Jak pisałem w artykule 33 "Życie rodzinne osób z  uszkodzonym wzrokiem dawniej i obecnie", niektórzy psychiatrzy twierdzą,  że dla zachowania prawidłowej psychiki bardzo ważne są: życie rodzinne, praca  zawodowa i coś dodatkowego, zainteresowania, kultura, literatura, hobby. 
      O pracy zawodowej, o życiu rodzinnym oraz o  korzystaniu z dóbr kultury pisałem wcześniej. Teraz zajmę się rozrywką, hobby,  kontaktami z ludźmi. 
   Niewidomi i  słabowidzący nie różnią się od pozostałych ludzi również pod tym względem.  Potrzebują urozmaicenia w życiu, rozrywki, kontaktów z ludźmi, przeżyć  estetycznych, interesującego spędzania czasu wolnego. Ludziom nie wystarcza  praca zawodowa i życie rodzinne we wszystkich jego przejawach. Potrzebują zabawy,  spotkań towarzyskich, rywalizacji w różnych grach, majsterkowania, hobby i  wielu innych zajęć, których celem nie jest zdobywanie środków utrzymania i  spełniania obowiązków. Tego wszystkiego potrzebują również osoby z uszkodzonym  wzrokiem. Jest to niezbędne dla ich zdrowia psychicznego oraz w miarę  prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Ponadto czynne uczestnictwo, a  nawet bierne, w jakiejś pozaobowiązkowej działalności odgrywa istotną rolę w  kompleksowej rehabilitacji. 
   
 
      Niezmiernie ważnym zagadnieniem są kontakty z ludźmi.  Zaspokajanie tej potrzeby wymaga ciągłego ich nawiązywania i podtrzymywania.  Kontakty takie, niemal zawsze, wymagają czegoś wspólnego - zainteresowań,  wymiany poglądów i anegdot, rozmów o muzyce, o książkach, o sporcie. A więc  niewidomi, jeżeli nie chcą być samotnikami, co nie jest zdrowe dla psychiki,  muszą być w jakiś sposób atrakcyjni dla innych ludzi. 
      Na kontakty międzyludzkie, oprócz rozmów, wymiany  myśli, pytań i odpowiedzi, składają się również zabawy, przyjęcia, wspólny  śpiew, dowcipy, pogaduszki, radość z przebywania w gronie przyjaciół. 
      Nie we wszystkich zabawach i zajęciach towarzyskich  niewidomi mogą uczestniczyć. Niedostępne jest oglądanie zdjęć, albumów z  dziełami sztuki, filmów z wojaży uczestników spotkania itp. 
      Jednak w wielu sytuacjach niewidomi i słabowidzący  mogą czuć się zupełnie swobodnie. Należą do nich wspólne śpiewanie pieśni  biesiadnych czy turystycznych, opowiadanie dykteryjek itp. W innych nie mogą w  pełni uczestniczyć, np. w oglądaniu tańca artystycznego, skoków narciarskich, w  zabawach z rysowaniem karykatur, robieniu zdjęć, w niektórych grach  zręcznościowych. 
      Reasumując można powiedzieć, że uszkodzony wzrok nie  eliminuje niewidomych i słabowidzących z życia towarzyskiego. Jak wszędzie, tak  i tu mają oni więcej trudności niż inni ludzie. Mogą jednak z powodzeniem je  pokonywać, muszą tylko chcieć wyzbyć się obaw, skrępowania i zaakceptować  ograniczenia. 
      W towarzystwie i w innych kontaktach z ludźmi osoby z  uszkodzonym wzrokiem potrzebują zrozumienia, a dość często również pomocy.  Należy podkreślić, że często znajdują jedno i drugie. Zależy to jednak w  znacznej mierze od nich. Ludzie widzący nie zawsze wiedzą, jak zachowywać się w  obecności osoby niewidomej, nie zawsze wiedzą o czym rozmawiać, jak traktować  niewidomego, żeby go nie urazić. Zdarza się też, że nie przejawiają zbytniej  delikatności, że zadają krępujące pytania, sprawdzają, czy coś zauważy, czy  ominie, czy potrąci. Najczęściej nie wynika to ze złej woli, z chęci sprawienia  przykrości, z niskich pobudek. Często przyczyną niewłaściwych zachowań jest  brak wiedzy, kierowanie się stereotypami, zwykłe prostactwo. 
      Piszę o tym dlatego, że to niewidomi muszą nauczyć  się zachowań w różnych sytuacjach, również mało przyjemnych, których przyczyną  jest niewłaściwe postępowanie niektórych osób widzących wobec nich. To  niewidomi powinni sporo wiedzieć na temat takich zachowań, umieć na nie  reagować, no i przede wszystkim nie brać sobie wszystkiego do serca. Niewidomym  są bardziej potrzebne kontakty z osobami widzącymi niż odwrotnie. Dlatego  powinni wiedzieć, że od ich zachowania bardzo dużo zależy, że wiele trudności  mogą pokonać. 
      Można przypuszczać, że dawniej było podobnie, z tym  że poziom kultury społeczeństw był niższy, stąd częściej niewidomi narażeni  byli na kpiny, drwiny, zabawiania się ich kosztem, na grubiaństwo. A i  niewidomi w dawnych wiekach byli innymi ludźmi niż obecnie, inna była ich  pozycja społeczna. Wówczas niewidomi na ogół nie pracowali, uważani byli za  niezdolnych do jakiejkolwiek użytecznej pracy. Zajmowali się żebractwem albo  korzystali z dobroczynności. Większość niewidomych utrzymywały rodziny.  Wpływało to negatywnie na ich stosunki z otoczeniem. 
      Jeżeli jednak niewidomy był wybitnie uzdolniony, był  bogaty, jeżeli zaakceptował swoją niepełnosprawność mógł całkiem dobrze  funkcjonować w społeczeństwie. Gdy jednak był niewolnikiem, biedakiem,  żebrakiem - był lekceważony, pogardzany i nie było dla niego miejsca wśród  ludzi, chyba że wśród podobnych sobie biedaków. 
   
 
      W dawnych wiekach i tysiącleciach nikt w sposób  zorganizowany nie zajmował się zaspokajaniem potrzeb osób niewidomych. Wyjątek  stanowiły potrzeby materialne, które starano się niekiedy zaspokajać na bardzo  niskim poziomie. Pisałem o tym w osiemnastym artykule pt. "Pomoc socjalna  osobom niepełnosprawnym". Nie znalazłem natomiast informacji o  zaspokajaniu w zorganizowany sposób ich wyższych potrzeb. Oczywiście, niewidomi  pochodzący z zamożnych rodzin mogli korzystać z dostępnych wówczas niektórych  rozrywek. Z pewnością mogli uczestniczyć w spotkaniach towarzyskich i  rodzinnych, mogli słuchać muzyki i śpiewu, słuchać legend, baśni i czytanych  przez lektorów dzieł literackich. Nie mogli natomiast potykać się w turniejach  rycerskich, brać udziału w polowaniach i korzystać z innych, historycznych  rozrywek. 
      Wszyscy, bogaci i biedni, mogli we własnym zakresie  szukać dostępnych rozrywek. Każde dziecko potrafi bawić się tym, co ma, co może  znaleźć w otoczeniu, co może dostać. Dziecięca wyobraźnia może w szmacianej  lalce widzieć księżniczkę, własne dziecko czy koleżankę. Żołędzie, kasztany,  patyki, szyszki mogą udawać żołnierzy, domy, karety i wszystko, co sobie  dziecko wymarzy. Z kasztanów przy pomocy kozika można wycinać koszyki i  grzybki, a także z kasztanów, z żołędzi i patyków można robić bajkowe postaci,  zwierzęta, mamę, tatę i siostrzyczkę. Z patyków można układać domki, podwórza,  budynki gospodarcze. Ze szpulek i tektury robić samochody i ciągniki, a z  pudełek po zapałkach i po różnych produktach budować domy, fortece i inne  obiekty, składać pociągi i budować stacje kolejowe. Ze świeżych gałązek można  wytwarzać fujarki przy pomocy zwykłego noża. Wszystko to mogą, a raczej mogły,  robić dzieci - niewidome również. Obecnie takimi zajęciami zajmują się chyba  tylko dzieci z ubogich rodzin. Dla pozostałych są inne możliwości, z których  tylko część jest dostępna dla dzieci z uszkodzonym wzrokiem. Dotyczy to przede  wszystkim gier elektronicznych. 
      Dorośli niewidomi w dawnych wiekach mieli mniej  możliwości, ale jakieś mieli. Mogli wyplatać koszyki, z drewna wystrugiwać  pajacyki, lalki, zwierzęta, przedmioty użyteczne i traktować to jako pracę albo  jako rozrywkę. Mogli grać na własnoręcznie wykonanej fujarce, wybijać rytm na  bębenku, śpiewać. Mogli uczestniczyć w wymianie wiejskich informacji w ciepłych  izbach własnych albo sąsiadów. 
      Wszystkie jednak zależały od inwencji samych  niewidomych albo osób z ich najbliższego otoczenia, wszystkie miały charakter  jednostkowy, indywidualny, a nie zorganizowany. 
      Zorganizowane formy rozrywki pojawiły się dopiero  wówczas kiedy powstały szkoły dla niewidomych. Wtedy jednak również nie było  wiele możliwości - muzykowanie, prace ręczne, samodzielne czytanie książek albo  głośne czytanie przez nauczycieli czy wychowawców, wspólne wyjścia do teatru,  wycieczki szkolne, no i różne zabawy z kolegami. 
      Ireneusz Morawski we wspomnieniach "Co dały mi  Laski na późniejsze życie" (Tekst znajdujący się w zbiorach redaktora  Józefa Szczurka) opisał swój pobyt w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym im. Róży  Czackiej w pierwszych latach po II wojnie światowej. Wspomina również zabawy.  Przytaczam ich opisy. 
   *** 
   Najmłodsze  lata (przedszkole, młodsze klasy szkoły) to celowe wycieczki poznawcze i  zabawy, których zapewne dzisiaj już nie ma. Bo czy dzisiaj w przedszkolach czy  internatach bawimy się w "Kółko graniaste", w "Jaworowych  ludzi", "Czarnego luda", albo w "Stary niedźwiedź twardo  śpi", w normalnego berka, czy normalny pociąg, gdy biegniemy jeden za  drugim. Dzisiaj, kiedy nie umiem już wdrapywać się na drzewa, wspominam z  podziwem odwagę siostry Germany, która patrzyła z dołu, jak wspinaliśmy się na  kolejne brzozy i dęby, albo jak zachęcała mnie, żebym dotarł jeszcze wyżej i  zobaczył, jak wygląda czubek topoli. 
   *** 
   Wtedy też  uczyłem się chodzić na szczudłach i jeździć na hulajnodze. 
   *** 
   Dużo  biegaliśmy. Młodszy ode mnie Zygmuś, który sporo widział, był taksówką, a ja  szoferem. Trzymałem Zygmusia lewą ręką za prawe ramię i manipulowałem rączką  biegów. Pierwszy bieg Zygmuś miał na karku, a ostatni, najszybszy - na czubku  głowy. Naszemu wybieganiu się służyły również “kołobiegi”. Przed gankiem domu  “Królowej Jadwigi” wkopano chyba sześć ładnie wypolerowanych słupków. Trzymając  się takiego słupka, można było bezpiecznie biec dookoła nawet i pół godziny. 
   *** 
   Powiem też, że  siostra Germana umiała tak ustawić tę bądź co bądź zabawę, że członkowie  gromadki przynajmniej przez pewien czas słuchali gromadkowego tak, jak w wojsku  słucha się swoich komendantów. A jeśli wojsko, to wojskowe maszerowanie, a  jeśli maszerowanie, to i śpiewanie wojskowych piosenek - o rozmarynie, o szarej  piechocie i pękach białych róż. No i wojskowe komendy. A że gromadkowy z tych  komend znał przeważnie tylko tyle, co baczność - spocznij, padnij - powstań,  biegiem marsz i... Chyba to wszystko, więc zajęcia nie były skomplikowane, ale  ruchu było dużo. 
   *** 
   ... i  ruszaliśmy przed nim, za nim - niezależnie od pory roku, niezależnie od  grubości pokrywy śniegowej, a nawet pod deszczem, jeżeli nie była to ulewa.  Spacer trwał zawsze około dwóch godzin. 
   *** 
   "Barowanie"  zaczynało przeważnie dwóch amatorów. Działo się to w klasach, gdzie skupiało  się nasze dzienne życie, albo na korytarzu. Dwóch chętnych brało się za bary -  kto kogo położy na podłogę. I bywało, że do tych dwóch dołączało się dwóch,  albo i więcej następnych walczących, z czego tworzyła się ciężko dysząca góra  splątanych tułowi i kończyn. "Barowanie" w różnych okresach  przybierało różne formy. I był taki czas i taka moda, żeby wybraną ofiarę  zanieść do ubikacji na parterze, gdzie znajdowała się żelazna beczka z wodą na  wypadek awarii i należało tę ofiarę zanurzyć w tej beczce. 
   *** 
   Na czele  zastępów stali zastępowi i to jest rzecz oczywista, natomiast z zastępowych i  innych harcerzy funkcyjnych utworzyła pani Alicja Gościmska zastęp specjalny,  zwany "Zastępem Mieczy". Na specjalnych zbiórkach "miecze"  były przygotowywane do prowadzenia zbiórek ze swymi podkomendnymi, gdzie część  zbiórki przeznaczało się na poznawczą czy wychowawczą gawędę, inna część była  poświęcona grom i zabawom. Te same zasady postępowania dotyczyły też i całej  drużyny. Wtedy organizatorem zajęć była druhna drużynowa i druh przyboczny,  korzystano też z pomysłów szarych harcerzy. Wiosną i jesienią, (lato  spędzaliśmy poza zakładem), rozpalaliśmy harcerskie ogniska. W Laskach jest  dużo terenów leśnych, ale my pod ognisko musieliśmy wyszukać w lesie teren  bezpieczny, a następnie uformować "absolutnie bezpieczne ognisko".  Potem ruszaliśmy w las po chrust. Tu bywał do wygrania konkurs: czyjego chrustu  będzie więcej i który będzie łatwiej palny. Nigdy nie wygrałem tej konkurencji,  natomiast udało mi się zwyciężyć w grze, która polegała na takim ukryciu się,  żeby szukający nie mogli mnie znaleźć. Nie było to łatwe, ponieważ szukającym  zostawiono znaki, które bezspornie prowadziły do celu, czyli do mnie. Dodam, że  była to letnia noc, kiedy w Laskach szaleją stada komarów, a mnie nie wolno  było się zdradzić, że przyczaiłem się właśnie w tych krzakach. Takich gier  terenowych druhna drużynowa wprowadzała mnóstwo. Ona miała książkę bodajże  harcmistrza Szczygła, gdzie zapisano sporo gier terenowych, a pani Alicja  dostosowywała je do możliwości niewidomych. 
   *** 
   Harcerz, który  szedł szukać ukrytego w krzakach kolegi, dostawał informację, że ma iść tą  przecinką leśną na północ, aż natrafi na drzewko świerkowe, potem ma skręcić na  północny zachód, gdzie za małym wzgórkiem, gdzie z ziemi wystają korzenie  drzew, znajdzie... itd. Uczono nas znajdowania punktów orientacyjnych, które  będą nam ułatwiać docieranie do żądanego celu. Aparatem pomocniczym były  długie, harcerskie kije. 
   *** 
   Idąc, tym  długim kijem machało się przed sobą dla uniknięcia zderzenia z przeszkodą, albo  stukało się przed sobą tym kijem o ziemię, żeby usłyszeć np. kałużę, albo  wyciągało się go przed siebie, żeby zmierzyć szerokość napotkanego strumyka.  Nie wstydzę się pamiętać, że takich długich kijów używaliśmy na obozie  harcerskim w roku 1948, kiedy nasze namioty zainstalowano na polanie głębokiego  lasu, a my, zastęp harcerzy niewidomych, szukaliśmy w tym lesie dobrze ukrytej  latryny. 
   *** 
   Pamiętam jakąś  taką muzyczną inscenizację, której bohaterem był niedźwiedź, a my, już nie  wiem, w jakie zamienieni zwierzęta, uprawialiśmy jakieś podchody i ucieczki  przed tym źle zbudzonym misiem. Ale najsłynniejsze z tych muzycznych imprez  były Jasełka roku 1946 na 47. Wtedy było w Laskach całkiem sporo ładnie  śpiewających dziewcząt i chłopców. Wspaniale rozbrzmiewały chóry żeński i  męski. Na oglądanie tych Jasełek przyjeżdżały z Warszawy delegacje ważnych  ludzi. 
   *** 
   Obowiązkiem  harcerza było zdobywanie sprawności. Każda zdobyta sprawność manifestowała się  swoistym kółkiem przyszytym do prawego rękawa. Na lewym rękawie nosiło się  tarczę z herbem i wyhaftowaną nazwę swojego miasta. Na przykład pamiętam, jak  zdobywaliśmy sprawność kucharza. W niedzielę, wkrótce po śniadaniu udaliśmy się  na Górę Ojca. Każdy zastęp miał zbudować ze znajdujących się tam cegieł swego  rodzaju obramowanie ogniska, to ognisko rozpalić i z przydzielonych składników  w przydzielonym kociołeczku ugotować zupę. Składniki były podobne, zupy wyszły  różne, a w tym czasie pani Alicja na podobnym ognisku smażyła placki kartoflane  z utartych przez nas kartofli. Zupę jedliśmy obowiązkowo z menażek za pomocą harcerskich  niezbędników (łyżka, widelec), a placki z dekli. Pamiętam też egzamin ze  sprawności zwanej "samarytanką". To była umiejętność udzielenia  pierwszej pomocy medycznej. Przed egzaminem odbyliśmy na pewno około 30 dni  szkolenia, które prowadziła siostra Monika (lekarz), ucząc nas różnych zachowań  wobec różnych zdarzeń i wypadków. Pamiętam, że egzamin był trudny i traktowany  poważnie. Pamiętam, jak uczyliśmy się robić "czapkę Hipokratesa".  Jest to takie zabandażowanie głowy, żeby uformowaną z bandaży czapkę można było  zdjąć, energicznie strzepnąć, a czapka nie ma prawa się rozlecieć. 
   *** 
   Obowiązkiem  harcerza było też zdobywanie kolejnych stopni: Młodzik, Wywiadowca, Cwik,  Harcerz Orli, Harcerz Rzeczy Pospolitej, Podharcmistrz i Harcmistrz. Zdobycie każdego  stopnia wiązało się z koniecznością wykazania się znajomością - nazwijmy to -  harcerskiej wiedzy teoretycznej, a także umiejętnością wielu praktycznych  zachowań i czynności. 
   *** 
   A praktyka?  Przede wszystkim orientacja i poruszanie się w terenie, ćwiczenia na zaradność  i odwagę, umiejętność zorganizowania zajęć terenowych i innych dla oznaczonej  grupy, wiązanie różnego rodzaju węzłów, odpowiednie pakowanie plecaków i  rolowanie koców, posługiwanie się tak zwaną “finką” (każdy harcerz miał fiński  nóż) i tak dalej - w zależności od wymogów kolejnego stopnia. 
   *** 
   Natomiast  uczestniczyły dziewczęta zapraszane z liceów warszawskich, a przede wszystkim  dziewczęta z liceum w Boernerowie (dzisiaj Bemowo), do którego to liceum  uczęszczało wówczas dwóch naszych niewidomych kolegów i jedna koleżanka. Zabawy  takie organizowano przeważnie dwa razy w roku - jedną w karnawale, a drugą  ewentualnie pod koniec roku szkolnego. 
   *** 
   Na kilka miesięcy przed wydarzeniem  przygotowywaliśmy jakieś podniosłe przedstawienie na zabawę. Były to np.  obszerne fragmenty Rewizora Gogola, O Dwóch, co ukradli Księżyc Makuszyńskiego,  albo nawet i fragmenty Nocy Listopadowej Wyspiańskiego czy Dziadów Mickiewicza. 
      Trzeba też powiedzieć, że  na kilka miesięcy przed zabawą pani Bronisława Czyżewicz, która prowadziła  lekcje rytmiki, ćwiczyła z nami różne kroki taneczne. 
   *** 
   Popołudniami, kiedy łuskaliśmy groch, fasolę,  wysypywaliśmy mak z makówek, albo obdzieraliśmy z liści kolby kukurydzy,  przychodził do nas ktoś, kogo nazywano "panną Jadwinią" i panna  Jadwinia snuła nam bajki o Brunhildzie, Krymhildzie, Zygfrydzie i kąpieli w  wodzie nieśmiertelności, gdy na plecy Zygfryda spadł liść i Zygfryd tak, jak  Achilles, miał jeden punkt przeciw swojej nieśmiertelności. 
   *** 
   Siostra  Germana, siostra Urszula, te siostry również nam dużo czytały, a między innymi  o Kubusiu Puchatku i o tym misiu, co miał bardzo nieduży rozumek. Dalszą  przygodę z bajkami przeżyliśmy już w innym czasie i innym domu. Popołudniami  przychodziła do nas pani Janina Kozarówna, która cichym, lekko schrypniętym  głosem opowiadała nam bajki, albo bajkę, która nie kończyła się dzisiaj, której  starczyło na jutro, albo nawet na kilka dni. 
   *** 
   Wiosną roku  1946 zainstalowano w Laskach radiowęzeł. Znowu było radio. Centralne urządzenie  zainstalowano w "Hoteliku", głośniki rozwieszono po domach.  Codziennie o godzinie 15:30 Irena Kwiatkowska czytała "Placówkę"  Prusa. Do dziś słyszę głuchawy, ponury głos Ślimaka i przenikliwy głos  Ślimakowej, która przysięga mężowi, że nawet po śmierci przyjdzie go gnębić i  przeklinać, jeżeli sprzeda ich grunt. 
   
 
      Dzieci z uszkodzonym wzrokiem mają książeczki  dostosowane do ich możliwości percepcyjnych, pisane brajlem albo drukiem powiększonym  o kontrastowej kolorystyce. Jest mnóstwo bajek w świetnym wykonaniu, z  podkładem muzycznym i innymi efektami akustycznymi, nagranych na płytach CD i  na innych nośnikach. Są gry dostosowane do potrzeb dzieci w różnym wieku i ich  możliwości percepcyjnych. Jest wiele zabawek, które wymagają myślenia i  manipulacji. Same tylko klocki Lego dają współczesnym niewidomym i  słabowidzącym dzieciom mnóstwo możliwości zabawy, która rozwija ich wyobraźnię. 
      Oczywiście, w porównaniu z dziećmi widzącymi,  możliwości dzieci z uszkodzonym wzrokiem, zwłaszcza całkowicie niewidomych, są  skromne, ale bez porównania większe, niż te z dawnych wieków do XIX stulecia  włącznie. 
      Bardzo popularne wśród dorosłych niewidomych i  słabowidzących jest czytanie książek, głównie mówionych. Pisałem o tym w  artykule 34 pt.  "Korzystanie z literatury oraz z dóbr kultury i sztuki". Dlatego  teraz tylko nadmieniam, że jest to niezmiernie ważna i pożyteczna rozrywka. 
      Podobnie słuchanie radia jest wśród niewidomych i  słabowidzących popularną formą spędzania wolnego czasu. 
      Wyszukiwanie rozgłośni i regulacja głośności oraz  jakości odbioru możliwa jest bez udziału wzroku. Są też radioodbiorniki, w  których można zaprogramować kilkanaście stacji i łatwo z nich korzystać. W  Polsce mamy mnóstwo rozgłośni, które nadają różnorodne audycje. Każdy może  słuchać tego, co go interesuje. 
      Są rozgłośnie, które specjalizują się w określonych  kierunkach muzycznych - muzyka klasyczna, poważna, rozrywkowa, popularna i  każda inna. Miłośnicy muzyki mają bogaty wybór. Niektórzy słuchają muzyki  również w czasie wykonywania innych czynności. Znajomość kierunków muzycznych,  utworów, kompozytorów i odtwórców stanowi doskonały temat rozmów z innymi  melomanami. 
      Dzięki słownym audycjom radiowym słuchacze mogą  wzbogacać swoją wiedzę historyczną, literacką, polityczną, biologiczną,  geograficzną, ekonomiczną, sportową, plotkarską i inne. Słuchanie radia  sprawia, że niewidomy jest zorientowany w wielu, albo tylko w wybranych  dziedzinach, a przez to bardziej atrakcyjnym rozmówcą. Może również wypowiadać  się w audycjach prowadzonych "na żywo" i w konkursach radiowych.  Słuchanie radia może więc być dobrą formą rehabilitacji psychicznej i  społecznej. 
      Podobną rolę pełni oglądanie programów telewizyjnych.  Pod pewnymi względami jest to nawet bardziej korzystne. Telewizja bowiem  odgrywa większą rolę w życiu współczesnych ludzi niż radio. Dlatego orientacja  w audycjach telewizyjnych, serialach, filmach itp. są częściej tematami rozmów  niż audycje radiowe. Niewidomy orientujący się w problematyce prezentowanej w  programach telewizyjnych ma łatwiejszy kontakt z ludźmi niż ten, który słucha  radia. Grupa niewidomych np. uczestniczyła w popularnej audycji telewizyjnej  "Familiada". 
      Niestety, telewizja ma też ujemne strony. Znaczna  część informacji przekazywanych w programach telewizyjnych nie jest dostępna  dla niewidomych, często również dla słabowidzących. Obrazy, zdjęcia,  krajobrazy, kolory, ruch, stroje, mimika, mowa ciała nie są dostępne dla niewidomych.  Dlatego nie zawsze przekazywane treści są dla nich zrozumiałe, a nigdy nie są  odbierane w pełni. Audiodeskrypcja może ułatwiać zrozumienie przekazu  telewizyjnego, chociaż nawet z jej zastosowaniem odbiór programu nie może być  stuprocentowy. Poza tym tylko część emitowanych programów zawiera ścieżkę  audiodeskrypcji. Następuje tu stopniowa poprawa, są odpowiednie przepisy  prawne, zobowiązujące do wprowadzania audiodeskrypcji, ale jak na razie, w  niewielu programach stosowane jest to ułatwienie. 
      Radio i telewizja są najbardziej popularnymi źródłami  informacji osób z uszkodzonym wzrokiem, najbardziej dostępnymi formami  rozrywki, odbioru muzyki oraz przekazu słownego. Wzbogacają życie niewidomych i  słabowidzących w sposób, o którym nawet marzyć nie mogli jeszcze w XIX  stuleciu. 
      Nie wyczerpuje to możliwości osób z uszkodzonym  wzrokiem. 
      Dostępne jest rozwiązywanie krzyżówek. Oczywiście,  nie ze wszystkich rodzajów takiej rozrywki mogą korzystać, a także osoba  niewidoma nie może w ten sposób zabawiać się samodzielnie. Może natomiast  współdziałać przy tym z osobą widzącą. Rezultat bowiem zależy nie tyle od  wzroku, co od posiadanych wiadomości i umiejętności ich kojarzenia.  Rozwiązywanie krzyżówek może więc stanowić dobrą zabawę w towarzystwie osoby  widzącej. 
      Jest wiele rodzajów hobby dostępnych dla niewidomych  i słabowidzących, np. zbieractwo, kolekcjonerstwo. Są niewidomi kolekcjonerzy:  harmonijek ustnych, dzwonków, monet, lalek, zegarów, modeli samochodów, wyrobów  z porcelany, buteleczek i pudełek po kosmetykach oraz lekarstwach,  starych lamp i innych przedmiotów, nagrań różnych dźwięków (ptaków, dzwonków  telefonicznych), nagrań różnych audycji, słuchowisk, reportaży, rozmów, a nawet  wirusów komputerowych. 
      Zbieractwo jest dobrą podstawą kontaktów z ludźmi o  podobnych zainteresowaniach. Ma więc znaczenie w rehabilitacji psychicznej i  społecznej. 
      Niektórym osobom sprawia przyjemność nawiązywanie  kontaktów radiowych - krótkofalarstwo. 
      Zajęcie to jest dla nich dostępne i niektórzy zajmują  się takim "sportem". Daje im wiele satysfakcji. Umożliwia dalekie  połączenia, doskonalenie języków obcych oraz uczestniczenie w akcjach  humanitarnych, na przykład w poszukiwaniu pilnie potrzebnego lekarstwa czy krwi  rzadkiej grupy. 
      Oczywiście, obecnie krótkofalarstwo nie ma już  takiego znaczenia jak w przeszłości. Zostało w znacznej mierze wyparte przez  internet. 
      Warto też wspomnieć o wędkarstwie. Niewidomi, nawet  całkowicie, mogą łowić ryby i łowią. Wędkarstwo może nie jest bardzo popularne  wśród osób z uszkodzonym wzrokiem, ale są niewidomi wędkarze. Potrafią wyczuwać  ruchy spławika i słyszeć terkot kołowrotka. Jest to świetny sposób na spędzanie  czasu wolnego, na dyskusje o "taaakich rybach", na wypoczynek, na  rekreację. 
      Niektórzy niewidomi, przede wszystkim kobiety, lubią  prace ręczne, które sprawiają im przyjemność, no i mogą przynosić jakieś  korzyści. 
      Czasami osoby z uszkodzonym wzrokiem zajmują się  robieniem na drutach, szydełkowaniem, wykonywaniem zabawek. Zajęcie takie  umożliwia sporządzanie tanich i oryginalnych prezentów, upiększanie mieszkania  i ubioru, no i ciekawe spędzanie czasu wolnego. Ważne jest tu, że podobnymi  zajęciami zajmują się również osoby widzące. Robótki takie mogą więc ułatwiać  kontakty z ludźmi widzącymi. 
      Interesującym zajęciem może być piśmiennictwo. Nie  chodzi tu o zawodowe pisanie artykułów, wierszy czy powieści. W Polsce i poza  jej granicami jest wielu niewidomych i słabowidzących pisarzy, poetów,  dziennikarzy, publicystów. Jest to działalność raczej zawodowa, ale i amatorsko  wiele osób z uszkodzonym wzrokiem pisze dla wypełnienia czasu wolnego, dla  sprawdzenia swoich możliwości, dla podzielenia się własnymi przemyśleniami.  Piszą wspomnienia, opowiadania, wiersze, fraszki, aforyzmy, artykuły i listy. 
      Jest to interesujące zajęcie intelektualne, które  daje satysfakcję i ułatwia przezwyciężanie skutków niepełnosprawności. 
   
 
   Wśród  niewidomych popularna jest amatorska gra w szachy, w warcaby, w inne gry  planszowe oraz w karty - brydża, skata, remika itp. 
      Osoby z uszkodzonym wzrokiem amatorsko mogą grać  między sobą oraz z osobami widzącymi. 
      Wszystkie gry, może z wyjątkiem komputerowych i  układania pasjansów, mają charakter towarzyski. Sprzyjają więc rehabilitacji  psychicznej i społecznej. 
      Niektóre z gier uprawianych przez osoby z uszkodzonym  wzrokiem mogą być traktowane jako sport albo jako rozrywka. Jedna i druga forma  jest wartościowa. Sportem zajmę się w jednym z kolejnych artykułów. Postaram  się wówczas opisać różne sporty uprawiane przez niewidomych i słabowidzących, w  tym gry takie, jak szachy czy brydż sportowy. Teraz zasygnalizuję kilka gier,  które są dostępne dla osób z uszkodzonym wzrokiem. 
      Na wstępie trzeba poświęcić kilka słów  "królewskiej" grze, jaką są szachy. Jak już wspomniałem, sportem  szachowym zajmę się nieco później. Jeszcze tylko przypomnę, że tradycyjnie w  szachy grają dwie osoby. Na dobrą sprawę, każda partia jest inna, gdyż w grze  tej jest niemal nieograniczona liczba różnych układów, wariantów, zależności i  możliwości. Zawodnicy walczą ze sobą, przy czym mogą to być obaj zawodnicy  niewidomi, albo słabowidzący, czy jeden z zawodników jest osobą z uszkodzonym  wzrokiem, a drugi osobą widzącą. 
      W szachy można też grać z komputerem. Nie jest to  może tak pasjonująca gra, jak z żywym przeciwnikem, ale też interesująca. Ważne  jest tu, że jest możliwość doboru poziomu gry tak, żeby był zbliżony do poziomu  niewidomego czy widzącego szachisty. Wówczas raz się wygrywa, inną partię  przegrywa, a czasami jest remis. 
      Jest też kilka innych gier planszowych, w które mogą  grać niewidomi i słabowidzący. Wymieniam tylko grę chińczyk, młynek, domino i  zamieszczam opis REVERSI. 
      REVERSI jest grą planszową. Szachom z pewnością nie  dorównuje, ale może konkurować z warcabami pod względem wymogów stawianych  graczom. 
      Uczestniczą dwaj gracze. Każdy wkłada do otworków w  kwadratowej tacy pionki - z jednej strony płaskie, z drugiej wklęsłe. Zawodnicy  umawiają się, który z nich gra pionkami wypukłymi, a który wklęsłymi. Zawodnicy  wkładają odpowiednią stroną do góry po jednym pionku w każdym ruchu. Starają  się przy tym, aby na tacy było jak najwięcej pionków każdego z nich. 
      Taca ma 8 x 8 = 64 otworki. Pionek należy wkładać w  miejsce, żeby sąsiadował z pionkami przeciwnika, a także żeby na drugim końcu  rzędu lub kolumny pionków był własny. W ten sposób pionki przeciwnika znajdą  się jakby w nawiasie. Wówczas cały rząd odwraca się na drugą stronę, czyli z  pionków przeciwnika powstają własne. Wygrywa ten gracz, który ma więcej pionków  na tacy, gdy nie ma już wolnych otworków. 
      Dla niewidomych i słabowidzących dostępne są również  gry z zastosowaniem kart. Może to być brydż towarzyski, remibrydż, kierki,  poker, tysiąc i kilka innych. Ważne jest to, że na ogół gra wymaga partnerów, a  więc kontaktów z ludźmi. Jeżeli jednak w otoczeniu osoby niewidomej nie ma  chętnych do tego rodzaju gry, można grać z komputerem, np. w brydża. Dodam, że  jest też rodzaj gry z zastosowaniem kart, do której nie są potrzebni partnerzy,  ani nawet komputer. Jest to układanie pasjansów. Wówczas gra się z samym sobą. 
      Oczywiście, aby osoba niewidoma mogła grać w karty,  muszą one być odpowiednio oznakowane. Kolory kart mogą być oznaczone symbolami  napisanymi brajlem albo wypukłymi, uproszczonymi znakami. Wartości kart oznacza  się brajlowskimi cyframi, a figury literami. Karty mogą też być dostosowane do  potrzeb osób słabowidzących przez użycie wyraźnych kolorów i powiększonych  napisów. 
      Warto zauważyć, że od czasu do czasu pojawiają się  jakieś zabawy, które są modne przez jeden sezon i znikają, albo prawie znikają.  Niektóre z nich mogą być adaptowane do potrzeb osób niewidomych. Furorę przed  kilkudziesięcioma laty zrobiła np. kostka Rubika. Kostka ta została odpowiednio  oznakowana i zabawiało się nią wielu niewidomych i słabowidzących. 
      Niektóre z takich zabaw nie wymagają nawet adaptacji  i mogą służyć niewidomym. Zabawą taką było np. kółko do hula-hoop . 
   
 
      Ważną dziedziną rozrywki są gry i zabawy komputerowe.  Powstała branża produkcji takich gier i ich dystrybucji. Polscy informatycy  osiągają sukcesy w tej dziedzinie, liczące się w skali światowej. 
      Gry te są coraz bardziej popularne. Niestety, z  większości takich gier nie mogą korzystać osoby niewidome, gdyż wielką rolę w  nich odgrywa grafika, ruch i symbole. Niektóre z tych gier mogą być dostosowane  do potrzeb osób niewidomych, ale nie jest to łatwe zadanie. Łatwiej jest  wyprodukować grę, która od początku przeznaczona jest dla niewidomych. Jest to  jednak niewielki rynek, niewielkie potrzeby i niewielki zbyt. Dlatego nie ma  wiele takich gier, ale jednak istnieją. Żywot gier komputerowych jednak nie  jest długi. Ciągle powstają nowe gry, nowe technologie, nowy sprzęt komputerowy.  Dlatego chyba nigdy gry komputerowe nie dorównają szachom pod względem  żywotności. Tak czy inaczej, niewidomi mogą korzystać z kilkudziesięciu gier  komputerowych. 
      Portal www.niepelnosprawni w dniu 06.01.2005  wamieścił artykuł "Niewidomi gracze mają swoje gry komputerowe".  Przytaczam fragmenty tego artykułu. 
   "Obecnie  na rynku dostępnych jest około 50 tytułów i ok. trzy razy tyle programów  darmowych. Tak jak gry graficzne, gry audio dostępne są w wielu odmianach:  przygodówki, platformówki i wiele innych. Jednak zdaniem Kelly Sapergia, która  recenzuje gry audio dla Radia ACB, pewne elementy są w takich grach niezbędne. 
      Najważniejsze są oczywiście wyraziste dźwięki, dzięki  którym gracz w prosty sposób może zorientować się, gdzie się znajduje. Można to  uzyskać poprzez różnorodną muzykę ambientową lub różne odgłosy kroków postaci  sterowanej przez gracza w zależności od podłoża, na jakim się porusza. Ważne są  także dobre dialogi, które będą prowadziły gracza przez świat gry". 
   *** 
   "Ostatnia  gra stworzona przez firmę Bavisoft pt. "Chillingham" jest  przygodówką, której akcja rozgrywa się w nawiedzonej wiosce. Gracz musi  rozwiązywać różne zagadki i jednocześnie bronić się przed atakami ze strony  wampirów, wiedźm oraz wilkołaków. Skuteczna obrona przed tymi storami wymaga  doskonałego zestawu głośników stereo lub bardzo dobrych słuchawek, aby móc  łatwo zlokalizować napastników". 
   *** 
   Nie wszyscy  jednak podzielają entuzjazm dotyczący świetlanej przyszłości gier opartych  jedynie na dźwięku. Zdaniem Richarda Van Tola, komputery i konsole do gier są w  zbyt dużym stopniu zorientowane na grafikę, by gry dźwiękowe mogły się przebić  na rynku dla pełnosprawnych graczy. Dodatkową przeszkodą jest brak dobrej  jakości silników audio. Obecnie stosowane silniki 3D wykorzystują jedynie dwie  płaszczyzny - gracz może usłyszeć dźwięki jedynie przed sobą lub za sobą, ale  nie z góry lub z dołu". 
   
      Sudoku firmy Perkins 
   Jest to gra  łamigłówka, polegająca na wypełnieniu diagramu 9 x 9 pól w taki sposób, aby w  każdym polu znalazła się jedna cyfra od 1 do 9, przy czym w żadnym wierszu,  kolumnie i małym podkwadracie (3 x 3 pola) nie mogą się one powtarzać. 
      Na początku niektóre pola są wypełnione, więc należy  dodawać cyfry w sposób przemyślany, zgodnie z regułą niepowtarzania. Gra wymaga  cierpliwości i logicznego myślenia. 
      Plansza jest wykonana z drewna, jest stabilna i  posiada szufladę na kafelki z cyframi. Jest w pełni dostępna dla niewidomych i  słabowidzących. 
   
   "Super  gry logiczne", w które grać mogą dzieci i młodzież z uszkodzonym wzrokiem.  Gry te przyczyniają się do rozwoju umysłowego zarówno ośmiolatków, jak i  szesnastolatków. Uczą logicznego i syntetycznego myślenia. 
      Każda z tych gier posiada kilka poziomów trudności.  Umożliwia to dostosowywanie do możliwości młodego gracza. 
      Zestaw zawiera też karty do drukowania z atrakcyjnymi  ćwiczeniami. 
   
      W Kwartalniku "HELP" z listopada 2012 r  ukazał się artykuł pt. "Strzelectwo, w którym tarczę słychać, a nie  widać". Przytaczam opis zabawy z tego artykułu. 
   "Strzelectwo  bezwzrokowe rozgrywa się przy użyciu tarczy połączonej z komputerem. Tarcza ma  normalnie zaznaczone pierścienie. Każde pole ma inną wartość. Sam środek jest  wyceniony jako dziesiątka. Im dalej od środka, tym przyporządkowana wartość  jest mniejsza: 9, 8, 7 itd. Mało tego, skala ocen jest bardziej precyzyjna i  sięga dziesiątych części punktu. 
      Zawodnik bierze do rąk karabinek lub pistolet i  celuje do tarczy. Zarówno karabinek, jak i pistolet są laserowe. Nie strzela  się nabojami, lecz świetlnym (laserowym) promieniem. 
      Zawodnicy nakładają na uszy słuchawki i słuchają  piskliwych dźwięków. Zależą one od tego, jak daleko od środka tarczy znajduje  się świetlny punkcik. Gdy jest w samym środku, dźwięk jest najcieńszy -  mamy dziesiątkę. Gdy trafiamy dalej, dźwięk się obniża, aż wreszcie staje się  gruby. Wtedy jesteśmy na straconej pozycji. 
      Oddanie celnego strzału, tak jak w strzelectwie osób  widzących, wymaga osiągnięcia wysokiego skupienia i ustabilizowania broni,  czyli mięśni rąk. 
      Aby wyrównać szanse, wszyscy zawodnicy mają założone  gogle przysłaniające oczy. Wygrywają ci, którzy potrafią najlepiej wykorzystać  zmysł słuchu. 
      Strzelanie bezwzrokowe, pewnie tak jak i zwyczajne,  nie jest proste. Gdy dobrze ustawimy karabinek i tak jeszcze przed naciśnięciem  spustu zadrży nam ręka. Świetlny punkcik przesunie się, gdy już nie ustawiamy  go. Strzelamy więc obok miejsca, o którym marzyliśmy. 
      Kto więc wygrywa? Najczęściej jednak widzący, bo  często mają do czynienia z tego typu zabawami i czynnościami. Najważniejsze  jest przecież nie to, czy dobrze widzimy lub słyszymy, lecz czy mięśnie naszych  rąk są przygotowane do przymuszenia ich do bezruchu. Wtedy strzelamy tak, jak  ustawiliśmy i możemy mieć nawet dziesiątkę". 
   
 
      Internet jest nieprzebranym źródłem informacji i  możliwości. Wprawdzie nie wszystkie portale internetowe są w pełni dostępne dla  niewidomych - możliwości słabowidzących są większe, ale następuje tu stała  poprawa. Podstawowa trudność polega na tym, że dla osób widzących strony  powinny być kolorowe, ładne, dynamiczne, a dla niewidomych proste, łatwe. 
      Niezależnie od tych trudności niewidomi i  słabowidzący mogą: 
      - serfować po stronach internetowych i wyszukiwać  interesujących informacji, 
      - uczestniczyć w dyskusjach na forach  społecznościowych i listach dyskusyjnych, 
      - prowadzić korespondencję przy pomocy poczty  elektronicznej, 
      - rozmawiać z wieloma osobami z całego świata, 
      - robić zakupy, 
      - pobierać książki mówione, 
      - dokonywać operacji bankowych, 
      - załatwiać wiele spraw urzędowych, 
      - grać w brydża, w szachy i w inne gry. 
      Wiele z tych możliwości to życiowa konieczność, inne  natomiast służą interesującemu spędzaniu czasu wolnego. Jedno i drugie ma  wielkie znaczenie dla rehabilitacji psychicznej i społecznej. 
      Coraz więcej niewidomych i słabowidzących posiada  dostęp do szerokopasmowego internetu. Umożliwia to im korzystanie z wielu  funkcjonujących w internecie portali społecznościowych, portali informacyjnych  organizacji pozarządowych, urzędów, instytucji i firm, a także z list  dystrybucyjnych i list dyskusyjnych. Wielu też prowadzi własne blogi. 
      Ważne są też możliwości korzystania z komunikatorów  internetowych. Dostępne są narzędzia do tworzenia oraz publikacji treści na  stronach internetowych - tzw. systemy zarządzania treścią (ang. CMS - Content  Management System). Internauci zyskali możliwość wchodzenia w interakcję z  autorami artykułów przez dodawanie komentarzy. Portale społecznościowe np.  Nasza Klasa, Facebook czy Twitter umożliwiają użytkownikom przekazywanie  różnych treści. 
   Niewidomi i  słabowidzący mogą korzystać z informacji internetowych dzięki rozwojowi tzw.  technologii asystujących - czytników ekranu (screen-readerów), syntezatorów  mowy i programów powiększających. Dzięki tym technologiom coraz więcej osób z  uszkodzonym wzrokiem korzysta z internetu, a przez to komunikacja pomiędzy  osobami niewidomymi i słabowidzącymi stała się znacznie łatwiejsza. Dotyczy to  również komunikacji osób z uszkodzonym wzrokiem z osobami widzącymi. 
   Internetowe  serwisy informacyjne dostarczają informacji z różnych dziedzin. Wyszukiwarki  internetowe i przeglądarki są w znacznej mierze dostępne nawet dla całkowicie  niewidomych. Umożliwiają korzystanie z różnych encyklopedii, np. Wikipedii oraz  encyklopedii tematycznych i słowników, a także wielu innych przekazów  internetowych. 
      Szczególnie duże znaczenie dla niewidomych mają listy  dyskusyjne. Ich działanie polega na przesyłaniu do użytkowników, zapisanych na  listę, kopii listów wysyłanych na adres danej listy. Są środowiskowe listy  dyskusyjne, z których najstarsza i najbardziej popularna jest Typhlos. Jest też  mnóstwo list ogólnodostępnych o różnych tematach, na które toczą się dyskusje. 
      Zaletą udziału w listach dyskusyjnych jest ciągłe  otrzymywanie wypowiedzi innych uczestników i możliwość reagowania na ich treść.  Ważne jest, że niewidomi i słabowidzący mogą być uczestnikami zarówno list  środowiskowych, jak i tych o charakterze ogólnym czy tematycznym. Mogą więc  czytać i wypowiadać się na interesujące ich tematy. 
      Bardzo wygodne dla niewidomych i słabowidzących są  niektóre grupy dystrybucyjne, za pośrednictwem których można otrzymywać  określone materiały informacyjne. Doskonałym przykładem takiej grupy jest  e-Kiosk, o którym pisałem w artykule 34 "Korzystanie z literatury oraz z  dóbr kultury i sztuki". 
   W internecie  można znaleźć informacje niemal na każdy temat, są w nim kina, teatry i muzea.  Własne strony posiadają programy radiowe i telewizyjne, gazety, organizacje  pozarządowe, kluby sportowe, szkoły i uczelnie, 
      Facebook jest jednym z największych portali  społecznościowych. Za jego pośrednictwem można docierać z informacją do wielu  odbiorców na całym świecie. Facebook ułatwia kontakty poszczególnym osobom oraz  organizacjom i stwarza im możliwość poznania się i podjęcia współpracy. 
      Niewidomi i słabowidzący blogerzy mogą uprawiać  amatorską działalność dziennikarską i przekazywać informacje oraz materiały  publicystyczne na dowolne tematy. Mogą pisać o swoich przeżyciach,  doświadczeniach, troskach i radościach oraz o sprawach dla nich ważnych z  różnych dziedzin życia. Mogą uwierzyć we własne możliwości i doskonalić  zdolności publicystyczne. 
      Niestety, nie wszystko w internecie jest łatwo  dostępne dla słabowidzących, a zwłaszcza dla niewidomych. Mimo istnienia  regulacji prawnych zobowiązujących do dbania o dostępność stron internetowych  dla wszystkich odbiorców, w tym dla niepełnosprawnych, nie wszystkie strony  spełniają wymogi dostępności. Mnóstwo grafiki, filmików, ruchomych elementów,  kolorów, symboli utrudnia osobom z uszkodzonym wzrokiem korzystanie z  prezentowanych treści i informacji. Rolą organizacji pozarządowych działających  na rzecz niewidomych i słabowidzących jest przypominanie właścicielom i twórcom  stron internetowych o prawnym obowiązku takiego ich tworzenia, żeby były  dostępne dla osób z uszkodzonym wzrokiem. Organizacje te powinny starać się  egzekwować istniejące prawo w dążeniu do poprawy w tej dziedzinie. 
   
 
      Z pewnością nie wymieniłem i nie opisałem wszystkich  możliwości kontaktów społecznych, udziału w życiu kulturalnym i korzystania z  rozrywki. Jak zawsze w cyklu "Z laską przez tysiąclecia", starałem  się wykazać wielki postęp również w tych dziedzinach życia niewidomych. Różnego  rodzaju nieobowiązkowe zajęcia, kontakty z ludźmi, korzystanie z dóbr kultury,  rozrywka, zabawy - interesujące spędzanie wolnego czasu mają duże, pozytywne  znaczenie dla psychiki każdego człowieka, niewidomego i słabowidzącego również.  Ważne jest więc, że w ostatnich kilkudziesięciu latach możliwości w tych  dziedzinach wzrosły niepomiernie. 
Skryba