W cyklu "Z laską przez tysiąclecia"  poznajemy osiągnięcia niewidomych w różnych dziedzinach życia. Okazuje się, że  polityka również nie jest im obca, że i w tej dziedzinie odnosili i odnoszą  sukcesy. 
 
 
      Przytaczam informacje Maxa Schoflera z książki  "Niewidomy w życiu narodu". O dawnych politykach autor pisze: 
  "Tymoleon z Koryntu, który jako wódz uwolnił  Syrakuzy spod panowania Tyranna, brał również po utracie wzroku udział w  sprawach państwowych. Wzywano go stale na ważne zgromadzenia ludowe. Tłum witał  go z entuzjazmem. Jego słowa miały zawsze decydujące znaczenie. 
   Appius  Claudius Caesus zapobiegł jako niewidomy przyjęcia haniebnych warunków  pokojowych w wojnie Pyrrhusa (279 p.n.e.)". 
   Następny cytat  tego autora: 
  "W historii narodów spotykamy dwunastu  niewidomych wymienianych jako regentów i wodzów. Byli nimi: Ludwik III z  Prowansji, Bela II węgierski, Bolesław III z Czech, Magnus IV z Norwegii, Izaak  II, Andronikus IV, Paleoog z Bizancji, Amagono-Mikoto książę japoński.  Kronikarz rosyjski wymienia Jakuna jako niewidomego wodza. Jan z Luksemburgu,  król Czech, brał również po utracie wzroku udział w różnych wyprawach wojennych  i zginął w 1346 w bitwie przeciw Anglikom. Jako najbardziej wyróżniającą się  postać, należy wymienić wodza Husytów Jana Żiżkę, który w walce przeciwko  wojskom niemieckiego cesarza Zygmunta, w czasie oblężenia twierdzy Raby,  ugodzony strzałą stracił zupełnie wzrok. Pomimo to spełniał nadal funkcję  naczelnego wodza. W 1421 r pobił wojska Zygmunta pod Kuttenbergiem i zadał  również Węgrom pod Duszbrod ciężką klęskę. Dla opracowania planu bitwy, polecał  swoim zaufanym dokładnie opisywać sobie ukształtowanie terenu i pozycje  nieprzyjacielskie. W czasie bitwy jeździł Żiżka na wozie przed frontem swoich  wojsk tak, że mógł być przez wszystkich widziany. Żiżka był pierwszym  przedstawicielem nowej sztuki wojennej w Europie i Bunnuchler sławił go w  swojej "Historii średniowiecza" jako lepszego wodza niż byli jego  przeciwnicy posiadający dwoje oczu. Żiżka zmarł w 1424 roku na cholerę". 
   
 
   Taha Husajn 
   
      Urodził się w 1889, zmarł w 1973 r. Był wybitnym  intelektualistą egipskim, pisarzem oraz politykiem. 
      Pochodził z niezamożnej rodziny. Wzrok stracił w  dzieciństwie. Studiował Koran w Egipcie, a następnie studiował na Sorbonie.  Utrzymywał się wówczas z dawania korepetycji z języka arabskiego. Interesował  się starożytną literaturą grecką, dramatem i poezją, prawem oraz historią. 
      Po powrocie do Egiptu został profesorem historii, a  następnie rektorem uniwersytetu w Aleksandrii i ministrem oświecenia  publicznego Egiptu. Jego motto: "Edukacja jest jak woda, którą pijemy, jak  powietrze, którym oddychamy". 
      Zwalczał analfabetyzm w Egipcie i walczył o  emancypację kobiet. Stworzył wielkie dzieła literackie. Otrzymał tytuły doktora  honoris causa uniwersytetów w Atenach, w Oksfordzie, Madrycie i w Rzymie. 
      Opracowałem na podstawie publikacji "Niewidomy  niosący światło w Egipcie" pióra Z.G. opublikowanej w "Wypisach  tyflologicznych", 
      Część pierwsza, wybór i opracowanie - s. Cecylia  Gawrysiak. 
   
      A oto fragment tej publikacji poświęcony wczesnemu  dzieciństwu przyszłego pisarza i polityka. 
  "Taha Husajn urodził się w 1889 r. w małej  wiosce Maghagha w górnym Egipcie. Ojciec jego był szejkiem, mieszkał i pracował  na wsi otoczony trzynaściorgiem dzieci z pierwszego i drugiego małżeństwa. Była  tam bieda, ale nie nędza. 
      Taha traci wzrok w 3 roku życia w następstwie  egipskiego zapalenia oczu (ropne zapalenie spojówki). Ta choroba oczu nadała  Egiptowi nazwę klasycznego kraju niewidomych, ponieważ na przełomie XIX i XX  wieku prawie 50 proc. mieszkańców było nią dotkniętych. Została ona opanowana  dzięki podniesieniu poziomu higieny w kraju i nowym lekom ostatniego  dwudziestolecia. Rodzina i sąsiedzi odnoszą się do biednego Tahy łagodnie i ze  współczuciem, ale ograniczają jego swobodę różnymi zakazami. Nie bierze on  udziału w dziecinnych zabawach, odsuwają go przez ostrożność. Jego słabe  zdrowie jest przyczyną pogardy dzieci. Pisze sam, że czuł się jak  "wypędzony pies" w trakcie radosnych zabaw rówieśników. 
      Szuka innych wrażeń. Wżywa się w świat duchów i  gnomów. Jego wyobraźnia rozwija się, a umysł wzbogaca dzięki dociekliwym  obserwacjom bliższego i dalszego otoczenia. Słucha piosenek i pieśni żałobnych  matki i sąsiadów, słucha nakazów Koranu czytanych przez ojca podczas porannych  obrzędów religijnych oraz recytacji niewidomego dziadka. Skupiony i cichy  przysłuchuje się również śpiewakom ludowym i opowiadaczom bajek, którzy do  późnego średniowiecza mieli na ludność duży wpływ kulturalny. Przetrwała  tradycja w słowach pieśni, i tym żyje niewidomy chłopiec. 
      Niezwykła pamięć pozwoliła mu zbierać skarby. Mając 9  lat zna wiele bajek, wierszy, opowiadań, legend, pieśni i eposów - mistycznych,  obrzędowych, bohaterskich, modlitw z Koranu itd." 
      Takie było dzieciństwo Tahy. A jakie były jego  osiągnięcia - przeczytajmy fragment z tej publikacji. 
  "Husajn poświęca się pracy politycznej i  naukowej. Mimo braku wzroku jest największym pisarzem i uczonym świata  arabskiego. Zajmuje różne stanowiska rządowe i naukowe. Jest profesorem  literatury arabskiej i dziekanem uniwersytetu w Kairze, podsekretarzem stanu w  Ministerstwie Oświaty, rektorem uniwersytetu w Aleksandrii,  członkiem-korespondentem Akademii Literatury w Paryżu, Rzymie, Teheranie,  Damaszku, Bagdadzie, Madrycie. Do 1952 r. jest ministrem oświaty. 
      Kraj zawdzięcza mu głębokie reformy w dziedzinie  oświaty: obowiązkowe i bezpłatne nauczanie, studia kobiet, organizację  szkolnictwa na nowych podstawach, założenie Instytutu Islamu w Madrycie  itd." 
      Jeszcze jeden fragment: 
  "Husajn cieszy się szacunkiem całego świata  kulturalnego, posiada wiele odznaczeń i tytułów, jest odznaczony Legią  Honorową, Wielkim Krzyżem Feniksa, posiada doktorat honoris causa uniwersytetów  w Atenach, Rzymie, Madrycie, Oksfordzie. 
      W 1953 r. Taha Husajn został zaproszony na stanowisko  dyrektora generalnego UNESCO, ale ówczesny rząd egipski nie zgodził się na to.  Generał Naguib oświadczył, że "Egipt nie może być pozbawiony tak wybitnej  jednostki, a zatem Taha Husajn nie zostanie dyrektorem w UNESCO". 
      Napisał on około 40 książek, które przetłumaczono na  język francuski i angielski. Jego "Wspomnienia młodości" zostały  przetłumaczone na wiele języków europejskich i wschodnich, a w świecie islamu  są najbardziej poczytną książką po Koranie. 
      Pisze prace z dziedziny kultury i filozofii, powieści,  eseje, rozprawy, krytyczne 2-tomowe dzieło o Mahomecie. 
      Dzięki tłumaczeniom na język arabski uprzystępnia  swoim rodakom skarby literatury europejskiej. 
      Pisze studia krytyczne o języku arabskim, porusza  zagadnienia pedagogiczne i dydaktyczne świata arabskiego". 
      Z pewnością fakt, że był niewidomym nie był  dominującym w jego życiu. Takim dorobkiem pochwalić się mogą tylko nieliczni  ludzie widzący, a Taha Husajn był niewidomym. 
   
 
      Żył w latach 1867-1944, był prawnikiem i ekonomistą.  Wzrok utracił wkrótce po ukończeniu studiów prawniczych w Warszawie i ich  uzupełnieniu na uniwersytecie w Heidelbergu, gdzie uzyskał stopień doktora praw  obojga. Załamał się i myślał o samobójstwie. Wyjście z depresji ułatwiła matka,  która stała się jego lektorką i sekretarką. Czytała mu literaturę i prasę w  językach: polskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim. Pisała pod jego dyktando  artykuły ekonomiczne, które zyskały mu uznanie. 
      Stał się wybitnym działaczem społecznym i  niepodległościowym. Wykazał się wielkim charakterem. Kiedy w 1916 r. został  powołany do Tymczasowej Rady Stanu na stanowisko dyrektora departamentu  sprawiedliwości, a następnie ministra sprawiedliwości w rządzie Rady  Regencyjnej, zarzucano mu zdradę interesów narodowych i kolaborację z Niemcami.  Odpowiadał, że powstają warunki do odzyskania niepodległości. Polska będzie  potrzebowała kadr urzędniczych, które trzeba zawczasu przygotować, a on właśnie  to robi. Okazało się, że miał rację. Jego doświadczenie oraz przygotowane przez  niego kadry wkrótce bardzo się przydały. Przygotował do pracy wielu młodych  sędziów i prokuratorów, którym wpoił poczucie obowiązkowości oraz bezstronności  i sprawiedliwości w wydawaniu wyroków i zarządzeń. 
      W II Rzeczpospolitej powierzono mu ważne funkcje państwowe:  współorganizację sądownictwa i organizację Prokuratorii Generalnej RP. 
      Od 1919 r. do 1939 r. pełnił funkcję prezesa  Prokuratorii Generalnej RP. Zorganizował jej placówki we wszystkich  województwach. 
      W 1923 r. został wiceprezesem Komisji Kodyfikacji  Prawa, której zadaniem było opracowanie jednolitych dla całego kraju kodeksów:  cywilnego, karnego, handlowego, wekslowego oraz kodeksu postępowania cywilnego  i karnego. 
      W czasie okupacji niemieckiej współpracował z ruchem  oporu. 
      Napisał wiele prac z dziedziny prawa. Charakteryzował  się siłą woli oraz zdolnością do przewidywania i działania w długiej  perspektywie. Cieszył się ogromnym szacunkiem. 
   
      Opracowałem na podstawie fragmentów broszury pt.  "Stanisław Bukowiecki, prawnik i mąż stanu" wydanej w Toruniu w 1959  r. opublikowanych w "Wypisach tyflologicznych", Część pierwsza, wybór  i opracowanie - s. Cecylia Gawrysiak. 
      Poniżej zamieszczam obszerny fragment tego artykułu. 
  "Wróciwszy do Warszawy Bukowiecki odbył  aplikację sądową i adwokacką i został wpisany, po zdaniu celująco wymaganych  egzaminów, w poczet adwokatów przysięgłych. Wnet odznaczył się jako zdolny  cywilista i brał czynny udział w pracy społecznej i politycznej, publikował  szereg artykułów, między innymi o Rosji. Przyjaźnił się ze Świętochowskim i  Osuchowskim, choć politycznie nieraz się różnili. 
      W tym czasie zaczął zapadać na oczy i coraz trudniej  było mu czytać i pisać. Dzielna jego matka, już wtedy wdowa, otoczyła syna  zdwojoną opieką i pieczołowitością. Pełniła przy nim funkcję sekretarki, której  on dyktował swoje artykuły, i która mu czytała wszystko, co go zajmować mogło,  zarówno prasę codzienną i fachową, jak książki z dziedziny prawa, ekonomii i  zagadnień politycznych, zarówno po polsku jak po rosyjsku, niemiecku i  francusku. 
      Liczni lekarze, z którymi Bukowiecki w kraju  konsultował się, nie zdołali mu wzroku uratować. Dr Niegolewski, który wówczas  pełnił funkcję asystenta u światowej sławy profesora-okulisty dr. Gałęzowskiego  w Paryżu, namówił go do przyjazdu do stolicy Francji i oddania się w  doświadczone ręce profesora. Bukowiecki pojechał tedy do Paryża, gdzie przez  rok przeszło dr Gałęzowski wszystkimi znanymi medycynie sposobami usiłował go  uleczyć, lecz na próżno. 
      Wrócił do Warszawy ociemniały na oba oczy,  zrozpaczony, bliski samobójstwa. Kariera adwokacka, przerwana przez długą  kurację i pobyt za granicą, była wskutek kalectwa poważnie zagrożona. Jednakże  energiczna matka nie pozwoliła synowi upaść na duchu i pomogła mu w odzyskaniu  zaufania ludzi i wiary w siebie. 
      Artykuł, jaki matce podyktował na temat ciężkiego  przemysłu krajowego, zainteresował znanego przemysłowca warszawskiego Piotra  Wertheima, który się zwrócił do Bukowieckiego z propozycją przyjęcia stanowiska  syndyka zakładów przemysłowych w Starachowicach i innych, którym Wertheim  przewodniczył. Zajmująca ta i wyczerpująca praca orzeźwiła duchowo  Bukowieckiego i przywróciła mu wiarę w siebie. Ze zdwojoną energią ćwiczył  pamięć, by jej nic nie uszło, co raz usłyszał. Obracając się między wielu  ludźmi wyćwiczył swój słuch do tego stopnia, że poznawał po głosie nawet osoby  rzadko spotykane, z którymi dawno nie rozmawiał. 
      Gdy Niemcy i Austriacy powołali do życia Tymczasową  Radę Stanu w Warszawie, pod przewodnictwem Wacława Niemojowskiego, Bukowiecki  objął tekę Ministra Sprawiedliwości, najpierw w 1916 r. jako Dyrektor  Departamentu Sprawiedliwości, a w 1917 r., po utworzeniu Rady Regencyjnej i  Ministerstw, jako Minister Sprawiedliwości. Był to pewnie jedyny w historii  wypadek, by ministrem został człowiek ociemniały. Dowodzi to, jak wielkie były  jego walory, że z pomiędzy setek prawników - jego właśnie wybrano. 
      Bukowiecki był świadomy tego, że w przyszłości będą  go krytykować, lecz uważał za swój obowiązek patriotyczny urząd ten  przyjąć". 
   
 
      Był ociemniałym prezydentem RP na uchodźstwie.  Informacje o tym emigracyjnym polityku polskim zebrał Kazimierz Siedlecki i  opublikował na łamach "Pochodni" z listopada 1997 r. Przytaczam  prawie cały tekst opracowania. 
   
  "Edward Bernard hrabia Raczyński, herbu Nałęcz,  urodził się 19 XII 1891 r. w Zakopanem jako syn Edwarda Aleksandra i Róży z  Potockich. Rodzina w tym czasie mieszkała w Krakowie i należała do najwyższych  sfer arystokracji polskiej i europejskiej. Ojciec, właściciel rozległych dóbr  ziemskich w wielkopolskim Rogalinie, był żołnierzem i politykiem, a także  znanym kolekcjonerem i mecenasem sztuki. Spokrewniona z najwybitniejszymi  galicyjskimi politykami matka, miała poważny wpływ na ówczesne wydarzenia i  podobnie jak mąż, wspierała wszelkie korzystne dla sprawy polskiej poczynania. 
      Wzrastający w patriotycznej atmosferze młody Edward  ukończył gimnazjum im. Jana III Sobieskiego i Uniwersytet Jagielloński, gdzie  po dodatkowych studiach w Niemczech i Anglii uzyskał doktorat z prawa. W roku  1918 wstąpił do Wojska Polskiego, ale wkrótce został przeniesiony do służby  dyplomatycznej. Przez Kopenhagę, Londyn i MSZ w Warszawie trafił w roku 1932 do  Genewy, jako przedstawiciel Polski przy Lidze Narodów i na Konferencji  Rozbrojeniowej. W roku 1934 mianowano go ambasadorem RP w Londynie i tu w  przededniu wojny przyczynił się w dużej mierze do zawarcia traktatu  sojuszniczego z Wielką Brytanią. Podczas wojny prowadził intensywną działalność  dyplomatyczną, domagając się od Anglików dotrzymania zobowiązań traktatowych.  Kontynuował to jako minister spraw zagranicznych w latach 1941-43, a potem znów  jako ambasador aż do roku 1945, do czasu cofnięcia emigracyjnym władzom polskim  brytyjskiego uznania w wyniku porozumień jałtańsko-poczdamskich. 
      Po wojnie nadal działał w Londynie, od roku 1951 na  stanowisku prezesa Rady Związku Federalistów Polskich. W tym czasie znaczenie  polskich władz na obczyźnie, pozbawionych wojska, funduszów i międzynarodowego  uznania, uległo znacznemu ograniczeniu. Ich głównym zadaniem stało się  zachowanie prawnej i politycznej ciągłości Rzeczpospolitej Polskiej do czasu  uwolnienia kraju spod sowieckiej dominacji i uzyskania pełnej niepodległości.  Tę trudną sytuację pogłębiały jeszcze ciągłe spory, które w roku 1954 doprowadziły  do rozłamu, gdy prezydent Artur Zaleski, po zakończeniu swej siedmioletniej  kadencji, odmówił ustąpienia z urzędu i sprawował go nadal nielegalnie. Edward  Raczyński należał do grona mediatorów, usiłujących zapobiec kryzysowi, a kiedy  się to nie powiodło, został, wraz z Tomaszem Arciszewskim członkiem założonej  przez gen. Władysława Andersa Rady Trzech. W tym organie o tymczasowych  uprawnieniach prezydenckich działał do roku 1972, to jest do śmierci Artura  Zaleskiego i objęcia prezydentury przez Stanisława Ostrowskiego. 
      W tym czasie Edward Raczyński był już osobą o  poważnym upośledzeniu wzroku i tracącą go nadal, tak że w końcu pozostało mu  tylko poczucie światła. Wszystko zaczęło się jeszcze podczas wojny, kiedy  doszło do odklejenia siatkówki i pojawiły się katarakty. Wtedy uratowano mu  wzrok, ale wobec jaskry i wylewów krwi do gałek ocznych medycyna okazała się  bezsilna. 
      Swój los przyjmował ze spokojem i nikt nie słyszał,  by się nad sobą użalał. Upośledzenie wzroku było dla niego jedynie fizycznym  utrudnieniem, nigdy ograniczeniem możliwości twórczego działania. Zachował przy  tym swój zwykły sposób bycia, swoją zwykłą pogodę ducha oraz gotowość do żartu  i uśmiechu. Toteż otoczenie zapominało o jego niepełnosprawności, tym bardziej  że we wszystkim starał się być samodzielny i z pomocy innych korzystał tylko w  nieodzownych przypadkach. 
      Już w latach pięćdziesiątych nie mógł samodzielnie  czytać, nawet przy użyciu silnej lupy i musiał korzystać z pomocy lektorskiej.  W domu służyła temu rodzina, w biurze doskonale przygotowana sekretarka, która  ponadto przedstawiała mu interesantów i umiała dyskretnie poinformować o tym  wszystkim, czego sam nie dostrzegał. Słuchał też "książek mówionych",  w języku angielskim, wypożyczanych w wysyłkowej bibliotece dla niewidomych. 
      Krokiem ku samodzielności było ukończenie kursu  bezwzrokowego pisania na maszynie czarnodrukowej. Okazało się to przydatne nie  tylko w życiu publicznym i prywatnym, ułatwiło także pracę literacką, na którą  dotąd nie miał czasu. Posługiwał się też magnetofonem, nagrywając na taśmę  potrzebne materiały, a zwłaszcza przeznaczone do tłumaczenia teksty  obcojęzyczne. Swoje maszynopisy korygował z pomocą lektora i tak powstało kilka  ciekawych książek, wyróżniających się również wyjątkowo piękną polszczyzną - dzienniki  "W sojuszniczym Londynie" (1960 r.) i ich angielski przekład "In  Allied London" (1962 r.) Polski przekład poezji perskiej "Rubayat  Omar Khayyam" (1960 r.), poszerzony o własne wiersze z okresu  młodzieńczego. A ponadto: "Rogalin a jego mieszkańcy" (1964 r.),  "Pani Róża" (1969 r.), polski przekład z francuskiego rękopisu  pamiętników generałowej Wirydianny Fiszerowej "Dzieje moje własne"  (1975 r.) i "Od Narcyza Kulikowskiego do Winstona Churchila" (1976  r.). Pisywał także artykuły do prasy i udzielał licznych wywiadów. "Czas  wielkich zmian" (Paryż 1990 r.) to książkowe wydanie rozmów  przeprowadzonych z nim przez Krzysztofa Muszkowskiego. 
      Miał znakomitą pamięć, deklamował bezbłędnie wiersze  i poematy zapamiętane jeszcze w latach szkolnych. Sprawność pamięciowa  pozwalała mu na przygotowywanie w myśli bardzo długich nieraz przemówień i  wygłaszania ich z taką swobodą, jakby je odczytywał z kartki. Tę ważną dla  polityka umiejętność zachował do końca życia. Gdy miał 101 lat, odwiedziła go w  Londynie delegacja Uniwersytetu Jagiellońskiego z rektorem na czele, by nadać  mu doktorat honoris causa. Wygłosił wtedy wspaniałą mowę o Krakowie sprzed  pierwszej wojny światowej, zadziwiając wszystkich swoją erudycją i językową  pięknością wypowiedzi. 
      Poruszał się samodzielnie, w czym pomagała mu  znakomita pamięć wzrokowa. Pamiętał doskonale miejsca, które kiedyś widział,  nawet jeśli to było przed kilkudziesięciu laty. Opisał na przykład ze  wszystkimi szczegółami kustoszowi muzeum w Rogalinie urządzenie wnętrz  pałacowych przed wojną, nie pomijając nawet uchwytów u mebli. Do swego biura  dojeżdżał codziennie sam autobusem, mimo kilku przesiadek po drodze. Białej  laski nie używał, w razie potrzeby korzystał z pomocy przechodniów, o co w  Anglii nietrudno, gdyż społeczeństwo jest nastawione opiekuńczo wobec osób  niepełnosprawnych. Trwało to do osiemdziesiątego roku życia, potem do biura  zaczęła go odwozić żona. 
      Swoje rzeczy utrzymywał we wzorowym porządku i zawsze  wiedział, gdzie na półce leżą koszule białe, gdzie kolorowe, w jakiej  kolejności wiszą w szafie garnitury i krawaty, tak że zawsze mógł ubrać się sam  w sposób kolorystycznie gustowny. Rano nie musiał niczego szukać, bo jeszcze z  wieczora układał na stole w określonej kolejności portfel, notes, klucze i  potrzebne na ten dzień dokumenty. Obsługiwał się sam do końca, jeszcze po  przekroczeniu stu lat sam czyścił swoje obuwie, sam się golił i wymieniał  baterie w golarce. Dopiero na parę tygodni przed śmiercią wymagał pomocy przy  wchodzeniu do wanny, ale kąpał się nadal sam. 
      W dniu 8 IV 1979 r. Edward Raczyński objął urząd  prezydenta RP, wyznaczony na to stanowisko zgodnie z Konstytucją Kwietniową  przez ustępującego prezydenta Stanisława Ostrowskiego. Cieszył się opinią  wielkiego patrioty i wybitnego polityka, doskonale zorientowanego w sprawach  zagranicznych oraz w sprawach polskich na obczyźnie i w kraju. Miał rozległe  stosunki w różnych kręgach społeczeństwa brytyjskiego i poparcie emigracji,  również takich ośrodków opiekuńczych, jak Radio Wolna Europa i paryska  "Kultura" Jerzego Giedroycia. Znany był z tego, że nigdy nie mieszał  się do sporów personalnych, zawsze natomiast wspierał efektownie ośrodki życia  emigracyjnego, Instytut im. gen. Władysława Sikorskiego, Polski Uniwersytet na  Obczyźnie, Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny, liczne organizacje  kombatanckie, społeczne, gospodarcze, zawodowe. 
      Na okres kadencji prezydenta Raczyńskiego przypada  kryzys gospodarczo-polityczny PRL, powstanie "Solidarności" i stan  wojenny, coraz żywsza działalność krajowej opozycji. Wraz z tym rosło znaczenie  kierowanych przez niego polskich władz w Londynie, coraz częściej uznawanych  przez tę opozycję za jedyną legalną reprezentację Rzeczypospolitej. Stąd  wzmożone działania na rzecz kraju, informowanie światowej opinii publicznej o  jego sytuacji oraz materialne wspieranie akcji niepodległościowej, w czym  niemały udział miał pochodzący ze składek Polonii Fundusz Pomocy Krajowi,  którego prezydent Raczyński był prezesem. Po zakończeniu kadencji swój urząd  przekazał 8 IV 1986 r. wyznaczonemu przez siebie prezydentowi Kazimierzowi  Sabbatowi. 
      Wielką rolę w życiu prezydenta Raczyńskiego odgrywała  jego trzecia, młodsza o 22 lata żona Aniela, osoba bardzo energiczna, wielka  patriotka i działaczka społeczna. W prowadzonym przez nią domu zawsze było  rojno i gwarno, przychodzili w odwiedziny członkowie rodziny, przyjmowano  bardzo licznych gości z emigracji i z kraju. Toczono ożywione rozmowy i  dyskusje, żartowano i śmiano się, panowała serdeczna i pełna optymizmu  atmosfera, tak że nikt w tym domu nie czuł się stary czy niepełnosprawny. Swego  męża pani Aniela nie traktowała zresztą jak człowieka niepełnosprawnego, bardzo  dużo od niego wymagała, czym go niewątpliwie wspierała, mobilizując do  dotrzymania kroku. Wspierała go też przez swoje uczestnictwo w jego publicznym  i prywatnym życiu, przez swoje zainteresowanie i praktyczną pomoc. Towarzyszyła  mu na różnego rodzaju spotkaniach, razem chodzili do opery i teatru, razem  czytali książki i prasę. 
      W ostatnich latach życia prezydent Raczyński musiał  używać aparatów słuchowych, ale kłopoty miał tylko w większym gronie rozmówców.  Do końca interesował się sytuacją w niepodległym kraju, bolał nad  małostkowością politycznych sporów i walk o stanowiska, wierzył jednak, że z  czasem te negatywy zostaną przezwyciężone. Kiedy miał sto lat, powołał przy  Muzeum Narodowym w Poznaniu Fundację im. Raczyńskich. Zrzekł się na jej rzecz  praw własności do majątku i pałacu w Rogalinie wraz z jego wyposażeniem i cenną  galerią obrazów. Ofiarował też Muzeum Narodowemu w Warszawie zdeponowaną tam  przed wojną kolekcję obrazów, przedstawiających krajobrazy osiemnastowiecznej  stolicy. 
      Zmarł 30 VII 1993 r. w Londynie i został pochowany w  krypcie rodzinnej kaplicy w Rogalinie. Na pogrzeb przyjechało kilkadziesiąt  tysięcy osób z kraju i zagranicy, w tym prezydent RP Lech Wałęsa i premier  Hanna Suchocka. Mszę św. koncelebrował biskup polowy WP, gen. Sławoj Leszek  Głódź". 
   
 
      Urodził się w  1948 r. jako dziecko niewidome w niezamożnej rodzinie. Już jako czteroletnie  dziecko został oddany do specjalnego ośrodka dla dzieci niewidomych. Gdy miał  12 lat zmarł mu ojciec. 
      Zaraz po ukończeniu szkoły podstawowej zaczął  pracować w gazowni. Uczył się w szkole wieczorowej. Przygotowywał się do  podjęcia studiów na specjalnych kursach. Studiował nauki polityczne  (politologię) na uniwersytecie w Sheffield. 
      Od lat młodzieńczych wykazywał aktywność polityczną.  Gdy miał 22 lata został wybrany do rady miejskiej w Sheffield. Był bardzo  aktywnm członkiem Partii Pracy i został wybrany do jej komitetu wykonawczego. W  1984 r. został wybrany do Izby Gmin. 
      W 1997 r. po raz pierwszy został ministrem - objął  resort edukacji i zatrudnienia w rządzie Tony`ego Blaira. W 2001 r. w nowym  rządzie Tony`ego Blaira Dawid Blunkett został ministrem, tym razem spraw  wewnętrznych. W grudniu 2004 r. na skutek zarzutów wykorzystania stanowiska w  celu przyśpieszenia spraw wizowych osoby związanej z jego kochanką został  zmuszony do rezygnacji. 6 maja 2005 Tony Blair powołał go po raz trzeci na  stanowisko ministra i powierzył problematykę zatrudnienia oraz sprawy  emerytalne. 
      Dawid Blunkett był cenionym politykiem. Wielu  uważało, że zostanie następcą Tony`ego Blaira. Tak się nie stało. Afera z  nadużyciem stanowiska przekreśliła jego karierę jako polityka. 
      Na podkreślenie zasługuje fakt, że: 
      - brak wzroku nie przeszkodził mu pracować na  wysokich stanowiskach państwowych i zajmować się tak różną problematyką -  edukacja, sprawy wewnętrzne, zaopatrzenie emerytalne, 
      - brak wzroku nie uchronił go od dopuszczenia się  czynu, który zniweczył jego karierę polityczną. 
      Płynie stąd bardzo optymistyczny wniosek, że natura  ludzka silniejsza jest od różnych okoliczności, np. braku wzroku, że człowiek  jest zdolny do wszystkiego, do dobra i do zła oraz do pokonywania własnych  ograniczeń, a także do ulegania ludzkim słabościom. 
   
 
      Urodził się w 1951 r. Gdy miał 10 lat stracił wzrok w  wyniku wybuchu niemieckiego granatu, pozostałości II wojny światowej. Mimo  utraty wzroku ukończył studia prawnicze i zaangażował się w działalność  polityczną. Najpierw był to Panhelleński Ruch Socjalistyczny (PASOK), z list  którego zasiadał w greckim parlamencie. Następnie polityczną karierę związał z  Koalicją Radykalnej Lewicy, tj. SYRIZĄ. W 2015 r. SYRIZA wygrała wybory i  Kouroumplis został ministrem zdrowia. Wcześniej już miał doświadczenie  ministerialne - w latach dziewięćdziesiątych był sekretarzem w resorcie  zdrowia. 
      Jest pierwszym niepełnosprawnym ministrem w greckim  rządzie. Na uwagę zasługuje fakt, że ministrem w rządzie Aleksisa Tsiprasa  został w okresie wielkiego kryzysu ekonomicznego i politycznego w Grecji, w  okresie obniżenia poziomu życia obywateli i oszczędności, wszędzie, gdzie jest  to tylko możliwe z obniżeniem emerytur włącznie. 
      Po kolejnych, przyśpieszonych wyborach Panagiotis  Kouroumplis 23 września 2015 został ministrem Przekształceń Wewnętrznych i  Administracyjnych. 
   Jak widzimy  zakres jego zainteresowań i możliwości jest dosyć szeroki - od ochrony zdrowia  do przekształceń administracyjnych. 
   Panagiotis  Kouroumplis jest również działaczem międzynarodowego ruchu niewidomych - jest  jednym ze współzałożycieli Światowego Związku Niewidomych (World Blind Union). 
   
 
      Z wybitnymi osobami są pewne trudności, jeżeli chce  się kwalifikować je do konkretnych kategorii. Oprócz artykułu o niewidomych  politykach zamierzam napisać artykuł o niewidomych zasłużonych w walce o  demokrację i wolność Polski. No właśnie, Edward Raczyński wybitny polityk  polski na emigracji, wniósł wielki wkład w zachowanie ciągłości konstytucyjnej  władzy Rzeczypospolitej w okresie istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej,  a więc przyczynił się również do odzyskania suwerenności i zmian  demokratycznych w naszym kraju. Kwalifikuje się więc także do artykułu  poświęconego osobom walczącym o wolność i demokrację. Podobnie ma się sprawa z  wybitnym prawnikiem, ministrem sprawiedliwości w Radzie Regencyjnej i twórcy  Generalnej Prokuratorii po wyzwoleniu w 1918 r. oraz jej oddziałów we  wszystkich województwach. Uznałem jednak, że byli oni wybitnymi politykami i  działali na rzecz Polski. 
      Podobnie inni nasi wybitni niewidomi, którzy osiągali  wielkie sukcesy, np. naukowe czy artystyczne, jednocześnie angażowali się w  walkę o niepodległość. Wymienić tu można Januarego Kołodziejczyka i Ryszarda  Gruszczyńskiego. Więcej na ich temat napiszę w przyszłości. 
      Niezależnie jednak od podobnych kłopotów, należy  wyrazić zadowolenie, że w wielu dziedzinach nauki, sztuki, polityki,  działalności gospodarczej i działalności społecznej, osoby z uszkodzonym  wzrokiem wniosły liczący się wkład. Podobnie należy stwierdzić, że mimo różnych  bolączek, nieprawidłowości i braków, we wszystkich dziedzinach życia  niewidomych następuje stały postęp, stała poprawa stosunku społeczeństwa do nich. 
Skryba