza 3/60 (5 procent) normalnej ostrości widzenia i jest to mało w porównaniu z osobami widzącymi, ale bardzo dużo w porównaniu z osobami medycznie niewidomymi - taka możliwość widzenia ma wielkie znaczenie psychologiczne i duże znaczenie praktyczne, 
- z ograniczonym polem widzenia do 20 stopni, przy czym ostrość widzenia w tym wąskim polu może być nawet stuprocentowa, 
- osoby widzące znacznie lepiej, niż wyżej wymienione, ale którym grozi utrata wzroku, np. z powodu odwarstwienia siatkówki.
Do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności zalicza się osoby, których ostrość widzenia mieści się w granicach od 0,06 do 0,10 normalnej ostrości, a także osoby, których pole widzenia zawężone jest do 30 stopni. 
Do lekkiego stopnia niepełnosprawności z tytułu osłabienia wzroku zalicza się osoby, których ostrość widzenia mieści się w granicach od 11 do 30 procent normalnej ostrości wzroku. 
Tak wygląda sytuacja prawna. W praktyce są niewidomi ze znacznym stopniem niepełnosprawności, którzy czytają zwykłe pismo i rozpoznają ludzi na ulicy. Należy też uwzględnić osoby z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, które są również prawnie traktowane, jak osoby niewidome, a przecież zdolność ich widzenia może być jeszcze bardziej użyteczna, niż osób słabowidzących ze znacznym stopniem niepełnosprawności. 
    W odczuciu społecznym ślepota jest najgorszym kalectwem. Od tego przekonania nie są wolni nawet niektórzy wybitni okuliści, a przecież to od ich opinii zależy orzeczenie stopnia niepełnosprawności z tytułu uszkodzenia narządu wzroku. Przytaczam opinie okulistów na ten temat wypowiedziane w związku z zaproponowaną w 2014 r. zasadą, że operacyjne leczenie zaćmy będzie wykonywane dopiero wtedy, gdy ostrość widzenia pacjenta zostanie obniżona do poziomu 40 procent normalnej ostrości widzenia. 
W prasie znalazłem wypowiedzi wybitnych okulistów na ten temat. Pomijam, co oni myślą i mówią o potrzebie leczenia zaćmy. Chodzi mi o to, co mówią o tych czterdziestu procentach widzenia. Czytamy:
"Jak wyjaśnił dr Andrzej Dmitriew z Katedry i Kliniki Okulistyki Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, taka ostrość wzroku oznacza, że pacjent ma zachowane jedynie 40 proc. prawidłowego widzenia. 
    Prof. Grabska-Liberek dodała, że taka ostrość widzenia wyklucza kompletnie u pacjentów możliwość pracy zawodowej".
    Przecież 40 procent normalnej ostrości widzenia nie kwalifikuje nawet do lekkiego stopnia niepełnosprawności. Tymczasem  pracują nawet całkowicie niewidomi i to z dodatkowymi niepełnosprawnościami fizycznymi. Całkowicie niewidomi potrafią być naukowcami, wybitnymi artystami, twórcami i ministrami, a co dopiero ci z czterdziestoma procentami widzenia. 
I jeszcze jeden cytat: 
"Zdaniem prezesa-elekta Polskiego Towarzystwa Okulistycznego, profesor Iwony Grabskiej-Liberek, kryterium ostrości wzroku nie powinno być brane pod uwagę. Ostrość na poziomie 0,4 uniemożliwia poruszanie się i normalne funkcjonowanie". 
I jak to się ma do niewidomych, którzy samodzielnie chodzą po drogach publicznych i podróżują? A jak do tysięcy niewidomych, którzy pracują, wychowują dzieci i załatwiają mnóstwo codziennych spraw? Jeżeli autorytety okulistyczne wypowiadają tak nieprzemyślane i nieprawdziwe poglądy, to z pewnością ich opinie, na podstawie których odnośne organy orzekają stopnie niepełnosprawności, będą wysoce nieodpowiadające podanym wyżej kryteriom orzekania stopni niepełnosprawności z tytułu uszkodzonego wzroku.
 
Kryteria orzekania oraz poglądy na temat ślepoty, muszą powodować zaliczanie do niewidomych wielotysięcznych rzesz osób, które nie są i nie czują się niewidomymi. 
 

Społeczny odbiór osób z uszkodzonym wzrokiem

 
Nawet bez różnego rodzaju nieprawidłowości przy orzekaniu stopnia niepełnosprawności z tytułu uszkodzenia wzroku, za niewidomych uznaje się mnóstwo osób słabowidzących. Jeżeli uwzględnić nieprawidłowości w orzekaniu, wiele tysięcy osób słabowidzących uznanych jest za osoby niewidome. W ten sposób w statystykach i w stowarzyszeniach osób z uszkodzonym wzrokiem jest mnóstwo osób słabowidzących i niewiele niewidomych. Otoczenie obserwuje, widzi i ocenia. Ludzie nie zawsze rozumieją różnice między niewidomymi i słabowidzącymi. Często uważają osoby słabowidzące za oszustów, którymi najczęściej one nie są. Czasami też obserwując zachowania osób słabowidzących, które nie różnią się od zachowań pozostałych ludzi, dochodzą do wniosków, że niewidomi wszystko mogą, wszystko potrafią i nie potrzebują żadnej pomocy. Nie trzeba szeroko tłumaczyć, że podobne spostrzeżenia oraz poglądy są nieprawdziwe i krzywdzące. Nazywanie słabowidzących niewidomymi poważnie utrudnia też ocenę potrzeb rehabilitacyjnych osób z uszkodzonym wzrokiem, a także rzeczywistych ich możliwości i ograniczeń. 
Niestety, organizacje międzynarodowe i krajowe działające na rzecz niewidomych, władze państwowe i Światowa Organizacja Zdrowia do jednego worka wrzucają niewidomych i słabowidzących. 
W paragrafie 9. ustęp 1. Statutu Polskiego Związku Niewidomych czytamy: 
"Par.9. 1. Związek zrzesza osoby niewidome i słabowidzące, o których mowa w par.11 ust. 2, 3 i 4, zwane dalej niewidomymi, w celu ich społecznej integracji, rehabilitacji, wyrównywania szans w dostępie do informacji, edukacji, zatrudnienia i szeroko pojętej aktywności społecznej, a także w celu ochrony ich praw obywatelskich".
Nawet stowarzyszenie niewidomych, które powinno doskonale orientować się, że czym innym jest nie widzieć zupełnie, a czym innym mieć zdolność widzenia na poziomie dziesięciu procent normalnej ostrości. Pamiętamy, że ostrość ta może być znacznie większa np. przy  zawężonym polu widzenia.
    Trzeba zupełnie nie mieć wyobraźni, żeby twierdzić, iż warunki życia wszystkich tych osób są jednakowe, że w ich życiu występują jednakowe trudności i wymagają jednakowej pomocy. 
    Mylące są też określenia: prawnie niewidomy, niewidomy z resztkami wzroku, praktycznie niewidomy, niewidomy ze szczątkowym widzeniem, jeszcze trochę widzący niewidomy. To ostatnie określenie brzmi tak, jak jeszcze trochę żyjący nieboszczyk. 
    Ostatnio niektórzy specjaliści twierdzą, że osoby słabowidzące nie są osobami niewidomymi, które trochę widzą, lecz osobami widzącymi, które słabo widzą. Jest to istotna różnica i zrozumiała w odbiorze społecznym. Osoby słabowidzące nie są osobami niewidomymi, ponieważ posługują się wzrokiem w życiu codziennym przy wykonywaniu wielu czynności, a także przy wykonywaniu pracy zawodowej. Osoby te czują i myślą jak ludzie widzący, boją się utraty wzroku, nieprawidłowo oceniają możliwości niewidomych, a jednocześnie wmawia się im, że są niewidomymi, którzy trochę widzą, co zaburza ich zdolność oceny sytuacji osób niewidomych. 
    Jednakowe traktowanie osób niewidomych i słabowidzących oraz nazywanie wszystkich osobami niewidomymi powoduje poważne zakłócenia społecznego odbioru osób z tą niepełnosprawnością, a także trudności z ustaleniem, ilu w Polsce jest całkowicie niewidomych. Niektórzy badacze twierdzą, że jest ich ponad sto tysięcy, gdy tymczasem szacunkowo można przyjąć, że całkowicie niewidomych jest w Polsce mniej niż 10 tysięcy. 
Otoczenie obserwuje i ocenia. Jeżeli ktoś obserwowałby osoby udające się do kół PZN, tylko z trudem wypatrzyłby całkowicie niewidomego. Zdecydowana większość porusza się na ulicy swobodnie przy pomocy wzroku, podobnie jak ludzie widzący. Wiemy już, jak nieprawdziwe i krzywdzące opinie powstają na podstawie takich obserwacji. Nierozróżnianie niewidomych i słabowidzących jest więc ze wszech stron niekorzystne zarówno dla tych osób, jak i ze względów społecznych. Są jednak osoby słabowidzące, które chcą korzystać z uprawnień osób niewidomych, chociaż nie są osobami niewidomymi. 
 

Metody, którymi posługują się osoby z uszkodzonym wzrokiem 

 
Warto wiedzieć, jakimi metodami posługują się niewidomi, a jakimi słabowidzący. Umożliwi to zrozumienie różnic między niewidomymi a słabowidzącymi o zróżnicowanych możliwościach widzenia. 
Zapoznajmy się więc z poglądami dra Tadeusza Majewskiego na ten temat. 
    Tadeusz Majewski pisze: 
"Istnieją różne kryteria podziału osób z uszkodzonym wzrokiem lub osób z niepełnosprawnością wzrokową. Najczęściej stosowanymi są kryteria medyczne, według których wyróżnia się osoby niewidome i słabowidzące. Ważny jest tu stopień obniżenia ostrości wzroku, czyli widzenia centralnego lub zakres ograniczenia pola widzenia, czyli widzenia obwodowego. W tym przypadku stosowane są odpowiednie wskaźniki liczbowe. Kryteria medyczne stosuje się zwykle w różnego rodzaju aktach prawnych, dotyczących osób niewidomych i słabowidzących. 
Z punktu widzenia edukacji oraz rehabilitacji zawodowej i społecznej większe znaczenie dla wyróżnienia grup osób z uszkodzonym wzrokiem ma kryterium funkcjonalne, czyli sposób wzrokowego funkcjonowania w sytuacjach życia codziennego, zawodowego i społecznego. Przez funkcjonowanie rozumie się całokształt aktywności człowieka, a zwłaszcza: poznawanie przedmiotów, ludzi i zjawisk, wykonywanie czynności życia codziennego, poruszanie się w przestrzeni, pobieranie nauki, wykonywanie pracy, udział w życiu społecznym, kulturalnym i sportowym. 
Osoby widzące wypracowały sposoby funkcjonowania przy dominującej roli zmysłu wzroku. Pozostałe zmysły, jak dotyk, słuch czy węch, pełnią natomiast rolę drugorzędną i pomocniczą. Głównym więc sposobem funkcjonowania człowieka są sposoby lub techniki wzrokowe. Termin technika dla sposobu funkcjonowania człowieka został zaczerpnięty z anglojęzycznej literatury tyflologicznej. 
Nie są to jednak jedyne możliwe sposoby funkcjonowania człowieka. Doświadczenie wykazuje, że można także funkcjonować w inny sposób, przy zastosowaniu tzw. technik alternatywnych lub bezwzrokowych. W technikach tych większą rolę odgrywają dotyk, słuch, węch. 
Na podstawie stosowanych technik wyróżniamy trzy grupy osób, u których ulega zmianie rola poszczególnych zmysłów. 
1. Techniki wzrokowo-słuchowo-dotykowe - ma to miejsce wówczas, gdy relacje między wzrokiem a pozostałymi zmysłami ulegają zmianie, a więc gdy dominacja wzroku zostaje zmniejszona na korzyść pozostałych zmysłów, np. w przypadku słabowzroczności. W technikach tych wzrok spełnia nadal dominującą rolę, lecz rola słuchu i dotyku wzrasta. 
2. Techniki dotykowo-słuchowo-wzrokowe - stosuje się w przypadku głębszego obniżenia sprawności wzroku. Wówczas dominującymi zmysłami stają się dotyk i słuch, a szczątkowy wzrok pełni rolę pomocniczą. Jest to odwrotna sytuacja niż w przypadku technik wzrokowo-słuchowo-dotykowych. 
3. Techniki dotykowo-słuchowe lub techniki bezwzrokowe - stosuje się bez udziału wzroku. 
Uwzględniając te trzy rodzaje technik, za niewidome uważa się osoby, które posługują się technikami bezwzrokowymi i dotykowo-słuchowo-wzrokowymi. Za słabowidzące natomiast osoby, które pomimo znacznego osłabienia wzroku, posługują się technikami wzrokowymi i wzrokowo-słuchowo-dotykowymi".
Tak więc nawet ta definicja zakłada, że osoby niewidome mogą widzieć. W tym przypadku jednak wzrok pełni rolę pomocniczą.
 

Podsumowanie 

 
Jak widzimy, nie jest sprawą łatwą określenie, kto jest osobą niewidomą. Według dosłownego rozumienia określenia "niewidomy" należałoby przyjąć, że jest to osoba, która nie widzi. W prawie jednak i w tyflologii jest inaczej. Uwzględnia się wiele aspektów i zagadnienie rozpatruje się pod różnymi kątami widzenia.  Warto więc wiedzieć, że sprawa nie jest tak prosta i nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków dotyczących stanu wzroku spotykanych osób. 

    Przy pisaniu artykułów "Z laską przez tysiąclecia" interesują mnie osoby, które muszą posługiwać się białą laską jako przedłużeniem zmysłu dotyku i jako znakiem drogowym. Interesują mnie osoby, które muszą stosować metody bezwzrokowe. Oczywiście, jeżeli obecnie nie zawsze łatwo jest ocenić, kto jest osobą niewidomą, a kto słabowidzącą, to rozróżnienie takie w perspektywie historycznej nie jest możliwe. Trudno na przykład ocenić, czy wszyscy starożytni żebracy i bardowie byli niewidomymi, czy byli wśród nich również słabowidzący. Uwzględniając jednak bardzo niski ówczesny stan medycyny, w tym okulistyki, a także niewyobrażalnie niski poziom higieny, można przyjąć, że było wówczas więcej całkowicie niewidomych niż obecnie. Można też przyjąć, że osoby słabowidzące, dopóki mogły, wolały nie uważać się za niewidomych. Obecnie wielu słabowidzących słuchać nie chce o tym, że mogą być traktowani jak niewidomi. Nie ma podstaw do twierdzenia, że dawniej było inaczej. Będę więc rozważał różne aspekty życia niewidomych w różnych okresach historycznych bez rozróżniania niewidomych i słabowidzących. Myślę, że nie popełnię przy tym zbyt rażących błędów. Jestem przekonany, że warunki życia niewidomych, traktowanie ich przez społeczności w których żyli, ich możliwości życiowe, w różnych okresach historycznych mogą być ciekawe dla osób, które interesują się problematyką tyflologiczną. Szczególnie ciekawe okazać się powinny zmiany poglądów na temat ślepoty i traktowania osób niewidomych. Poglądy na ten temat ulegały i nadal ulegają poważnym zmianom. Zmiany te następują bardzo powoli, ale ciągle. Można je obserwować nawet w krótszych okresach np. na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. W perspektywie tysięcy lat zmiany te musiały być i były bardzo duże. Zapraszam więc do zaglądania na stronę www.klucz.org.pl i czytania kolejnych odcinków "Z laską przez tysiąclecia".