W 41 artykułach cyklu "Z laską przez tysiąclecia"  omawiałem różne aspekty życia niewidomych na przestrzeni tysięcy lat.  Czytelnicy mogli wraz ze mną zastanawiać się nad miejscem człowieka w  przyrodzie i nad miejscem człowieka niewidomego w różnych społecznościach na  przestrzeni różnych epok. Mogli prześledzić zmiany w różnych dziedzinach ich  życia, osiągnięcia niewidomych oraz błędy popełniane w stosunku do nich.  Pisałem o pracy niewidomych, o sprzęcie rehabilitacyjnym, o poszukiwaniu pisma,  o prawie, instytucjach działających na ich rzecz oraz o stowarzyszeniach  samopomocowych zrzeszających osoby z uszkodzonym wzrokiem. Niemal w każdym  przypadku mogliśmy obserwować postęp, korzystne zmiany, coraz lepsze  zaspokajanie potrzeb osób niewidomych i słabowidzących. Zmiany te następowały  wraz z rozwojem cywilizacji i zbiorowej świadomości. 
      Żyjemy w kręgu zachodniej cywilizacji, która powstała  z biblijnego przekazu, greckiej kultury i rzymskiego prawa, żyjemy w  cywilizacji łacińskiej. Jest wiele cywilizacji, a historycznie było ich o wiele  więcej, np. cywilizacja Majów, cywilizacja chińska, arabska, japońska,  afrykańska. Każda z nich charakteryzuje się właściwą dla siebie organizacją  społeczeństwa, hierarchią wartości, rozwojem instytucji itp. Każdą też  charakteryzuje określona świadomość społeczna. Świadomość ta ma wielki wpływ na  życie niewidomych, dlatego kilka ostatnich artykułów cyklu poświęcę problemom  świadomościowym, poglądom, postawom, przesądom, uprzedzeniom, które wywierają  wpływ na życie niewidomych i słabowidzących. 
   
 
  "Byt kształtuje świadomość" - ta zasada  sformułowana przez Karola Marksa oznacza, że warunki w jakich żyje człowiek  wpływają na jego świadomość, kształtują ją, określają jego sposób myślenia,  odczuwania i zachowania. Oddziaływanie to nie jest jednostronne - świadomość  wpływa na otoczenie, na warunki życia, kształtuje je, dostosowuje do własnych  potrzeb. 
      Wpływ warunków życia na świadomość doskonale jest  widoczna w warunkach ekstremalnie trudnych, np. długotrwałego głodu. Człowiek  wówczas myśli i śni wyłącznie o jedzeniu. O wpływie świadomości na warunki  życia świadczy wymownie np. kryzys demograficzny Polski i Europy. Nikt nie może  powiedzieć, że w PRL-u ludziom żyło się lepiej niż obecnie, a w okresie tym  przybyło kilkanaście milionów Polaków. Obecnie natomiast mamy ujemny przyrost  naturalny. 
      Brak wzroku albo jego poważne uszkodzenie jest  również czynnikiem wpływającym na świadomość osób z niepełnosprawnością. 
      Pojęcie "świadomość społeczna" oznacza  całokształt poglądów wyobrażeń, symboli, pojęć, opinii, przesądów i postaw  określonej społeczności. Pojęcie to obejmuje również całość poglądów  filozoficznych, naukowych, religijnych, ideologicznych, prawnych, politycznych,  etycznych, które warunkują sposób myślenia danego społeczeństwa. Terminem  świadomość obejmujemy opinie, poglądy i postawy ludzi, właściwości psychiczne  grup narodowych, zawodowych, środowisk lokalnych oraz życie duchowe ludzi. 
   Świadomość  społeczna jest czymś innym od świadomości indywidualnej, chociaż składa się ze  świadomości członków danej grupy. 
      Indywidualna świadomość człowieka jest podstawowym  stanem psychiki, w którym człowiek zdaje sobie sprawę z takich zjawisk jak  procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym, co  umożliwia mu funkcjonowanie w środowisku społecznym i przyrodniczym. 
      Świadomość społeczna i świadomość indywidualna  wywierają przemożny wpływ na życie osób z uszkodzonym wzrokiem. Od stanu  świadomości społecznej zależy poziom zaspokajania ich potrzeb, postawy wobec  nich i ich miejsce w grupie społecznej. 
   Świadomość  społeczna kształtowana jest w ciągu tysięcy lat rozwoju gatunku ludzkiego, a  świadomość indywidualna w ciągu życia każdego człowieka. Świadomość społeczna  wpływa na kształtowanie świadomości indywidualnej, a świadomość indywidualna,  zwłaszcza jednostek wybitnych, wpływa na zmiany świadomości społecznej,  zbiorowej. 
      Możemy też mówić o mentalności, która również dotyczy  sposobów myślenia, przekonań, zasad postępowania itd. 
   Definicję  mentalności podaję za Wikipedią: 
  "Mentalność - całość przekonań, postaw,  poglądów, sposobu myślenia grupy społecznej (narodu) lub jednostki. Na  mentalność mają wpływ czynniki społeczne, kulturowe i biologiczne. 
      (1). Ogólny system zasad, którymi jednostka lub  zbiorowość kieruje się przy postrzeganiu, odczuwaniu, wartościowaniu i  reagowaniu na życie społeczne, często jest nieuświadomiony. Mentalność jest  budowana przede wszystkim na założeniach norm społecznych obowiązujących w  danej grupie". 
   
 
      Kształtowanie świadomości społecznej i mentalności  można porównać do wielkiej rzeki. Każda wielka rzeka zasilana jest wodami  prowadzonymi przez mniejsze rzeki, a te z kolei wodami strumyków, źródełek,  deszczami, roztopami. Wszystkie te wody łączą się w jedno i powstaje wielka  rzeka, która znajduje swój kres w wodach morza. Świadomość społeczna natomiast  nie ma określonego kresu - jej początki sięgają czasów zamierzchłych, a kres  znajdzie w nieokreślonej, dalekiej przyszłości. I jest to różnica wśród wielu  podobieństw. 
      Wielkie rzeki zasilane są krystalicznie czystymi  strumieniami górskimi, mętnymi wodami bagnistych rzeczek, opadami i roztopami.  Do wielkiej rzeki spływają czyste wody oraz ścieki komunalne i przemysłowe.  Zanieczyszczają ją odchody zwierząt, nawozy sztuczne spływające z pól, gnijące  szczątki zwierząt i roślin. 
      Wielka rzeka potrafi samodzielnie pozbywać się tych  zanieczyszczeń. Nad oczyszczaniem wód wielkiej rzeki pracują różne bakterie,  zwierzęta i rośliny, a także promienie słoneczne. Zanieczyszczenia osadzają się  też na dnie w postaci mułu. 
      Wielka rzeka potrafi też przykrywać i przechowywać  przez setki lat różne obiekty, a następnie je ujawniać. 
      W lecie roku 2012 stan Wisły był tak niski, że  odsłonił część łupów, które Szwedzi w 1656 r. usiłowali wywieźć ze zdobytej Warszawy.  Rzeka ujawniła kawałki kolumn, fontann, gzymsów i frontonów, odłupane z pałaców  i zamku warszawskiego. Szwedzi ładowali je na statki płynące do Gdańska. W roku  tym również był bardzo niski poziom rzeki. Statki więc wpadały na mielizny i  tam zostały. Wisła tajemnice te przechowywała ponad 300 lat. 
      Świadomość społeczna również potrafi przechowywać  różne fakty i ujawniać je w odpowiednim , albo w nieodpowiednim, czasie. Są to  np. różne resentymenty, uprzedzenia do narodów, do idei. Tak postępują  nacjonaliści, którzy przechowują urazy, pretensje do sąsiednich narodów i  wykorzystują je w "odpowiednim" czasie, w odpowiednich  okolicznościach. Mogą to być również pozytywne idee, np. powstań Spartakusa czy  insurekcji kościuszkowskiej. W różnych krajach powstawały organizacje  nawiązujące do Spartakusa, a w Polsce do Tadeusza Kościuszki. Jeszcze w czasie  II wojny światowej jedna z dywizji wojska polskiego nosiła imię Tadeusza  Kościuszki. 
      Ludzie przyczyniają się do zanieczyszczania wielkiej  rzeki i do jej oczyszczania, budują oczyszczalnie i wydają przepisy chroniące  przez zanieczyszczaniem. 
      Podobnie jest ze świadomością społeczną. Jest ona  zasilana różnymi dopływami - czystymi i zanieczyszczonymi, zatrutymi. Zasilają  ją wierzenia, religie, różne nurty filozoficzne, doktryny ideologiczne i  polityczne, jak komunizm i faszyzm, obyczaje, tradycja i moda. A wszystkie  doświadczenia przechowywane są w zbiorowej pamięci. 
      Każde z wymienionych źródeł zasilających nurt  świadomości społecznej może nieść wody czyste albo zanieczyszczone. Bardzo  często ze źródeł tych wypływają czyste, ożywcze wody i jednocześnie wody  zanieczyszczone, zatrute. 
      Z pobudek religijnych mogą wypływać uczucia  altruistyczne, miłość bliźnego oraz palenie heretyków na stosach i terroryzm. 
      Filozofia może przyczyniać się do postępu  humanitaryzmu, ale może też usprawiedliwiać zło, np. niewolnictwo. Czytałem  kiedyś, że pewien wielki filozof starożytności uważał, iż człowiekiem jest  tylko człowiek wolny. W związku z takim poglądem, w myśl zapamiętanej  informacji, filozof ten nie miał nic przeciwko pocięciu niewolnika na kawałki i  nakarmieniu rybek w sadzawce. 
      Każda idea może przekształcić się w swoją karykaturę,  np. patriotyzm może przekształcić się w nacjonalizm oraz w szowinizm i  prowadzić do wielkiego zła. Uczucia religijne mogą przekształcić się w  religijny fanatyzm i prowadzić do wielkiego zła. Wielkie idee, ideologie,  doktryny polityczne mogą zwyrodnieć i stać się przyczyną wielkiego zła. 
      W dalekiej przeszłości wrażliwość społeczna była tak  stępiona, że ludzie nie widzieli nic złego w przybijaniu innych ludzi do  krzyży, w walkach gladiatorów na arenach, rzucaniu dzikim zwierzętom  chrześcijan na pożarcie, paleniu na stosach, wrzucaniu do lochów, przykuwaniu  do ścian, łamaniu kołem itp. No i każdy z wymienionych sposobów zabijania  stanowił "świetną" rozrywkę dla gawiedzi. Ale czy te zachowania są aż  tak odległe od corridy, od walki kogutów, od walki psów i wreszcie walki  zawodników w klatkach, w czasie której dozwolone są wszystkie chwyty i wszystkie  ciosy. No i te walki obserwują widzowie mieniący się homo sapiens, ba, słono  płacą za tę "przyjemność". 
      Aprobowane było również niewolnictwo, to w  starożytności i to w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Niewolnictwo  również występuje współcześnie. W naszej cywilizacji, chociaż zdarzają się  przypadki niewolniczego wykorzystywania ludzi, proceder taki jest  przestępstwem. 
      Poglądy i przekonania doprowadziły do powstania w XX  wieku dwóch wielkich totalitaryzmów. Brunatny totalitaryzm doprowadził do zagłady  milionów istnień ludzkich w masowych rozstrzelaniach i w obozach  koncentracyjnych. Drugi, czerwony również spowodował zagładę milionów ludzi, w  tym z głodu na Ukrainie, i nie tylko, oraz w łagrach na "nieludzkiej  ziemi". Wcześniej poglądy były przyczyną wojen religijnych, dopuszczały  niewolnictwo itp. Obecnie totalitarna ideologia utrzymuje nędzę na Kubie i w  Korei Północnej. Czasami ta siła poglądów skierowana jest przeciwko niewidomym,  oczywiście, nie aż w tak wielkiej skali, chociaż w hitlerowskich Niemczech,  niewidomi nie byli wprawdzie eksterminowani, ale uważani byli jako ciężar dla  społeczeństwa, który utrudnia realizację wielkiej nazistowskiej ideologii.  Niektórzy, przejęci tą ideologią, popełniali samobójstwa. 
      W naszym kręgu cywilizacyjnym przyjęto wiele  wartości, norm i zasad, które prowadzą do poprawy społecznego funkcjonowania  człowieka. Niestety, wartości te, normy i zasady niekiedy ulegają zwyrodnieniu  i wówczas stają się swoim przeciwieństwem, zamiast dobra powodują zło. 
      Nawet tak fundamentalna wartość jak wolność osobista  nie zawsze jest rzeczywistą wartością. Niekiedy przekształca się w samowolę, w  anarchię. Wówczas staje się przyczyną zła. Z prawa do osobistej wolności należy  korzystać tak, żeby nie było to z krzywdą dla innych osób. Niestety, wartość tę  niektórzy rozumieją bardzo jednostronnie. Przysługuje ona im, ale innym już  niekoniecznie. 
      Fundamentalną zasadą ustrojową w naszej cywilizacji  jest demokracja. Jeżeli jednak zasadę tę chcielibyśmy stosować bezpośrednio do  rozwiązywania złożonych problemów, które wymagają specjalistycznej wiedzy,  doprowadzilibyśmy do wielu wypaczeń i anarchii. Na przykład doktryny prawne  kształtowały się przez kilka tysięcy lat. Uwzględniają one doświadczenia wielu  systemów politycznych, wielu epok historycznych i wielu kultur. Podejmowanie  decyzji w wielu sprawach prawnych wymaga znajomości uwarunkowań, ich skutków,  możliwości pomyłek, wyważenia racji, uwzględnienia ducha i litery prawa.  Dlatego problemów prawnych nie mogą rozstrzygać osoby, które nie znają prawa.  Podobnie jest z kwestiami ekonomicznymi, pedagogicznymi, nie mówiąc nawet o  medycynie i zaawansowanych technologiach. A niektórym politykom o poglądach  demokratycznych wydaje się, że wszystko, albo prawie wszystko, można  rozstrzygać w referendach. 
      Dla niektórych osób wolność słowa, która niewątpliwie  jest wielką wartością, oznacza wolność do kłamstwa, oszczerstw, ubliżania i  podobnych wypowiedzi. 
      Altruizm, chęć pomagania osobom znajdującym się w  potrzebie, dzielenia się posiadanymi dobrami jest wielką wartością. Wartość ta  jednak powinna być stosowana rozsądnie. Nie można przy tym kierować się  wyłącznie sercem bez wykorzystywania rozumu. Trudno na przykład uznać za  słuszne, celowe i dobre materialne wspieranie narkomana czy alkoholika. W tym przypadku  rozsądną pomocą byłoby przekonanie osób uzależnionych o konieczności leczenia.  Tak samo zaangażowanie się w pomoc osobom potrzebującym kosztem własnej  rodziny, kosztem zaniedbywania dzieci i współmałżonka jest również nierozumne i  niecelowe, niekorzystne. A zdarza się tak, że ktoś pomaga dzieciom zagrożonym  deprawacją i nie widzi, że zaniedbywane jego dzieci ulegają deprawacji. 
      Czasami normy społeczne albo prawne, których celem  jest ułatwianie życia osobom niepełnosprawnym, stosowane są bez uwwzględniania  istotnych okoliczności. Przykładem niech będzie przepis prawny, na podstawie  którego osoby ze znacznym i z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności pracują  w skróconym czasie pracy bez obniżania wynagrodzenia. Przepis ten był  kwestionowany przez niektórych specjalistów, działaczy i polityków. Dzięki tym  staraniom omawiane uprawnienie zostało cofnięte. Niestety, Trybunał  Konstytucyjny uznał to za niekonstytucyjne i nadal osoby niepełnosprawne  korzystają z tego uprawnienia. 
      Jeżeli powodem uchwalenia omawianego uprawnienia była  troska o stan zdrowia osób niepełnosprawnych, to jak można zrozumieć, że osobom  tym wolno pracować na 1,5 etatu, a nawet więcej. Trzeba przyznać, że skrócony  czas pracy ułatwia podejmowanie dodatkowych prac. 
      Ważniejsze jest jednak, że uprawnienie to utrudnia  zatrudnienie osób niepełnosprawnych, przede wszystkim niewidomych. Niewidomi i  bez tego mają ograniczone możliwości pracy, a dodatkowe uprawnienia trudności  te zwiększają. W ten sposób przepis, który ma ułatwiać życie osobom  niepełnosprawnym, w niektórych przypadkach życie to utrudnia. 
      Różne wartości obrosły tradycją, inne są modne i  dopiero czas pokaże, czy przekształcą się w trwałe, tradycyjne. Przeciwieństwem  tradycji jest moda, dążenie do nowości. Jedno i drugie ma wielkie znaczenie dla  wielu osób. Jedno i drugie może prowadzić do dobra, ale może też powodować zło. 
      Podobne przykłady można mnożyć. Myślę jednak, że  wystarczająco wykazałem, iż nie ma zasad, norm ani wartości, które stosowane  dosłownie, kategorycznie, sztywno, bez uwzględniania różnych okoliczności nie  przynosiłyby zła, chociaż same są słuszne i dobre. 
      Świadomość społeczna pełna jest stereotypów,  przesądów, zabobonów, fobii, kompleksów, prawd i fałszów, zobiektywizowanej  wiedzy oraz wyobrażeń, mitów i innych poglądów, które dalekie są od obiektywnej  prawdy. 
      Pomyślmy tylko, co wiemy o sąsiadach Polski, o  Romach, o Żydach, islamistach, hinduistach, buddystach. Z pewnością wielu z nas  nie spotkało się nigdy z przedstawicielami tych narodów oraz religii i kultur.  Mimo to w naszej świadomości funkcjonują stereotypy Niemca, Czecha, Ukraińca,  Rosjanina, Japończyka i muzułmanina, który kojarzy się nam z terrorystą. I  trzeba tu powiedzieć wyraźnie, że te stereotypy są tylko w przybliżeniu  prawdziwe. 
      Tak samo stereotypy rudego, garbatego, głuchoniemego,  niewidomego, chorego psychicznie itp. są również tylko w przybliżeniu prawdziwe  albo nawet zupełnie błędne. Ich prawdziwość polega na tym, że wśród wielu osób  zawsze można znaleźć osobę, która posiada przypisywane jej cechy, a że dziesięć  innych osób cech takich nie posiada, to już inna sprawa. Nikt, poza naukowcami,  nie prowadzi badań ani statystyk. Wielu natomiast ma skłonności do uogólnień.  Jeżeli jeden rudy jest chytry, to i pozostali są chytrzy. 
      I tak można by rozpatrywać każde źródło zasilające  rzekę świadomości społecznej czy mentalności. W każdym z nich znaleźć można  dobro i zło. Dla osób niepełnosprawnych ważne jest wszystko, co ich dotyczy, to  co dobre i to co złe. Jedno i drugie wywiera wpływ na ich życie. A pomyślmy  tylko, ile dowcipów krąży o chorych psychicznie, ile stereotypów osób  niewidomych funkcjonuje w społecznej świadomości, ile fałszywych uogólnień, ile  mitów dotyczących osób niepełnosprawnych zatruwa ich życie. 
      Rzeka świadomości społecznej ulega również  oczyszczaniu. Na skutek rozwoju świadomości społecznej, rozwoju humanitaryzmu  wyeliminowane zostało niewolnictwo. Powstanie chrześcijaństwa pozytywnie  wpłynęło na wiele spraw, w tym na zmianę stosunku do osób niepełnosprawnych.  Doskonalenie religijne doprowadziło do oczyszczenia chrześcijaństwa z sądów nad  heretykami i czarownicami, oczywiście po wcześniejszych torturach. Nikt obecnie  nie wyobraża sobie, że można straszliwie okaleczać chłopca (kastrować) po to,  żeby "pięknie" śpiewał w chórze. A przecież w przeszłości praktyki  takie były stosowane. Ciągle doskonalone jest prawo. Niemal całkowicie  wyeliminowana została kara śmierci. W celu zapobiegania powstawaniu kolejnych  totalitaryzmów powoływane są trybunały konstytucyjne. Powstały instytucje międzynarodowe,  których zadaniem jest czuwanie nad przestrzeganiem prawa człowieka w różnych  krajach. 
      Nie oznacza to jednak, że oczyszczanie to jest  całkowicie skuteczne. Trudno sobie wyobrazić, ale takie fakty się zdarzają, że  osoba inteligentna, wykształcona, piastująca wysokie stanowisko polityczne  idzie do wróżki, która w kartach, kryształowej kuli czy podobnych akcesoriach,  wyczyta jej przyszłość. Trudno sobie wyobrazić, ale są ludzie, którzy wierzą w  horoskopy, w sny, czarne koty przebiegające im drogę, w kominiarzy, którzy  przynoszą szczęście i w zakonnice, które przynoszą nieszczęście. Ileż to  "złe oczy" potrafiły wyrządzić zła - odbierać mleko krowom,  sprowadzać różne nieszczęścia, choroby, a nawet uśmiercać. Nadal są ludzie,  którzy unikają podejmowania decyzji i działań w trzynastym dniu miesiąca,  zwłaszcza gdy przypada on w piątek, odpukują w niemalowane drzewo, nie chcą  tego i owego wypowiadać w "złą godzinę" itp. Często tylko częściowo  wierzą w te niedorzeczności, często też czynią tak z przyzwyczajenia, bez  zastanowienia, bezmyślnie, ale czasami są w pełni przekonani, że brednie te  wywierają realny wpływ na ich życie. 
      Działalność kościołów, stowarzyszeń, instytucji  państwowych i międzynarodowych, prawo, środki przekazu, literatura i sztuka -  wszystko to wpływa na oczyszczanie rzeki świadomości społecznej, chociaż  niekiedy przyczynia się również do jej zanieczyszczania. Nie inaczej jest w  przypadku nurtu dotyczącego osób z uszkodzonym wzrokiem. Tu również następuje  proces oczyszczania i proces zanieczyszczania. Na szczęście oczyszczanie  następuje szybciej niż zanieczyszczanie, chociaż podany wyżej przykład ze  skróconym czasem pracy, nurt naszej rzeki świadomości raczej zanieczyszcza. 
   
 
   Szczególnie  dużo mitów i uprzedzeń dotyczy chorych psychicznie. W internecie znalazłem  artykuł "Porzućmy uprzedzenia". 
   Jest to  rozmowa psycholog Heleny Kulawczyk z Tadeuszem Pietrasem, doktorem nauk  medycznych i doktorem psychologii, lekarzem konsultantem w ŚDS w Łodzi. 
      (23.08.2007) 
      Zamieszczam obszerne fragmenty tej rozmowy. 
  "Kulawczyk: Jaki jest najpowszechniejszy mit  dotyczący chorych na choroby psychiczne? 
      Tadeusz Pietras: Najpowszechniejszy jest mit, że  chorzy psychicznie są niebezpieczni. Jest to absolutna nieprawda, ponieważ  liczba przestępstw, a zwłaszcza przestępstw przeciwko mieniu i życiu jest  zdecydowanie mniejsza wśród osób cierpiących na choroby psychiczne niż wśród  osób zdrowych". 
      /.../ "A co z zagrożeniem dla siebie? Czy chorzy  psychicznie częściej popełniają samobójstwa? 
      Niestety tak, ta grupa osób częściej targa się na  swoje życie niż osoby zdrowe. Wynika to z kilku przyczyn. Dwie z nich związane  są ściśle z powszechnymi objawami choroby psychicznej - depresją i lękiem.  Depresja to między innymi poczucie braku sensu życia, przekonanie o  bezwartościowości swojego istnienia, takie przekonanie może prowadzić do  samobójstwa. Również silny lęk, z którym chory nie może sobie poradzić może  indukować myśli samobójcze. Ostatnia z przyczyn, najrzadziej występująca,  wiążąca tendencje samobójcze z chorobą psychiczną to tak zwane  "samobójstwo psychotyczne", kiedy chory podczas nasilenia objawów  słyszy głosy namawiające go do targnięcia się na swoje życie i ulega tym  głosom". 
      /.../ "A uprzedzenie wielu chorych i ich rodzin  o tym, że diagnoza "choroba psychiczna" to wyrok, i to wyrok  dożywotni? 
      Jest to uprzedzenie związane z XIX-wiecznym  podejściem do chorych i brakiem możliwości ich leczenia. Wtedy było ono  słuszne. Obecnie to przekonanie zostało obalone - przełomem było wprowadzenie w  latach pięćdziesiątych XX wieku neuroleptyków - leków, które aczkolwiek jeszcze  niedoskonałe pozwoliły chorym wrócić do pracy, aktywnego życia, do rodziny.  Obecnie, jeśli nawet chory nie może wrócić do pracy zawodowej, może, jeśli  regularnie zażywa leki zalecane przez lekarza, wieść satysfakcjonujące,  samodzielne życie we własnym środowisku. O tyle jednak ten mit jest prawdziwy,  że mimo wszystko funkcjonowanie chorych po ustąpieniu ostrych objawów jest  gorsze niż osób zdrowych. 
      Wiemy, że u części osób, które przeżyły pierwszy  "rzut" choroby psychicznej, nigdy nie nastąpi drugi i będą funkcjonować  w życiu, jakby nigdy nie zachorowały? 
      Oczywiście jest wiele takich przypadków. Jest dużo  osób, które świetnie funkcjonują w życiu społecznym, osiągają sukcesy i nikt  nie wie, że przeżyły epizod psychotyczny. Ważne jest, aby po pierwszym czy kolejnych  rzutach choroby ustrzegać się stygmatyzacji, nadawania choremu etykiety  nieuleczalnie chorego, ponieważ to bardzo utrudnia leczenie i rehabilitację. 
      Jak wyglądają uprzedzenia pracodawców wobec  pracowników lub kandydatów na pracowników z - powiedzmy -"przeszłością  psychiatryczną"? 
      O, tu jest naprawdę źle! Jest bardzo wiele uprzedzeń  wśród pracodawców, ponieważ wiedza w społeczeństwie na temat chorób  psychicznych jest znikoma. Najlepiej przyjąć zasadę, żeby mówić na temat swojej  choroby tylko tyle, ile pracodawca jest w stanie przyswoić, ponieważ niewielu  jest wśród nich osób posiadających taką wiedzę z zakresu psychiatrii, aby  zrozumieli, że choroba psychiczna jest taką samą chorobą jak na przykład  nadciśnienie tętnicze. Czyli, że można na to chorować całe życie i leczyć się  całe życie. 
      Sąsiedzi? Przyznawać się czy nie przyznawać? Dużo  osób boi się, jeśli ma chorego psychicznie sąsiada, że ten zrobi coś  niebezpiecznego. 
      Tu jest podobnie jak we wcześniejszym przykładzie  dotyczącym pracy. Trzeba dozować informacje. Jest wśród nas wiele osób  szlachetnych, życzliwych, mądrych, skorych do pomocy, ale jest też wielu ludzi  prymitywnych, głupich, którzy jedną plotką mogą zniszczyć życie chorego  człowieka". 
      /.../ "Czy nadal aktualny jest mit szpitala  psychiatrycznego jako piekła na ziemi? 
      Niestety, jeszcze funkcjonuje. Związany jest z tym  mitem o XIX-wiecznej psychiatrii, o którym już mówiliśmy. Wiele osób boi się  szpitala. Są przekonani, że w szpitalu pacjenci są skrępowani, leżą bez opieki,  w brudzie, są agresywni. A teraz szpitale to miejsca, gdzie chorych się leczy i  rehabilituje, w których w godnych warunkach można odpocząć od zgiełku tego  świata. 
      Chory, który ma iść do szpitala po raz pierwszy boi  się, że zostanie tam na długo. 
      Niepotrzebnie. Obecnie bardzo skrócił się okres  hospitalizacji, nie tylko w lecznictwie psychiatrycznym". 
      /.../ "Który ze wspomnianych przez nas mitów i  uprzedzeń uważasz za najgroźniejszy? Walka, z którym jest teraz najważniejsza? 
      Myślę, że stygmatyzacja chorych psychicznie. Przyklejenie  etykietki "wariata" jako osoby nieprzewidywalnej, niebezpiecznej,  nieuleczalnej. Taka etykieta zostaje często do końca życia i uniemożliwia  powrót do życia społecznego, pracy czy nawiązania nowych związków  przyjacielskich i partnerskich. A przecież słowo "wariat" pochodzi od  łacińskiego varius, czyli inny, różny, a każdy z nas jest  indywidualnością". 
   Uprzedzenia  dotyczą również osób niepełnosprawnych, przede wszystkim niewidomych.  Nieprawidłowe poglądy, schematy myślowe i stereotypy funkcjonują także w innych  dziedzinach życia, które nie dotyczą bezpośrednio chorób i niepełnosprawności,  ale zanieczyszczają świadomość społeczną. 
   
   Prawda leży  pośrodku 
      Jakże często słyszymy i może wygłaszamy ten pogląd. A  przecież powiedzenie to zupełnie pozbawione jest sensu. 
      Wyobraźmy sobie, że dyskutują człowiek wierzący i  ateista. Pierwszy udowadnia, że Bóg istnieje, że wszystko stworzył, że bez Boga  nic nie mogłoby istnieć. Przytacza dowody, argumentuje, jest całkowicie  przekonany, że ma rację. 
      Ateista głosi, że Boga nie ma, że istnieje tylko  materia, a życie powstało i rozwija się w drodze ewolucji. Argumentuje, sypie  przykładami, zależnościami, powołuje się na anatomię, fizjologię, na  wykopaliska. Jest w stu procentach przekonany, że prawda jest po jego stronie. 
      A więc, czy możliwe jest, żeby prawda leżała  pośrodku? Oznaczałoby to, że istnieje tylko połowa Boga. 
      W sądzie prokurator udowadnia, że oskarżony jest  mordercą, a adwokat, że nie jest winien. A prawda jest taka, że jest winien  albo nie jest winien. Nie może tu nic być pośrodku. Prof. Balcerowicz  powiedział kiedyś, że prawda leży tam, gdzie leży. I słusznie, bo często tylko  jedna ze stron ma rację i po jej stronie leży prawda, a nie pośrodku. Jednak  może być i tak, że rzeczywiście rację mają obie strony, ale tylko częściowo.  Dotyczy to przede wszystkim kłótni, w której obie strony są winne. Nie dotyczy  to jednak prawdy, lecz winy, wzajemnych urazów, obelg, chęci postawienia na  swoim. 
   
      W audycji EKG w radiu TOK FM, w dniu 25 kwietnia 2017  r. jeden z uczestników powiedział, że rośliny widzą i słyszą, że mają 20  zmysłów, tj. o wiele więcej niż człowiek, który ma ich 5. 
      Dodać należy, że w tej audycji uczestniczą osoby  wykształcone, przede wszystkim ekonomiści. Jeden z wykształconych uczestników  wypowiedział przytoczony pogląd i nikt z pozostałych wykształconych uczestników  nie sprostował tego poglądu. A prawda jest taka, że człowiek ma znacznie więcej  zmysłów niż pięć. Rośliny pozostawiam bez komentarza, bo się na tym nie znam,  ale człowiek i jego zmysły... 
      Zmysły są to anatomiczne części organizmów składające  się z receptorów, nerwów przekazujących bodźce do odpowiednich partii mózgu,  czyli do pól mózgowych, w których następuje interpretacja uzyskanych informacji  z otoczenia oraz z własnego organizmu. Pozyskiwane i przetwarzane informacje  umożliwiają reagowanie na bodźce z otoczenia, właściwe zachowanie. Zmysły  odgrywają wielką rolę w życiu człowieka i w życiu zwierząt. 
      Zmysły składają się z narządów zmysłów. Najważniejszą  ich częścią są receptory, które reagują na określone bodźce, każdy na inne. 
      Według potocznych poglądów i poglądów przytoczonego  ekonomisty, człowiek wyposażony jest w pięć zmysłów, tj.: dotyk, smak, węch,  słuch i wzrok. W rzeczywistości jest ich więcej, według niektórych badaczy aż  21. Wyróżniamy następujące zmysły: wzrok, słuch, zmysł równowagi, smak, dotyk,  nocycepcja czyli zmysł bólu, zmysł temperatury, zmysł czucia głębokiego, zmysł  wibracji i zmysł przeszkód. Ten ostatni nie istnieje w sensie anatomicznym, nie  ma bowiem specjalnych receptorów. Jest to raczej wyuczone reagowanie na  minibodźce akustyczne odbijane od przeszkód. 
      Oprócz wymienionych zmysłów niektórzy badacze  wyróżniają m.in. zmysł głodu, zmysł pragnienia, zmysł zagrożenia. Poza tym  niekiedy jeden zmysł w potocznym rozumieniu jest grupą zmysłów, np. smak składa  się z pięciu zmysłów, a wzrok z dwóch. 
      Zmysł smaku ma odrębne receptory reagujące na smaki:  słony, słodki, kwaśny, gorzki i na smak mięsa. Siatkówka oka natomiast dwa  rodzaje receptorów - pręciki reagujące na ruch oraz na czerń i biel i czopki  reagujące na kolory. 
      Jak widzimy pogląd dotyczący pięciu zmysłów człowieka  nie odpowiada rzeczywistości. Mimo to jest powtarzany i świetnie funkcjonuje w  świadomości społecznej. 
   
      W niektórych środowiskach "zapatrzenie" ma  wpływ na nienarodzone dziecko. Jeżeli kobieta w ciąży zapatrzy się na  garbatego, może urodzić garbate dziecko, jeżeli na rudego - dziecko może być  rude. Może to i dobrze, bo niby wyjaśnia niektóre zdarzenia. Urodziło się  dziecko podobne, nie do ojca, tylko do sąsiada. Jasne, nie było zdrady  małżeńskiej, tylko zapatrzenie. 
   
      W przeszłości ileż to tragedii, nieszczęść i cierpień  przeżywały kobiety z powodu bezzasadnego poglądu, że to od matki zależy płeć  dziecka. Wiem o wypowiedzi pewnego mężczyzny z pierwszej połowy dwudziestego  wieku. Powiedział on: "Gdyby mi żona urodziła trzecią córkę, to bym ją z  łóżkiem podpalił". 
      Oczywiście, na płeć dziecka świadomie nie ma wpływu  ani matka, ani ojciec. Biologicznie jednak płeć dziecka zależy od plemników,  czyli od tego, co wnosi ojciec w poczęcie dziecka. Nie ma kobiet, które nie  mogą urodzić chłopca. Ich wkład w poczęcie dziecka (jajeczka) jest zawsze  jednakowy. InaczeJ jest z mężczyznami - są tacy, których plemniki nie zawierają  materiału genetycznego, niezbędnego do powstania chłopca. Mężczyźni ci nie mogą  mieć synów. W przeszłości, a może i obecnie gdzieniegdzie, synów nie mogli  mieć, ale pretensję do żon i owszem. 
   
      Siła świadomości może odgrywać bardzo pozytywną rolę.  Przykładem mogą być Żydzi. Ich silne przekonania religijne umożliwiły  przetrwanie narodu bez własnego państwa przez tysiące lat. Żaden naród, bez  silnie zakorzenionych przekonań religijnych nie mógłby, żyjąc w rozproszeniu, w  diasporze, przetrwać przez tyle wieków. Dodać należy, że prawie przez wszystkie  te wieki Żydzi spotykali się z antysemityzmem, z prześladowaniami, a nawet z  eksterminacją. 
      Wyjątkiem są też Romowie (Cyganie), ale w tym  przypadku spoiwem są obyczaje, tradycja, sposób życia. 
   
      Ludzie postrzegają wszystko, co dzieje się w ich  bliższym i dalszym otoczeniu, a nawet w odległych częściach świata, przez  pryzmat różnych uwarunkowań. Postrzeganie takie nazywamy apercepcją. 
      Jest to postrzeganie otoczenia, w tym ludzi i grup  społecznych przez pryzmat pamięci, wiedzy, doświadczeń, zainteresowań,  światopoglądu, uprzedzeń, stereotypów i emocji. 
      Wymienione czynniki wywierają przemożny wpływ na  dokładność spostrzeżeń przedmiotów i zjawisk, ludzi, ich cech i grup  społecznych. 
      Ludzie różnią się doświadczeniami życiowymi, wiedzą,  inteligencją, wyobraźnią, światopoglądem i innymi czynnikami, dlatego ich  spostrzeganie rzeczywistości może różnić się diametralnie. Fakt ten może mieć  wielki wpływ na postrzeganie innych osób, grup osób, przedstawicieli różnych  zawodów, przedstawicieli różnych narodów i religii. 
      Człowiek wierzący w teorie spiskowe, wszystkie  wydarzenia, o których się dowiaduje, przypisuje spiskom różnych sił. 
      Każdy człowiek, może prawie każdy, ma jakieś poglądy  polityczne. Poglądy te ułatwiają mu ocenę faktów, wydarzeń i osób. Im poglądy  te są silniejsze, im pozostawiają mniej miejsca na myślenie, tym oceny są  bardziej kategoryczne, bezwzględne, czarno-białe. 
      Jeżeli ktoś jest przekonany, że całym złem świata  zarządza masoneria, za każdy przejaw zła odpowiedzialnością obciąży masonów,  chociaż nigdy żadnego nie spotkał. Najczęściej też nie wie, kim są masoni,  jakie cele realizują różne lodże masońskie. Jeżeli ktoś uważa, że Żydzi są  przyczyną zła w skali światowej, każdy Żyd dla niego jest zły i powoduje zło. 
      Podobnie człowiek o kategorycznych poglądach u  przeciwników politycznych widzi same wady, zło, błędy, kłamstwa, krętactwa. Nie  zauważa natomiast żadnych mankamentów u polityków, z którymi się utożsamia,  których popiera, na których głosuje. Nawet jeżeli widzi u nich jakieś złe  cechy, to albo ich nie przyjmuje do wiadomości, albo je bagatelizuje,  pomniejsza, bo jego zdaniem przeciwnicy dopuszczają się większych  nieprawidłowości, nadużyć i błędów. Świetnie sprawdza się tu apercepcja -  postrzeganie osób i ich działalności przez pryzmat poglądów politycznych. 
      Podobny wpływ ma apercepcja w postrzeganiu osób  niepełnosprawnych, w tym niewidomych, ich zachowań oraz na oceny możliwości i  ograniczeń, cech charakteru, inteligencji, uzdolnień i stosunku do ludzi. 
      Na skutek apercepcji obraz na przykład osoby  niewidomej może być bardzo zniekształcony. Jeżeli doświadczenia z niewidomymi,  wiedza na ich temat itp. są pozytywne, osoba oceniająca może przypisywać im  pozytywne cechy charakteru, inteligencję, umiejętności i zdolności. Jeżeli kieruje  się stereotypami, negatywnymi doświadczeniami, uprzedzeniami, poglądem, że  "ślepota jest karą za grzechy", jej oceny niewidomych będą negatywne,  będą odpowiadały stereotypom niewidomych i mitom na ich temat. 
      Postrzeganie niewidomych przekształcone przez  apercepcję osób postrzegających, niekiedy grup społecznych czy środowisk, ma  więc wielki wpływ na kontakty z niewidomymi i na społeczną rehabilitację  niewidomych. Wpływ ten może być pozytywny lub negatywny, w zależności od  charakteru dominującej apercepcji w otoczeniu, w którym żyje osoba niewidoma. 
   
      Ważną rolę w świadomości niektórych grup społecznych  odgrywają kompleksy. Czasami dominują one w świadomości społecznej, tworzą  mechanizmy obronne i wypaczają postrzeganie otoczenia oraz zjawisk w nim zachodzących. 
      Termin kompleks pochodzi z łaciny (complexio). Jest  to, najogólniej ujmując, zespół myśli, słów, wyobrażeń, poglądów, przekonań,  stereotypów silnie skojarzonych z jakąś ważną cechą lub myślą mocno zabarwioną  emocjonalnie, która zwykle bywa wyparta ze świadomości. Myśl taką niektórzy  nazywają jądrem kompleksu. Powrót do świadomości "jądra kompleksu"  wywołuje najczęściej niemiłe odczucia, np. lęk, niepokój, wstyd. 
   Kompleksy  wywierają silny wpływ na zachowanie człowieka oraz grup społecznych i  przejawiają się w różnych dążeniach, obawach, postawach wobec otoczenia,  nierzadko w nerwicowych reakcjach. Kompleksy występują u ludzi z różnych  powodów. Całe grupy społeczne, niekiedy wielkie grupy, na przykład narody,  wspólnoty religijne, partie polityczne mogą być obciążone kompleksami.  Najczęściej jest to kompleks niższości i kompleks wyższości. 
      Potocznie terminem kompleks określa się niemiłe,  wstydliwe dla danej jednostki tematy, związane z funkcjonowaniem społecznym,  cechami wyglądu lub charakteru, których poruszenie wywołuje wstyd, lęk,  niepokój i niekiedy przesadne reakcje. Wystarczy brak urody, zeszpecenie  twarzy, otyłość, żeby nawarstwiały się kompleksy i utrudniały funkcjonowanie w  grupie społecznej. O kompleksach spowodowanych niepełnosprawnością, utratą lub  osłabieniem wzroku napiszę w niedalekiej przyszłości. 
      Mogą być różne przyczyny kompleksów indywidualnych i  społecznych. Kompleksy funkcjonujące w wielkich grupach społecznych mogą być na  przykład wywołane doświadczeniami historycznymi, wojnami, najazdami, podbojami,  okupacjami, rozbiorami, prześladowaniami. 
      Wśród Polaków można obserwować kompleks wyższości w  stosunków do narodów żyjących na wschód od naszych granic i kompleks niższości  w stosunku do narodów żyjących na zachód od Nysy Łużyckiej i Odry. Wśród  mieszkańców wielkich miast można spotkać wielu, których charakteryzuje kompleks  wyższości w stosunku do mieszkańców wsi. Kompleks niższości wywołuje przykre  uczucia, zazdrość, niezadowolenie z własnej sytuacji, nienawiść w stosunku do  tych, których uważamy za stojących pod jakimś względem wyżej od nas. Kompleks  wyższości cechuje pogarda w stosunku do istot uważanych za gorszych od nas,  zadowolenie z siebie w porównaniu z tymi gorszymi i podobne uczucia. Niekiedy  te dwa kompleksy występują u tych samych osób i wypaczają poglądy zgodne, nie z  rzeczywistością, lecz z własnymi kompleksami. Wywołują też mechanizmy obronne. 
   Mechanizmy  obronne są to procesy psychiczne, często o charakterze neurotycznym, jako  reakcja na kompleksy, na frustrację, która wynika z rzeczywistych i urojonych  niepowodzeń, z utraty kochanej osoby, choroby, z bankructwa materialnego lub  bankructwa idei, z wielu innych przyczyn, z rzeczywistych i urojonych krzywd  np. narodowych. O mechanizmach obronnych związanych z niepełnosprawnością  napiszę również w najbliższej przyszłości. Teraz chcę tylko zwrócić uwagę na  zanieczyszczanie społecznej świadomości przez kompleksy i związane z nimi  mechanizmy obronne. 
      Warto jednak zauważyć, że sama natura wmontowała w  życie człowieka i zwierząt mechanizmy obronne o charakterze fizjologicznym.  Należą do nich: ból, odczuwanie głodu i pragnienia, odczuwanie zimna i gorąca,  potrzeba wypoczynku, snu, strachu przed zagrożeniami. Mechanizmy te,  psychologiczne również, odgrywają ważną, pozytywną rolę w życiu ludzi.  Niekorzystne stają się dopiero, kiedy rozwiną się ponad potrzeby, kiedy  zaczynają dominować nad rozumem. Żadne nadmierne mechanizmy obronne nie  powodują poprawy funkcjonowania psychiki człowieka. Przeciwnie - przynoszą samo  zło, zamiast przed nim chronić. 
      O kompleksach i mechanizmach obronnych można pisać  artykuły, traktaty i książki. Nie jest to moim celem. Chciałem tylko  zasygnalizować ich znaczenie w społecznej świadomości. 
   
 
      Świadomość społeczna wywiera przemożny wpływ na życie  indywidualnych osób, na życie społeczeństw, narodów i całej ludzkości. Wywiera  też wpływ na życie niewidomych i słabowidzących. Oddziaływaniem poszczególnych  składników świadomości społecznej na życie osób z uszkodzonym wzrokiem zajmować  się będę w ostatnich kilku artykułach tego cyklu. Jest to celowe, gdyż  niewidomi i słabowidzący żyją wśród ludzi, są członkami różnych grup  społecznych, różnych środowisk, różnych narodów, wyznają różne religie, a  wszystko to ma wpływ na stosunek do nich i ich stosunek do ludzi widzących. 
      Teraz jednak chcę pokazać, jak wielki wpływ, i to  niekorzystny, na świadomość społeczna na różne aspekty życia ludzi. 
      Czytałem wspomnienia wojenne polskiego lekarza ze  Lwowa - nie pamiętam tytułu książki i nazwiska autora, ale pewna scena utkwiła  mi w pamięci. Otóż ten lekarz przemierzył pół świata z polskim wojskiem. W  Palestynie wyszedł z kolegami do miasteczka. Zobaczyli policjanta, którego  minęła uciekająca kobieta, a za nią biegł mężczyzna z nożem. Dogonił tę  kobietę, podciął jej gardło i spokojnie poszedł dalej. Polacy podeszli do tego  policjanta i zapytali, dlaczego nie aresztował zabójcy. Policjant zdziwił się i  powiedział: "O co wam chodzi? To była tylko kobieta". 
      Słyszałem kiedyś informację w radiu, że w Arabii  Saudyjskiej poważni ludzie dyskutują poważnie przed kamerami telewizji nad tym,  czy mąż powinien bić żonę po twarzy, czy po innych częściach ciała. Że ma do  tego prawo nie budzi wątpliwości, mieści się w mentalności Saudyjczyków. Nasza  mentalność pod tym względem jest zupełnie inna. Nie oznacza to jednak, że w  europejskiej czy polskiej mentalności nie mieszczą się poglądy podobnie  niedorzeczne. Takim niedorzecznym poglądem wielu Europejczyków i Polaków jest  przekonanie o wyższości rasy białej nad osobami innych ras. Niedorzecznym  przekonaniem jest pogląd, że mieszkańcy wielkich miast są czymś lepszym od  mieszkańców wsi, chociaż jedni i drudzy są na przykład Polakami. 
      Siłę przekonań jednak lepiej widać na przykładach  innych kultur. Ponieważ poglądy, przekonania, postawy z odległych kultur  czasami są tak sprzeczne z naszą świadomością, że lepiej przemawiają do  wyobraźni. Przytaczam więc kilka przykładów postępowania, które nie mieszczą  się w naszych europejskich czy polskich głowach. 
      W internecie znalazłem taką oto informację: 
  "tripsta-africa 
   W tej kulturze  panuje poligamia. Mężczyzna, jeśli jest prawym człowiekiem, może pojąć za żonę  niewiastę z plemienia, jeśli tylko rada starszych wyda pozytywny werdykt.  "Płeć brzydsza" często przebywa poza domem, gdyż pasając bydło  zmuszona jest opuszczać rodzinne wioski w poszukiwaniu pokarmu. Kiedy panowie  wracają, zamężna kobieta może wybrać jednego z grupy i oddać mu się bez  skrępowania, co więcej - nie budzi to sprzeciwu małżonka". 
   Czytałem też,  że w pewnym afrykańskim plemieniu wojownicy cieszą się prestiżem, szacunkiem,  wysoką rangą społeczną. Wolno im też więcej, niż innym członkom tego plemienia.  Czytałem o takiej scence. Mężczyzna z żoną podróżowali pieszo. Na drodze  spotkali wojownika, któremu podobała się kobieta idąca z mężem. Wbił więc przed  nią dzidę w ziemię. Oznaczało to, że zaprasza ją do miłosnych igraszek.  Odłożyła więc tobołek i poszli w krzaki. Mąż tymczasem spokojnie czekał na  powrót żony. 
   W naszej  kulturze podobne postępowanie się nie mieści, ale nie jest ono zbyt drastyczne.  Niestety, są przykłady postępowań niezrozumiałych i drastycznych, których w  żaden sposób normalnie myślący człowiek nie może zaakceptować. Tu nasuwa się  pytanie: według jakich norm normalnie myślący. Tak, "normalnie  myślący" według norm obowiązujących w naszym kręgu kulturowym. 
   
      Fragmenty przykładu znalezionego w internecie: 
   "Długie  Szyje a turystyka 
      Karen znani są też jako Długie Szyje, plemię, które  do Tajlandii przybyło z Birmy w ucieczce przed wojną domową i prześladowaniami.  Ich szczególną cechą jest to, że kobiety od 5-go do 21-go roku życia wydłużają  sobie szyje. Karen uważają, że im dłuższa szyja, tym piękniejsza kobieta. 
      Kiedy przedstawiciele tajskiego rządu zobaczyli na  swoich progach kolorowo ubrane kobiety ze złotymi obręczami, od razu  wywietrzyli biznes. Przyznano więc Karenom wizy i pozwolenia na pracę,  dorzucono także w dzierżawę ziemię, zrobiono im parę ładnych zdjęć na tle  bambusowych chatek, po czym wstawiono te zdjęcia do turystycznych broszur,  reklamujących północny region Tajlandii i kazano (w szczególności kobietom)  ładnie uśmiechać się do wszystkich, którzy zapłacą za przywilej zobaczenia  czegoś innego i egzotycznego. Wioski Długich Szyi stały się więc niejako  swoistym zoo, gdzie za 300 Bahtów można zrobić sobie zdjęcie z kobietą ubraną w  tradycyjny strój i szyją tak wydłużoną, że jej głowa wygląda prawie jak  kolorowa makówka. 
      Chiang Mai i okoliczne regiony dumne są z tego, że są  domem dla Długich Szyi". 
      /.../ "Pierwszą złotą obręcz zakłada się  dziewczynkom w wieku 5 lat i dokłada się po jednej obręczy do 21-go roku życia.  Kobiety zdejmują je tylko raz w roku na 3-4 godziny. Ich szyje bowiem są bardzo  delikatne i po dłuższym czasie po prostu by się złamały. Moment ściągania  obręczy to prywatna ceremonia, na którą nie wpuszcza się obcych. 
      Plemię Karen w Tajlandii można spotkać tylko na  północy kraju. Trudnią się oni uprawą roli, ale obecnie większość ich dochodów  pochodzi z turystyki". 
   No i czy można  zaakceptować coś podobnego? Ale czy naprawdę praktyki są aż tak odległe od  niektórych spotykanych w naszej cywilizacji? 
      Przecież noszenie kolczyków w języku, w nosie, w  wargach i w bardziej intymnych miejscach ma również coś z okrucieństwa wobec  samego siebie, jest niehigieniczne, niewygodne i niczemu nie służy oprócz  uleganiu modzie. 
   
      W Chinach również stosowano nieludzkie praktyki wobec  dziewcząt. Podaję za internetem: 
  "Krępowanie (bandażowanie) stóp - chiński  obyczaj kultywowany od ok. X do początków XX wieku, polegający na bandażowaniu  stóp dziewcząt, celem ich skrócenia i deformacji prowadzących do pożądanego  efektu estetycznego. Krępowanie stosowano początkowo u dziewcząt z wyższych  klas społecznych, od których nie wymagano wykonywania intensywnych prac  fizycznych. Obyczaj, który był wyznacznikiem statusu społecznego, przyjął się z  czasem również wśród klas niższych. Za czasów ostatniej dynastii, Qing  (1644-1912), rozpowszechniony był wśród wszystkich warstw społecznych, szczególnie  na północy kraju. Krótkie stopy były w Chinach symbolem wytworności i  zapewniały właścicielce dobre zamążpójście. Krępowanie miało także podtekst  erotyczny, na co zwrócił uwagę również Zygmunt Freud dostrzegając w nim  fetyszyzm. 
      Ze względu na to, że krępowanie okaleczało kobiety i  niosło wiele cierpienia, obyczaj był krytykowany, szczególnie intensywnie na  początku XX wieku. Po powstaniu Republiki Chińskiej w 1912 roku zabieg został  zakazany. Po utworzeniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku całkowicie go  wypleniono. W Chinach wymarło już niemal całkowicie ostatnie pokolenie kobiet,  które poddawano krępowaniu stóp". 
   
      TVN 24 w dniu 6 kwietnia 2012 r. podała informację  pt. "Biczują się i wiszą na krzyżach". Czytamy: 
  "Biczują się, niosą krzyż i na koniec dają się  do niego przybić. To stały element Triduum Paschalnego na Filipinach. Zdaniem  krytyków wydarzenie bardziej turystyczne niż religijne. Krwawych procesji  zakazuje tamtejszy Kościół. Bez skutku. W San biczują się na znak pokuty i dają  ukrzyżować. Dłonie i stopy pokutników przybijane są do drewnianego krzyża  10-centymetrowymi gwoździami, dezynfekowanymi alkoholem. - Jak mówią  organizatorzy pokazów, w ten sposób wierni żałują za grzechy i się modlą". 
   I fragment  kolejnej informacji z internetu: 
   "Jednym z  naśladowców Chrystusa jest Ruben Enaje. Jak mówi, dał się ukrzyżować już po raz  26. W ten sposób dziękuję Bogu za to, że niegdyś przeżył upadek z dużej  wysokości podczas pracy na budowie. 
      Krwawemu rytuałowi sprzeciwiają się jednak kościelni  hierarchowie Filipin, gdzie katolicyzm jest religią dominującą. Praktyki te  uważają za "wypaczanie wiary". Procesje są jednak jednym z  najbardziej oczekiwanych wydarzeń w regionie, przyciągając tysiące turystów do  wioski ok. 70 km  na północ od stolicy Filipin Manili". 
      Cóż, "dobrzy katolicy" lepiej wiedzą niż  hierarchowie kościoła, niż nauczał Jezus, niż wskazuje rozum. 
   
      We wschodniej Afryce istnieje przesąd, według którego  części ciała albinosów mają magiczną moc. Może ona przynieść szczęście osobie,  która posiada amulet czy eliksir sporządzony z części ciała albinosa. Chęć  posiadania takiego amuletu jest przyczyną wielu zabójstw dokonywanych na  albinosach. 
      A więc wierzenia mogą prowadzić, nie tylko do  okrucieństwa, ale również do zbrodni. I nie ma tu znaczenia, że nikt nigdy nie  doszukał się związku między szczęściem a amuletem z części ciała albinosa.  Przeciwnie, cecha ta we Wschodniej Afryce jest powodem wielu zbrodni. 
   
      Czytałem kiedyś, że w jednym z afrykańskich plemion  wielkim przysmakiem są palce zmarłego dziecka. Jest to tak wielki przysmak, że  w przypadku śmierci dziecka w szpitalu, należy dobrze pilnować jego zwłok, żeby  krewni nie wykradli i nie zjedli palców. 
   
      Jako pogląd nie tak makabryczny, ale zupełnie bezpodstawny,  można podać starożytne wierzenie, że niewidomi mogą być jasnowidzami. Ślepota  była tak niezrozumiałym zjawiskiem, że na jej tle powstawały różne mity, a  wśród nich ten, iż jeżeli ktoś nie widzi, to jest jasnowidzem. 
   
      O wielkiej sile przekonań z niedawnych czasów, wiary  w cesarza świadczą japońscy lotnicy kanikadze, którzy w II wojnie światowej  dobrowolnie atakowali wrogów wiedząc, że poniosą przy tym śmierć. Podobnie jest  ze współczesnymi terrorystami, którzy obkładają się materiałami wybuchowymi i  detonują je w tłumie niewinnych ludzi. Oni tak silnie wierzą w swego Boga, w  swoje racje, że decydują się zabijać, siebie również. 
   
 
      Z pewnością nie omówiłem wszystkich aspektów  społecznej świadomości oraz zmian w niej zachodzących. Jak jednak mogliśmy się  przekonać, świadomość społeczna jest niezmiernie pojemna. Mieści się w niej  całe doświadczenie ludzkości, to dobre i to złe. Świadomość ta ulega ciągłym  zmianom, które na ogół, chociaż nie zawsze, są korzystne. Na tym polega postęp rozwoju  gatunku ludzkiego. Dodajmy, że i obecnie zdarzają się przypadki okrucieństwa,  tortur, znęcania się nad słabszymi, ale wszystko to jest nielegalne, potępiane,  karane, a dawniej było normą, czymś naturalnym, samo przez się zrozumiałym.  Jeszcze nie tak dawno działały krematoria w niemieckich obozach zagłady i setki  tysięcy osób umierało z niedożywienia, katorżniczej pracy i mrozów w  radzieckich łagrach na "nieludzkiej ziemi". Teraz też mamy terroryzm,  zbrodnie, czystki etniczne w różnych krajach świata, ale jako zbrodnie, a nie  działania moralnie dopuszczalne. 
      W wielkim nurcie świadomości społecznej mieści się  również wszystko, dobro i zło, co dotyczy osób z uszkodzonym wzrokiem. Podobnie  jak w każdym przypadku, w odniesieniu do niewidomych i słabowidzących,  obserwujemy również korzystne zmiany oraz zahamowania, a nawet regresy. Bilans  jednak jest dodatni. 
      Zachęcam do zapoznania się z następnymi artykułami  tego cyklu, które poświęcone będą poglądom, postawom, stereotypom i mitom  dotyczącym osób z uszkodzonym wzrokiem oraz ich przyczynom i skutkom. Pragnę  nadmienić, że wśród niewidomych funkcjonują również nieprawidłowe poglądy na  temat ślepoty, na temat niewidomych i słabowidzących, a także ludzi widzących.  O tym również zamierzam napisać w najbliższej przyszłości.