Max Schofler w książce  "Niewidomy w życiu narodu" pisze: 
   "Wprowadzenie systemu pieniężnego i  kredytowego w XIII i XIV wieku, pociągnęło za sobą nie tylko przewartościowanie  opartych na gospodarce naturalnej stosunków własności. Nastąpił również głęboko  sięgający nowy podział i przewartościowanie społeczeństwa. W tym okresie  przewrotów społecznych, musiał każdy uważać na to, by nie stracić swojego  prywatnego stanu posiadania i nie utracić podstaw bytu, by nie dostać się w  szeregi ludzi pozbawionych podstaw egzystencji. Musiał on czynić usilne  starania, by poprzez powstające znaczne możliwości upłynniania dóbr, włączyć  się do nowych, dużych możliwości jakie powstały dla handlu i rzemiosła. 
      By lepiej sprostać tym trudnym  zadaniom ówczesnego okresu, połączyły się społecznie zrównane stany w tzw.  wolne bractwa. Przykładem dla nich były kapituły i cechy rzemieślnicze.  Obywatele wprowadzili w swoich związkach samorząd, organizując pewnego rodzaju  wspólnoty samopomocowe, by wspierać się wzajemnie w razie potrzeby oraz dla  pielęgnowania wspólnych, duchowych, gospodarczych i zawodowych interesów. Te  nowe formy życia społecznego zdobywały sobie stopniowy wpływ na zarząd miasta i  rozwinęły wyrastający poza ciasne ramy stanowe, zmysł obywatelski, który stał  się aktywnym elementem w rozwijającej się polityce komunalnej i socjalnej. W  ten sposób powstał w średniowieczu dążący do rozwoju ruch samoobrony obywateli. 
      Ruch ten przeszedł również na  wydziedziczonych i pozbawionych praw. Cielesna ułomność i prawdziwa bezradność  wynikająca z nędzy, musiały z jednej strony bronić się przed włóczęgostwem  zdemoralizowanych mas, z drugiej zaś strony, przed drakońskimi zarządzeniami  ustanowionymi dla walki z żebractwem, godzącymi we wszystkich ubogich. Tak więc  powstały również wśród kalek i niewidomych takie "wolne bractwa".  Poddawały się one z miejsca pod opiekę jakiejś gminy kościelnej, co jednak było  możliwe tylko w większych miastach. Tak np. spotykamy się z bractwami  niewidomych w XV wieku w Sztrasburgu, w Zurychu, we Frankfurcie nad Menem i w  innych miastach różnych krajów Europy. W tych stowarzyszeniach stało się  niewidomym możliwe, również i w najcięższych warunkach w dalszym ciągu  wykonywać zawód żebraka, nie narażając się na skutki wyjętego spod prawa bytu  żebraczego pozostałych żebraków nie stowarzyszonych. Wobec tego, że obecnie  jałmużna dawana była nie tylko w naturaliach, lecz również w pieniądzach,  stwarzało to warunki szybszego zaopatrywania się. Surowe postanowienia  przepisów o żebractwie zostały z biegiem czasu złagodzone przez wydanie  miejskich praw o opiece nad biednymi, które jednak miały zastosowanie przede  wszystkim do stałych mieszkańców miasta, popadłych w nędzę, korzystających z  planowej, miejskiej opieki społecznej. Tak powstała opieka komunalna. Bractwa  niewidomych, starały się między sobą rozgraniczyć rejony miasta, w których  uprawiali swoje rzemiosło żebracze. Z osiągniętych dochodów, opodatkowali się  niewidomi dla stworzenia wspólnego funduszu zapomogowego na wypadek choroby  uniemożliwiającej wykonywanie zawodu. Uprawiali oni grę na instrumentach  muzycznych lub śpiew, by tym uszlachetnić swój zawód. Zrzeszenia ich posiadały  samorząd tak, że również i tu spotykamy się z pierwszymi zaczątkami ruchu  samopomocowego wśród niewidomych". 
      I dalej Max Schofler pisze: 
  "Cechy niewidomych żebraków  powstały jeszcze w średniowieczu. Miały one swoich przewodniczących i  instruktorów, zwanych mistrzami. Uczyli oni nowo przyjętych ich skomplikowanego  rzemiosła, a mianowicie surowych prawideł cechu żebraków i śpiewania pieśni  pobożnych. Żebracy przemierzali w swoich wędrówkach Białoruś, Polesie i  Ukrainę. Mistrzowie natomiast zbierali się rok rocznie w nieujawnionych  miejscowościach, w karczmach stojących wśród bagien, lub w zapomnianych chatach  gajowych, by odbywać sądy i rozważać nad przyjęciem nowych członków do cechu.  Posługiwali się wówczas niezrozumiałą dla otoczenia mową. 
      W XIX wieku powstają liczne  stowarzyszenia osób widzących, których celem jest opieka nad niewidomymi.  Stowarzyszenia te w celu pozyskiwania pieniędzy na pomoc niewidomym zajmowały  się kwestarstwem na szeroką skalę i w różnych formach. Instytucje te powstawały  w głównie drugiej połowie XIX stulecia. Nie było wówczas jeszcze nowoczesnego  ruchu niewidomych. Z biegiem czasu prywatna opieka nad niewidomymi została tak  związana z interesami egzystencji osób prowadzących je, że przede wszystkim  służyły ich celom. Instytucje te stały się dochodowymi  przedsiębiorstwami". 
   Niestety, w Polsce różne stowarzyszenia, tym  razem przede wszystkim niewidomych i słabowidzących, w dalszym ciągu uprawiają  zinstytucjonalizowany proceder żebraczy. Kwestują, czyli zabiegają w różnych  instytucjach, i nie tylko, o pieniądze, o kawę, herbatę, cukier i ciasto na  tzw. imprezy integracyjne, czytaj żebrzą w imieniu niewidomych i dla  niewidomych. 
   
 
      Informacje dotyczące nowoczesnego  stowarzyszenia założonego przez Maurycego de la Sizeranne we Francji w dniu 28  stycznia 1889 r. znajdujemy w "Wypisach tyflologicznych" (Część  pierwsza) w opracowaniu s. Cecylii Gawrysiak w artykule Plerre Villey pt.  "Niewidomy dobroczyńca niewidomych Maurycy de la Sizeranne" (w  przekładzie Wandy Zaleskiej-Kurnatowskiej). 
      Przytaczam fragmenty tego  artykułu, gdyż zawiera on bardzo ważne informacje, dotyczące założenia  nowoczesnych stowarzyszeń i zasady, na jakich stowarzyszenie powinno działać. 
   Ludwik Maurycy Monier de la Sizeranne urodził  się 30 lipca 1857 r., zmarł 24 stycznia 1924 r. Wzrok stracił w wieku 9 lat.  Więcej o życiu i działalności tego wybitnego działacza znaleźć można w artykule  28 "Niewidomi działający na rzecz niewidomych". 
      Czytamy fragmenty tej publikacji: 
  "Zaczyna myśleć o  stowarzyszeniu wielkim, bogatym, potężnym, które by rozciągnęło opiekę na  wszystkich bez wyjątku niewidomych. Zaopiekowałoby się od kołyski dzieckiem  niewidomym, umieściłoby w odpowiedniej szkole, a ponieważ bez gruntownego  wykształcenia nie może być mowy o skutecznym działaniu, podjęłoby się  współpracę ze szkołami i dopomagałoby im w spełnianiu trudnego zadania.  Zwłaszcza jednak Stowarzyszenie miałoby na celu organizowanie życia niewidomych  wśród społeczeństwa widzących i roztaczałoby opiekę nad ludźmi, którzy z racji  swego kalectwa opieki tej potrzebują w ciągu swej całej ziemskiej wędrówki. Tym  tylko sposobem - myślał - wielka idea Valentina Hauy mogłaby być  urzeczywistniona. Dlaczego niewidomi nie mieliby mieć w przyszłości swego  czasopisma?... Właśnie we Włoszech czynione są pierwsze próby w tej dziedzinie.  De la Sizeranne śledzi je z zainteresowaniem. Dlaczego muzycy niewidomi nie  mogliby mieć do dyspozycji nut, które by im pozwoliły rywalizować z muzykami  widzącymi?... Rozważmy dalej, dlaczego brajl nie miałby w przyszłości  dostarczać niewidomym wszystkiego, co jest potrzebne do wysokiej kultury  umysłowej?...". 
   Następnie Maurycy pracował nad wcieleniem w  życie swoich marzeń, nad udzieleniem odpowiedzi na postawione pytania. 
   Kolejny cytat: 
  "Ociemniali są już  zgrupowani. Proszą teraz, aby zorganizować pracę z nimi i dla nich. Praca ta  rozpadnie się na trzy działy: Konferencja, Muzeum i Biblioteka. 
  "Będziemy studiować nowe  wynalazki, dyskutować nad nimi i nad nowymi projektami, które zostały  przedstawione redakcji "Valentin Hauy". Konferencje - to jakby  laboratorium, pracownia poszukiwań, w której wytyczy się zasady tyflologii.  Muzeum i Biblioteka imienia Valentina Hauy są do pewnego stopnia uzupełnieniem  Konferencji, zbiorem materiałów niezbędnych do prac laboratoryjnych". 
      Muzeum jest zbiorem przyrządów  wszelkiego rodzaju używanych przez ociemniałych dawniej i obecnie lub też  wynalezionych do ich użytku. Powoli Maurycy de la Sizeranne montuje kółko  ogromnego mechanizmu, otacza się równocześnie gronem współpracowników, którzy  władali językami obcymi". 
      I dalej: 
  "Pamiętny wieczór 3 grudnia  1888 roku. Zwykli bywalcy zgromadzeni są u Maurycego de la Sizeranne. Komendant  Barazer zabiera głos - Aby ujrzeć to wielkie dzieło, o jakim marzysz, należy  już tylko wykończyć dziś jego zewnętrzne zarysy. Akt oficjalny, który to dzieło  ma powołać do życia, właściwie potwierdzi tylko jego istnienie i ujmie w paragrafy  jego stronę prawną. 
      Oto nasz statut: pomagać  niewidomym wszelkich stanów i wszelkimi sposobami. Rozszerzać zainteresowanie  ruchem na korzyść ociemniałych i jednoczyć osoby, które się nimi interesują.  Wyszukiwać i polecać najlepsze metody nauczania umysłowego i fachowego.  Zwiększać ilość książek do użytku niewidomych, zredukować cenę książek,  udostępnić je wszystkim za pomocą bibliotek wędrownych. Popierać udoskonalanie  narzędzi specjalnych i aparatów, starać się uzyskać obniżenie ich ceny i  popularyzować je w miarę możności. Popierać wszelkie ulepszenia i  udoskonalenia, które są niewidomym pożyteczne, wyjednywać u władz, u  administracji, aby były podjęte wszystkie kroki niewidomym przychylne.  Studiować i popularyzować sposoby zapobiegania utracie wzroku. Wystarać się o  to, aby niewidomi mogli korzystać z dobrodziejstw instytucji filantropijnych  założonych dla wszystkich potrzebujących pomocy. Opiekować się ociemniałymi  dziećmi, zachęcać rodziców i udzielać im wszelkich wskazówek dotyczących  wychowania i wykształcenia tych dzieci. Studiować, polecać, stosować najlepsze  systemy pomocy, opieki, poparcia moralnego i materialnego dla dorosłych  niewidomych pracowników. 
      Wszystkie te działy stworzone  już, żywotne - jednoczymy dziś w jedno wielkie Dzieło. Stowarzyszenie, które  jednoczy czasopismo "Valentin Hauy" Konferencję, Bibliotekę i Muzeum  imienia Valentina Hauy - nie może być niczym innym jak tylko  "Stowarzyszeniem im. Valentina Hauy". 
  "Przyjaciele! - mówił  Maurycy de la Sizeranne - godzina wielkiej przemiany wybiła dla nas  rzeczywiście tylko w tym wypadku, jeżeli będziemy mocno zdecydowani pozostać  wierni trzem zasadom naczelnym, które dotąd nami kierowały. 
      Najtrudniejsza do zachowania - to  zasada ścisłego porozumienia ze wszystkimi instytucjami pracującymi dla  niewidomych. Rozdrobnieni na małe działy nie przeszkadzaliśmy nikomu. Inaczej  będzie, gdy staniemy się wielką centralą. Celem naszym jest wspomaganie starań,  czynionych dla dobra niewidomych, bez względu na miejsce i rodzaj tych starań.  Będziemy zatem wspomagać, jeżeli tylko środki materialne nam na to pozwolą,  stowarzyszenia inne, założone dla dobra niewidomych. Nigdy się im nie  podporządkowując, będziemy jednak skierowywać do nich interesantów niewidomych. 
      Drugie zagadnienie, które mnie  niepokoi, to ciężar kosztów ogólnych. Prawie zawsze koszta te zabijają wszelkie  dzieła uważane za wielkie... My więc stawszy się wielkim Dziełem, pozostaniemy  Dziełem skromnym. Pomiędzy dochodami stałymi zapiszemy w naszym statucie czynną  współpracę tych spośród naszych członków, którzy poświęcą część swego czasu i  zdolności pracy w Stowarzyszeniu. Składki członkowskie będą niskie, ponieważ  bardziej niż o znaczne fundusze chodzi nam o zgromadzenie wielkiej ilości  czynnych współpracowników, gotowych do zatrudnienia niewidomych lub do starania  się dla nich o pracę. 
      A teraz punkt główny. Nasze  przedsięwzięcie udało się, ponieważ my, którzy je zapoczątkowaliśmy jesteśmy  niewidomi. Mamy w tych sprawach kompetencję, którą nam dało nasze kalectwo.  Przemieniamy niewidomych w tyflofilów. Gdyby nasze dzieło rozrósłszy się -  wymknęło się z rąk niewidomych, tym samym byłoby skazane na zagładę. Statut  nasz musi więc zapewnić niewidomym liczny udział w administracji. Połowa  członków Zarządu musi być wybrana spośród ociemniałych. Jeżeli przewodniczącym  będzie widzący, to - Sekretarzem Generalnym musi być niewidomy. Dlaczego bym  miał dziś, w ścisłym kółku, nie wypowiedzieć zupełnie otwarcie swojej myśli,  która wszelako w Statucie nie zostanie zapisana? Należałoby tak sprawy  postawić, aby widzący w Stowarzyszeniu byli tylko dostarczycielami funduszów,  doradcami i wykonawcami poleceń niewidomych, w których rękach powinno pozostać  zawsze kierownictwo, przynajmniej w kwestiach technicznych. We wszystkich miejscowościach,  w których Stowarzyszenie ma pewną liczbę sympatyków mogą za zezwoleniem władz  być utworzone grupy lokalne. Marzę o umieszczeniu przy każdym niewidomym ręki,  która by go wiodła i podtrzymywała przez całe życie!". 
      W niecałe dwa miesiące po tym zebraniu,  28 stycznia 1889 r. Stowarzyszenie im. Valentina Hauy było urzędowo  ukonstytuowane". 
   W późniejszych latach w krajach Europy i w USA  powstało wiele stowarzyszeń o charakterze samorządnym i samopomocowym. To  francuskie było pierwsze. 
   
 
      Pierwszym stowarzyszeniem  samopomocowym niewidomych na ziemiach polskich było Towarzystwo Niewidomych  Muzyków, byłych Wychowanków Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie.  Powstało w 1864 r. Zorganizowali je niewidomi muzycy byli wychowankowie  Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. 
      Dr Ewa Grodecka w pracy  "Historia niewidomych polskich w zarysie" pisze: 
   "Od roku 1870 siedzibą Towarzystwa był  gmach poklasztorny przy ul. Piwnej 9/11. W czasie Powstania 1863 roku skonfiskowany  przez władze carskie, jako dobro kościelne, gmach ten został przekazany  Instytutowi Głuchoniemych i Ociemniałych do użytkowania "na cele  charytatywne". Przyznany na siedzibę niewidomych muzyków, mieścił w dwóch  pokojach biuro i świetlicę, w pozostałej zaś części - pokoje mieszkalne. 
      Towarzystwo liczyło przeszło 50  członków niewidomych, nadto zaś widzących, popierających i honorowych.  Prezesami byli kolejno dyrektorzy Instytutu, stale opiekował się on bowiem  instytucją, którą sam powołał do życia. Członkami zarządu byli niewidomi w  liczbie pięciu i czterech widzących. 
      Prowadzone przez Towarzystwo  biuro pośrednictwa pracy przyjmowało od instytucji i osób prywatnych zamówienia  na dorywczą pracę muzyków, oraz starało się o stałe zatrudnienie dla członków w  restauracjach i kawiarniach, w szkołach tańca i przy baletmistrzach.  Członkowie, którzy otrzymali pracę za pośrednictwem Towarzystwa, wpłacali 5  proc. swoich dochodów do jego kasy. 
      W świetlicy były dwa fortepiany.  Odbywała się tu wzajemna nauka nowych utworów muzycznych. Pomoc stanowił  widzący pracownik Towarzystwa, lektor, który odczytywał nuty czarnodrukowe.  Towarzystwo prowadziło chóry, które śpiewały w kościołach i zespoły muzyczne,  przeważnie trzyosobowe /fortepian, skrzypce i wiolonczela/. W Warszawie, Płocku  i Łodzi organizowane były koncerty na dochód Towarzystwa i na cele społeczne. 
      Przy Towarzystwie istniało Koło  Pań. Jego członkinie prowadziły w świetlicy głośne czytanie książek  czarnodrukowych. 
      Pokoje mieszkalne odnajmowane  były za niską opłatą lub przyznawane bezpłatnie członkom, zwłaszcza  przybywającym spoza Warszawy. Znajdowało tu stałą siedzibę około 20-u  niewidomych muzyków, samotnych i z rodzinami. 
      Pomoc Towarzystwa nie ograniczała  się do starań o pracę i udzielania mieszkań. Poważną rolę pełniła kasa  zapomogowa, pożyczkowa i pogrzebowa. Zapomóg przyznawano dużo, tak członkom jak  wdowom i dzieciom po zmarłych kolegach. Pożyczki w wysokości do 50 rubli  przyznawano za poręczeniem dwóch osób, zwrot następował ratalnie". 
      Następnie na ziemiach polskich  powstało kilkanaście różnych stowarzyszeń cywilnych osób niewidomych. Po  odzyskaniu niepodległości w 1918 r. powstały też trzy stowarzyszenia  ociemniałych żołnierzy. W dniu 11 maja 1929 r. zjednoczyły się i powstał  Związek Stowarzyszeń Ociemniałych Żołnierzy. Nie było to jednolite  stowarzyszenie, lecz federacja. 
      Stowarzyszenia cywilnych  niewidomych działały do wybuchu II wojny światowej. Po 1945 r. dziesięć takich  stowarzyszeń wznowiło działalność. Wielu działaczy jednak dążyło do zjednoczenia.  Doprowadzili oni do powstania Związku Pracowników Niewidomych RP. Nie był to  jednak związek zawodowy, lecz związek stowarzyszeń regionalnych. 
   
 
      Związek ten powstał 6  października 1946 r. na zjeździe w Chorzowie, jako ogólnopolska federacja  stowarzyszeń osób niewidomych, które reaktywowały działalność po II wojnie  światowej. 
      Starania o zjednoczenie ruchu  niewidomych w Polsce podejmowali niektórzy niewidomi już przed II wojną  światową. Udało się to dopiero w 1946 r. 
  Ówcześni działacze wychodzili z  założenia, że o wszystko należy zabiegać, starać się, że skutecznie pomagać  niewidomym może tylko silna, samorządna, samopomocowa organizacja. 
      Głównym zadaniem Związku było  tworzenie warunków zatrudnienia niewidomych. Było to bardzo ważne, gdyż w  wyniku wojny było wielu ociemniałych żołnierzy oraz cywilnych ofiar wojny. 
      Związek organizował więc własne  warsztaty, w których zatrudniał niewidomych. Zabiegał również o zatrudnianie  niewidomych na otwartym rynku pracy. 
      Ważnym zadaniem była też odbudowa  szkolnictwa dla niewidomych i walka z analfabetyzmem. Związek zorganizował dwa  biura ręcznego przepisywania książek i podręczników brajlem. Później uruchomił  brajlowską drukarnię i wznowił wydawanie "Pochodni", a następnie  zaczął wydawać dla dzieci "Światełko". Ważną formą działalności było  wydawanie miesięcznika w zwykłym druku pt. "Przyjaciel Niewidomych". 
      Związek organizował działalność w  oparciu o doświadczenia z lat międzywojennych. Nie było to zgodne z polityką  władz Polski Ludowej. W 1949 r. zakłady pracy tworzone przez Związek zostały  przekształcone w spółdzielnie niewidomych i włączone do Centrali Spółdzielni  Inwalidów. W ten sposób ekonomiczne podstawy działalności Związku zostały  zniszczone. Następnie władze PRL zawiesiły zarząd Związku i powołały kuratora,  którego zadaniem było połączenie Związku Pracowników Rp. i Związku Ociemniałych  Żołnierzy RP w jeden związek. 
      Związek Pracowników Niewidomych  RP działał zaledwie kilka lat, ale stworzył podstawy do dalszej działalności. 
      Na podkreślenie zasługuje fakt,  że doprowadzenie do powstania ogólnopolskiego związku, jednoczącego na zasadach  federacji dziesięciu stowarzyszeń nie było łatwym zadaniem. Występowały duże  opory działaczy regionalnych stowarzyszeń, ambicje działaczy, przyzwyczajenia i  tradycja. 
   
 
      Do 1939 r. był to Związek  Stowarzyszeń Ociemniałych Żołnierzy Rzeczypospolitej Polskiej. Powstał w 1929  r. z połączenia trzech Związków zrzeszających ociemniałych żołnierzy. Były to:  Związek Ociemniałych Wojaków założony w 1918 r. w Poznaniu, Małopolski Związek  Ociemniałych Żołnierzy Spójnia, który powstał w 1922 we Lwowie oraz Związek  Ociemniałych Inwalidów Wojennych i Ofiar Wojny, który powstał w 1926 r. w Warszawie. 
      Podczas II wojny światowej  członkowie ZOŻ RP brali udział w konspiracji. Związek został reaktywowany w  1945 r. W 1951 r. na mocy decyzji władz państwowych został połączony ze  Związkiem Pracowników Niewidomych RP i w ten sposób powstał Polski Związek  Niewidomych. W 1956 r. ponownie rozpoczął działalność jako samodzielne  stowarzyszenie o nazwie Związek Ociemniałych Żołnierzy Polskiej  Rzeczypospolitej Ludowej (ZOŻ PRL). W 1990 r. powrócił do nazwy - Związek  Ociemniałych Żołnierzy RP. W 2009 r. zawiesił działalność, przede wszystkim z  powodu stałego zmniejszania się liczby członków i trudności finansowania  działalności. 
      Głównym zadaniem Związku było: 
      - udzielanie pomocy  rehabilitacyjnej i socjalnej ociemniałym żołnierzom i ich rodzinom, 
      - udzielanie pomocy prawnej w  sprawach dotyczących świadczeń z tytułu ubezpieczeń społecznych i stosunku  pracy, 
      - otaczanie opieką wdów i sierot  po ociemniałych żołnierzach, 
      - kultywowanie patriotycznych  tradycji walk o wolność i niepodległość. 
   
 
      Powstał w 1951 r. na mocy decyzji  władz państwowych ze zjednoczenia Związku Pracowników RP i Związku Ociemniałych  Żołnierzy RP. Zjazd zjednoczeniowy zorganizowano w dniach 16 i 17 czerwca 1951  r., na którym powołano Polski Związek Niewidomych. 
      Związek Ociemniałych Żołnierzy RP  w 1956 r. wyłączył się z Polskiego Związku Niewidomych i reaktywował  działalność jako samodzielne stowarzyszenie. 
      PZN pozostał nadal jako  największe polskie stowarzyszenie o charakterze samopomocowym, zrzeszające  osoby niewidome i słabowidzące. Posiada status organizacji pożytku publicznego,  jest członkiem Światowej i Europejskiej Unii Niewidomych. 
      Podstawową jednostką jest koło,  które działa na terenie powiatu, kilku powiatów, jednego miasta lub dzielnicy  wielkiego miasta. Funkcjonuje ponad 300 kół. Są one jednostkami organizacyjnymi  okręgów, czyli organizacji wojewódzkich. 
      Najwyższą władzą stowarzyszenia  jest krajowy zjazd delegatów Polskiego Związku Niewidomych. Całokształtem  działalności w okresie między zjazdami kieruje Zarząd Główny, który ma siedzibę  w Warszawie przy ul. Konwiktorskiej 9. Od czasu kiedy w grudniu 1998 r.  Nadzwyczajny Zjazd Delegatów PZN uchwalił zmianę statutu, na mocy której okręgi  PZN mogły uzyskać osobowość prawną, PZN stał się faktycznie federacją  regionalnych stowarzyszeń. Zarząd Główny ma niewielki wpływ na działalność  ogniw terenowych. 
      PZN posiada zakłady własne, tj.  trzy domy pomocy społecznej, trzy warsztaty terapii zajęciowej, trzy ośrodki  leczniczo-rehabilitacyjne, zakład aktywizacji zawodowej, Centralną Przychodnię  Leczniczo-Rehabilitacyjną, Ośrodek Rehabilitacji i Szkolenia w Bydgoszczy oraz  Ośrodek Mieszkalno-Rehabilitacyjny w Olsztynie. W przeszłości posiadał też 17  spółek, które prowadziły działalność gospodarczą i miały dostarczać środki  finansowe na działalność merytoryczną. W praktyce przynosiły olbrzymie straty i  zostały zlikwidowane. W 2018 r. pozostała jedna czynna spółka Zakład  Produkcyjno-Handlowy Związku Niewidomych w Kielcach. 
      PZN powołał też i prowadził przez  60 lat Centralną Bibliotekę, która 1 stycznia 2013 r. została przyłączona do  Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego Ministerstwa Pracy i  Polityki Socjalnej. Stało się tak dlatego, gdyż PZN nie mógł zapewnić  finansowania Biblioteki. 
      PZN, podobnie jak inne  organizacje działające w środowisku osób z uszkodzonym wzrokiem, pozyskuje  pieniądze na realizowane zadania, przede wszystkim ze środków publicznych:  rządowych i samorządowych, unijnych oraz składek członkowskich i darowizn. 
      Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że  stosowany system dofinansowywania zadań realizowanych przez PZN i pozostałe  organizacje pozarządowe, nie stwarza dogodnych warunków ich realizacji. PZN  dysponuje dość licznymi kadrami, potencjałem intelektualnym i bazą, które  umożliwiają bardzo szeroką działalność rehabilitacyjną. Wszystko to jednak jest  wykorzystywane w niewielkim stopniu z powodu niedostatecznych środków  finansowych. 
      Związek zrzesza osoby niewidome i  słabowidzące z orzeczonym znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności  z tytułu uszkodzonego wzroku. Celem działalności PZN-u jest: społeczna  integracja członków, rehabilitacja, wyrównywanie szans w dostępie do  informacji, edukacja, zatrudnienie i szeroko pojęta aktywność społeczna, a  także ochrona ich praw obywatelskich. 
      Ze względu jednak na system  finansowania tej działalności, możliwości Związku są poważnie ograniczone. Po  pierwsze zadania nie są finansowane, a tylko dofinansowywane, co wymaga  własnych pieniędzy, których PZN nie posiada w dostatecznej ilości. 
      Po drugie jest to system  zadaniowy, w którym dofinansowanie zadań najczęściej jest przyznawane w drodze  konkursów i w ramach programów, które nie zawsze odpowiadają potrzebom osób  niewidomych i słabowidzących. W rezultacie nigdy nie wiadomo, na jakie zadania,  w jakiej wysokości i kiedy zostanie przyznane dofinansowanie. Uniemożliwia to  działalność w ciągu całego roku i zaspokajanie ważnych potrzeb  rehabilitacyjnych. Na przykład trudno jest wydawać prasę środowiskową  systematycznie przez cały rok, gdyż konkurs programu, w ramach którego mieści  się to zadanie, rozstrzygany jest późno i trudno przewidzieć, kiedy i w jakiej  wysokości środki finansowe zostaną przyznane. W rezultacie najważniejsze  środowiskowe czasopismo "Pochodnia" z miesięcznika zostało przekształcone  w dwumiesięcznik, a pierwszy jego numer w brajlu czasami ukazuje się dopiero w  drugiej połowie roku. 
      Ze względu na ten system trudno  jest określić działalność, która będzie prowadzona w aktualnym roku, nie mówiąc  nawet o najbliższych latach. Można tylko wymienić działalności, które były  prowadzone z zaznaczeniem, że może również są lub będą kontynuowane. 
      Najważniejszą działalnością PZN-u  powinny być różnorodne, grupowe i indywidualne szkolenia rehabilitacyjne - z  zakresu posługiwania się pismem, orientacji przestrzennej, czynności życia  codziennego, posługiwania się sprzętem rehabilitacyjnym, przede wszystkim  komputerowym itp. 
      Duże znaczenie rehabilitacyjne  powinny spełniać spotkania z nowo ociemniałymi i nowo przyjętymi do PZN-u.  Podczas tych spotkań można realizować różne cele, m.in.: wstępne zorientowanie  się w potrzebach nowo przyjętych członków, przekazywanie informacji dotyczących  uprawnień osób niepełnosprawnych, możliwości rehabilitacji. 
   Bardzo ważną dziedziną działalności PZN-u jest  organizowanie imprez o charakterze kulturalnym, prowadzenie zespołów  artystycznych, organizowanie spotkań integracyjnych. 
      Rolę integracyjną lokalnych grup  osób z uszkodzonym wzrokiem spełniają organizowane, głównie przez koła PZN,  imprezy turystyczne, przede wszystkim wycieczki autokarowe i pielgrzymki. W  kilku okręgach (organizacjach wojewódzkich) działają grupy samopomocowe, tj.  kluby rodziców dzieci niewidomych, grupy młodzieżowe, grupy nastawione na pomoc  niewidomym w podeszłym wieku, kluby bądź sekcje niewidomych chorych na  cukrzycę. 
      PZN zajmuje się też zakupem psów  przewodników oraz załatwianiem spraw związanych z ich szkoleniem, doszkalaniem  i organizowaniem zżywania się niewidomych z psami przewodnikami. 
      Istotną pomoc, głównie dzieciom i  młodzieży uczącej się, ale i osobom dorosłym, stanowiło wydawanie  tyflologicznych map i atlasów. Wydano wiele pojedynczych map i kilka atlasów. 
      Tak samo ważną pomocą było  wydawanie literatury tyflologicznej: "Zeszytów Tyflologicznych",  "Materiałów Tyflologicznych", "Przeglądu Tyflologicznego",  ulotek o PZN i o działalności na rzecz niewidomych w podeszłym wieku, o psach  przewodnikach. 
      PZN wydaje prasę dla osób z  uszkodzonym wzrokiem. Dla dzieci młodszych ukazuje się "Promyczek",  dla dzieci starszych "Światełko". Dla dorosłych wydaje  "Pochodnię" - dwumiesięcznik oraz "Biuletyn Informacyjny  Pochodni", który powinien ukazywać się dwa razy w miesiącu. Ponadto dla  rodziców dzieci z uszkodzonym wzrokiem wydawany jest w zwykłym druku kwartalnik  "Nasze Dzieci". 
      Związek organizuje też, albo  organizował w przeszłości, warsztaty plastyczne, literackie, muzyczne oraz  warsztaty dla liderów młodzieżowych, prowadzi w Warszawie Centrum  Informacyjno-Doradcze z zakresu rehabilitacji i kilka takich ośrodków w  terenie. 
   Do prowadzenia tak bogatej działalności  rehabilitacyjnej niezbędna jest wykwalifikowana kadra. Niestety, nie ma zbyt  wielu osób przygotowanych do tego typu pracy. Dlatego PZN zmuszony jest we  własnym zakresie przygotowywać kadry instruktorów rehabilitacji, brajla,  orientacji przestrzennej, czynności samoobsługowych itp. W przeszłości PZN  prowadził takie szkolenia i, jeżeli będzie mógł zdobyć pieniądze na ten cel,  pewnie będzie nadal je organizował. 
      Bardzo ważną formą działalności  było i może będzie doszkalanie osób pracujących z niewidomymi i słabowidzącymi: 
   - specjalistów w zakresie wczesnego  wspomagania rozwoju, 
      - liderów klubów i stowarzyszeń  rodziców dzieci niewidomych i słabowidzących, 
      - pracowników ds. rehabilitacji z  jednostek PZN (okręgów, warsztatów terapii zajęciowej, ośrodków) w zakresie  zasad, metod i programów rehabilitacji, 
      - osób pracujących z niewidomymi  seniorami, 
      - nauczycieli ze szkół  ogólnodostępnych, do których uczęszczają dzieci i młodzież z uszkodzonym  wzrokiem. Te ostatnie szkolenia PZN organizuje, a przynajmniej w przeszłości  organizował, wspólnie z ośrodkami szkolno-wychowawczymi dla niewidomych i  słabowidzących. 
   Wymieniłem większość dziedzin działalności  prowadzonej przez PZN. Nie jest to cała działalność i nie jest pewne, jakie  działalności PZN będzie mógł podjąć w 2019 r. i w latach następnych. Będzie to  zależało od możliwości finansowych oraz od zaangażowania działaczy tej  organizacji i ich zrozumienia potrzeb osób z uszkodzonym wzrokiem. 
      Dodam, że PZN jest wciąż  największym i najsilniejszym stowarzyszeniem działającym w środowisku osób z  uszkodzonym wzrokiem, ale od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia traci  na znaczeniu i coraz bardziej ogranicza swoją działalność. Poważnemu  zmniejszeniu uległa liczba członków PZN i z roku na rok jest ich coraz mniej,  zwłaszcza całkowicie niewidomych. Świadczy to o tym, że PZN w niedostatecznym  stopniu zaspokaja potrzeby swoich członków, potrzeby osób niewidomych i  słabowidzących, a w szczególności potrzeby osób najbardziej potrzebujących  pomocy, osób całkowicie niewidomych. 
   
 
      Powstało w 1991 r. Jest to  niewielkie stowarzyszenie, bo zrzesza zaledwie kilkadziesiąt osób. Wykazało się  jednak skutecznością działania. 
      Jego celem jest ewidencja  niewidomych cywilnych ofiar wojny oraz starania o uzyskanie niektórych  uprawnień, przysługujących inwalidom wojennym. Dzięki staraniom Stowarzyszenia  niewidomi cywilne ofiary wojny zostali zwolnieni z podatku od renty lub emerytury  oraz otrzymują samoistne świadczenie w wysokości 50 % kwoty najniższej renty  wypadkowej. Ponieważ świadczenie to przysługuje niezależnie od otrzymywanych  świadczeń rentowych i emerytalnych, stanowi znaczną pomoc materialną. 
   
 
   O tym stowarzyszeniu pisałem w artykule 38  "Sport niewidomych i słabowidzących", dlatego teraz tylko wymieniam  je dla porządku. 
   
 
      Po 1989 r., chociaż Polski  Związek Niewidomych pozostał największym stowarzyszeniem, powstało wiele  organizacji pozarządowych działających w tym środowisku, tj. stowarzyszeń i  fundacji. 
      Niektórzy działacze uważają, że  organizacja pozarządowa powinna być blisko ludzi, że tylko wówczas będzie mogła  skutecznie działać, skutecznie zaspokajać potrzeby swoich członków. Wynika z  tego, że powinno być dużo małych stowarzyszeń i fundacji, że tylko wówczas będą  one mogły pomagać swoim członkom. Zdaniem tych działaczy wielkie stowarzyszenia  wyrodnieją i tracą z pola widzenia potrzeby zwykłych ludzi. 
      Podobne poglądy legły u podstaw  tworzenia wielu stowarzyszeń i fundacji działających w środowisku niewidomych i  słabowidzących. Dawniej uważano, że w jedności siła, a obecnie, że siła jest w  wielości. No i mamy kilkadziesiąt organizacji pozarządowych działających w  środowisku osób niewidomych i słabowidzących. Niestety, wcale nie oznacza to,  że osoby z uszkodzonym wzrokiem teraz łatwiej uzyskują pomoc, że mają więcej  możliwości. 
      W dyskusjach, zwłaszcza tych, w  których krytykowany jest Polski Związek Niewidomych, można spotkać się z  twierdzeniami, że PZN jest molochem niedostosowanym do współczesnych czasów,  który nie zaspokaja istotnych potrzeb osób z uszkodzonym wzrokiem. Niektórzy  twierdzą, że takie wielkie organizacje, takie molochy nie powinny istnieć.  Molochom tym przeciwwstawiane są małe organizacje, które działają efektywnie,  prężnie. A więc mamy z jednej strony molochy, których czas już minął i małe  prężne organizacje, przed którymi roztaczają się piękne perspektywy. 
      Moim zdaniem nie w pełni  uzasadnione są krytyczne oceny wielkich organizacji i nieuzasadniony jest  entuzjazm w ocenie małych. 
      Zacznę od tego, że małe  organizacje wcale nie muszą i w większości nie są prężne. Większość z nich  chyba istnieje tylko w rejestrach sądowych i nie ma na tyle  "prężności", żeby się zlikwidować. Potrafiłbym wymienić kilka  stowarzyszeń osób całkowicie niewidomych, które powstały i nic nie osiągnęły, o  których wszyscy zapomnieli wkrótce po ich utworzeniu. Powołanie i obumarcie  tych stowarzyszeń potwierdza moją tezę, że małe wcale nie muszą działać  prężnie. 
      Drugim potwierdzeniem tej tezy są  koła Polskiego Związku Niewidomych. Są one małymi organizacjami, a więc powinny  działać prężnie. I rzeczywiście są koła, które działają bardzo dobrze, ale nie  większość kół tak działa, a są i takie, których działalności nikt nie zauważa. 
      Można by do tematu podejść  inaczej i zapytać, czy są małe organizacje, które działają prężnie. Oczywiście,  że są, ale to świadczy tylko o tym, że znaleźli się ludzie, którym na czymś  zależy i potrafią osiągać zamierzone cele. I to jest cenne. 
      Niestety, małe organizacje nie  mogą zastąpić tych wielkich. Jest to niemożliwe, chociażby tylko z tego powodu,  że są one małe. 
      Mała organizacja, wszystko jedno  - fundacja czy stowarzyszenie, może działać na małą skalę. Może ona efektywnie  realizować jedno czy dwa, no może kilka zadań, albo działać na małym obszarze. 
      Świetnie funkcjonować może mała  organizacja, której celem działania jest na przykład organizowanie rajdów  pieszych dla niewidomych, krótkich wycieczek, spacerów po lasach i łąkach,  spotkań towarzyskich. Może robić to wspaniale, doskonale ku zadowoleniu  uczestników. Organizacja taka nie może natomiast organizować działalności  turystycznej na skalę krajową, pomocy rodzicom dzieci niewidomych, szkolić nowo  ociemniałych, zabiegać o korzystne regulacje prawne, wydawać prasę dla  niewidomych, prowadzić biblioteki książki mówionej, organizować konkursów i  festiwali, prowadzić zespołów muzycznych, pomagać niewidomym diabetykom itp.,  itd. 
      Mała organizacja nie może robić  tego wszystkiego, bo wymaga to zatrudnienia, obojętnie czy etatowego, czy  wolontariackiego, wielu osób. Musi mieć struktury terenowe, utrzymywać kontakty  z władzami rządowymi i samorządowymi, organizować zebrania władz i zespołów  problemowych, musi mieć możliwości kontaktów z niewidomymi rozsianymi po całym  kraju i to pewnie jeszcze nie wszystko. 
      Jeżeli mała organizacja mogłaby  zajmować się tym wszystkim, musiałaby przestać być mała, stałaby się molochem. 
      Oczywiście, Mazowieckie  Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych "De Facto" wykonuje piękną,  pożyteczną, potrzebną działalność wydawniczą. Stowarzyszenie to rozszerza swoją  działalność na inne dziedziny i chyba już nie można powiedzieć, że jest małą  organizacją. Jego działalność jednak jest nadal wspaniała, pożyteczna i  potrzebna. 
      Trudno też uznać za małą  organizację Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, a prowadzi ono  wspaniałą działalność już ponad sto lat. 
      Z przykładów tych wynika wniosek,  że nie od wielkości organizacji zależy jej "prężność". 
      Polski Związek Niewidomych jest  wielką organizacją od kilkudziesięciu lat. W okresie swego istnienia miał  okresy wspaniałej działalności i okresy marazmu, a nawet destrukcji. W dobrych  okresach potrafił prowadzić prężną działalność, mimo że był wielką organizacją.  Teraz nie potrafi znaleźć swojego miejsca w nowej rzeczywistości. Zarząd Główny  tego stowarzyszenia nie potrafi wytyczać i realizować celów ważnych dla swoich  członków, zwłaszcza całkowicie niewidomych. Biuro ZG PZN przemianowane na  Instytut Tyflologiczny w znacznej mierze działa jak siedemnasty okręg, czyli  jednostka wojewódzka. Instytut Tyflologiczny, wygląda na to, że nawet rywalizuje  z okręgami o pieniądze oraz o kandydatów na różne szkolenia. A przecież w  Instytucie tym oraz w Prezydium ZG PZN i całym Zarządzie powinny rodzić się  nowe kierunki działalności, sposoby rozwiązywania problemów osób z uszkodzonym  wzrokiem z całego kraju i sposoby pomocy organizacyjnym jednostkom terenowym -  kołom i okręgom. Władze statutowe jednak lekceważą potencjał działaczy i  pracowników, nie chcą słuchać ich opinii i informować o metodach działalności i  funkcjonowaniu. Swoje obrady uczyniły hermetycznie zamkniętymi i utajniły  wszystko, co się tam dzieje. Z obrad nic nie wydostaje się na zewnątrz, nic,  czego sobie nie życzą osoby decydujące o polityce tego stowarzyszenia. 
      Członkowie nie wiedzą, jak  funkcjonuje ich stowarzyszenie. Nie mogą interesować się jego działalnością, bo  przecież "Pochodnia" świeci mdłym światłem i wcale nie wydobywa z  mroków problemów nurtujących osoby niewidome i słabowidzące. Na jej łamach nie  toczy się dyskusja o możliwościach wyrwania PZN-u z marazmu. Dlatego niewidomi  opuszczają szeregi tej organizacji. 
      Jeżeli zawodzą ludzie, ani małe,  ani wielkie organizacje nie działają należycie. 
      Jeżeli znajdzie się jedna osoba  zaangażowana, dwie czy trzy takie osoby, które chcą zrobić coś dla innych, mała  organizacja działa prężnie. Jedna osoba może nawet wydawać miesięcznik, który  gdyby był wydawany np. przez PZN, wymagałby zatrudnienia kilku osób. Podkreślam  raz jeszcze, że będzie to działalność na małą skalę, punktowa, która zaspokaja  wybrane potrzeby niewielu niewidomych i słabowidzących. 
      Duża organizacja wymaga natomiast  wielu zaangażowanych osób, które chcą i potrafią bezinteresownie działać dla  niewidomych i słabowidzących. Wielka organizacja powinna zaspokajać wiele  różnorodnych potrzeb wielu osób z terenu całego kraju. Jeżeli zabraknie osób  zaangażowanych, organizacja działa na własne potrzeby i zaspokaja potrzeby  swoich "działaczy". 
      Przeżywamy kryzys zaangażowania i  kryzys organizacji działających w naszym środowisku, zwłaszcza tej największej.  Niestety, nie widzę recepty na przezwyciężenie tego kryzysu. Z pewnością  receptą nie są małe organizacje, nawet te prężne. Nie mogą, bo potrzeby są  wielkie, a nie małe. 
      Za tworzeniem wielu małych  organizacji przemawia teoretyczne założenie, że będą one konkurowały między  sobą w pracy na rzecz niewidomych i słabowidzących. Wiadomo, że konkurencja  jest bardzo cenna, gdyż wyzwala energię, inicjatywę, pomysłowość i  zaangażowanie. 
      Niestety, ta teoretycznie  zakładana konkurencja sprowadza się tylko do jednego - do konkurowania w  ubieganiu się o pieniądze na swoją działalność, która wcale nie musi mieć  żywotnego znaczenia dla niewidomych. Powstała taka sytuacja, że przybyło wielu  myśliwych, a łowisk i zwierzyny łownej nie przybyło. Myśliwymi są  stowarzyszenia i fundacje, a terenami łownymi PFRON, fundusze UE i inne tego  rodzaju knieje. Myśliwi więc konkurują na tych łowiskach i często tylko oni  mają pożytek z tej konkurencji. 
      Organizacje działające na rzecz  osób z uszkodzonym wzrokiem nie mają stałych, o stałych zasadach, źródeł  finansowania swojej działalności i nic tu nie pomoże fakt, że będzie 80  fundacji i 80 stowarzyszeń. Od tego pieniędzy nie przybędzie. 
   
 
      W drugiej połowie XIX wieku  rozpoczęto organizować międzynarodową wymianę doświadczeń pracy na rzecz  niewidomych, organizowane były kongresy specjalistów i rozpowszechniane metody  pracy. Jednak na szerszą skalę i w nowoczesnych ramach organizacyjnych  międzynarodowa współpraca rozwinęła się dopiero w drugiej połowie XX stulecia,  kiedy powstały Europejska Unia Niewidomych i Światowa Unia Niewidomych. 
   
 
      Powstała w 1984 r. Jest to  potężna pozarządowa organizacja międzynarodowa o charakterze lobbingowym. 
      Zrzesza 45 krajów. Każde z państw  reprezentowane jest przez jedno stowarzyszenie członkowskie, mające tzw. pełne  członkostwo lub zwane krajowym członkiem. 
   Oprócz wymienionych są jeszcze członkowie  stowarzyszeni. Mogą być nimi także inne organizacje oraz osoby indywidualne. 
   Celem EBU jest: działanie dla osiągnięcia  poprawy warunków życia osób niewidomych i słabowidzących, równości w życiu  społecznym, wymiana wiedzy i doświadczeń w dziedzinie rehabilitacji osób z  dysfunkcją wzroku oraz zapobieganie występowaniu ślepoty. 
      Najważniejszym celem jej  działania jest zwracanie uwagi rządów państw i społeczeństw na potrzeby osób z  dysfunkcją wzroku, np. dostęp do informacji i komunikacji czy zwiększone koszty  utrzymania, wynikające z tej niepełnosprawności. Jest to szczególnie ważne jako  przeciwdziałanie powszechnej tendencji do uogólniania problemów całej populacji  osób z niepełnosprawnością. 
      Realizacją tych celów jest: 
      - tworzenie warunków do  powstawania i rozwoju krajowych stowarzyszeń osób niewidomych i słabowidzących, 
      - propagowanie rehabilitacji i  integracji osób z uszkodzonym wzrokiem, 
      - badanie różnych aspektów życia  osób z uszkodzonym wzrokiem, 
      - gromadzenie informacji o  warunkach życia niewidomych w krajach europejskich, 
      - pomaganie organizacjom w  krajach, w których występują niezaspokajane w należyty sposób potrzeby  rehabilitacyjne. 
      EBU stara się o poprawę warunków  życia niewidomych i słabowidzących w krajach europejskich. 
      Działalność prowadzi w trzynastu  komisjach problemowych do spraw: głuchoniewidomych, słabowidzących, młodzieży,  pomocy technicznych i usług rehabilitacji, szkolenia zawodowego i zatrudnienia,  orientacji przestrzennej i psów przewodników, uprawnień socjalnych niewidomych  i słabowidzących w podeszłym wieku, promocji spraw kobiet niewidomych i  słabowidzących, pomocy i współpracy z organizacjami niewidomych z krajów Europy  Wschodniej, łączności ze wspólnotami europejskimi, dostępu do kultury i  informacji współpracy z niewidomymi i słabowidzącymi z krajów rozwijających  się. 
      Polska ma swojego przedstawiciela  w prezydium i kilku przedstawicieli w komisjach problemowych EBU. 
      Pracami Unii kieruje prezydium, a  najwyższym organem jej władzy jest Zgromadzenie Generalne, które zbiera się co  trzy lata. 
      Polskę w EBU reprezentuje PZN,  który należy do niej od początku jej istnienia, tj. od 1984 roku.  Przedstawiciele PZN-u biorą udział w pracach komisji problemowych Unii. Są  również wybierani do jej władz. 
      Znaczenie EBU dla niewidomych,  chociaż może niezbyt zauważane i doceniane, jest ogromne. EBU jest członkiem  Europejskiego Forum Osób niepełnosprawnych, co dodatkowo poszerza możliwości  jej działania. Sprawia też, że jej postulaty są bardziej słyszalne, a działania  bardziej skuteczne. Wynika to również stąd, że EBU reprezentuje interesy osób z  uszkodzonym wzrokiem wobec organów Unii Europejskiej, której postanowienia w  wielu sprawach są wiążące dla krajów członkowskich. 
   
      Światowa Unia Niewidomych - (ang.  World Blind Union - WBU) 
      Utworzona została w 1984 r. Pierwsze  Zgromadzenie Ogólne WBU odbyło się w Arabii Saudyjskiej. Obecnie Zgromadzenia  te odbywają się co 4 lata. 
   WBU podzielone jest na regiony: 
      Europa, Afryka, Ameryka Północna  i Karaiby, Ameryka Łacińska, Azja oraz Rejon Azji i Pacyfiku. Do tej organizacji  należy około 190 krajów. 
      W WBU obowiązują języki:  angielski, francuski i hiszpański. Polska jest członkiem-założycielem Unii i  posiada w niej czteroosobową reprezentację. 
      Ważnym osiągnięciem Unii jest  stworzenie podstawy, na której osoby z uszkodzonym wzrokiem mogą prezentować  własne stanowisko. 
      Do celów działania należą:  likwidacja uprzedzeń, promowanie wiary w możliwości osób niewidomych i  słabowidzących, osiągnięcie pełnego udziału i równości w społeczeństwie. 
      Unia realizuje zadania: 
      - rozwój i wzmacnianie  organizacji niewidomych we wszystkich krajach i częściach świata, 
      - wprowadzanie w życie  ustawodawstwa, mającego na celu zrównanie praw oraz eliminowanie przepisów i  praktyk dyskryminujących osoby niewidome, 
      - zapobieganie ślepocie, 
      - podnoszenie świadomości w  zakresie specyficznych problemów i potrzeb niewidomych oraz występowanie w ich  imieniu do różnych organizacji, 
      - Staranie się o zwiększanie  dostępności niewidomych do nauki, szkolenia i zatrudnienia, 
      - wpływanie na rządy i  pracodawców w celu stwarzania warunków do zatrudnienia niewidomych przy  wykorzystaniu nowych technologii. 
      Organami władzy WBU są: 
      - Prezydium Zarządu składające  się z 6 osób wybieranych co 4 lata (oprócz ustępującego prezydenta): prezydent,  pierwszy wiceprezydent, drugi wiceprezydent, sekretarz skarbnik oraz ustępujący  prezydent. Z wyjątkiem skarbnika wszyscy członkowie Prezydium muszą być osobami  niewidomymi lub słabowidzącymi. 
      Zarząd, który składa się z  Prezydium i prezydentów regionalnych WBU, podejmuje decyzje dotyczące bieżących  działań Unii oraz wewnętrznej administracji. 
      Komitet Wykonawczy, składający  się z Zarządu WBU oraz trzech przedstawicieli z każdego regionu i 2  przedstawicieli spośród członków międzynarodowych jest głównym organem  administracyjnym. Komitet Wykonawczy odbywa posiedzenia przynajmniej co 2 lata. 
      Najwyższym organem władzy jest  Zgromadzenie Ogólne członków WBU organizowane co 4 lata. 
      Główne Biuro WBU mieści się w  Toronto (Kanada). Każdy region ma swoje biuro. Europejska Unia Niewidomych ma biuro  w Paryżu. 
      Unia ma 4 rodzaje członkostwa: 
      - krajowi członkowie (w tym  specjalni i grupowi) - reprezentujący organizacje osób z dysfunkcją wzroku lub  działające na ich rzecz, 
      - międzynarodowi członkowie,  organizacje międzynarodowe działające na rzecz osób z dysfunkcją wzroku, 
      - honorowi członkowie - osoby  indywidualne, które mają specjalny wkład w działania na rzecz osób niewidomych  i słabowidzących, 
      - członkowie stowarzyszeni -  instytucje i osoby indywidualne, które nie spełniają kryteriów innego członkostwa,  a chcą być częścią Unii. 
      Strona internetowa WBU: 
      www.worldblindunion.org 
   
 
      Jak widzimy, ocena rozwoju ruchu  niewidomych w naszym kraju nie jest jednoznacznie pozytywna. Z jednej strony  osoby z uszkodzonym wzrokiem mają znaczne możliwości zrzeszania się, ale z  drugiej strony, nie ma silnego stowarzyszenia, którego działalność uznawałaby  większość niewidomych i słabowidzących. Fakt możliwości zrzeszania nie oznacza  możliwości zaspokajania potrzeb. W tej dziedzinie występują poważne trudności.  Można powiedzieć, że ruch niewidomych w Polsce stracił na znaczeniu. 
      Inaczej wygląda sprawa w skali  międzynarodowej. Powstały potężne, wpływowe organizacje o zasięgu  kontynentalnym i światowym, które wywierają pozytywny wpływ na prawodawstwo  poszczególnych krajów, przede wszystkim przez Organizację Narodów Zjednoczonych  i jej agendy oraz Unię Europejską. Świadczą o tym akty normatywne oraz wytyczne  uchwalone przez ONZ i jej agendy. Najważniejsze to: 
      Konwencja o prawach osób  niepełnosprawnych 
   sporządzona w Nowym Jorku dnia 13 grudnia 2006  r. 
   Standardowe zasady  wyrównywania szans osób niepełnosprawnych - Rezolucja Organizacji  Narodów Zjednoczonych 48/96 
      Kodeks praktycznego rozwiązywania  problemów niepełnosprawności w miejscu pracy (Dokument Międzynarodowej  Organizacji Pracy z października 2001 r. 
      Kiedy przypomnimy sobie  niewidomych galerników, żebraków i walczących ze świnią okutymi pałkami dla  uciechy gawiedzi, musimy przyznać, że w sprawach dotyczących osób  niepełnosprawnych, w tym niewidomych i słabowidzących, nastąpił wielki postęp,  nastąpiły wielkie, pozytywne zmiany, chociaż obecnie obserwujemy w Polsce  rozdrobnienie i osłabienie ruchu niewidomych. 
Skryba