Skryba
W pierwszym artykule pisałem, że człowiek nie został wyposażony w siłę jak słonie, bawoły czy wielbłądy, w potężne pazury jak niedźwiedzie, ani w zęby jak duże zwierzęta drapieżne. Nie może też biegać tak szybko jak strusie czy zające, ani latać jak ptaki. Wiemy już też, że człowiek pozbawiony wzroku, najważniejszego zmysłu dalekiego zasięgu, ma mniejsze możliwości zaspokajania swoich potrzeb, niż pozostali ludzie. Wszelkie braki natomiast może wyrównywać człowiekowi bardzo sprawny mózg, sprawniejszy od mózgów wszystkich znanych zwierząt. Dzięki inteligencji może wyrabiać narzędzia i wykorzystywać zwierzęta do swoich potrzeb. Zajmę się więc kijem, jako pierwowzorem wielu rodzajów broni, wielu narzędzi oraz jego przydatności dla niewidomych.
Człowiek pierwotny musiał walczyć o przetrwanie w  bardzo trudnych warunkach. Musiał zdobywać pożywienie, które w przyrodzie nie  występowało w nadmiarze i musiał walczyć z dzikimi zwierzętami, których było  całkiem sporo. 
      W tym ostatnim przypadku mógł tylko uciekać, chronić  się w jaskiniach, wdrapywać na drzewa albo chwytać, co mógł chwycić w rękę i  walczyć. Niemal wszędzie dostępne były kije i kamienie. One więc służyły  pierwotnemu człowiekowi do walki z innymi pierwotnymi ludźmi oraz z drapieżnymi  zwierzętami. 
      Kamienie występowały w przyrodzie w gotowej postaci.  Wystarczyło brać do ręki odpowiedniej wielkości kamień i rzucać w napastnika. 
      Inaczej było z kijami. Kije w czystej postaci nie  występują w przyrodzie, albo występują nieczęsto. Zwykle są to gałęzie albo  młode drzewka, z których mogą powstać kije. Trzeba tylko oderwać od nich boczne  gałązki i odłamać cienką część. Mamy więc do czynienia z przygotowywaniem  narzędzia do pracy lub broni do walki. 
      W pracy pt. "7000 lat historii uzbrojenia"  pod redakcją Davida Hardinga w przekładzie Jana Bańbora i Tomasza Nowakowskiego  czytamy: 
   "Maczugi  mogą być uznane za pierwszą, świadomie wykonaną przez człowieka broń. Ich  początkiem były niewątpliwie nieobrobione kije lub kamienie przypadkowo używane  w potrzebie przez pierwotnych ludzi. Maczuga była technologicznie zaawansowanym  rozwinięciem obu tych prabroni. Działanie kamienia można uczynić znacznie  skuteczniejszym, umocowując go na końcu kija. Podobny efekt uzyskamy  pogrubiając koniec zwykłej pałki. Nie wszystkie maczugi miały mieć głowicę o  tępych kształtach. Niektóre z nich, czyniono bardziej efektywnymi, poprzez wykonanie  ostrych krawędzi czy też dodawanie zaostrzonych kolców. Te właśnie formy  przekształciły się później w topory bojowe czy nadziaki. Wykonane w całości z  metalu buzdygany, jak i berła, stanowiące insygnia władzy, są przykładami  najbardziej rozwiniętych technologicznie maczug. Zamykają one jednocześnie  długi okres rozwoju tej broni. Maczuga, w postaci prostej pałki z drewna, gumy  lub tworzyw sztucznych, jest nadal używana na całym świecie przez siły  policyjno-porządkowe". 
   Tak więc  prapoczątkiem broni był zwykły kij. Do tego kija dodawano różne elementy i  tworzono różne rodzaje broni. A broń, jak wiemy, odgrywa w historii ludzkości  wielką rolę, pozytywną i negatywną. Jeżeli służy do obrony, rola ta jest  pozytywna, a jeżeli do ataku, do agresji - negatywna. Język polski podkreśla tę  pierwszą, pozytywną rolę broni. Słowo "broń" kojarzy się  jednoznacznie z obroną, a nie z agresją. 
      Broń od prawieków używana jest do polowania, a przez  to do zdobywania pożywienia, skór, kości na narzędzia pracy oraz do obrony  przed dzikimi zwierzętami. Zwykły kij więc znakomicie przyczynił się do rozwoju  ludzkości, nie tylko jako pierwowzór broni, ale również jako pierwowzór wielu  narzędzi. Zanim jednak przejdziemy do narzędzi, postaram się wymienić  kilkanaście rodzajów broni, których podstawę stanowi kij. Są to: włócznia,  dzida, kopia, lanca, oszczep, widły bojowe, trójząb, partyzana (szeroki grot  rozszerzający się u nasady w dwa haki), berdysz, glewia gizarma, halabarda  (połączenie topora, włóczni i haka), młot lucerneński, nadziaki, topory. 
   Innym rodzajem  broni, która powstała z kija są łuki i kusze oraz strzały z nich wypuszczane.  Broń ta wykorzystuje pośrednio energię mięśni, użytą do naciągnięcia cięciwy, a  przez to napięcia łuku. 
      Z bambusowego kija wytwarzano również dmuchawki, do  których używano zatrute strzałki. Wówczas była to dosyć groźna broń. 
   Nie są to  wszystkie rodzaje broni wywodzących się z kija. Ich mnogość wyraźnie wskazuje  na znaczenie kija dla człowieka pierwotnego i rozwoju broni, a rozwój broni  ściśle wiąże się z rozwojem rodzaju ludzkiego.
Człowiek, który nie został należycie wyposażony przez  przyrodę w siłę mięśni, mocne zęby i pazury musiał wspomagać się narzędziami i  bronią wytwarzaną dzięki inteligencji. O broni już pisałem. 
      Podobnie jak w przypadku broni, pierwszym narzędziem  łatwo pozyskiwanym przez człowieka pierwotnego, był kij. Człowiek najpierw  używał kija w prostej postaci, bez własnych jego uzupełnień. Kij w takiej  postaci służył jako narzędzie do strącania owoców z drzew, do rozgarniania  gałęzi, ziemi i mułu przy poszukiwaniu pożywienia oraz jako dźwignia przy  podnoszeniu kamieni, pod którymi można było znaleźć coś jadalnego. Kijem można  było wygrzebać również miód dzikich pszczół z dziupli. 
      Następnie, podobnie jak w przypadku broni, człowiek  zaczął wzbogacać proste kije dodając do nich części wykonane z kamienia, kości,  drewna i wreszcie z metalu. Przez takie uzupełnienia powstały: wiosła, motyki,  grabie, cepy, łopaty, siekiery, widły, kosy, sierpy, młotki, wędki, miotły, szczotki  do zamiatania, mopy, baty, bosaki, osęki i co jeszcze? 
      Kij stanowił też istotną część wyplatanych koszy i  mebli oraz jako rusztowanie szałasów. Kije mają wielkie zastosowanie w  ogrodnictwie do wzmacniania łodyg niektórych roślin, np. pomidorów lub jako  podpory roślin pnących, np. chmielu. Mamy też kije narciarskie, hokejowe,  baseballowe, bilardowe, palantowe i jakie jeszcze? 
      Kij wkroczył również do kultury politycznej. Drzewca  sztandarów, flag, chorągwi, proporców są niczym innym jak odpowiednio obrobionymi  i ozdobionymi kijami. Hasła i transparenty noszone na wiecach również wymagają  kijów. Z kija powstał też pastorał, laska marszałkowska i batuta dyrygenta. 
      Ostatnim zastosowaniem kija są kijki do  nordic-walking. Ten sposób chodzenia nie powstał z myślą o niewidomych.  Chodzenie z kijkami jest dla nich dostępne, pod warunkiem jednak, że mają osoby  widzące do pomocy, ale nawet wówczas występowały pewne niedogodności. 
      Niewidomy miłośnik turystyki z Poznania Paweł  Piechowicz opracował specjalną uprząż, która poważnie ułatwia kijkowanie osobom  niewidomym. Wynalazek polega na tym, że osoba widząca albo słabowidząca idzie  jako pierwsza, a za nią osoba niewidoma. Obie osoby połączone są specjalną  uprzężą, której części łączące obie osoby są elastyczne. Przez to nie występuje  wzajemne szarpanie, np. przy potknięciu się czy przyśpieszeniu, a ręce są wolne  i mogą pracować kijkami. Na tym polega wynalazek Pawła Piechowicza. Jest to  najnowsza usługa oddawana niewidomym przez kij. Metoda ta jest szeroko stosowana  przez niewidomych uczestników imprez turystycznych organizowanych przez  poznańskie stowarzyszenie "Razem na szlaku". 
      Pewnie nie wymieniłem wszystkich narzędzi oraz  zastosowań, których kij jest ważną częścią. Te kilka wymienionych, które mają  duże znaczenie dla ludzi, a miały jeszcze większe, świadczy o roli kija w  rozwoju kultury materialnej człowieka. 
      Zastosowanie każdego z wymienionych narzędzi sprawia,  że praca staje się łatwiejsza, lżejsza i bardziej wydajna. Bez narzędzi,  których pierwowzorem i składnikiem jest kij, nie byłoby postępu i można  zaryzykować twierdzenie, że nie byłoby człowieka.
W dawnych wiekach ludzie przeważnie poruszali się  pieszo po bożym świecie. W takiej pieszej wędrówce kij okazywał się bardzo  przydatny. Można było się nim podpierać, co ułatwiało chodzenie oraz użyć go  jako prostej broni, np. w razie konieczności obrony przed psami czy wilkami. Do  tego celu zaczęto dobierać odpowiednie kije. I tak z kijów powstały kostury,  laski różnych rodzajów i kule, które ułatwiają chodzenie osobom z uszkodzonym  narządem ruchu. 
      Nas interesują głównie laski, gdyż od wieków kije,  kostury i laski służą niewidomym. O kijkach używanych przez niewidomych do  nordic-walking już pisałem. Teraz przyszedł czas na laski. 
      Laski mogą być bardzo proste, użyteczne albo noszone  dla zajęcia rąk, np. przez brytyjskich oficerów lub eleganckich panów. Wówczas  są to laski ozdobne, malowane, rzeźbione, z gałkami ze srebra czy innych  ozdobnych materiałów. Mogą być ze zwykłego drewna, z bambusu lub z trzciny.  Mogą też być specjalne laski dla niewidomych.
Niewidomi od najdawniejszych czasów używają kija do  wykrywania przeszkód i unikania zderzenia z nimi, wpadnięcia w wykroty, w wodę  albo inną "pułapkę" terenową. 
      W dawnych wiekach niewidomi zajmowali się przeważnie  żebraniem, grą na instrumentach oraz opowiadaniem baśni, legend, mitów,  prawdziwych i zmyślonych historii. Wszystko to wymagało przemieszczania się z  miejsca na miejsce. Kostur w takim przypadku był nieodzowny. Można było się nim  podpierać, wykrywać przeszkody i psa odpędzić. Kostur pełnił taką rolę do  czasów nowożytnych. 
      Ze starożytności przytoczyć warto opis zamieszczony w  książce pt. "Niewidomy w życiu narodu" (Der Blinde in Leben des  Volkes) Maxa Schofflera. Czytamy: 
  "Ślepota i kij żebraczy, były z reguły  nierozerwalnie złączone. Kalectwo to uchodziło za największe nieszczęście  zesłane przez bogów lub zadawane sobie wzajemnie przez ludzi". I dalej: 
  "Klepią oni biedę, jako nędzni i poniewierani  żebracy, chwytając okruchy ze stołu państwa i bogaczy. Prowadzeni przez psa,  przeciągają ulicami, starając się swoim kalectwem wzbudzić miłosierdzie. Ich  schronieniem było może otwarte sklepienie, ich pies był może jedynym  towarzyszem ich nędzy, ich pożywieniem - chleb przeznaczony dla psa, ich  jedynym majątkiem - kij żebraczy, koc, słomianka i wózek. Śmierć w odludnym  kącie, była ich wybawieniem". 
      Władysław Stanisław Reymont w powieści  "Chłopi" pisze: 
   "Dziad to  był ślepy i wszystkim znany pies, któren go wiódł na sznurku, zaszczekał  zajadle i jął się ku nim rwać, ślepiec zaś nasłuchiwał pilnie, kij gotując ku  obronie, ale dosłyszawszy rozmowy przyciszył pieska i pochwaliwszy Boga rzekł  wesoło: - Miarkuję, co to lipeckie ludzie... hę? I coś sporo narodu... Dziewczyny  go obstąpiły i nuże rozpowiadać jedna przez drugą". 
      W literaturze polskiej i światowej można znaleźć  znacznie więcej podobnych opisów. Powyższe cytaty, jakże różne w wymowie,  wprowadzają nas w życie niewidomych, na razie jedynie żebraków, którzy wykorzystują  kij i psa. W przyszłości zajmę się również innymi zajęciami niewidomych. Teraz  rozważamy pierwowzór wielu narzędzi, w tym białych lasek. Następnie zajmiemy  się wykorzystywaniem psów do wykonywania różnych czynności potrzebnych  człowiekowi, również jako psy przewodniki służące niewidomym. 
   Obecnie  niewidomi używają lasek niemal powszechnie. Są one pierwszym sprzętem  rehabilitacyjnym, który nie stracił znaczenia, mimo że technika i technologia,  elektronika, informatyka poczyniły wielkie postępy. Powstały różne aparaty do  wykrywania przeszkód oraz urządzenia i oprogramowania, które ułatwiają  orientację przestrzenną w oparciu o GPS. Żaden z tych aparatów jednak nie może  zastąpić laski. Obecnie jest to biała laska, która pełni podwójną rolę - jako  przedłużenie zmysłu dotyku i jako znak niewidomych. 
      Biała laska powstała w 1921 r. w Wielkiej Brytanii.  Jej "wynalazcą" był ociemniały fotograf James Biggs. Stracił on wzrok  w wyniku wypadku, ale nadal chciał być aktywny. W tym dążeniu umocnił go  ociemniały żołnierz, który radził mu, że ma być samodzielny i jak najczęściej  wychodzić z domu. 
      Początkowo James używał zwykłej, eleganckiej laski.  Szybko jednak przekonał się, że nie jest to dobre narzędzie, ponieważ jest  słabo widoczne, zwłaszcza przy niedostatecznym naświetleniu. Ludzie nie  widzieli jego laski, zderzali się z nim i potykali się o laskę. Postanowił więc  pomalować ją na biało. Tak się zaczęła historia białej laski. 
      James był zadowolony ze swojego wynalazku i polecał  go spotykanym niewidomym. Dziesięć lat później Klub Rotarianski z Westham  zaopatrzył w białe laski wszystkich niewidomych mieszkających w tym mieście. W  1932 r. zaczęto zaopatrywanie w białe laski niewidomych w całej Wielkiej  Brytanii, następnie we Francji i innych krajach. 
      W Polsce do II wojny światowej pomoc ta nie była  stosowana na szerszą skalę. W szkołach dla niewidomych nie uczono posługiwania  się tą pomocą. Dopiero chyba w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia  zaczęto doceniać walory użytkowe białej laski. Jednak za początek zorganizowanego  nauczania posługiwania się długą białą laską możemy uznać rok 1979. W roku tym  bowiem w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Laskach Warszawskich zostało  zorganizowane sześciotygodniowe szkolenie kilkunastu pierwszych instruktorów  orientacji przestrzennej. Szkolenie prowadził prof. Stanley Suterko z Western  Michigan University w USA według własnych metod. Szkolenie było wówczas  nowością i stosowane metody szkolenia były również nowością. Stosowano sztywną,  długą laskę, która ułatwiała penetrację drogi, a także zindywidualizowaną  metodę nauczania, dużo zajęć praktycznych i wczuwanie się instruktora w  sytuację niewidomego przez zakładanie na oczy opaski. Był to skromny, ale ważny  początek. 
      Po tych doświadczeniach szkolenia instruktorów  orientacji przestrzennej podjął Polski Związek Niewidomych. Były to jednak  krótkie, kursowe szkolenia. 
      Następnie szkoleniami z zakresu orientacji  przestrzennej zainteresowała się Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii  Grzegorzewskiej w Warszawie. 
      Orientacja przestrzenna jest bardzo ważną częścią  rehabilitacji niewidomych, a jej podstawowym narzędziem jest długa, biała  laska, czyli dawny kij. 
      O złożoności procesu rehabilitacji świadczą  wypowiedzi Polaka, instruktora orientacji przestrzennej pracującego w Stanach  Zjednoczonych Ameryki Północnej p. Janusza Preisa. Rozmowa ta została  opublikowana na łamach "Pochodni", w trzech odcinkach: we wrześniu, w  październiku i listopadzie 1997 r. A oto jej fragment: 
  "Każdą osobę tracącą wzrok, która tego chce,  przyjmuje się na miesiąc do ośrodka, w celu oceny jej potrzeb i możliwości.  Opracowuje się dla niej indywidualny program rehabilitacji. Polega to na tym,  iż każdy ze specjalistów, np. instruktor orientacji przestrzennej, brajla,  instruktor widzenia, zgłasza potrzeby. W tej ocenie bierze udział około 20  osób. W każdym stanie jest specjalna komisja. Zbierają się wszyscy specjaliści,  którzy pracowali przez miesiąc z ociemniałym, członkowie tej specjalnej komisji  i ociemniały, którego dotyczą obrady. Zespół w takim składzie ustala dalsze  postępowanie rehabilitacyjne. Na podkreślenie zasługuje fakt, że ociemniały ma  decydujący głos w sprawach własnej rehabilitacji. Specjaliści przedstawiają  oceny i propozycje, a jeżeli ociemniały je zaakceptuje, przebywa w ośrodku  rehabilitacji przez następne trzy miesiące. Wówczas wszystkie jego potrzeby są  zaspokajane przez ośrodek". I dalej: 
  "W ośrodkach prowadzonych przez Federację  szkolenie trwa od 6 do 9 miesięcy. Zatem w ośrodkach stanowych szkolenie jest  znacznie krótsze? 
      - Standardem jest szkolenie czteromiesięczne, jednak  okres ten nie jest sztywno przestrzegany, jeżeli komuś potrzebna jest dłuższa  rehabilitacja. Podczas typowego kursu ociemniałych uczy się wszystkiego, co  jest im potrzebne. 
      - Ile godzin przeznacza się na naukę orientacji przestrzennej  i samodzielnego poruszania się? 
      - W okresie przeznaczonym na rozpoznanie potrzeb  orientacji przestrzennej uczy się najpierw godzinę dziennie, a następnie dwie  godziny przez 5 dni w tygodniu, czyli około 30 godzin. Po ocenie zaczyna się  praca, w zależności od potrzeb. Zdarzają się pacjenci, którzy stracili wzrok  przed trzema miesiącami i tacy, którzy już od sześciu lat nie widzą. W  przypadku osób chorych na cukrzycę występują dodatkowe ograniczenia - trudności  w chodzeniu, wada serca, męczliwość. Wszystko to musi być uwzględnione w  procesie rehabilitacji. Trening rozpoczyna się od godziny dziennie, a kończy  trzema godzinami. Wówczas już jedziemy do centrum miasta, korzystając ze  środków publicznej komunikacji. W tym okresie jest okazja do nawiązania z moimi  pacjentami bliskich kontaktów. Jednocześnie uczę kilka osób. W pierwszych  miesiącach szkolenie trwa około 30 godzin, a przez następne trzy miesiące chyba  ze 120 godzin, nawet tego nie liczę. 
      Co dwa tygodnie odbywa się zebranie wszystkich specjalistów,  pracujących z daną osobą. W jej obecności omawia się postępy w rehabilitacji i  ustala dalszy program. Zdarza się także, że instruktor nie pasuje do danej  osoby, wówczas trzeba go zmienić. Każdy ze specjalistów może zwołać zebranie  zespołu rehabilitacyjnego również w innym terminie, jeżeli występują trudności  w procesie rehabilitacji lub zwiększone potrzeby. Zdarza się, że ktoś wymaga  więcej ćwiczeń, np. dwóch godzin dziennie już w drugim tygodniu kursu". 
      Wracajmy jednak do białej laski. W 1969 r. w Colombo  na Cejlonie Zgromadzenie Ogólne Międzynarodowej Federacji Niewidomych (obecnie  jest to Światowa Unia Niewidomych) ustanowiło dzień 15 października jako  Międzynarodowy Dzień Białej Laski, który stał się świętem niewidomych. W ten  sposób biała laska stała się międzynarodowym znakiem niewidomych. Powinni  używać jej wszyscy niewidomi, również ci, którzy korzystają z aparatów  ułatwiających orientację przestrzenną i samodzielne poruszanie się, a nawet  według wielu, również niewidomi korzystający z psów przewodników. Biała laska  jest sprzętem rehabilitacyjnym, który ułatwia samodzielne poruszanie się po  drogach publicznych i innych miejscach poza własnym mieszkaniem, a także jest  znakiem rozpoznawczym niewidomych i przedłużeniem ich zmysłu dotyku. Laska pozwala  na unikanie niskich przeszkód (poniżej pasa), wykrywanie dołów, schodów,  krawężników, a nawet większych kałuż. Laska jest też znakiem drogowym, który  informuje kierowców i innych użytkowników dróg, że dana osoba nie widzi i być  może nie będzie mogła prawidłowo zareagować, że należy na nią szczególnie  uważać. Laska ułatwia również uzyskanie pomocy przechodniów, pasażerów środków  lokomocji, klientów oraz personelu sklepów itp. 
   W Polsce  obowiązek noszenia białych lasek przez niewidomych został nawet prawnie  usankcjonowany. Zgodnie z postanowieniami Kodeksu drogowego osoba niewidoma  podczas samodzielnego poruszania się po drodze publicznej zobowiązana jest  nieść białą laskę w taki sposób, żeby była widoczna dla innych użytkowników  dróg. 
      Obecnie produkowanych jest wiele rodzajów białych  lasek. Są więc laski sztywne i składane, z dwóch lub więcej członów,  teleskopowe, czyli takie, w których człony wsuwają się jeden w drugi. Te  ostatnie zajmują bardzo mało miejsca i mogą być łatwo przenoszone w torebkach, a  nawet w kieszeniach. Są też białe laski podpórcze, które również mogą być  składane lub jednolite. 
      W tym miejscu należy podkreślić, że osoby z  uszkodzonym narządem ruchu chodzą o lasce. Niewidomi natomiast chodzą z laską.  Oznacza to, że w ich przypadku laska pełni zupełnie inne funkcje. Oczywiście  laski podpórcze pełnią funkcję białych lasek używanych przez niewidomych oraz  lasek, które używają osoby z uszkodzonym narządem ruchu. Białe laski składają  się zwykle z trzech części. 
      Jedną z nich jest końcówka, która może być metalowa,  gumowa, z tworzyw sztucznych, bardziej płaska lub mniej płaska oraz kulkowa.  Końcówki te mogą być wymienne, bo szybko się zużywają. Najważniejszą częścią  laski jest jej trzon wykonany z drewna, aluminium albo z włókna szklanego czy  węglowego. 
      Trzecią częścią laski jest uchwyt, tak  zaprojektowany, żeby był wygodny do trzymania. Uchwyt może być wykonany z gumy,  drewna lub innego materiału, który jest złym przewodnikiem prądu elektrycznego  i temperatury. 
   Niezmiernie  ważna jest długość laski. Mówimy o białych, długich laskach. Długość laski  ocenia się w zależności od wysokości użytkownika. Długa laska powinna sięgać  kilka centymetrów powyżej mostka użytkownika, a nawet do jego nosa. Im  użytkownik chodzi szybciej, tym powinien używać dłuższej laski. 
      Na ulicy niewidomy powinien używać laski długiej,  najlepiej sztywnej, nieskładanej, gdyż najłatwiej wykrywać nią przeszkody. W  pomieszczeniach zamkniętych dobrze sprawdzają się laski krótsze, składane lub  teleskopowe. Laska powinna być dostosowana do indywidualnych potrzeb  użytkownika. Dobrze jest, jeżeli posiada on kilka lasek i używa je w zależności  od różnych sytuacji. 
      Niestety, biała laska stygmatyzuje człowieka, który  się nią posługuje. Pozbawia go ona anonimowości, "nadaje nazwisko" -  "niewidomy", zwraca uwagę otoczenia, co jest korzystne i  niekorzystne. Korzystne, bo zapewnia bezpieczeństwo i ułatwia uzyskanie pomocy.  Niekorzystne, bo uniemożliwia bycie zwykłym przechodniem, który niczym się nie  wyróżnia. 
      Niektórzy niewidomi nie mogą zaakceptować swojej  niepełnosprawności, a przez to i noszenia białej laski. Ogranicza to ich  możliwości rehabilitacyjne. Mimo to niektórzy wstydzą się niepełnosprawności i  jej symbolu - białej laski. To ostatnie uwarunkowane jest względami psychicznymi  i społecznymi. Tymczasem jednak nie będziemy zajmowali się podobnymi  uwarunkowaniami. W przyszłości może poświęcimy i im nieco uwagi. 
      Teraz dodam, że były próby zastąpienia białej laski  żółtą opaską z trzema czarnymi kółkami. Oznakowanie to jednak nie zostało  zaakceptowane. W dalszym ciągu wyróżnia osobę niewidomą z przechodniów na ulicy  i w innych miejscach, a jednocześnie nie stanowi pomocy w znaczeniu czujki,  przedłużenia zmysłu dotyku. 
      Są jednak sytuacje, w których jakieś oznakowanie,  inne niż biała laska, mogłoby być przydatne. Trudno na przykład wyobrazić sobie  niewidomego pływaka z białą laską. W przypadku zagrożenia natomiast, dobrze by  było, żeby ratownik wiedział, że w wodzie jest osoba niewidoma. Tak samo w  razie pożaru kina czy teatru, katastrofy komunikacyjnej, budowlanej czy  powodzi. Służby ratownicze powinny wiedzieć, że wśród zagrożonych znajduje się  osoba niewidoma. To jednak inna sprawa. 
      Wracamy do naszego kija. Jak widzimy, przekształcony  został w różnego rodzaju broń, narzędzia i sprzęt rehabilitacyjny. Służy on  ludziom do wykonywania różnorodnych czynności i w różnych sytuacjach. Oddaje  też wielkie usługi osobom niewidomym. 
      Kij przekształcony w białą laskę znalazł sobie  miejsce również w poezji i to poezji najwyższych lotów. 
      A oto wiersz "Niewidomi" Karola Wojtyły 
   Stukając  białymi laskami w bruk 
      stwarzamy dystans nieodzowny krok. 
      Kosztuje każdy krok. 
      W pustych źrenicach wciąż umiera świat do siebie  samego niepodobny: 
      świat złożony nie z barw, lecz z łoskotów (kontury,  linie szmerów). 
      Pomyśl, z jakim trudem dojrzewa się do całości, gdy  zawsze tylko część zostaje i tę część musimy wybierać. 
      O jakże chętnie każdy z nas wziąłby cały ciężar  człowieka, który bez laski białej obejmuje od razu przestrzeń! 
      Czy zdołasz nas nauczyć, że są krzywdy inne prócz  naszej? 
      Czy potrafisz przekonać, że w ślepocie może być  szczęście?
      Po takim wierszu można już tylko zawołać, tak jak to  czynią poznańscy niewidomi członkowie stowarzyszenia "Razem na  szlaku" - A kij...! 
      Kij bowiem w pełni zasługuje na uznanie, na pochwałę,  na zainteresowanie się jego prostotą i szerokim zastosowaniem. 
      Więc: a kij!