Skryba
    
 
      O traktowaniu niewidomych w dawnych wiekach oraz o  poglądach na ich temat pisze Tadeusz Majewski w książce pt. "Psychologia  niewidomych i niedowidzących". Czytamy: 
   "Z uwagi  na dość rozległe i brzemienne skutki ślepoty, od najdawniejszych lat przekonania  ludzi widzących o niewidomych (Dawniej przedmiot zainteresowania stanowiły  osoby dotknięte ślepotą, a więc tylko niewidomi.) daleko odbiegały od  rzeczywistości. Wyrażały się one w tym, że niewidomi uważani byli za całkowicie  niezdolnych do nauki, do pracy zawodowej, do samodzielnego i niezależnego  życia. Takie poglądy na niewidomych kształtowały się na przestrzeni wieków,  pozostawiając jeszcze dzisiaj piętno i ślady w umysłach ludzi XX wieku.  Przekonania te mają swoje historyczne uwarunkowania. Są one odbiciem ówczesnych  systemów społeczno-ekonomicznych, a zwłaszcza poglądów na ludzi dotkniętych  kalectwem i przewlekle chorych, które wpływały na kształtowanie się postaw  ludzi pełnosprawnych wobec członków społeczeństwa o obniżonej zdolności do  samodzielnego życia i pracy". 
      I dalej Tadeusz Majewski pisze: 
  "Z przekonaniem, że ślepota jest przekleństwem  lub karą Bożą, łączono dawniej poglądy dotyczące rzekomych cech psychicznych  niewidomych. 
      Według M. Kaziowa (1968, s. 32) przypisywano im np.  naturalną skłonność do zła i niemoralność, a także takie cechy, jak mściwość,  popędliwość, okrucieństwo czy bezwzględność. Albo też przeciwnie, przypisywano  im specjalne zdolności czy pozytywne cechy, jak np. naturalną skłonność do  dobroci, "czystości duszy", dar prorokowania czy jasnowidzenia lub  nawet uzdrawiania innych. W.Dolański (1954, s. 211) nazywa to  "legendami" o niewidomych, pisząc o nich w sposób następujący:  "Dziś ogół ludzi mało wie o istotnych możliwościach kształcenia się oraz  pracy niewidomych, ale za to od najdawniejszych czasów krążą rozmaite wersje i  legendy na temat posiadanych przez nich nadzwyczajnych zdolności, wybitnego  umuzykalnienia, "cudownego" wprost dotyku pozwalającego odróżnić  barwy, o darze jasnowidzenia i o wielu, wielu innych rzeczach, na jakie może  zdobyć się fantazja ludzka. 
      Tego rodzaju mniemania znajdowały swoje uzasadnienie,  że według istniejącej sprawiedliwości i równowagi we wszechświecie, sama natura  wynagradza niewidomemu brak wzroku przez obdarowywanie go atrybutami, których  odmawia ludziom widzącym". 
      Tego rodzaju dawne przekonania wynikały z niektórych  koncepcji filozoficznych, a zwłaszcza tzw. determinizmu psychologicznego, w  myśl którego każde zjawisko psychiczne ma swoją przyczynę w innym zjawisku lub  zdeterminowane jest czynnikami dziedzicznymi. W naszym przypadku wyłączną  przyczyną wszelkich specyficznych zjawisk psychicznych u niewidomych miałaby  być ślepota. A więc nie dostrzegano tutaj wpływu innych czynników". 
   To syntetyczne  ujęcie historycznych uwarunkowań, dokonane przez Tadeusza Majewskiego zostanie  rozwinięte w dalszych częściach tego i następnego artykułu. 
      W starożytności stosunek do niewidomych zależał od  tego czy byli ludźmi wolnymi, czy niewolnikami. Jeżeli byli zamożnymi ludźmi  wolnymi, byli traktowani dobrze. Ociemniali mogli zajmować wysokie stanowiska  państwowe i krzywda się im nie działa. 
      Wolni, niezamożni niewidomi mieli dwie drogi  "kariery zawodowej" - mogli być żebrakami albo bardami czy  jasnowidzami. Bardowie i jasnowidze cieszyli się szacunkiem, uznaniem i żyli  względnie dobrze. 
      Niewidomi niewolnicy traktowani byli bardzo źle,  zresztą jak niemal wszyscy niewolnicy. Wykorzystywani byli do ciężkich,  prostych prac, np. jako galernicy albo w kopalniach do rozbijania brył kruszcu,  oczywiście, tylko wówczas, gdy byli silni, zdrowi. W przeciwnym razie mogli być  żebrakami. Niewidome dziewczęta mogły być prostytutkami albo żebraczkami. 
      Warunki życia niewidomych, ich postrzeganie przez  otoczenie i stosunek do nich dawnych społeczeństw kształtowały poglądy na ich  temat, tworzyły stereotypy niewidomych i mity na ich temat. 
      Już w starożytności powstały niektóre mity na temat  niewidomych, które funkcjonują w świadomości społecznej do czasów  współczesnych. 
      Na początku naszej ery, kiedy zaczęło rozpowszechniać  się chrześcijaństwo, zaczął zmieniać się również stosunek do niewidomych. Nie  oznacza to, że był on dobry. U jego podstaw legło twierdzenie, że niewidomi  istnieją po to, żeby na nich przejawiały się wyroki boskie, a jałmużna gładzi  grzechy. Na poglądzie tym korzystali niewidomi, których głównym zajęciem było  żebractwo. Korzystali więc z dobroczynności gmin chrześcijańskich, z litości  ludzi oraz jałmużny grzeszników. Stosunek do niewidomych i poglądy na ich temat  jednak były bardzo złe, barbarzyńskie. 
      Dodam jeszcze, że niewidomi do czasów pierwszej wojny  światowej nie byli traktowani tak, jak inni ludzie. Pisałem o tym w artykule 16 pt. "Jak było i jak  jest z rehabilitacją niewidomych". 
      Obecnie następuje stała poprawa stosunku do niewidomych,  chociaż proces ten nie przebiega równo we wszystkich środowiskach. Im niższy  jest poziom kultury, tym gorzej traktowani są wszyscy, którzy różnią się od  ogółu, a więc i niewidomi. 
   
 
      Na temat niewidomych w świadomości społecznej  funkcjonuje wiele poglądów, które tylko w niewielkiej części są prawdziwe, a w  znacznej części są fantazją, magicznym wytłumaczeniem niezrozumiałego,  emocjonalnym odniesieniem do czegoś, co nie jest zrozumiałe, a niepokoi i  domaga się rozumowego wytłumaczenia. 
      Wszystkie nieprawdziwe poglądy, niezależnie od tego  czy przypisują niewidomym cechy pozytywne, czy negatywne, są szkodliwe.  Człowiek powinien być oceniany na podstawie wielu cech, a nie tylko na  podstawie jego niepełnosprawności. Oceny i poglądy powinny być indywidualne, a  nie uogólnione na podstawie jednostkowych przypadków. 
   Poglądy na  temat niewidomych kształtowały się od tysięcy lat i mają źródło w lęku przed  ciemnością oraz w trudności zrozumienia, jak można żyć będąc niewidomym. Jeżeli  coś jest niezrozumiałe i nie daje się wyjaśnić przy pomocy rozumu, powstają na  ten temat legendy, mity, błędne wyobrażenia, które pozornie tłumaczą to, co jest  niezrozumiałe. Niestety, jest to właśnie pozorne tłumaczenie i niczego nie  wyjaśnia. Jest jeszcze gorzej, wszystko zostaje zaciemnione, a mity na temat  niewidomych są dla nich szkodliwe. Utrudniają obiektywne spojrzenie na osoby  niewidome i zrozumienie ich ograniczeń i możliwości. 
      Do dzisiaj wielu wierzy, że niewidomi posiadają  nadprzyrodzone zdolności, wielkie muzyczne uzdolnienia, słuch absolutny, że  palcami rozpoznają kolory, że posiadają szósty zmysł, że mają bardzo czuły  dotyk i inne, równie nieprawdopodobne cechy. 
      Wszystko to ma tłumaczyć niezrozumiałe, wyjaśniać  niejasne, sprawiać, że to bez czego nie wyobrażamy sobie życia, jest możliwe  dzięki nadprzyrodzonym zjawiskom, uzdolnieniom, właściwościom. 
   Poglądy,  oceny, uprzedzenia, postawy w stosunku do ludzi, ojczyzny, przyrody, świata  kształtują się w toku rozwoju filogenetycznego, czyli gatunku ludzkiego oraz  ontogenetycznego, czyli w toku życia każdego człowieka. Na kształtowanie tych  poglądów, postaw itd., wpływa wiele czynników. Dotyczy to wszystkich poglądów,  ocen, uprzedzeń, postaw, a więc również do niewidomych. Chociaż w tym przypadku  mogą odgrywać nieco inną rolę czynniki ogólne i występować czynniki, które nie  występują przy ocenach ludzi bez niepełnosprawności i postawach w stosunku do nich.  Takim czynnikiem, który mocną oddziałuje na emocję i wyobraźnie jest ślepota.  Brak wzroku kształtuje również poglądy niewidomych na temat osób widzących oraz  postawy wobec nich. 
      Jest wiele fałszywych poglądów dotyczących  niewidomych. Ich "nosicielami" są ludzie widzący, ale nie tylko.  Niewidomi nie są również wolni od fałszywych poglądów na swój temat. Nie zawsze  poglądy takie są uświadomione. Często są tak głęboko zakorzenione w psychice,  że ludzie uważają je za coś naturalnego, zrozumiałego, co wynika z samej natury  ślepoty. 
   Wzrok jest  najdoskonalszym zmysłem dalekiego zasięgu. Zmysł ten jednak nie może  funkcjonować bez światła. Światło to bezpieczeństwo, a jego przeciwieństwem  jest ciemność, która jest wroga, zła, która napawała pierwotnego człowieka  lękiem, a nawet trwogą. Lęk przed ciemnością przetrwał w niektórych  okolicznościach do naszych czasów. Według potocznych poglądów niewidomi żyją w  ciemnościach, a więc w czymś, co z natury jest złe. Jeżeli jednak mówimy o  człowieku całkowicie niewidomym od urodzenia, bez poczucia światła, nie odczuwa  on również ciemności. Pogląd, że otaczają go wieczne ciemności jest więc  fałszywy i utrudnia zrozumienie osób niewidomych. 
   Niewidomy nie  widzi piękna, barw, ukochanych twarzy, jest więc nieszczęśliwy. 
      Niewidomy nie ogląda brzydoty świata i jest  szczęśliwy z tego powodu. 
      Poglądy te są z gruntu fałszywe. Piękno można  postrzegać innymi zmysłami, np. wspaniałe wonie węchem, cudowne dźwięki  słuchem, przedmioty miłe w dotyku. Szczęście natomiast nie zależy od doznań  zmysłowych, lecz od psychicznych odczuć, ocen, porównań itp. Ludzie widzący  niekiedy są tak nieszczęśliwi, że popełniają samobójstwa, chociaż przyczyny  nieszczęścia, obiektywnie rzecz oceniając, są błahe. Z drugiej strony, wielu  niewidomych żyje podobnie jak inni ludzie i przeżywa radość, a nawet szczęście,  z podobnych przyczyn jak oni. 
      Niewidomi mają słuch absolutny, są muzykalni, są  znakomitymi muzykami. Oczywiście, że tacy też są, ale są również tacy, dla  których muzyka nie istnieje i hymnu Polski nie odróżniają od innych utworów  muzycznych. 
      Niewidomi są złośliwi, podejrzliwi, zawistni i  niektórzy jeszcze kilka podobnych przymiotników im przypisują. 
      Według innych poglądów niewidomi są wrażliwi,  subtelni, mądrzy, szlachetni itp. Oczywiście, że są tacy, do których odnoszą  się te negatywne i te pozytywne przymiotniki. A prawda jest taka, że niewidomi  pod względem moralnym nie różnią się od społeczności, w której żyją. 
      Niewidomi są wspaniałymi pracownikami, bo mogą  skupiać się na wykonywanej pracy, gdyż bodźce wzrokowe ich nie rozpraszają. 
      Niewidomi niewiele mogą, bo są niewidomymi, więc do  pracy się nie nadają i lepiej ich nie zatrudniać. 
      Każdy, kto zna wielu niewidomych wie, że są wśród  nich różni ludzie i nie mają żadnych wspólnych cech dobrych ani złych. Jedno,  co ich łączy, to uszkodzenie wzroku, ale i pod tym względem nie stanowią  jednorodnej grupy. Są całkowicie niewidomi bez poczucia światła, są z poczuciem  światła, są słabowidzący, niekiedy z takim uszkodzeniem wzroku, że otoczenie  prawie tego nie zauważa. Uszkodzenie wzroku też nie zawsze jest jednakowe -  ślepota zmierzchowa, zaburzenia widzenia (daltonizm), widzenie lunetowe,  światłowstręt i inne rodzaje uszkodzenia wzroku. Są też niewidomi i ociemniali,  a to znaczna różnica. 
   W dawnych wiekach  uważano, że ślepota ułatwia skupienie się nad rzeczami istotnymi, a nie tymi,  które postrzegane są wzrokiem. Uważano nawet, że dobrym naukowcem czy literatem  może być tylko niewidomy. Stąd, jak głosi legenda, Demokryt pod koniec życia  celowo się oślepił, żeby lepiej skupiać się na zagadnieniach filozoficznych.  Obecnie niektórzy również twierdzą, że niewidomi mogą być lepszymi pracownikami  niż ludzie widzący, bo mogą skupiać się nad wykonywanymi czynnościami, gdyż nic  nie rozprasza ich uwagi. A że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi  możliwościami niewidomych pracowników, to już inna sprawa. Zresztą takich,  którzy uważają, że niewidomi mogą wykonywać tylko bardzo proste czynności albo  zupełnie nie mogą pracować jest znacznie więcej. To również nie jest prawdą. 
   W  starożytności niewidomym przypisywano też zdolności jasnowidzenia. Obecnie  takie poglądy już nie funkcjonują, przynajmniej w szerszym zakresie, ale  dawniej traktowane były całkiem poważnie. 
   
 
      Na temat niewidomych powstało wiele mitów. Pojęcie  "mit" pochodzi od greckiego mythos, tj. opowiadanie, legenda,  podanie. Jest to historia opowiadana od pokoleń i zawiera częściowo prawdę  historyczną, a częściowo fantazję. 
      Mity charakteryzują zbiorową świadomość na jakiś temat.  Odwołują się przede wszystkim do przeżyć, emocji, wyobrażeń, przesądów, a nie  do wiedzy. Mitem jest "szósty zmysł", mitem są muzyczne uzdolnienia  niewidomych, ich nadzwyczajna pamięć, doskonały dotyk, rozpoznawanie dotykiem  kolorów, życie w wiecznych ciemnościach itp. 
      Mitem jest wikariat, czyli zastępstwo zmysłów,  chociaż w przeszłości miał on podbudowę naukową. Wierzono, badano i  udowadniano, że w przypadku utraty jednego zmysłu, inne ulegają doskonaleniu i  zastępują ten utracony. 
   Wikariat  zmysłów jest teorią przestarzałą. Była to dawna próba opisania w sposób naukowy  funkcjonowania niewidomych. Zajmowali się nią psychologowie i pedagodzy  niewidomych aż do początków dwudziestego wieku. 
      Teoria ta zakładała, że większa sprawność pozostałych  zmysłów u niewidomych jest wynikiem ich doskonalenia w drodze ćwiczeń.  Zakładano, że obniża się próg wrażliwości, czyli słabszy bodziec jest  zauważany. 
   U niewidomych  dotyk miał zastępować wzrok. Miał on być doskonalszy, bardziej czuły niż u osób  widzących. Miał też dokładnie odpowiadać wzrokowi i dawać pełną wiedzę  uzyskiwaną przy jego pomocy. Tymczasem nie jest możliwe obniżenie progu  wrażliwości. Bodźce dotykowe nie są identyczne ze wzrokowymi. Nie jest też  możliwe zastąpienie informacji uzyskiwanych przy pomocy wzroku przez inny jeden  zmysł. Musi to być współdziałanie kilku zmysłów i umysłowe przetwarzanie  informacji uzyskiwanych za ich pośrednictwem. 
   Nie ma  bezpośredniej możliwości zastępowania bodźców wzrokowych innymi bodźcami.  Wiemy, że wzrok reaguje na światło, czyli fale elektromagnetyczne określonej  długości. Żaden inny zmysł nie ma receptorów reagujących na tego rodzaju  bodźce. Fale elektromagnetyczne nie powodują drgań powietrza, które może  odbierać słuch, nie mają zapachu ani smaku. Nie posiadają też właściwości  mechanicznych ani żadnych innych, które byłyby dostępne dla pozostałych zmysłów  człowieka. Odbierać może je wyłącznie wzrok. 
   Skoro więc nie  istnieją możliwości odbioru bodźców wzrokowych przez inne zmysły, nie można  zastąpić na drodze zmysłowej informacji dostarczanych przez wzrok. Istnieje  natomiast możliwość interpretacji bodźców odbieranych przy pomocy innych  zmysłów i na tej podstawie orientacja w środowisku fizycznym i społecznym.  Informacje te różnią się od obrazów wzrokowych, mają inny charakter, ale bodźce  odbierane przez inne zmysły, zestawiane i interpretowane przez mózg,  umożliwiają wytwarzanie wyobrażeń dotyczących przedmiotów i zjawisk  zachodzących w otoczeniu. Kiedy człowiek bierze np. jabłko do ręki, ocenia przy  pomocy dotyku jego gładkość, przy pomocy zmysłu kinestetycznego kształt,  rozmiar i ciężar, przy pomocy węchu zapach, a przy pomocy zmysłu smaku smak.  Kolor jabłka pozostanie nierozpoznany. Niewidomy nie będzie wiedział czy ma w  rękach jabłko czerwone, żółte czy zielone. Kolor jednak nie jest najważniejszą  cechą jabłka. O jabłku niemal wszystkiego można dowiedzieć się bez posługiwania  się wzrokiem. Był to jednak bardzo prosty przykład. Jeżeli nasze jabłko byłoby  świeżo upieczone, gorące, niewidomy nie mógłby się wiele dowiedzieć. Przy  pomocy zmysłu temperatury dowiedziałby się, że lepiej go nie dotykać, a przy  pomocy zmysłu powonienia, że jest to pieczone jabłko i to wszystko. 
      Jeżeli człowiek nauczy się interpretować informacje  uzyskiwane przy pomocy słuchu i dotyku, a także węchu, zmysłu przeszkód, zmysłu  temperatury, zestawiać je, uzupełniać jedne drugimi, może dosyć swobodnie  funkcjonować w środowisku społecznym. Inaczej jest ze środowiskiem  przyrodniczym, w bardzo trudnych warunkach klimatycznych czy geograficznych - bez  pomocy innych ludzi sobie nie poradzi. 
      Zrozumienie, że nie można zastąpić jednego zmysłu  informacjami uzyskiwanymi przez inny zmysł ułatwi porównanie zmysłów do  aparatów wytworzonych przez człowieka, które odbierają, oceniają, mierzą różne  zjawiska. Do wzroku można porównać aparat fotograficzny czy kamerę filmową, do  dotyku i zmysłu kinestetycznego wagę, do smaku papierek lakmusowy, do węchu  aparaty reagujące na dym czy czad, do słuchu mikrofon. Przy pomocy kamery  filmowej nie da się wykryć czadu, przy pomocy wagi nie można wykryć kolorów, a  mikrofonem nie da się ocenić smaku. Każdy zmysł, podobnie jak każde urządzenie,  aparat czy przyrząd reaguje na jeden rodzaj bodźców, a inne są całkowicie poza  jego możliwościami. 
      Jeżeli jednak włączymy umysł, to na podstawie cech  pozyskiwanych niedostosowanymi do danych wartości, można dokonać oceny. Jeżeli  widzimy jakąś bryłę i wiemy, z jakiego jest ona materiału, drewna, metalu,  styropianu, to możemy ocenić jej wagę. Będzie to jednak tylko przybliżona  ocena, która wymaga wiedzy, doświadczenia, umiejętności przeliczania. Jeżeli  jednak bryła ta będzie nieforemna i w środku częściowo pusta, ocena taka będzie  miemożliwa. Wzięcie bryły w ręce, jeżeli ma się wprawę, przy pomocy zmysłu  kinestetycznego, jej ciężar można ocenić dość dokładnie, prawie tak, jak  położenie jej na wadze. 
      Mimo oczywistej prawdy, że jedne zmysły nie mogą  zastępować innych, mit o doskonaleniu zmysłów i zastępowaniu jednych zmysłów  przez inne funkcjonuje w świadomości społecznej i łatwo nie da się zmienić tego  faktu. 
   Niewidomi mają  szósty zmysł. Już w tym numerze zmysłu kryje się fałsz. Człowiek ma znacznie  więcej zmysłów niż pięć i nie wiadomo, który z nich miałby być tym szóstym. Dla  porządku, poza pięcioma zmysłami wymienić można: zmysł równowagi, zmysł czucia  głębokiego, zmysł bólu, zmysł temperatury i kilka innych. 
   Żaden  "szósty zmysł" nie istnieje. Żeby można było mówić o  "zmyśle", musi on mieć anatomiczną strukturę. Musi być receptor  reagujący na dany rodzaj bodźców, np. światło, dotyk, drganie powietrza -  słuch, bodźce chemiczne - smak i węch. Anatomicznie nie istnieje nic, co  odpowiadałoby "szóstemu zmysłowi". To, co ludzie nazywają szóstym  zmysłem jest raczej intuicją, zdolnością wyciągania wniosków z mało uchwytnych  informacji, bodźców i sytuacji, zdolnością przewidywania. Szósty zmysł jest  więc jednym z mitów na temat niewidomych. 
   Mimo to wielu  z całym przekonaniem twierdzi, że niewidomi posiadają szósty zmysł, którym  kierują się w życiu. Zmysł ten umożliwia im orientację w różnych sytuacjach. 
   Ludzie widzący  nie potrafią sobie wyobrazić, jak można żyć bez wzroku, pracować, uczyć się,  chodzić po ulicach i podróżować. Oni by tego nie potrafili, a więc niewidomi  muszą coś mieć, czego inni ludzie nie mają, a co im wzrok zastępuje. Tym czymś  jest szósty zmysł. 
   Nieporozumieniem jest podział na stopnie  niepełnosprawności określone w ustawie z 27 sierpnia 1997 r. Podział ten nie  przewiduje rodzajów niepełnosprawności. Wszystkie osoby niepełnosprawne są  traktowane jednakowo, a ich zróżnicowanie dotyczy tylko natężenia  niepełnosprawności, a nie jej rodzaju. Określenie kryteriów uwzględniających  rodzaj niepełnosprawności wynika z innych regulacji niż ustawowe. 
      Nie będę opisywać  wszystkich nieprawidłowości wynikających z prawnego usankcjonowania tego  nieporozumienia. Ograniczę się jedynie do stopnia znacznego, który jest  niewyobrażalnie pojemny i można go uznać za jeden z mitów. Nie odpowiada on  potrzebom, rzeczywistości i kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. 
      Do znacznego stopnia  niepełnosprawności kwalifikują się osoby niezdolne do pracy zawodowej i do  samodzielnej egzystencji. Osoby te wymagają stałej pomocy i opieki. 
      Do umiarkowanego stopnia  kwalifikowane są osoby niezdolne do pracy zawodowej, ale niewymagające stałej  opieki. 
      Do lekkiego stopnia niepełnosprawności  kwalifikują się osoby częściowo niezdolne do pracy zawodowej. 
      Kryteria te obowiązują  również przy orzekaniu stopni niepełnosprawności z tytułu uszkodzonego wzroku,  ale uwzględnia się przy tym stan wzroku. I tak: 
   - do znacznego  stopnia niepełnosprawności kwalifikowane są osoby, całkowicie niewidome oraz  takie, których ostrość widzenia nie przekracza 5 proc. normalnej ostrości albo  ich pole widzenia ograniczone jest do 20 stopni, 
      - do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności  kwalifikowane są osoby, których ostrość widzenia mieści się w granicach 6 do 10  proc. normalnej ostrości albo ich pole widzenia nie przekracza 30 stopni, 
      - do lekkiego stopnia niepełnosprawności  kwalifikowane są osoby, których ostrość widzenia nie przekracza 30 proc. 
      O tym, jak nieprecyzyjny jest to podział świadczą  poniższe fakty. 
      Uwzględniając tylko niewidomych i słabowidzących, u  których orzeczono znaczny stopień niepełnosprawności oraz osoby z uszkodzonym  wzrokiem z dodatkowymi niepełnosprawnościami mamy: 
      - osoby medycznie niewidome bez poczucia światła, 
      - osoby dysponujące poczuciem światła, ale bez  lokalizacji jego źródła, 
      - osoby lokalizujące źródło światła, 
      - osoby rozróżniające podstawowe kolory, 
      - osoby słabowidzące, których ostrość widzenia nie  przekracza 3/60 (5 proc.) normalnej ostrości widzenia i jest to mało w  porównaniu z osobami widzącymi, ale bardzo dużo w porównaniu z osobami  medycznie niewidomymi - taka możliwość widzenia ma wielkie znaczenie  psychologiczne i duże znaczenie praktyczne, 
      - osoby z ograniczonym polem widzenia do 20 stopni,  przy czym ostrość widzenia w tym wąskim polu może być nawet stuprocentowa, 
      - osoby widzące znacznie lepiej niż wymienione, ale  którym grozi utrata wzroku np. z powodu odwarstwienia siatkówki. 
      Sprawę komplikuje uwzględnienie osób niewidomych ze  znacznym stopniem niepełnosprawności, ze złożoną niepełnosprawnością. Dla  ułatwienia będą rozważane tylko krańcowe przypadki, tj. od całkowitego braku  możliwości widzenia do ostrości wzroku w granicach 5 proc., bez uzwględniania  pola widzenia, ślepoty zmierzchowej, światłowstrętu, olśnienia, trudności z  akomodacją, zagrożenia utraty wzroku. 
      Niewidomy może być jednocześnie głuchy, w tym:  całkowicie niewidomy i całkowicie głuchy, całkowicie niewidomy i częściowo głuchy,  częściowo niewidomy i całkowicie głuchy, jedna i druga niepełnosprawność nie  jest całkowita. Warto zwrócić uwagę na różnice w możliwościach życiowych tych  osób. Jeżeli osoba głuchoniewidoma z trudem słyszy mowę ludzką przy pomocy  doskonałych aparatów słuchowych i z największym trudem widzi znaki na ekranie  komputera, stosując przy tym powiększenie i lupę, może pracować przy pomocy  tego narzędzia. A jeżeli nic nie widzi i nie słyszy - musi znać brajla i mieć  monitor brajlowski, ale i tak będzie jej bardzo trudno. Osoba ta nie może wyjść  samodzielnie na ulicę, rozmawiać przez telefon, czytać książek mówionych itp. 
      Niewidomy może być upośledzony umysłowo w stopniu  lekkim, umiarkowanym i znacznym. Znaczny stopień może być tak znaczny, że  uniemożliwia osobie obciążonej jakikolwiek kontakt z innymi osobami. Są  niewidomi tak głęboko upośledzeni umysłowo, że trudno nawet ocenić ich stan  wzroku, nie rozumieją mowy, ani niczego innego. Ich sytuacji życiowej nie da  się nawet w przybliżeniu porównać z sytuacją osób tylko niewidomych. 
      Niewidomy może mieć też całkowicie niesprawny narząd  ruchu i dodatkowo może być głęboko upośledzony intelektualnie. Niektóre osoby  nie są zdolne do wykonywania żadnych celowych ruchów. W żargonie osoby te  nazywane są roślinami. 
      Nie trzeba jednak aż tak drastycznej sytuacji.  Wystarczy wyobrazić sobie osobę całkowicie niewidomą, która porusza się na  wózku inwalidzkim. Bez kontroli wzrokowej jest to niezmiernie trudna czynność. 
      Są też osoby niewidome niesprawne umysłowo, ale  silne, które potrafią wykonywać duże energiczne ruchy i są agresywne. Osoby te  wymagają, nie tylko pielęgnacji, mycia, karmienia, ale i ochrony przed ich  agresją, która może być skierowana w stosunku do otoczenia albo w stosunku do  siebie. Osoby te mogą np. ranić się nożem, wyć z bólu i nadal wbijać nóż we  własne ciało. 
      Możemy jeszcze mówić o chorobach psychicznych, o  cukrzycy, stwardnieniu rozsianym i innych schorzeniach, od których niewidomi  nie są wolni. 
      Tak wygląda znaczny stopień niepełnosprawności.  Oczywiście, jest to tylko przybliżona charakterystyka. Rozważane były po dwie  niepełnosprawności, ale są osoby, u których występują jednocześnie trzy i  więcej niepełnosprawności. Takie przypadki bardzo komplikują obraz osób aż tak  poszkodowanych. Przytoczone przykłady jednak pozwolą zrozumieć niedoskonałości  kwalifikowania tych wszystkich osób do jednego stopnia niepełnosprawności.  Całkowicie niewidomy może być artystą, naukowcem, politykiem, masażystą,  ślusarzem itp., itd. A niewidomy-"roślina" albo niebezpiecznie agresywny,  nie jest zdolny do niczego. 
      W okresie II Rzeczypospolitej niepełnosprawność,  czyli jak to wówczas określano utratę zdrowia, orzekano w procentach. W ten  sposób można było orzec np. 170 proc. utraty zdrowia. Umożliwiało to chyba  dokładniej określać stopień niepełnosprawności, a przez to poziom niezbędnej  pomocy. 
      Mitem jest nazwa Polski Związek Niewidomych.  Stowarzyszenie to zrzesza przede wszystkim osoby słabowidzące, a rzeczywiście  niewidomi stanowią w nim zaledwie kilka procent. Tymczasem nazwa stowarzyszenia  sugeruje zupełnie co innego, wprowadza w błąd i powoduje negatywne skutki  społeczne w środowisku życia niewidomych, którzy widzą oraz psychiczne członków  stowarzyszenia. 
   
 
   Ludzie  najczęściej posługują się schematami myślowymi przy ocenie osób, wydarzeń i  zjawisk. Stereotypy, mity, poglądy dotyczące jednych osób, zjawisk i wydarzeń  stosowane są przy ocenie innych osób. Tak jest łatwiej, prościej i bez wysiłku,  a że wnioski z takiego myślenia nie zawsze są prawdziwe, to już inne  zagadnienie. Dotyczy to również niewidomych. Jeżeli ktoś spotka dwóch czy  trzech niewidomych żebraków, łatwo dochodzi do wniosku, że wszyscy niewidomi  żebrzą. Podobnie uogólnieniu ulega widok kilku niewidomych pijanych, gburów  itp. Powstają stereotypy, które zaczynają funkcjonować w społecznej  świadomości. Często dorabiana jest teoria do takich spostrzeżeń, która wzmacnia  stereotyp. Niewidomi piją - a cóż im innego pozostało, żebrzą - a z czego mają  żyć, przecież do pracy się nie nadają, są chamami - życie w ciemnościach musi  wypaczać charakter. 
      Schematy myślowe wynikające z utrwalonych poglądów na  ich temat, stereotypy osób niewidomych i mity ich dotyczące są niezmiernie  trwałe, trudne do przełamania, ciągle odnawiane, podbudowywane różnymi zachowaniami  niewidomych oraz organizacji i instytucji działających na ich rzecz. 
   
 
      Odgrywają dużą rolę w ocenie niewidomych. 
   Przesąd czyli  zabobon jest to bezpodstawna wiara w istnienie związku przyczynowo-skutkowego  między jakimiś zdarzeniami. Zabobonem jest np. wiara, że czarny kot przynosi  nieszczęście, a kominiarz szczęście. Wiara ta nie dopuszcza żadnych logicznych  argumentów i nie jest ważne, że czarny kot przebiegający drogę nie ma i nie  może mieć żadnego wpływu na to, co się wydarzy w najbliższej lub dalszej  przyszłości. 
      Przesądy uwarunkowane są m.in. dawnymi wierzeniami,  stereotypami i skłonnością do magicznego myślenia. Zabobon pozbawiony jest  racjonalnych podstaw, których nie można sprawdzić. 
      Były kandydat na prezydenta RP Korwin Mikke głosi, że  patrzenie na osoby niepełnosprawne powoduje niepełnosprawność osoby patrzącej,  przejściową wprawdzie, ale niepełnosprawność. Za przesąd można uznać na  przykład, że ślepota jest karą za grzechy rodziców, dziadków czy dalszych przodków.  Przesądem jest obawa, że kobieta urodzi niewidome dziecko, jeżeli zapatrzy się  na niewidomego. 
   
 
      Powstają na skutek błędnych poglądów i  niewystarczającej wiedzy. Stereotyp - zespół często nieprawdziwych poglądów  charakteryzujących się sztywnością i trwałością uprzedzeń i opinii,  niejednokrotnie o negatywnym zabarwieniu, dotyczących grup etnicznych,  religijnych, zawodowych, a także osób niepełnosprawnych. 
   Jest to  uproszczona definicja, która nie obejmuje wszystkich aspektów stereotypów.  Wystarczy jednak na potrzeby tej publikacji, gdyż pojęcie to jest często  używane w odniesieniu do osób z uszkodzonym wzrokiem. Jest ono bardzo pojemne i  w publicystyce oraz częściowo przez niektórych badaczy używane jako wytrych do  opisywania różnych zjawisk. 
      Umysł człowieka ma tę cechę, że stara się wszystko  uprościć i zrozumieć. Jest to na ogół bardzo pożyteczne, bo ułatwia  porozumiewanie się bez długich wyjaśnień. Jeżeli np. mówimy "pije jak  szewc", to już wszystko wiemy o szewcach i o tych, którzy tak piją. Mamy  tu do czynienia ze stereotypem szewca. Wiadomo, wszyscy szewcy piją. Obecnie  już prawie nie ma szewców, ale powiedzenie zostało, został stereotyp. 
      Niektóre stereotypy są bardzo krzywdzące i najczęściej  nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ludzie mówią: garbatego by  zdenerwowało, głuchoniemi są bardzo nerwowi, niewidomi podejrzliwi, rudzi  fałszywi, przewrotni, za sam wygląd 10 lat. Wiele stereotypów wywodzi się z  uprzedzeń, z niepełnych historycznych doświadczeń, z braku rzetelnej wiedzy, z  nieuprawnionych uogólnień i odnosi się do ludzi, którzy są pod jakimś względem  inni. Według stereopypów: Grecy to krętacze - "nie udawaj Greka",  Szkoci są skąpi, Murzyni leniwi, Polacy indywidualiści, zawistni, polskie  piekiełko itd. Oczywiście, każde to określenie może być prawdziwe w odniesieniu  do konkretnych osób z tych narodów czy ras, ale do wszystkich przedstawicieli  danego narodu czy rasy z pewnością nie. 
      Tak samo nie wszyscy niewidomi są podejrzliwi, nie  wszyscy garbaci są cierpliwi i nie wszyscy rudzi są fałszywymi krętaczami. 
      Są to stereotypy, które niewiele mają wspólnego z  rzeczywistością, bo są uogólnieniami jakichś jednostkowych faktów, prawd, cech  itp. Uogólnienia te najczęściej nie są prawdziwe, są szkodliwe,  niesprawiedliwe. 
      Zwalczanie stereotypów nie należy do łatwych zadań.  Jest tak m.in. dlatego, że stereotypy głęboko są zakorzenione w społecznej  świadomości. Jedną osobę można przekonać, wytłumaczyć jej, przedstawić  przykłady, wykazać błędy zawarte w stereotypach. Inaczej ma się sprawa ze  społeczeństwem. Tu prawie nie istnieją możliwości przekonywania, gdyż trudno  jest dotrzeć do milionów osób. W ostatnich dziesiątkach lat sytuacja uległa  poprawie. Dzięki środkom przekazu, zwłaszcza telewizji, dotarcie z przekazem do  tysięcy i milionów stało się możliwe. I w ostatnich dziesięcioleciach  obserwujemy znaczną poprawę stosunku społeczeństw do osób niepełnosprawnych, w  tym do niewidomych i słabowidzących. 
   Obserwujemy  również pseudopozytywne zmiany. Niekiedy osoby nierozumiejące niewidomych,  które odczuwają podświadomy lęk przed kontaktami z nimi, swój nieuświadamiany,  negatywny stosunek do nich rekompensują patetycznymi, super pochlebnymi  opiniami w rodzaju: "Jesteście wspaniali", "Waszych osiągnięć  nie powstydziliby się profesjonalni artyści", "to Wy jesteście  pełnosprawni, a my niepełnosprawni i nigdy Wam nie dorównamy". 
      Podobne opinie, chociaż wyrażane w mniej wyszukany  sposób, chyba każdy niewidomy słyszał wielokrotnie. Niestety, opinie te wyrażane  są często z błahych powodów, z których żadna osoba widząca, z wyjątkiem dzieci,  nie byłaby chwalona ani podziwiana. 
      Przeciwieństwem "wspaniałości" niewidomych  jest pogląd, że są oni nieszczęśliwi. Pogląd ten nie ma obiektywnych podstaw.  Poczucie szczęścia nie zależy wprost od sprawności fizycznej, sprawności  zmysłów ani poziomu inteligencji. Jest raczej wynikiem splotu okoliczności i  stosunku człowieka do otoczenia przyrodniczego, do ludzi, do siebie samego oraz  jego ocen. O nieszczęściu niewidomych chyba częściej mówią osoby widzące niż  niewidome. 
   Niektórzy uważają i twierdzą, że niewidomi  mają doskonały dotyk, słuch, węch i inne zmysły. 
      Straciłeś oko. Nie  przejmuj się tym, że się na ciebie będą gapili. Mów, że gdy oko straciłeś, to  ci coś innego urosło. Rada taka wynika z poglądów, że utrata jakiegoś narządu,  zmysłu czy kończyny powoduje wzrost, usprawnienie, większą wrażliwość,  wydolność itp. innego organu, narządu, zmysłu. Gdy ktoś traci jakiś organ, inne  organy zaczynają lepiej funkcjonować, doskonalą się i zastępują ten utracony.  Niewidomi mają wyczulony dotyk, słuch, powonienie. Za pomocą tych zmysłów mogą  doskonale, nawet lepiej radzić sobie niż za pomocą wzroku. Psychologowie i  fizjologowie udowodnili, że wrażliwości zmysłów nie można zwiększyć. Jeżeli np.  ktoś widzi czarne przedmioty o wymiarach 0,2 milimetra na  białym tle, to bez zastosowania pomocy optycznych nie można przez ćwiczenie  osiągnąć, żeby widział przedmioty 0,1 milimetra. Podobnie, jeżeli koniuszkami  palców wyczuwa nacisk np. 0,2   grama, to nie da się jego dotyku usprawnić tak, aby  wyczuwał nacisk 0,1 grama.  Podobnie ze słuchem. Nie można usprawnić go tak, żeby obniżyć próg wrażliwości  chociażby o ułamek decybela. 
      Mimo to funkcjonują  poglądy całkowicie sprzeczne z wynikami badań naukowych. Przyczyną takiego  stanu rzeczy jest utożsamianie wrażliwości zmysłów ze zdolnością do  różnicowania bodźców. 
      Farbiarze potrafią  rozróżnić kilkadziesiąt odcieni czerni. Dawne telefonistki potrafiły zapamiętać  niewyobrażalną liczbę numerów telefonicznych. Niewidomi słyszą to, czego nie  słyszą inni ludzie, i biegle czytają pismo punktowe. Przecież przerasta to  wyobraźnię. Tyle kaszy wysypanej na papier, punkty się zlewają, jak się w tym  rozeznać? Trzeba mieć wyjątkowo dobry dotyk. 
      Rzeczywiście, następuje tu  na skutek ćwiczeń zwiększenie zdolności różnicowania bodźców, a nie  podniesienia wrażliwości zmysłów. Wydaje się, że dotyk i słuch niewidomych są  szczególnie czułe, doskonałe, wrażliwe. Tymczasem wcale tak nie jest. Badania  wykazały, że większość ludzi ma równie doskonały, a może nawet doskonalszy  słuch i dotyk niż większość niewidomych. Wynika to stąd, że u niewidomych  niejednokrotnie ta sama przyczyna, ten sam czynnik chorobowy czy wypadek, który  uszkodził wzrok, osłabił również inne zmysły. Na przykład cukrzyca jest  przyczyną utraty wzroku u wielu osób. Choroba ta wpływa też na obniżenie  wrażliwości dotyku. Lepsze wykorzystanie słuchu i dotyku przez niewidomych jest  możliwe dzięki przystosowaniu, dzięki procesom psychicznym. Przykładem mogą tu  być: uczony botanik i para zakochanych w lesie. Botanik widzi mszaki,  niepozorne trawki, widłaki i inne podobnie interesujące okazy flory. Zakochani  natomiast widzą przede wszystkim siebie nawzajem, a poza tym obłoki, ptaszki,  kwiatki i inne cuda natury. Czy to oznacza, że wzrok tych trojga ludzi różni  się zasadniczo? Oczywiście, tak nie jest. Różnice wynikają z doświadczeń  życiowych, zainteresowań i nastawienia, a nie zmian wrażliwości narządu wzroku. 
      Wszyscy niewidomi są  uzdolnieni muzycznie - są muzykalni, mają bardzo dobry słuch. Można wymienić  wielu znanych niewidomych muzyków i śpiewaków. Od czasów najdawniejszych  niewidomi zajmowali się opowiadaniem baśni, legend, mitów, grą i śpiewem, np.  bardowie w starożytnej Grecji. W czasach współczesnych wymienić można  chociażby: Steve Woondera i Reya Charles, a z polskich artystów - muzyków i  śpiewaków: Mieczysława Kosza, Ryszarda Gruszczyńskiego, Edwina Kowalika,  Jolantę Kaufman, Janusza Kowalskiego, Janusza Skowrona. Nie oznacza to jednak,  że wszyscy niewidomi są muzykalni, że wszyscy mają absolutny słuch muzyczny.  Warto wiedzieć, że są i tacy, dla których muzyka może nie istnieć, których  słuch jest znacznie gorszy niż większości ludzi. Warto też wiedzieć, że Chopin,  cała dynastia Straussów, Beethoven, Schubert, Mendelssohn, Penderecki,  Szymanowski i wielu innych - to przecież muzycy widzący. Można nawet wyrazić  wątpliwości, czy wśród niewidomych muzyków łatwo da się znaleźć artystę,  wykonawcę lub kompozytora tej miary co Beethoven, Czajkowski czy Kiepura. No,  może z tym ostatnim można porównywać - Włocha Andrea Bocellego, niewidomego od  urodzenia, wybitnego tenora. Nie jestem jednak muzykiem ani muzykologiem, a  nawet melomanem, więc nie czuję się uprawniony do takich porównań. Nie  wykluczone jest jednak, że pojawi się niewidomy muzyczny geniusz, który świat  jeszcze bardziej zadziwi. Jeżeli się tak stanie, to nie dlatego, że będzie to  niewidomy muzyk, lecz dlatego, że będzie to muzyk obdarzony wielkim talentem i  będzie on niezwykle pracowity. Muzyka jest w pełni dostępna dla niewidomych.  Ale bez wątpienia szczególne uzdolnienia niewidomych należy uznać za jeden z  mitów. 
      Mitem jest też twierdzenie  dotyczące sprawności seksualnej gruźlików, jednookich czy niewidomych.  Oczywiście jeden jest obdarzony bardziej, a inny mniej bujnym temperamentem,  podobnie jak wszyscy ludzie. "Jest taka czynność nie wymagająca światła, w  której niewidomi mogą być lepsi od ludzi widzących". Czy od Casanovy i  Rasputina również? Przecież ci panowie byli ludźmi widzącymi. 
   
 
      Uprzedzenie jest rodzajem postawy polegającej na  negatywnych ocenach, odrzucaniu jakichś osób bez uzasadnionych podstaw.  Występuje wtedy, gdy człowiek ocenia, wyraża negatywną opinię, podejmuje  nieprzychylne działania bez poznania danej osoby, jej rzeczywistych cech i  wartości. Uprzedzenia powstają najczęściej na podstawie błędnych, albo  niepełnych informacji o danej osobie, a także na podstawie utrwalonych  stereotypów. 
      Trudno jest przekonać osoby uprzedzone do zmiany  poglądów na temat przedmiotu uprzedzenia. Rzeczowa, racjonalna argumentacja  okazuje się mało skuteczna. Niektóre uprzedzenia stają się podstawą ideologii,  np. faszystowskiej i wyrażają się w rasizmie, antysemityzmie czy postawach w  stosunku do obcych. 
   Uprzedzenia  mogą mieć różne wymiary, charakter, natężenie i mogą dotyczyć różnych grup  ludzi. Przedmiotem rozważań są tu uprzedzenia w stosunku do osób  niepełnosprawnych, przede wszystkim do niewidomych i słabowidzących. 
      Ludzie najczęściej nie znają możliwości osób z  uszkodzonym wzrokiem, są skłonni zakładać, że ich możliwości są znikome,  ograniczenia natomiast wielkie, o wiele większe niż te rzeczywiste. Stąd biorą  się różne uprzedzenia, które często prowadzą do dyskryminacji. 
   Uprzedzeniem  jest, jeżeli rodzice dziewczyny nie akceptują jej wyjścia za mąż za  niewidomego, bez poznania jego walorów osobistych, kwalifikacji zawodowych,  upodobań, cech osobowości. 
      Uprzedzeniem jest, jeżeli pracodawca odrzuca  kandydata do pracy wyłącznie na tej podstawie, że jest on niewidomy. Pracodawcę  tego nie interesują kwalifikacje kandydata, jego umiejętności ani inne cechy,  które są ważne na danym stanowisku. Kandydat jest niewidomy, a więc będą z nim  same kłopoty, a korzyści nie będzie żadnych. 
      Uczniowie odrzucają niewidomego kolegę, gdyż uważają  go za gorszego, bezwartościowego, innego niż pozostali. 
      Czasami rodzice wstydzą się niewidomego dziecka i  starają się go ukryć przed sąsiadami i znajomymi. Mężczyzna unika wszelkich  wyjść z niewidomą siostrą, bo co koledzy powiedzą albo pomyślą. 
      Jak widzimy, każdy przypadek uprzedzenia jest  dyskryminacją. 
   
 
      Wielu uważa, że ślepota  jest najgorszym kalectwem. Obiektywna prawda jest inna, ale stereotyp  nieszczęśliwego niewidomego funkcjonuje i porusza wyobraźnię ludzi. Są  niepełnosprawności bez porównania gorsze nawet od całkowitej ślepoty. Do takich  niepełnosprawności należą na przykład: głębokie niedorozwoje umysłowe,  całkowity paraliż czy ciężkie psychozy. Nie jest to jednak żadnym pocieszeniem. 
   Ślepota nie  jest wprawdzie najgorszym nieszczęściem, ale jest niepełnosprawnością, która  wywiera wpływ na wszystkie dziedziny życia. Jej negatywne skutki można w  znacznej mierze wyeliminować, ale nie wszystkie i nie do końca. Osoba nawet  całkowicie niewidoma, dobrze zrehabilitowana, dobrze do życia przygotowana może  realizować się w nauce, w pracy zawodowej, w życiu rodzinnym, działalności  społecznej, w sporcie, w turystyce, działalności artystycznej i w innych  dziedzinach życia. Ślepota nie jest więc najgorszym nieszczęściem. 
   
 
      Według najnowszego poglądu  - mitu dotyczącego osób niepełnosprawnych, wszystkie rodzaje niepełnosprawności  i wszystkie osoby niepełnosprawne są jednakowe i potrzebują takiej samej  pomocy. Wyraża się to w twierdzeniu: "wszyscy niepełnosprawni są równi, wszyscy  niepełnosprawni są nasi". Tymczasem nawet osoby z uszkodzonym wzrokiem nie  stanowią jednolitej grupy. Różnią się między sobą wszystkimi możliwymi cechami:  wiekiem, w którym nastąpiła utrata wzroku, wykształceniem, środowiskiem  społecznym, z jakiego pochodzą, poziomem inteligencji, stanem zdrowia itp. Ich  wspólną cechą jest jedynie uszkodzony wzrok, jednak i pod tym względem są oni  zróżnicowani. Część niewidomych utraciła wzrok całkowicie. Innym pozostały  niewielkie możliwości widzenia. Niektórzy nie widzą od urodzenia - inni  utracili wzrok w dojrzałym wieku. Niektórzy słabowidzący zachowali widzenie  centralne, inni obwodowe, u jednych występuje ślepota zmierzchowa, u innych  światłowstręt itd. Gdyby uwzględnić osoby niedowidzące, zróżnicowanie byłoby jeszcze  większe. Teoria, w myśl której wszystkie osoby niepełnosprawne są jednakowe i  mają jednakowe potrzeby, jest nieporozumieniem. Ale taka teoria jest niekiedy  wygodna dla decydentów i znawców "z bożej łaski". Już tylko na  podstawie zróżnicowania osób z uszkodzonym wzrokiem widoczna jest jej  bezzasadność. Włączenie do tych rozważań osób z innymi rodzajami  niepełnosprawności jeszcze wyraźniej wykaże olbrzymie zróżnicowanie osób  niepełnosprawnych i ich potrzeb. Wózek inwalidzki - niezbędny jest jedynie osobom  z uszkodzonym narządem ruchu, aparaty słuchowe - jedynie osobom z poważnym  osłabieniem słuchu, pies-przewodnik - tylko niewidomym. Nie można porównywać  całkowicie niewidomego ze słabowidzącym o ostrości wzroku 0,1, ani osoby  niepełnosprawnej mogącej poruszać się wyłącznie na wózku z taką, która ma  jedynie unieruchomiony staw kolanowy. 
      Dodać należy, że są osoby,  u których występują dwie lub więcej ciężkich niepełnosprawności,  głuchoniewidomi, niewidomi bez obydwu rąk, głuchoniewidomi z porażeniem spastycznym  i jednocześnie chorzy na cukrzycę. Praktyczna niemożliwość porównania  ograniczeń różnych rodzajów niepełnosprawności powinna definitywnie przekreślić  teoretyczne twierdzenia o ich jednakowych trudnościach i potrzebach. 
   
 
      Przegląd poglądów, często krańcowych, można znaleźć w  internecie. Internauci wypowiadają się również o niewidomych. A oto kilka ich  wypowiedzi. 
   - Widzą tylko  ciemność i nic więcej. 
      Niektórzy niewidomi trochę widzą. Powinni oszczędzać  wzrok, żeby go całkowicie nie stracić. Słabe oczy szybko się męczą, a to nie  jest dobre. 
   - Państwo  powinno im więcej pomagać, bo ich życie jest bardzo ciężkie. 
   - Niewidomi są  całkowicie inni niż ludzie widzący. 
      - Są ze swoim inwalidztwem dokładnie tacy sami, jak  inni ludzie niepełnosprawni. 
      - Czytają brajlem, mają białe laski i korzystają z  pomocy psów - przewodników. 
      - Wymagają zbyt dużej pomocy i władze im za dużo  pomagają. 
      - Wszyscy urodzili się jako niewidomi i nie wiedzą,  jak świat wygląda. 
      - Pokutują za swoje grzechy. Ślepota jest karą za ich  grzechy, albo za grzechy ich rodziców. 
      - Są szczęśliwsi niż ludzie widzący, bo brzydoty  świata nie oglądają. Są bardzo odważni. 
      - Żeby poznawać ludzi, dotykają ich twarzy. 
      - Mają szósty zmysł, a także mają lepszy słuch i  dotyk niż pozostali ludzie. 
      - Wszyscy są dobrymi muzykami. 
      - Są tępi i głupi, bo nie uczyli się w szkołach. 
      - Sami nie są zdolni do wykonywania jakiejkolwiek  czynności. 
      - Żyją na koszt gminy, w której mieszkają. 
      - Potrafią tylko robić koszyki, szczotki i stroić  fortepiany. 
      - Wszyscy mieszkają w specjalnych domach, gdzie  wszystko jest za nich robione. 
      - W swoich domach nie potrzebują oświetlenia i nie  mają obrazów na ścianach. 
      - Nie oglądają filmów, telewizji ani teatru, tylko  słuchają muzyki. 
      - Wszyscy z inwalidztwem wzroku znają się i lubią  swoje towarzystwo. 
      - Nie dbają o to, jak wyglądają. 
   - Przyjaźnią  się tylko z niewidomymi. 
   - Nie mogą  żenić się ani mieć dzieci. 
      - Żyją z rent. 
   - Najbardziej  bolesne w patrzeniu na ludzką twarz jest napotykanie na ślepe oczy. 
   Ślepiec to  generalnie wdzięczny temat, szczególnie taki, który widzi więcej niż my. A przy  nim tak naprawdę to my jesteśmy ślepi. 
      Ciekawe, czy rzeczywiście ktoś tak myśli. Raczej  bardziej prawdopodobne jest to, że traktuje niewidomych jak dzieci i chce ich  podnieść na duchu. Jeżeli jednak tak myśli - to czy w razie zagrożenia utratą  wzroku skorzysta z pomocy okulisty. 
   Oczywiście, w  internecie można znaleźć znacznie więcej podobnych wypowiedzi. Te jednak  wystarczą, żeby zorientować się w potocznych poglądach internautów. 
   
 
      Postawy składają się z trzech części: poznawczej,  emocjonalnej i działania albo gotowości do działania. 
      Część pierwsza, czyli poznawcza, w przypadku postaw w  stosunku do niewidomych, jest bardzo skromna. Ludzie niewiele wiedzą na temat  możliwości i ograniczeń osób niewidomych. Jest nawet gorzej. Uważają, że sporo  wiedzą o niewidomych, tyle że ich wiedza nie odpowiada rzeczywistości. W  społeczeństwie funkcjonuje wiele mitów na temat niewidomych, wiele stereopypów  i wiele nieprawdziwych poglądów. Pisałem o tym wyżej. 
      Mity, nieprawdziwe poglądy i stereotypy, prowadzą do  wytworzenia nieprawdziwego obrazu osoby niewidomej, a więc mamy nieprawdziwe  poznanie. Nieprawdziwy obraz, który powstaje z błędnej wiedzy i błędnych  wyobrażeń, wywołuje lęk przed utratą wzroku i inne silne emocje. Emocje te mogą  skłaniać do chęci pomocy, do unikania kontaktów z osobą niewidomą, albo  wywoływać niezdrowe zainteresowanie, nietaktowne pytania, a nawet jawną  złośliwość. 
      Najczęściej emocje związane ze ślepotą powodują chęć  pomocy, życzliwość, współczucie i litość. Jeżeli osoba, która kieruje się  podobnymi uczuciami jest taktowna, delikatna, jej postawy wobec niewidomych są  pozytywne, chociaż mało kto lubi być przedmiotem litości - niewidomi na ogół  tego nie lubią. 
      Jeżeli natomiast osoba ulega silnym emocjom i nie  przejawia taktu, delikatności w kontaktach z ludźmi, jej postawy są negatywne. 
      Postawy jako stosunek do czegoś lub kogoś mogą  przenosić się z jednego obiektu na inne. Jeżeli ktoś ma utrwalone negatywne  postawy do obcych, np. Niemców, Romów, Żydów oraz wszystkich innych ludzi,  którzy nie są Polakami, to nawet wówczas, gdy nie będzie nic wiedzieć o  konkretnym człowieku innej narodowości, będzie go negatywnie oceniać. Osoba  taka, jeżeli usłyszy o przedstawicielu narodu, który nie istnieje, np.  Pampiryjczyku, będzie wiedziała, że jest to zły człowiek. To samo dotyczy osób  niepełnosprawnych. Jeżeli ktoś przejawia negatywne postawy wobec  niepełnosprawności i osób niepełnosprawnych, każda osoba niepełnosprawna będzie  zła, godna politowania i pogardy. Jeżeli pozna osobę z uszkodzonym narządem  ruchu, która będzie na przykład pijakiem, pijakami dla niego będą nie tylko  wszystkie osoby z uszkodzonym narządem ruchu, ale również głuche, niewidome i z  pozostałymi niepełnosprawnościami. Działają tu stereotypy, mity, które  kształtują poglądy i postawy. Jak zawsze mogą one być pozytywne lub negatywne.  W zależności od tego, każdy niewidomy jest albo bardzo dobry, albo bardzo zły. 
   Z tych i  podobnych względów, postawy otoczenia mają wielki wpływ na życie niewidomych.  Wpływ ten może być pozytywny lub negatywny w zależności od tego, jakie to są  postawy. Należy zauważyć, że wpływ ten jest coraz bardziej pozytywny. Do  takiego wniosku dojdą z pewnością czytelnicy cyklu artykułów "Z laską  przez tysiąclecia". 
   
 
      Jak wynika z powyższych informacji i rozważań,  poglądy na temat niewidomych wiążą się ściśle z warunkami życia człowieka.  Wynikają one z różnych uwarunkowań, mają wiele różnych przyczyn. Przyczynami  tymi zajmę się w następnym artykule. 
      Fakt, że chociaż poglądy, mity, stereotypy, wykazują  wielką trwałość, odporność na argumentację, to jednak ulegają korzystnym  zmianom. Obecnie człowiek jako tako cywilizowany nie bawi się kosztem  niewidomych, nie wygłasza przy nich negatywnych opinii na ich temat i stara się  unikać sprawiania im przykrości. Oczywiście, nie wszystko jeszcze jest tak, jak  chcielibyśmy, żeby było. Ciągle są ludzie, którzy przejawiają niezdrowe  zainteresowanie spotkanym niewidomym, zadają niedelikatne pytania oraz  twierdzą, co oni woleliby stracić, żeby tylko widzieć. Jednak chyba więcej jest  takich, którzy wykazują empatię, zrozumienie i chęć pomocy. Historia jeszcze  nie dobiegła do kresu czasu. Wszystko się zmienia - poglądy na temat  niewidomych i postawy wobec nich również. I w większości są to korzystne  zmiany.