Logo 1%

Przekaż 1% naszej organizacji

Logo OPP


Logo 1%
Dołącz do nas na Facebooku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z laską przez tysiąclecia (cz. 47)

Zmiany w okresie życia człowieka

Skryba

W 46. artykułach cyklu "Z laską przez tysiąclecia" rozpatrywałem różne aspekty życia niewidomych w przekroju historycznym, w różnych warunkach cywilizacyjnych, w różnych kulturach i formach organizacyjnych środowiska osób z uszkodzonym wzrokiem. Starałem się wykazać, że życie człowieka jest ściśle związane z okresem rozwoju cywilizacji oraz z warunkami przyrodniczymi.
Człowieka charakteryzują czynniki fizyczne, fizjologiczne i psychiczne, duchowe, umysłowe. Człowiek został wyposażony w aparat ruchu, który umożliwia mu działanie, zdobywanie pożywienia i unikanie niebezpieczeństwa. Został też wyposażony w zmysły, które umożliwiają orientację w otoczeniu i funkcjonowanie w różnych warunkach. Ważnym dziedzictwem człowieka jest mózg, umysł, który przetwarza informacje uzyskiwane przy pomocy zmysłów, dokonuje ocen i wydaje polecenia do mięśni, do narządu ruchu. Uszkodzenie którejkolwiek części człowieka powoduje niepełnosprawność.
Jeżeli mózg człowieka nie funkcjonuje prawidłowo, nie może dokonywać właściwych ocen informacji dostarczanych przez zmysły, ani wydawać odpowiednich dyspozycji do narządu ruchu.
Podobnie niepełnosprawność powstaje, jeżeli któryś ze zmysłów nie dostarcza niezbędnych informacji z otoczenia. Wówczas mózg ma mniej możliwości dokonywania niezbędnych analiz i ocen oraz podejmowania trafnych decyzji. Tak samo, jeżeli uszkodzony zostanie narząd ruchu. Wówczas mogą być pełne informacje, prawidłowa analiza i decyzje, ale z wykonaniem są problemy.
Człowiek jest również istotą społeczną, tzn. żyje w grupie społecznej i tylko w niej może funkcjonować prawidłowo.
Osoba niepełnosprawna, niewidoma czy słabowidząca, jak każdy człowiek, musi żyć w grupie społecznej i w środowisku przyrodniczym.
Warunki życia niewidomych i słabowidzących zmieniały się w ciągu tysiącleci i nadal się zmieniają. Zmieniają się warunki fizyczne, materialne, prawne, społeczne i świadomościowe.
Teraz przyszedł czas, żeby zastanowić się nad zmianami zachodącymi w życiu osoby z uszkodzonym wzrokiem w ciągu jej życia, a więc w ciągu kilkudziesięciu lat.
Warunki, w których żyje człowiek, ulegają zmianom, nie tylko w ciągu stuleci i tysiącleci, ale również w ciągu życia każdego z nas.
Niektóre zmiany mają istotne znaczenie, inne są mniej ważne, ale następują ciągle. Zmienia się otoczenie osoby z uszkodzonym wzrokiem, zmienia się prawo, pomoc socjalna, sprzęt rehabilitacyjny i wszystko inne. Zmienia się również każda osoba, każdy z nas.
Prześledzimy więc wspólnie te zmiany. Aby tego dokonać musimy odbyć kilka podróży przez życie osób, które:
- urodziły się całkowicie niewidome,
- urodziły się słabowidzące,
- straciły wzrok całkowicie lub częściowo w ciągu życia.
Warunki życia każdej z wymienionych grup osób są inne. Można by jeszcze rozpatrywać zmiany w życiu niewidomych z dodatkowymi niepełnosprawnościami. To jednak wymagałoby oddzielnej publikacji. Dlatego przedstawię tylko podstawowe rozważania dotyczące wymienionych grup osób z uszkodzonym wzrokiem.
 

Zmiany w życiu osób niewidomych

 
 Różne zmiany zachodzą w życiu każdego człowieka - od urodzenia aż do śmierci. Oczywiście największymi zmianami są: urodzenie i śmierć. Zacznijmy więc od urodzenia.
Jeżeli urodzi się dziecko niewidome już w okresie niemowlęctwa, znajduje się w odmiennej, mniej korzystnej sytuacji niż widzące niemowlęta. Konieczne jest więc wyrównywanie jego szans rozwojowych. Niewidome niemowlę i małe dziecko mają ograniczone możliwości poznawcze oraz możliwości manipulacyjne, a więc ograniczone możliwości rozwojowe.
Dzieci rodzą się z niewielkim zasobem wrodzonych umiejętności, np. instynkt ssania, wodzenia oczami za źródłem światła. Zachowania dziecka ulegają stałemu wzbogacaniu i rozwojowi. Jest ich coraz więcej i stają się coraz doskonalsze.
W przypadku niewidomych niemowląt nie jest możliwe wodzenie oczami za źródłem światła, za błyszczącymi przedmiotami i poznawanie otoczenia przy pomocy wzroku. Wzrok nie stymuluje więc rozwoju niemowlęcia.
Każde dziecko poznaje przedmioty i otoczenie w podobny sposób. Najpierw uczy się wyodrębniać przedmioty, a raczej ich poszczególne cechy przy pomocy pojedynczych zmysłów.
Niemowlę najpierw wyodrębnia źródło światła, wodzi za nim wzrokiem. Następnie zauważa również kolory przedmiotów, później ich wielkość, kształty. Z kolei włączają się inne zmysły i dziecko rozpoznaje ciężar, miękkość, szorstkość lub gładkość powierzchni, wydawane dźwięki, zapach i smak. Jest to poznanie analityczne, monosensoryczne, czyli jedna cecha lub grupa cech rozpoznawana jest przy pomocy jednego zmysłu.
Zrozumiałe jest, że niewidome niemowlę nie może wodzić wzrokiem za źródłem światła, postrzegać kolorów i przedmiotów, a także ich kształtów i wielkości. Niezależnie od tego, poznawanie otoczenia przez niewidome niemowlę zaczyna się od wyodrębniania poszczególnych cech przedmiotów przy pomocy pozostałych zmysłów. Zatem już na etapie poznania analitycznego, jednozmysłowego możliwości niewidomego niemowlęcia są ograniczone.
Kolejnym etapem poznania jest synteza, tj. łączenie cech przedmiotu w całość. Niemowlę zaczyna zauważać, że przedmioty mają różne kolory, różne wielkości, różne kształty itd., że np. przedmioty czerwone mogą być duże i małe, wysokie, szerokie i niskie, pachnące, błyszczące i wydające dźwięki. Powstaje syntetyczny obraz przedmiotu o wielu cechach. W przypadku niewidomych dzieci ten syntetyczny obraz otoczenia pozbawiony jest istotnych cech - kolorów, gry cieni, perspektywy, wyobrażeń wielkich obiektów.
Trzecim etapem jest powrót do poznania analitycznego. Jest to jednak poznanie wyższego rzędu. Dziecko spostrzega jedną lub dwie cechy przedmiotu i w jego wyobraźni powstaje pełne wyobrażenie tego przedmiotu. Dziecko chwyta na przykład ucho ulubionego misia, wyczuwa jego kształt i miękkość. Te dwie cechy wystarczają, żeby wiedziało, że jest to jego miś, że jest on brązowy, duży, gruby, i że ma naderwane drugie ucho. To jednak występuje nieco później.
Równolegle z poznawaniem przedmiotów odbywa się poznawanie zależności między nimi. Widzące dziecko spostrzega źródło światła i wodzi za nim wzrokiem. Następnie zaczyna wyodrębniać z tła inne cechy - kolory i kojarzyć je z jakimiś wydarzeniami, np. zapalenie się światła z pokazaniem się mamy, z jej głosem, zapachem, przytulaniem, kołysaniem i jedzeniem.
Dziecko nie tylko kojarzy przedmioty, stosunki między nimi i wydarzenia, ale również uczy się manipulować nimi. Zauważa, że jego płacz wywołuje pojawienie się mamy, gaworzenie wywołuje uśmiech na jej twarzy itd. W ten sposób dziecko "manipuluje" mamą. Nie jest to jednak jedyna jego manipulacja.
Dziecko chwyta przedmioty, bierze je do buzi, próbuje przekładać między szczebelkami łóżeczka lub kojca, wyrzuca je. W ten sposób dowiaduje się, że jedne przedmioty można przełożyć między szczebelkami łóżeczka, a inne nie. Dowiaduje się, że ten sam przedmiot, raz przechodzi między szczebelkami, a innym razem nie. Potem okazuje się, że trzeba go odpowiednio ułożyć, żeby można było wyrzucić poza łóżeczko. A jak to się uda raz, drugi i setny - oznacza, że manipulacja misiem czy innym przedmiotem jest możliwa. I tak musi rozwijać się każde dziecko, niewidome również.
Niezbędne jest więc dostarczanie niewidomemu dziecku zabawek i różnych przedmiotów, które będą pobudzały do manipulowania, rzucania, gryzienia, szarpania, dotykania, głaskania, poznawania przedmiotów i relacji między nimi.
Niewidomemu dziecku brakuje bodźców wizualnych. Dlatego trzeba dostarczać mu różnorodne przedmioty o różnej fakturze, ciężarze, kształcie itp. i pozwalać mu bawić się nimi, rzucać, manipulować i niszczyć. Bez tego nie będzie rozwoju.
Ważne jest, żeby niemowlę miało możliwości poznawania otoczenia poza łóżeczkiem. Mama nosi niemowlę. Pokazuje mu różne przedmioty, zwierzęta, ptaszki, jego odbicie w lustrze. W przypadku niewidomego dziecka możliwości takie są mocno ograniczone. Jedne obiekty np. odbicie w lustrze są całkowicie niedostępne, inne dziecko musi dostawać do rąk.
Z czasem niemowlę zaczyna raczkować i wreszcie chodzić. Pojawiają się wówczas nowe możliwości poznawania otoczenia. Niewidome dziecko napotyka jednak wiele niebezpieczeństw, zagrożeń, nieoczekiwanych zderzeń z przedmiotami. Mimo to musi mieć możliwości raczkowania i chodzenia, musi rozwijać swój narząd ruchu i poszerzać zakres poznawania otoczenia. Wielką zmianą w życiu każdego dziecka jest rozpoczęcie raczkowania, stanięcia na nóżkach, chodzenia. Świat wraz z opanowaniem każdej z tych czynności staje się większy, bogatszy, ciekawszy i bardziej niebezpieczny.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na sposób uczenia się dzieci. Otóż bardzo ważną, jeżeli nie najważniejszą metodą jest naśladownictwo. Wszyscy ludzie, począwszy od niemowlęctwa, przez dzieciństwo, młodość i chyba przez większość życia uczą się różnych zachowań, wykonywania różnych czynności i mowy przez naśladownictwo. Matka uśmiecha się do niemowlęcia. Po pewnym czasie niemowlę zaczyna odwzajemniać uśmiech. Matka mówi do niemowlęcia i niemowlę zaczyna powtarzać poszczególne słowa, coraz więcej słów, zdania, aż przestanie być niemowlęciem.
Gesty, skinięcie, potrząśnięcie i pokręcenie głową, ukłon, mowa ciała, ubieranie się, chodzenie, jedzenie łyżeczką i wiele innych czynności dzieci uczą się właśnie przez naśladownictwo. Niestety, niewidome dzieci nie mogą korzystać z tej metody. Nie mogą więc kształtować mimiki twarzy, reagować na gesty, naśladować zachowań rodziców i rodzeństwa. Wszystko to sprawia, że rozwój, który charakteryzuje wszystkie dzieci, dla niewidomych jest trudniejszy.
 
 Funkcjonowanie człowieka wymaga orientacji w otoczeniu, wymaga poznawania środowiska, w którym żyje, przedmiotów i relacji między nimi.
W sposobach poznawania wzrokowego i dotykowego występują różnice. Wzrokiem ogarnia się najpierw cały przedmiot, a następnie zapoznaje się z jego szczegółami. Najpierw jest więc ujęcie syntetyczne, a potem analiza.
Inaczej jest z poznaniem dotykowym. Dotykiem poznaje się małe fragmenty, z których następnie tworzy się obraz całości. Występuje najpierw analiza, a później synteza. Poznanie dotykowe jest mniej dokładne, o wiele trudniejsze i wymaga więcej czasu. Można powiedzieć, że świat postrzegany przez niewidomych ma charakter wycinkowy. Postrzegane są drobne wycinki rzeczywistości. Wszystko, co znajduje się poza zasięgiem rąk i laski nie jest dostępne poznaniu dotykowemu.
Przy pomocy słuchu czy węchu postrzegamy przedmioty niezbyt odległe. Postrzeganie to jest ponadto mało precyzyjne. Dalsze otoczenie może być rozpoznawane przy pomocy syntezy wycinków, mało dokładnych informacji i uzupełniania obrazu przy pomocy procesów myślowych i wyobraźni.
Każdy człowiek postrzega nie cały wszechświat, lecz swoją przestrzeń życiową. Poznawanie tej przestrzeni rozpoczyna się bardzo wcześnie i zmienia się wraz z rozwojem człowieka i ludzkości.
 Procesy rozwojowe są bardziej złożone niż je opisałem i nie przebiegają równomiernie. Podany schemat jednak wystarczy do ich zrozumienia.
Niemowlę rośnie, rozwija się i przestaje być niemowlęciem. Coraz więcej wie, więcej rozumie i uświadamia sobie, że różni się od innych dzieci, od rodziców. Słyszy jakieś słowa, które są dla niego zupełnie niezrozumiałe. Coś jest czerwone, żółte, białe. Co to znaczy? Zobacz, popatrz, widzisz? A co to takiego?
Zrozumienie przez dziecko, że różni się od innych dzieci, powoduje w jego psychice zmiany, które nie występują w życiu innych dzieci. Początkowo odkrycie to nie robi większego wrażenia. Z czasem jednak, kiedy fakt ten zaczyna mieć zauważalny wpływ na jego życie, kiedy okazuje się, że jest coraz więcej sytuacji, w których nie może funkcjonować tak, jak jego rówieśnicy, zaczyna nabierać coraz większego znaczenia. Dodajmy do tego wypowiedzi dorosłych w rodzaju: taka ładna dziewczynka, a taka nieszczęśliwa. Jak ona będzie żyła? Chłopcy biegają, jeżdżą rowerkami, bawią się, a ten biedak nie może. To naprawdę tragedia świata bożego nie oglądać.
Początkowo ślepota dziecka jest przede wszystkim problemem jego rodziców. Najczęściej mają oni trudności z postępowaniem z niewidomym dzieckiem. Niewiele wiedzą na ten temat, a chcieliby jego dobra. Szukają pomocy lekarzy, czasami znachorów, czekają na cud i starają się nieszczęśliwemu dziecku nieba przychylić. To, ich zdaniem, można osiągnąć tylko w jeden sposób - trzeba wyręczać je we wszystkim, co tylko możliwe. W tym co niemożliwe - również. Fakt, że wyrządza się własnemu dziecku krzywdę, którą trudno będzie naprawić, nie dociera do świadomości rodziców lub też nie chcą o tym wiedzieć. Oni kochają swoje dziecko, najlepiej je znają, najlepiej wiedzą, co jest mu potrzebne, co jest dla niego dobre.
I tak wyrasta córeczka czy synek na ofiarę losu. Dziecko tak wychowywane jest niezaradne, niesprawne, nie rozwija się prawidłowo fizycznie ani umysłowo, ale za to jest przekonane, że wszyscy istnieją tylko po to, żeby mu pomagać, spełniać jego zachcianki, służyć, dogadzać. Taka sytuacja może trwać przez najbliższych 99 lat albo i dłużej. Lata te nasycone będą żalem, pretensjami do ludzi, że nie chcą robić tego, do czego zostali stworzeni, czyli nie chcą skakać wokół niewidomego maminsynka. Wyrośnie człowiek nieszczęśliwy, niezadowolony z życia, z którym najbliżsi będą mieli same kłopoty.
Mam tu na myśli rodziców, którzy z miłości popełniają błędy. Zdarza się czasami, że rodzice nie akceptują niewidomego dziecka. Wówczas jest jeszcze gorzej. Dziecko również nie ma właściwych warunków rozwoju. W jego psychice powstają blizny, nieprawidłowe reakcje, mechanizmy obronne. Wszystko to nie stanowi odpowiedniej podstawy do ukształtowania się jego osobowości gwarantującej życiowe sukcesy, właściwe stosunki z ludźmi, osiągnięcie celów zawodowych i społecznych.
Jeżeli rodzice potrafią uniknąć poważnych błędów wychowawczych i rehabilitacyjnych, nie muszą wystąpić negatywne skutki, o których wspomniałem. Często jednak rodzice tego nie potrafią z miłości lub z niechęci, a popełniane błędy mają wpływ na całe życie ich dzieci.
Odrębnym zagadnieniem są kontakty z rówieśnikami. Są one ułatwione w rodzinach, w których jest więcej dzieci w podobnym wieku - różnica dwa trzy lata. Jeżeli dziecko jest jedynakiem albo ma rodzeństwo dużo starsze lub dużo młodsze, proces jego uspołecznienia przebiega znacznie trudniej.
Dobrym wyjściem jest uczęszczanie dziecka do przedszkola. Jest to jednocześnie wielka zmiana w życiu dziecka. Miało ustaloną pozycję w rodzinie, znało fizyczne otoczenie, a tu wszystko nowe - panie, które zajmują się dziećmi, grupka dzieci mniej więcej w tym samym wieku, mnóstwo zabawek, ruchu, biegania, wymaganie coraz większej samodzielności. Jest to duża zmiana w życiu każdego dziecka, a w życiu niewidomego jest szczególnie trudna, ale równie ważna i konieczna.
Dodać należy, że nie musi to być przedszkole specjalne. Wprawdzie nie wszystkie zajęcia przedszkolne są dostępne dla niewidomego dziecka, ale nie jest to wielkie ograniczenie. Nauczycielki przedszkola z pewnością, jeżeli tylko zechcą, poradzą sobie z takimi trudnościami. Jeżeli jednak w pobliżu miejsca zamieszkania nie ma przedszkola, które mogłoby zapewnić niewidomemu dziecku odpowiednie warunki rozwojowe, można oddać je do przedszkola w ośrodku szkolno-wychowawczym dla niewidomych i słabowidzących. W takim przypadku zmiana w życiu dziecka jest jeszcze większa, gdyż opuszcza dom rodzinny, nie na kilka godzin, lecz na kilka dni, czasami na dłużej.
Kolejna ważna zmiana następuje w życiu dziecka, kiedy ma sześć lub siedem lat. Wówczas rozpoczyna naukę w szkole. Jest to wielka zmiana w życiu każdego dziecka, a niewidomego szczególnie duża.
Znowu następuje zmiana otoczenia fizycznego i społecznego, wzrastają wymagania, którym sprostanie wymaga posługiwania się wzrokiem. Oczywiście, można i bez wzroku, ale jest to trudniejsze i dziecko różni się od innych dzieci. Dotyczy to szkół ogólnodostępnych, bo w szkołach specjalnych dla niewidomych są dzieci, które nie posługują się wzrokiem.
W czasie nauki szkolnej rysunek jest prawie niedostępny, tablica i kreda mogą nie istnieć, ale istnieją, pismo punktowe "brajl" różni się od tego, którym posługują się inne dzieci.
W Polsce dzieci i młodzież z uszkodzonym wzrokiem, pobierają naukę na poziomie przedszkolnym, w zakresie szkoły podstawowej oraz w szkołach ponadpodstawowych:
1) w przedszkolach i szkołach ogólnodostępnych,
2) w klasach integracyjnych w szkołach ogólnodostępnych,
3) w ośrodkach szkolno-wychowawczych dla niewidomych i słabowidzących,
4) korzystają z nauczania indywidualnego,
5) pobierają naukę w specjalnych ośrodkach dla dzieci i młodzieży ze złożoną, ciężką niepełnosprawnością.
Takie są możliwości wynikające z postanowienia Konstytucji RP oraz ustaw dotyczących systemu oświaty w naszym kraju. Podjęcie nauki w każdej z wymienionych rodzajów szkół wiąże się z wielkimi zmianami w życiu dzieci. Nie jest moim celem szczegółowe opisywanie różnic. Chcę tylko zwrócić uwagę na zmiany, które powoduje w życiu dzieci wybór określonego rodzaju szkoły. Po ukończeniu szkoły podstawowej przed dziećmi i ich rodzicami staje kolejny wybór i kolejna zmiana, tym razem kierunku kształcenia.
Każdy wybór i to na każdym etapie kształcenia może okazać się korzystny lub niekorzystny. Od wyboru szkoły zależy bardzo dużo. Nietrafny wybór może mieć negatywne skutki na całe życie. Od wyboru zależeć mogą: samopoczucie w szkole, dobre wyniki i dobre dalsze wybory życiowe.
Dotyczy to wszystkich rodziców i wszystkich dzieci. W przypadku dzieci niewidomych jednak, zmiany te są bardziej zasadnicze, trudniejsze i jest mniej możliwości wyboru.
Wyobraźmy sobie siedmioletnie dziecko, które oddawane jest do szkoły w ośrodku szkolno-wychowawczym z internatem. Dziecko odczuwa wielką stratę, bo mama daleko, bo nie pomaga mu, nie pieści, a poza tym wszystko nowe, nieznane i trudne do poznania bez posługiwania się wzrokiem.
Wyobraźmy sobie młodego człowieka, który podejmuje studia w odległym, nieznanym mu wielkim mieście. Jeżeli pochodzi ze wsi lub małego miasta, sam fakt zamieszkania we Wrocławiu, w Lublinie czy w Krakowie już jest wielką i trudną zmianą. Poznanie miasta bez posługiwania się wzrokiem nie należy do rzeczy łatwych. Mama przestaje robić śniadania, dbać o czyste koszule, a i nauka na studiach różni się od tej w szkole średniej. Mnóstwo młodych ludzi, wykładowców, profesorów, asystentów... Obecnie niepełnosprawni studenci korzystają z wielu udogodnień, z dobrego sprzętu rehabilitacyjnego i pomocy instytucjonalnej. W wielu uczelniach działają pełnomocnicy rektorów do spraw studentów niepełnosprawnych. Dawniej nie było takiej pomocy.
Niezależnie jednak od pomocy, z jakiej korzystają niewidomi studenci, podjęcie studiów stanowi wielką zmianę w ich życiu.
Kolejna wielka zmiana w życiu osoby niewidomej wiąże się z poszukiwaniem pracy oraz z adaptacją w miejscu pracy, opanowaniem umiejętności wykonywania czynności zawodowych i umiejętności funkcjonowania w środowisku zakładu pracy. Wprawdzie zmianę taką przeżywa każdy młody człowiek, który kończy naukę, ale dla niewidomego jest ona o wiele trudniejsza i o wiele mniejsze ma możliwości zawodowe.
Mniej więcej w tym samym czasie niewidomego czeka niezmiernie ważna zmiana albo tylko dążenie do tej zmiany. W wieku kilkunastu lat zaczyna się interesować młodymi osobami odmiennej płci. Napotyka przy tym jeszcze większe ograniczenia i trudności niż w uzyskaniu dobrej pracy, czy wcześniej przy uzyskaniu wykształcenia. Zainteresowanie sobą osoby płci odmiennej, pozyskanie jej zgody na zawarcie małżeństwa, często konieczność przełamania oporu jej rodziny i otoczenia zderza się ze świadomością społeczną, ze stereotypami, z poglądami na temat niepełnosprawności. Jest to szczególnie trudne w społeczności, która żyje kultem zdrowia, pięknej figury, urody i sprawności fizycznej.
Ważny problem stanowi groźba dziedziczenia ślepoty. Oczywiście nie zawsze zachodzi taka obawa, ale jednak niektóre wady wzroku i niektóre choroby są dziedziczone. Groźba dziedziczenia ślepoty wzrasta, jeżeli oboje współmałżonkowie są obciążeni genetycznie.
Zderzenie z opinią publiczną, z kultem zdrowia, ze świadomością społeczną pogłębia obiektywne trudności oraz uwarunkowania. Strach przed bezrobociem, przed brakiem środków finansowych na utrzymanie rodziny, świadomość uprzedzeń w stosunku do niewidomych powstrzymuje niektórych przed podjęciem starań znalezienia kandydatki na żonę czy kandydata na męża. Niekiedy trudności skłaniają młode osoby z uszkodzonym wzrokiem do poszukiwania towarzyszki lub towarzysza życia wśród osób niewidomych czy słabowidzących. Młody człowiek staje przed trudnymi wyborami, przed wielkimi subiektywnymi i obiektywnymi trudnościami, przed podjęciem decyzji, która ważyć będzie na późniejszym życiu.
 Nadmienić należy, że niewidome dziewczęta są pod tym względem w znacznie trudniejszej sytuacji niż młodzi mężczyźni. Jak mówi ludowe porzekadło: "chłop byle choć trochę przystojniejszy od diabła, poradzi sobie w życiu".
Przyjście na świat dziecka, zwłaszcza pierwszego, wiąże się z koniecznością nauczenia się radzenia sobie z wykonywaniem wielu czynności bez kontroli wzrokowej. Nie będę zatrzymywać się nad tym zagadnieniem, gdyż wymagałoby to odrębnego, obszernego opracowania. Sygnalizuję tylko ten problem, żeby pokazać jego istnienie i zwrócić uwagę czytelników na fakt, że każda zmiana w życiu osoby niewidomej wiąże się z koniecznością pokonywania większych trudności niż muszą pokonywać osoby widzące w podobnej sytuacji.
W życiu każdego człowieka, a więc również niewidomego, jest o wiele więcej zmian niż opisałem powyżej. Każda zmiana miejsca zamieszkania powoduje konieczność opanowania nowego terenu, nauczenia się poruszania się po nim, korzystania ze środków lokomocji, sklepów itp. Zaangażowanie w działalność jakiegoś stowarzyszenia, wstąpienie do klubu sportowego czy turystycznego itp. wiąże się ze stresem, z pokonywaniem nowych trudności.
Zwrócę jeszcze uwagę czytelników na starość, która prowadzi do kresu życia.
Starzenie się jest procesem naturalnym. Wszystkie organizmy żywe rodzą się, rozwijają, osiągają pełnię sprawności i obumierają. Jedni dłużej zachowują sprawność fizyczną i intelektualną, inni krócej, ale nikogo jej utrata nie mija. Człowiek pod koniec życia staje się mniej sprawny, częściej choruje, odczuwa różne dolegliwości, w tym niekiedy bardzo bolesne, coraz więcej potrzebuje pomocy, później opieki i w końcu pielęgnacji.
Starość nie omija również osób niewidomych. Można by powiedzieć, że pod tym względem nie różnią się oni od pozostałych ludzi. Rzeczywiście, ból jest jednakowy i jednakowa jest choroba. To jednak nie wyczerpuje problemu. Osoba bez niepełnosprawności, gdy ją rozboli ząb, o wiele łatwiej dowie się, gdzie jest dyżur, gdzie przyjmuje lekarz stomatolog i bez trudu tam trafi. A osoba niewidoma może mieć trudności w uzyskaniu informacji, gdzie ma szukać czynnego gabinetu i z trafieniem do niego. Podobnie jest z korzystaniem z pomocy innych lekarzy. Ponadto jeżeli mieszka sam lub z innymi osobami niewidomymi, ma problemy z rozpoznawaniem leków i obserwowaniem objawów choroby. Pewien niewidomy wykrwawił się niemal na śmierć. Nastąpiło bezbolesne pęknięcie wrzodu dwunastnicy, nie widział krwi w kale i nie wiedział, co się dzieje.
Jak już wspomniałem, każdy człowiek staje się na starość mniej sprawny. U niewidomego natomiast, na trudności wynikające z obniżania się sprawności, nakładają się ograniczenia wynikające z braku wzroku.
Człowiek stary stopniowo traci pamięć. Zapomina przede wszystkim bieżące wydarzenia, a pamięta dawne. Jednak w codziennym życiu pamiętanie tych dawnych jest mniej potrzebne. Wyobraźmy sobie, że dwie stare osoby zapomniały, gdzie odłożyły klucze. Osoba widząca rozejrzy się i znajdzie. A niewidoma? Pewnie też znajdzie, tyle że obmaca rękami wszystkie miejsca, w których klucze mogą być i te w których nie powinny się znaleźć.
Ruchy rąk stają się mniej precyzyjne, u wielu ręce się trzęsą. W takiej sytuacji wykonywanie różnych czynności bez kontroli wzrokowej staje się szczególnie utrudnione.
W podeszłym wieku często następuje osłabienie słuchu. Jest to zmysł dalekiego zasięgu, który odgrywa wielką rolę w orientacji przestrzennej niewidomych. Jego osłabienie powoduje piętrzenie się ograniczeń w samodzielnym poruszaniu się i podróżowaniu. Pogłębia to niezaradność i niesamodzielność.
Osoby w podeszłym wieku niejednokrotnie mają trudności ze zmysłem równowagi. Przy zaburzeniach tego zmysłu znacznie częściej trafiają się upadki i złamania kości. Każdy w podeszłym wieku, jeżeli potknie się, najczęściej upadnie. Osoba niewidoma jednak częściej potyka się, bo nie widzi nierówności terenu, drobnych przeszkód na drodze, oblodzeń, dziur itp. Wówczas wymaga zwiększonej pomocy i opieki.
Jedną z głównych dolegliwości jest poczucie osamotnienia, nieprzydatności, zepchnięcia na margines życia. Brak wzroku utrudnia również walkę ze skutkami poczucia osamotnienia, braku kontaktów z ludźmi itp. Trudniej zająć się wnukami, trudniej znaleźć rozmówcę i wypełnić nadmiar wolnego czasu.
Bywa, że osoba niewidoma w podeszłym wieku jest sprawna intelektualnie, mogłaby jeszcze robić coś pożytecznego, ale z jej możliwości nie chce nikt korzystać.
Spotęgowaniem wyżej wymienionych trudności są choroby wynikające z wieku i trudności radzenia sobie z nimi. Nawet młoda osoba niewidoma ma więcej trudności radzenia sobie z chorobą niż osoba widząca. Stara osoba niewidoma ma ich wielokrotnie więcej, gdyż przyczyny ograniczenia jej sprawności sumują się i powodują rozległe komplikacje.
Dodać należy, że choroby wieku starczego wymagają częstych wizyt u lekarza, a nie jest to proste. Wymagają też zakupu leków, udawania się do apteki, przy czym ważne jest, żeby była ona tańsza. Nie jest proste również dawkowanie leków, niekiedy konieczne jest dzielenie tabletek lub liczenie kropel. Wszystko to jest utrudnione przez brak wzroku. Ponadto okres rekonwalescencji trwa zwykle dłużej niż u osób młodych.
Na zmiany w życiu osób niewidomych wynikające z różnych etapów życia, nakładają się różne zewnętrzne zmiany. Mam tu na myśli zmiany prawa, technologii, techniki, świadomości społecznej, instytucji i organizacji.
Niewidomi urodzeni w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia w dostępie do przekazu informacji mieli tylko brajla, radio i lektora. Pisać mogli brajlem, ale osoby widzące nie umiały tego czytać, mogli pisać na maszynie do pisania, ale nie mogli kontrolować tego, co napisali.
Olbrzymim poszerzeniem możliwości czytania było pojawienie się magnetofonu. Były to wprawdzie duże, ciężkie magnetofony szpulowe, ale czytanie nie wymagało już umiejętności biegłego czytania brajla. Książki nagrane na taśmie do magnetofonów szpulowych zajmowały bardzo dużo miejsca w porównaniu z obecnymi możliwościami, ale znacznie mniej niż książki brajlowskie. Kolejną zmianę spowodowały magnetofony kasetowe. W ostatnim okresie ich produkcji były na tyle małe, że można było nosić je w kieszeni, a książki nagrane na kasetach zajmowały 2,5 razy mniej miejsca niż te na szpulach. Kolejną znaną mi zmianą w tym zakresie są odtwarzacze, które potrafią ważyć około trzy tysiące trzysta razy mniej niż pierwsze dostępne w Polsce magnetofony marki Melodia. Ważyły one 20 kg, a niektóre znane mi odtwarzacze ważą tylko 59 gramów. No i książki nagrane na nośniku wielkości znaczka pocztowego niemal nie zajmują miejsca.
Więcej informacji na ten temat znaleźć można w niniejszym cyklu, w artykule nr 10 "Pismo coraz bardziej dostępne".
W późniejszych latach życia starszych niewidomych pojawił się komputer i problem został rozwiązany. Mogą samodzielnie pisać i czytać własne teksty, mogą je poprawiać, zmieniać, uzupełniać, dokonywać korekty.
Wielkie zmiany nastąpiły w możliwościach zdobywania wykształcenia. W naszym kraju rozbudowane zostało szkolnictwo dla niewidomych od przedszkoli do szkół ponadmaturalnych włącznie. Na wyższych uczelniach wprowadzono wiele udogodnień, no i te opisane wyżej możliwości korzystania ze słowa pisanego czy utrwalonego na nośnikach elektronicznych.
Na ten temat pisałem w artykule nr 11 "Droga niewidomych do szkoły".
W zakresie możliwości pracy zawodowej nastąpiły również duże zmiany. Nie są one jednoznacznie korzystne. Niemal upadła spółdzielczość niewidomych i spółdzielczość inwalidów, powstały zakłady pracy chronionej. Zatrudnienie osób niepełnosprawnych jest dofinansowywane na wielką skalę, a mimo to możliwości znalezienia pracy, awansu zawodowego, otrzymywania godziwego wynagrodzenia nie są lepsze.
Z jednej strony zwiększyły się możliwości pracy umysłowej przez rozwój techniki, technologii i informatyki. Nie wszyscy jednak posiadają warunki intelektualne do takiej pracy, tym bardziej, że wymaga ona częstych zmian, które są trudne dla niewidomych.
Z drugiej strony technika i technologia pozbawiły niewidomych wykonywania prostych, powtarzalnych prac ręcznych. Pozbawiło to możliwości otrzymania jakiejkolwiek pracy przez wielu niewidomych.
Więcej informacji na te tematy znaleźć można w artykułach: nr 14 "Zatrudnienie niewidomych po II wojnie światowej w Polsce i w krajach tzw. demokracji ludowej " oraz nr 15 "Zatrudnienie osób z uszkodzonym wzrokiem w Polsce po 1989 r.".
Nie jest też łatwiej zakładać rodziny. Po wojnie, kiedy było znacznie więcej kobiet niż mężczyzn, niewidomym łatwiej było znaleźć kandydatkę na żonę. Sprzyjała temu również sytuacja w zatrudnieniu, stabilność w tej dziedzinie i możliwości uzyskiwania dochodów z pracy oraz ze świadczeń rentowych, które gwarantowały stosunkowo niezłe warunki życia.
Uwagi te dotyczą niewidomych mężczyzn. Niewidome kobiety były wówczas w mniej korzystnej sytuacji niż mężczyźni.
Teraz możliwości wszystkich niewidomych są znacznie bardziej ograniczone. Nie ma już takich dysproporcji w populacji mężczyzn i kobiet i są duże trudności z pracą zawodową. Zmiany więc są niekorzystne dla niewidomych.
Pisałem o tym w artykule nr 33 "Życie rodzinne osób z uszkodzonym wzrokiem dawniej i obecnie".
Wielkie zmiany nastąpiły w zakresie możliwości zaspokajania potrzeb osób niewidomych przez stowarzyszenia działające na ich rzecz. Polski Związek Niewidomych zaspokajał wiele różnorodnych potrzeb osób z uszkodzonym wzrokiem. Obecnie możliwości jego działania są ograniczone z powodu trudności pozyskiwania pieniędzy na finansowanie działalności. PZN przestał być "urzędem ds. niewidomych", a o pomoc socjalną, dofinansowanie zakupu sprzętu rehabilitacyjnego, dofinansowanie udziału w turnusach rehabilitacyjnych itp., niewidomi mogą ubiegać się w powiatowych centrach pomocy rodzinie albo w ich odpowiednikach w dużych miastach. Jest to znacząca zmiana, gdyż niewidomy jest tam petentem, a nie członkiem, jak to było w stowarzyszeniu.
O roli stowarzyszeń przeczytać można w artykule nr. 39 "Samopomocowe stowarzyszenia niewidomych".
Istotne zmiany nastąpiły w prawie dotyczącym osób niepełnosprawnych. Niewidomi utracili wiele przywilejów i uprawnień, pojawiły się nowe, korzystne i niekorzystne regulacje. Pisałem o tym w artykule nr. 41 "Prawo dotyczące osób niepełnosprawnych, w tym z uszkodzonym wzrokiem".
Teraz dodam, że prawne wprowadzenie obowiązku segregacji śmieci utrudniło niewidomym prowadzenie gospodarstwa domowego. Jeszcze przed kilkoma laty wyniesienie śmieci nie stanowiło żadnej trudności albo tylko minimalną trudność, a po wprowadzeniu tego obowiązku niewidomi niemal zupełnie sobie z tym nie radzą. Może zostaną wypracowane sposoby przezwyciężania tych trudności, ale obecnie jeszcze nie istnieją.
Podobnie mają się zmiany w zasadach ruchu drogowego. Danie pierwszeństwa przechodniom na przejściach ułatwia życie ludziom widzącym. Niewidomi dopiero muszą nauczyć się radzić sobie z tym problemem. Wynika to stąd, że nie mogą obserwować zachowań kierowców i dostosowywać swojego postępowania do ich zamiarów i poczynań.
Jak widzimy, na warunki życia niewidomych wpływ ma biologia, technika i technologia, prawo i świadomość społeczna, która określa wiele ich możliwości. Dodać należy, że duży wpływ ma losy niewidomych ma ich świadomość potrzeby i możliwości rehabilitacji, mają ich cechy osobowości, wytrwałość, pracowitość, konsekwencja w dążeniu do celu, odwaga, sprawność umysłowa i fizyczna, umiejętności, zamiłowania oraz stopień uspołecznienia.
 

Zmiany w życiu osób słabowidzących

 
Słabowidzący są osobami niepełnosprawnymi z tytułu uszkodzenia wzroku, dlatego prawie wszystko o czym pisałem w odniesieniu do niewidomych ich również dotyczy. Dotyczą ich zmiany świadomości społecznej i ich świadomości, zmiany prawa, postęp techniczny i technologiczny, zmiany warunków działalności stowarzyszeń samopomocowych i instytucji zaspokajających ich potrzeby. Dotyczy to warunków zdobywania wykształcenia, chociaż w mniejszym stopniu niż niewidomych, możliwości wykonywania pracy zawodowej itd.
Są jednak również istotne różnice. Niewidomi nie obawiają się utraty wzroku, bo go nie posiadają. Wielu słabowidzących natomiast żyje w ciągłym strachu, że ich wzrok ulegnie pogorszeniu, że go utracą. Są i inne różnice, ale najpierw spróbujmy się zastanowić, jak widzą słabowidzący. Niewidomi, wiadomo, nie widzą, a to wywiera wielki, niekorzystny wpływ na całe ich życie. Tyle w skrócie funkcjonuje w świadomości społecznej na ich temat. Gorzej jest ze zdefiniowaniem słabowidzących.
Dla większości ludzi osoba słabowidząca musi nosić okulary i to niemal wszystko, co wiedzą na ten temat. W rzeczywistości sprawa nie jest tak prosta. Istnieje wiele rodzajów osłabionego widzenia i wiele rodzajów pomocy optycznych.
Ludziom trudno sobie wyobrazić obraz świata widziany przez słabowidzących z różnymi uszkodzeniami wzroku. Nawet nie podejmują takich prób, bo nie zdają sobie sprawy z tego, jak widzenie to może być zniekształcone i jakie mogą być tego konsekwencje. Poznanie i zrozumienie tego problemu ułatwiają symulatory widzenia przy różnych wadach, chorobach i zaburzeniach widzenia. Są to okulary, przez które widzi się tak, jak przy obniżeniu ostrości widzenia, różnych ubytkach w polu widzenia czy niewidzeniu niektórych kolorów. Po założeniu takich symulatorów trudno jest poznać nawet dobrze znane otoczenie. Uszkodzenia wzroku powodują bowiem różne zniekształcenia oglądanych przedmiotów, obrazów, obiektów i tła wizualnego.
Często osoby słabowidzące ogólny obraz otoczenia postrzegają prawidłowo. Nie widzą natomiast małych przedmiotów. Trudno jest im na przykład czytać drobny druk. Przy większym osłabieniu ostrości widzenia można czytać tylko bardzo duże litery. Istnieją wprawdzie znaczne możliwości powiększeń, np. obrazu na monitorze komputera, ale to nie zawsze rozwiązuje problem. Czytanie bardzo dużych znaków jest uciążliwe. W wierszu mieści się zaledwie kilkanaście liter, co uniemożliwia objęcie wzrokiem dłuższego fragmentu tekstu. Duże powiększenie pozwala rozszyfrować jakiś napis, ale poważnie utrudnia czytanie gazet, książek i pracę z tekstem. Człowiek stosujący powiększenia ma trudności nie tylko z czytaniem, ale również odbiera obraz świata wypełniony nienaturalnie dużymi obiektami. Nie ułatwia to codziennego życia.
Często występującą wadą widzenia jest krótkowzroczność. Mała krótkowzroczność daje się korygować szkłami, duża natomiast powoduje poważne problemy. Otóż im większe powiększenie, tym szkła są grubsze i tym mniejszy fragment tekstu, przedmiotu, obrazu może być oglądany. Soczewki z tworzyw sztucznych spowodowały, że okulary stały się lżejsze, ale podstawowe problemy pozostały. Widzenie takie jest podobne do widzenia szczelinowego - lunetowego, występującego przy zawężonym polu widzenia.
Dalekowzroczność również powoduje znaczne problemy. Występuje ona przede wszystkim u osób w podeszłym wieku. W tym przypadku, przedmioty odległe są dobrze widziane, bliskie nie. Jest to uciążliwe w codziennym życiu, przy wykonywaniu czynności w pomieszczeniach. Na ulicy natomiast nie stwarza większych problemów.
Poważne ograniczenia powodują ubytki w polu widzenia. Obraz jest wówczas połowicznie lub fragmentami przysłonięty. Mogą to być ubytki widzenia w górnej części pola widzenia, z dołu, z prawej albo lewej strony. Mogą też występować mroczki rozsiane w całym polu widzenia albo w małych fragmentach. Bardzo uciążliwym ubytkiem jest mroczek centralny, który powoduje, że osoba nie widzi tego, na co patrzy. Widzi tylko to, co znajduje się na obwodzie pola widzenia. Konsekwencją jest brak możliwości spostrzegania szczegółów - czytania druku, oglądania telewizji, rozpoznawanie wyrazu twarzy.
Częstym uszkodzeniem wzroku jest zawężenie pola widzenia. W takich przypadkach, ostrość widzenia może być nawet stuprocentowa. Człowiek wówczas widzi bardzo dobrze, ale niewielki fragment otoczenia. W krańcowych przypadkach wygląda to tak, jak świat oglądany przez dziurkę od klucza. Fragmencik, który mieści się w niewielkim skrawku przestrzeni, jest widziany bardzo dobrze. Wszystko jednak, co znajduje się nieco z prawej lub lewej strony, albo powyżej lub poniżej, zupełnie nie jest widziane. Takie uszkodzenie wzroku, nawet jeżeli nie jest bardzo duże, poważnie utrudnia życie. Może być przyczyną wypadku drogowego, wpadnięcia pod samochód, zderzenia z przechodniem, spadnięcia ze schodów. Może powodować, że nie zauważa się znajomych. Wada ta przeszkadza w wykonywaniu różnych czynności, np. zamiast wzięcia filiżanki, przewrócenie jej, zamiast wzięcia chleba, włożenie palców w sos.
Zawężone pole widzenia jest też powodem nieporozumień. Osoby takie mogą, np. czytać bardzo drobne litery, a jednocześnie nie zauważają ludzi, mebli, pojazdów.
Niekiedy osoby słabowidzące mają trudności z akomodacją, czyli przestawianiem patrzenia z dali na przedmioty znajdujące się blisko i odwrotnie. Często występują trudności z adaptacją wzroku do zmieniających się warunków oświetlenia, np. przy wejściu z nasłonecznionej ulicy do pomieszczeń zamkniętych, podziemnych przejść lub w cień. Człowiek traci zdolność widzenia, a adaptacja oczu trwa długo. Podobnie, gdy z mrocznych pomieszczeń wchodzi się w dobrze oświetlone. W tym przypadku następuje olśnienie i całkowity zanik możliwości widzenia przez dłuższą chwilę.
Istnieje też ślepota zmierzchowa (kurza ślepota), która powoduje, że człowiek staje się zupełnie bezradny po zapadnięciu zmierzchu. Dodam, że nie jest przygotowany do takich warunków. Ponieważ cały dzień posługuje się wzrokiem i nie potrafi stosować bezwzrokowych metod.
Osoby słabowidzące mogą nie widzieć wszystkich bądź tylko niektórych barw. Zazwyczaj mają problemy z postrzeganiem głębi, czyli mają problemy z oceną odległości, mogą tracić orientację w kierunkach.
W przeciwieństwie do niewidomych, zachowują się w sposób nieprzewidywalny dla postronnego obserwatora. Raz widzą na tyle dobrze, że zachowują się jak ludzie widzący, innym razem nie widzą lub widzą obraz zniekształcony i zachowują się nieporadnie. Podobne ograniczenia są przyczyną nieporozumień i podejrzewania, że osoby te dla jakichś korzyści udają niewidomych. I rzeczywiście, często udają, tyle że udają widzących, a znacznie rzadziej niewidomych.
Z tych względów osób słabowidzących nie można pochopnie oceniać jako oszustów, chociaż tacy też są. Większość jednak faktycznie ma poważnie uszkodzony wzrok i często stara się wadę tę ukrywać.
Osoby słabowidzące miotają się wewnętrznie. Raz są widzącymi, to znowu niewidomymi. Ich życie nie jest łatwe. Trudno im opanować bezwzrokowe metody bytowania, a ich wzrok nie zawsze i nie w każdych warunkach panujących w otoczeniu wystarcza, by zachowywać się jak osoba widząca.
Słabowidzący często starają się robić wszystko, co w ich mocy, żeby ukryć niepełnosprawność. Jest to zrozumiałe. Problem jednak polega i na tym, że jeżeli im się uda, mają żal do ludzi, że im uwierzyli. Uważają, że ludzie ich krzywdzą podejrzeniami o nieuzasadnioną przynależność do stowarzyszenia niewidomych, niekiedy o załatwienie orzeczenia niepełnosprawności na lewo i wyłudzanie nienależnej pomocy. I rzeczywiście jest to dylemat.
Dla przeciętnego człowieka jest mało zrozumiałe, że niewidomy może widzieć. Jeżeli jeszcze stara się udawać, że widzi lepiej niż widzi, a jednocześnie, gdy jest mu to potrzebne, korzysta z jakichś uprawnień. Jak postronny zwykły człowiek może się w tym rozeznać, skoro wielu słabowidzących też niezbyt dokładnie orientuje się w swojej niepełnosprawności. Nie ma możliwości dokładnego informowania otoczenia o zawiłościach orzekania niepełnosprawności z powodu uszkodzonego wzroku. To zresztą wykluczałoby udawanie osoby dobrze widzącej. W rezultacie osoba słabowidząca albo udaje człowieka widzącego, albo jest podejrzewana o udawanie niewidomego. Jest to duże obciążenie psychiczne.
Najkorzystniej byłoby zaakceptować niepełnosprawność i wszystko, co się z nią wiąże. Takie rady jednak jest łatwiej dawać, niż postępować zgodnie z nimi. Mimo to, jeżeli tylko nadarzają się dogodne warunki, warto spróbować przekonać słabowidzącego, że udawanie do niczego dobrego nie prowadzi, i że szkodzi przede wszystkim jemu samemu.
W tym miejscu należy stanowczo stwierdzić, że słabowidzący są osobami niepełnosprawnymi, ale nie są niewidomymi. Oni sami nie uważają się za niewidomych, czują i myślą jak osoby widzące. Oczywiście, zależy to od stopnia utraty wzroku albo inaczej, od pozostałych możliwości widzenia. Im te możliwości są większe, tym słabowidzący jest bliżej osób widzących. Jeżeli jednak są znikome, bliżej im do niewidomych niż do widzących. Można jednak powiedzieć, że słabowidzący nie są niewidomymi, którzy trochę widzą, lecz widzącymi, którzy gorzej widzą.
Po tej charakterystyce możemy wrócić do zmian zachodzących w życiu osób słabowidzących, zmian które nie występują w życiu niewidomych.
Przede wszystkim następuje wielki postęp w leczeniu chorób oczu i korekty wad widzenia. Coraz częściej okuliści potrafią poprawić stan widzenia osoby słabowidzącej. Jeżeli jednak ktoś jest całkowicie niewidomy od urodzenia, bardzo rzadko lekarz okulista może mu pomóc. Nie może też stosować pomocy optycznych, a słabowidzącym ułatwiają one posługiwanie się wzrokiem, ułatwiają życie.
Gdybyśmy rozpatrywali życie słabowidzących urodzonych w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia, tak jak zrobiliśmy to w przypadku niewidomych, okazało by się, że postęp w produkcji pomocy optycznych jest naprawdę wielki.
W okresie ich życia opracowane zostały soczewki z tworzyw sztucznych, które są lżejsze od szklanych. Umożliwia to produkcję okularów o dużych powiększeniach, które nie są tak uciążliwe w noszeniu, jak szklane soczewki o podobnym powiększeniu.
Opracowane zostały liniały optyczne i folie optyczne. Szczególnie duży postęp jest w elektronicznych pomocach optycznych. Przed stoma latami pomocy takich nie było zupełnie. Obecnie słabowidzący mają do dyspozycji lupy elektroniczne, powiększalniki telewizyjne i komputerowe programy powiększające. Pomoce te poważnie ułatwiają im czytanie i pracę z tekstem, oglądanie małych przedmiotów, zdjęć i np. znaczków pocztowych. Ta ostatnia możliwość ma znaczenie tylko dla słabowidzących filatelistów, ale warto ją odnotować.
Wielkie znaczenie dla niektórych osób słabowidzących mają soczewki kontaktowe, zwłaszcza teleskopowe.
 Soczewki kontaktowe nakłada się bezpośrednio na rogówkę. Jest to korzystne, bo ich moc równoważy wadę wzroku. Soczewki te nawet przy dużych wadach wzroku są bardzo cienkie.
Soczewka kontaktowa nałożona bezpośrednio na rogówkę "pływa" w warstwie łez. Dzięki temu porusza się wraz z okiem i dopasowuje się do kąta widzenia. Nie ogranicza pola widzenia ani kąta ostrego widzenia. Obraz pozostaje wyraźny.
Soczewki kontaktowe również korygują wady, których nie da się korygować okularami - bardzo silną krótkowzroczność, nadwzroczność i duży astygmatyzm.
Wykonuje się je z delikatnego materiału, który łatwo przepuszcza tlen. Jest to ważne, bo komórki rogówki mogą prawidłowo oddychać.
Najczęściej używane są soczewki miękkie tzw. hydrożelowe, o strukturze podobnej do gąbki, która zawiera dużo wody. Umożliwia to dobre przyleganie do oka i chroni przed podrażnieniami gałki ocznej.
Osoby noszące soczewki kontaktowe muszą przestrzegać zasad ich pielęgnacji - regularnie je czyścić i dezynfekować specjalnym płynem. Muszą też poddawać się regularnym badaniom okulistycznym. Bez tego soczewki mogą uszkodzić rogówkę.
 Na wyróżnienie zasługują teleskopowe soczewki kontaktowe, w których centralna część działa jak zwykła soczewka kontaktowa. Zapewnia ona normalne widzenie. Istotny jest tu jej zewnętrzny pierścień, który powiększa obraz, podobnie jak w lustrzance z obiektywem o ogniskowej 100 mm. W ten sposób otrzymuje się prawie trzykrotne powiększenie. Jest to możliwe, ponieważ światło zanim wpadnie do oka, ulega czterokrotnemu odbiciu od lustrzanych powierzchni znajdujących się w powiększającym pierścieniu na obrzeżu soczewki.
Soczewki te działają w zestawie z okularami polaryzacyjnymi, takimi jakich używa się w kinach 3D. Okulary umożliwiają przełączanie widzenia z normalnego na teleskopowe. Jest to bardzo dobra pomoc dla krótkowidzów.
Niezależnie od powiększenia soczewki takie powodują korekcję aberracji chromatycznej. Dzięki temu obraz, który pada na siatkówkę, jest bardzo dobrej jakości. Naukowcy stworzyli je z myślą o chorych na zwyrodnienie plamki żółtej związane z wiekiem, czyli AMD.
 Jest wiele innych pomocy optycznych. Stanowią one dużą grupę różnorodnych pomocy, które służą do bliży i do dali.
Do dali służą: lunetki, lornetki, okulary lornetkowe jednooczne i obuoczne.
Do bliży służą: lupy proste i złożone, okulary lupowe, okulary lornetkowe do bliży, lunetki z soczewkami nakładkowymi do bliży, folie optyczne, liniały optyczne, pomoce elektroniczno-optyczne, powiększalniki telewizyjne.
Do poszerzania pola widzenia służą: odwrócone lunety Galileusza, monokulary, lornetki, okulary lornetkowe folie pryzmatyczne Fresnela naklejone na szkła okularowe.
 Są one przydatne dla osób, które zachowały dobrą ostrość widzenia, ale mają zawężone pole widzenia.
Pomoce optyczne od dawna służą osobom słabowidzącym. Postęp technologiczny w tej dziedzinie powoduje, że ich zastosowanie jest coraz większe i wygodniejsze. Powstają coraz doskonalsze lupy o dużych powiększeniach i dość dużych polach obserwacji, lunetki, liniały optyczne, folie optyczne itp.
Nowością ostatnich kilkudziesięciu lat jest usprawnianie wzroku, albo inaczej usprawnianie widzenia, rehabilitacja wzroku, terapia widzenia i trening widzenia.
 Usprawnianie widzenia jest częścią rehabilitacji słabowidzących. Polega na stosowaniu ćwiczeń, które rozwijają umiejętność wykorzystywania pozostałych możliwości widzenia, postrzegania niekiedy niepełnych i zniekształconych obrazów przedmiotów, głębi, ruchu itp., co umożliwia ich interpretację.
 Stosuje się ćwiczenia, których celem jest ułatwianie przezwyciężania trudności powodowanych uszkodzeniem wzroku. Ćwiczenia te nie są leczeniem, lecz usprawnianiem tego, co pozostało z możliwości widzenia. W wyniku rehabilitacji wzroku można osiągnąć lepsze wykorzystanie pozostałych możliwości widzenia, chociaż z medycznego punktu widzenia poprawa nie jest możliwa.
Ćwiczenia polegają na uczeniu patrzenia przez odpowiednie ustawianie gałek ocznych, kontrolowanie ich ruchów, interpretowanie nawet niewielkich i mało dokładnych informacji uzyskiwanych przy pomocy osłabionego wzroku.
 Według Jadwigi Kuczyńskiej-Kwapisz i Jacka Kwapisza "Rehabilitacja wzroku słabowidzących - polega na nauce optymalnego wykorzystania wzroku przez osoby słabowidzące w różnych sytuacjach, np. podczas nauki, pracy, wykonywania czynności życia codziennego, w orientacji przestrzennej i poruszaniu się, organizowaniu wolnego czasu".
Rehabilitacją wzroku zajmują się instruktorzy widzenia. Informacje na ten temat można znaleźć na stronach internetowych niektórych organizacji pozarządowych działających na rzecz osób niewidomych i słabowidzących.
 W Polsce od 1987 r. instruktorów widzenia kształci Wyższa Szkoła Pedagogiki Specjalnej (obecnie Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej) w Warszawie w ramach specjalizacji na studiach dziennych oraz podyplomowego studium.
Jak widzimy, warunki życia osób słabowidzących w ostatnich kilkudziesięciu latach uległy korzystnym zmianom. Dotyczy to przede wszystkim pomocy optycznych, usprawniania wzroku i postępów okulistyki. Pozostałe warunki zmieniały się dla nich podobnie jak dla niewidomych.
 

Zmiany w życiu ociemniałych

 
Sama utrata wzroku jest wielką zmianą w życiu człowieka i jego rodziny.
 Nagła, całkowita utrata wzroku, która na szczęście występuje bardzo rzadko, stwarza niewyobrażalnie wielkie problemy i trudności. Najczęściej wydaje się, że życie traci sens, że nic już nie będzie można robić, że człowiek staje się całkowicie zależny od innych ludzi. Powstaje wówczas setki problemów, z których każdy z osobna przerasta siły nowo ociemniałego, a występowanie ich łącznie, niemal w tym samym czasie, wydaje się katastrofą, której nie można przeżyć.
 Jest przy tym niezmiernie ważne, w którym etapie życia wzrok został utracony, czy utrata jest całkowita, czy częściowa, czy nastąpiła nagle np. na skutek wypadku, czy stopniowo na skutek choroby.
Największe spustoszenie w życiu człowieka wywołuje nagła utrata wzroku, jeżeli wystąpi w okresie aktywności zawodowej, aktywności życiowej, w okresie pełni sił. Wówczas fakt ten zdominuje wszystkie myśli człowieka i jego uczuciowość. Cała psychika zostaje obezwładniona tak wielką niepełnosprawnością, że niemal nic więcej nie może do niej przenikać.
Wygląda to tak, jak w prasie i serwisach informacyjnych elektronicznych mediów. Jeżeli wydarzy się coś naprawdę wielkiego, wydarzenie to i jego okoliczności wypełniają całe serwisy tak, jakby nic innego w tym czasie się nie działo. Przykładem może być rozbicie się prezydenckiego TU 154 pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 r. albo wielka powódź w Polsce w maju tego samego roku. Jako wydarzenia poza naszymi granicami przypomnieć można - atak szaleńca w dniu 22 lipca 2011          w Oslo i na norweskiej wyspie, w którym zginęło 77 osób, a rannych zostało 319 osób, czy atak terrorystyczny na Stany Zjednoczone (Nowy Jork, Waszyngton, Shanksville) 11 września 2001 r., w którym zginęło 2996 osób, a rannych zostało 6291 osób. Wszystkie informacyjne serwisy radiowe i telewizyjne, a także internet, informowały wyłącznie, albo prawie wyłącznie, o tych wydarzeniach. A przecież w tym samym czasie były wypadki drogowe, kradzieże, morderstwa i wiele podobnych wydarzeń, którymi media zajmują się z lubością. Te wielkie wydarzenia wyparły z mediów wszystkie inne o mniejszym znaczeniu. W miarę upływu czasu jednak, mniejsze zdarzenia coraz częściej trafiają do serwisów informacyjnych, aż w końcu te wielkie zostaną wyparte ze środków przekazu, a o mniejszym znaczeniu znowu je zdominują.
Te wielkie wydarzenia nie zmieniają natury elektronicznych mediów. W miarę oddalania się w czasie od takiego wydarzenia media stopniowo wracają do "normy". Tak samo jest z osobą, która nagle utraciła wzrok. Najpierw nic ją nie interesuje poza rzeczywistymi i wyobrażanymi skutkami niepełnosprawności, a z czasem, stopniowo, do jej świadomości zaczynają przenikać sprawy bieżące, codzienne, ważne i mniej ważne.
Oczywiście, jeżeli utrata wzroku następuje w dzieciństwie, nie wywiera aż tak wielkiego wpływu na psychikę, przy czym wpływ ten jest tym mniejszy im dziecko jest młodsze. W okresie dorastania psychiczne skutki utraty wzroku nabierają wielkiego znaczenia, gdyż nakładają się na trudności tego wieku, na bunt, na marzenia, na definiowanie własnej osobowości, no i na zainteresowania osobami odmiennej płci. Jeżeli utrata wzroku następuje w wieku podeszłym, dostosowanie się do zmienionych warunków staje się bardzo trudne, nawet wykonanie tak prostej czynności, jak wybranie numeru telefonu na klawiszowym aparacie, które nie stanowi żadnej trudności dla młodszych niewidomych i ociemniałych, staje się niemożliwe. Z drugiej zaś strony aktywność życiowa, aspiracje, dążenia itp. w podeszłym wieku ulegają redukcji nawet bez utraty wzroku. Dlatego jego utrata nie jest już tak bolesna.
Jeżeli utrata wzroku jest tylko częściowa, albo kiedy następuje stopniowo, skutki są mniej odczuwane. W każdym jednak przypadku utrata wzroku, całkowita albo częściowa, jeżeli ubytek jest znaczny, wprowadza w życie osoby ociemniałej wielkie zmiany, ograniczenia i trudności. Są one szczególnie duże w życiu osób nowo ociemniałych.
 
Można by przypuszczać, że podział na niewidomych i ociemniałych jest czysto teoretyczny. Tak jednak nie jest.
Niewidomi są to osoby, które urodziły się niewidome lub wzrok utraciły we wczesnym dzieciństwie, w wieku do pięciu lat. Podstawą tej granicy jest zdolność dziecka do zachowania w pamięci obrazów otoczenia. Zdolność ta bowiem ma wielkie znaczenie dla późniejszego poznawania świata i zjawisk w nim zachodzących.
Ociemniali to ludzie, którzy urodzili się jako osoby widzące i wzrok utracili w późniejszych latach życia. Zachowali w pamięci wrażenia i spostrzeżenia wzrokowe, które mają wielkie znaczenie w dalszym ich życiu.
Ociemniali mają wytworzony system wyobrażeń. Wiedzą i rozumieją, czym jest niebo roziskrzone gwiazdami, czym są oczy i uśmiech matki lub dziewczyny, barwna łąka, gra światła, tęcza, perspektywa itp. Dla niewidomych wszystko to jest czarną magią.
Ociemniali bez trudu wyobrażają sobie zwierzęta, wielkie budynki, odległe przedmioty w dużym pomniejszeniu i inne obiekty. Mają wyobrażenia chmur na niebie, barwnych kwiatów, roześmianych, gniewnych, smutnych twarzy. Nie mają trudności ze zrozumieniem mowy potocznej, tj. dostosowania własnych wyobrażeń do ich słownych sygnałów.
Ociemniali często nie opanowują umiejętności wykonywania różnych czynności metodami bezwzrokowymi. Usiłują żyć podobnie, jak żyli przed utratą wzroku, albo znacznie częściej rezygnują niemal ze wszystkiego, nawet z tego, co jest dostępne przy odrobinie wysiłku.
Dotyczy to głównie nowo ociemniałych, czyli osób, które utraciły wzrok niedawno i nie miały czasu, żeby opanować techniki bezwzrokowego bytowania i zaakceptować niepełnosprawność. Przyjmuje się, że na dostosowanie się do życia bez wzroku, niezbędny jest czas około dwóch lat. Dlatego osoby, które utraciły wzrok w okresie ostatnich dwóch lat określane są jako nowo ociemniałe.
Poważną różnicą między niewidomymi a ociemniałymi, a zwłaszcza nowo ociemniałymi, jest wiara lub brak wiary w odzyskanie wzroku. Niewidomi na ogół zaakceptowali niepełnosprawność i nie oczekują, że będą dobrze widzieli. Jeżeli jednak wyłania się możliwość poprawy stanu wzroku przy pomocy zabiegów okulistycznych czy urządzeń elektronicznych, korzystają z tej możliwości. Ale w ich myślach i snach nie dominuje oczekiwanie na taką zmianę.
Ociemniali, a przede wszystkim nowo ociemniali, żywią mocną nadzieję, że będą widzieli normalnie lub prawie normalnie. Wierzą w postęp okulistyki, w nowe odkrycia naukowe, a jeżeli to zawodzi, w znachorów i niekiedy w magię. Wiara ta ułatwia życie z niepełnosprawnością w krótkiej perspektywie. W dłuższym okresie jednak utrudnia podjęcie wysiłków, których celem jest optymalne usamodzielnienie. Utrudnia więc rehabilitację.
Niektórzy tyflolodzy twierdzą, że osoba nowo ociemniała musi uwierzyć, że utrata wzroku jest nieodwracalna, że nie będzie już widziała i przeżyć szok, załamanie psychiczne, osiągnąć dno rozpaczy. Bez tego trudno jej odzyskać wiarę w przyszłość i chęć do życia. Dopiero po przeżyciu szoku i rozpaczy, może podjąć wysiłki zmierzające do usamodzielnienia się. Z tych względów niektórzy okuliści wyrządzają wielką krzywdę osobom nowo ociemniałym, jeżeli ukrywają przed nimi prawdę o stanie ich wzroku i podtrzymują bezpodstawną nadzieję na jego odzyskanie.
Rozważania te dotyczyły sytuacji całkowicie niewidomych i całkowicie ociemniałych. Gdy zostały zachowane resztki widzenia, różnice nie są już tak klarowne.
Dodać należy, że ociemniali wchodzą w "nowe życie" z bagażem uprzedzeń, błędnych wyobrażeń, lęków i w różny sposób wypaczonych poglądów. Przez długi czas po utracie wzroku, osoby ociemniałe myślą o niewidomych tak, jak myślały przed utratą wzroku. Nie ułatwia to im adaptacji do nowych warunków i nie ułatwia udzielania im pomocy.
 Niewidomi przeszli proces rehabilitacji w dzieciństwie i młodości, a nowo ociemniali mają to przed sobą, z tym że im później rozpoczyna się proces rehabiilitacji, tym trudniej o dobre jego rezultaty. Oczywiście, to przygotowywanie się musi trwać nawet przez całe życie, gdyż wszystko się zmienia i wymaga dostosowania się człowieka, ale dwa lata od utraty wzroku uważane są za podstawowe na tej drodze. Ociemniali również mają poza sobą ponad dwa lata nauki życia bez wzroku. Proces rehabilitacji niewidomych i ociemniałych nie został zakończony, bo jest on ciągły i trwa niemal dopóki człowiek żyje. Nowo ociemniali zaś są na progu tego procesu albo jeszcze gorzej - nie wiedzą nic o żadnym procesie rehabilitacji. Dlatego im trzeba poświęcić więcej uwagi.
Nowo ociemniały i członkowie jego rodziny nic nie wiedzą o możliwościach osób niewidomych, o rehabilitacji, sprzęcie rehabilitacyjnym itp. Ich pragnieniem jest odzyskanie wzroku. Doskonale rozumieją potrzebę leczenia, a nie rehabilitacji.
Ociemniali w późniejszych latach życia muszą nauczyć się żyć bez wzroku. Czekają ich przy tym podobne zmiany jak niewidomych, z tym że im później następuje utrata wzroku, tym zmian jest mniej.
 
 Na koniec zastanówmy się, jak zmienia się świat dla niewidomych. Pisałem już o różnych zmianach w prawie dotyczącym osób niepełnosprawnych, instytucjach i organizacjach działających na rzecz osób z uszkodzonym wzrokiem, o pomocach optycznych, o sprzęcie rehabilitacyjnym. Są i takie zmiany, które ciągle następują we wszystkich dziedzinach życia. Mają one mają dla niewidomych inne znaczenie niż dla pozostałych ludzi.
 Zmiany powodowane przez przyrodę, zmiany pór roku, deszcz, śnieg, wiatr, zmiany oświetlenia również wymagają ciągłego dostosowywania metod postępowania, korzystania z różnych informacji i borykania się z różnorodnymi trudnościami.
Takie zmiany mają charakter cykliczny, okresowy i dlatego łatwiej się do nich dostosowywać. Gorzej jest ze zmianami powodowanymi przez ludzi.
Działalność człowieka również zmienia otoczenie i powoduje utrudnienia, które łatwo pokonać przy pomocy wzroku. Niewidomych natomiast narażają one na niebezpieczeństwa, na niedogodności i sprawiają, że stają się niesamodzielni. Zmiany w otoczeniu, w technologii itp. są nieuchronne, ale wymagają ciągłego opanowywania nowych dróg, nowych metod postępowania, sposobów przezwyciężania ograniczeń. Przebudowa dróg, budowa nowych szlaków komunikacyjnych, pojawianie się zwiększonego ruchu drogowego itp. powodują utratę samodzielności i konieczność jej odzyskiwania.
Powstawanie sklepów samoobsługowych czy nagłośnienia dużych pomieszczeń tworzą trudności, których nie było wcześniej, np. w kościele głośniki utrudniają orientację, w którym kierunku znajduje się ołtarz. Jeżeli niewidomy nie ma miejsca siedzącego w ławce czy nie stanie przy ścianie, zdarza się, że odwróci się bokiem do ołtarza, a przodem do głośnika. Nie wygląda to dobrze. Świadomość możliwości wystąpienia takiej sytuacji utrudnia uczestnictwo w nabożeństwie.
Wynalezienie telewizji relatywnie obniżyło możliwości niewidomych w kontaktach z osobami widzącymi. Lekarstwem na te trudności jest audiodeskrypcja, niestety, nie całkiem skutecznym, a ponadto wymaga nauczenia się korzystania z niej.
Przykłady te odnoszą się do przeszłości, ale podobne zmiany ciągle następują i powodują, że niewidomi stają się bezradni w sytuacjach, w których dotąd sobie radzili. Powstają więc ciągle nowe potrzeby rehabilitacyjne.
Ot, chociażby slajdy, które stanowią ułatwienie w odbiorze wykładu czy referatu. W niektórych sytuacjach wykład ogranicza się niemal całkowicie do wyświetlania i omawiania slajdów. Dopóki ich nie wynaleziono, niewidomi mogli swobodnie korzystać z treści wygłaszanych przez wykładowców. Slajdy spowodowały, że odbiór wykładu stał się niemal niemożliwy.
Na dużych pocztach i w niektórych innych placówkach usługowych wprowadzono wydawanie numerków. Wyświetlenie numerku informuje, że nadeszła kolej na załatwienie sprawy, i w którym okienku należy ją załatwiać. Udogodnienie dla osób widzących, a niewidomi... Dawniej niewidomy szedł, stawał w kolejce i dochodził do odpowiedniego okienka, a teraz... Zupełnie sobie nie poradzi, ale sprawy załatwiać musi. Musi więc znaleźć sposoby na przezwyciężenie tej trudności. Musi znaleźć sposoby na przyciski otwierające drzwi w środkach komunikacji miejskiej, sensoryczne przyciski na domofonach, na różnych urządzeniach codziennego użytku oraz na inne wynalazki, które powodują niezaradność i konieczność szukania nowych sposobów postępowania. Podobnie jest z bankomatami, kartami kredytowymi, przyciskami, którymi przechodnie zmieniają światło na przejściach dla pieszych. Można by więcej wymieniać podobnych "udogodnień", chociażby bardzo płaskie klawisze na aparatach telefonicznych albo ułożone w półokręgi, nie mówiąc już o klawiaturach dotykowych telefonów komórkowych. Samo skorzystanie z toalety, wszystko jedno gdzie i jakiej - publicznej, w pociągu czy w czyimś mieszkaniu - nastręcza problemy. Urządzenia spuszczającego wodę trzeba szukać na podłodze, na ścianach, przycisków w dół i w bok, okrągłych, płaskich i jeszcze jakich? To samo z umywalką. Też nie jest łatwo. Człowiek widzący spojrzy i wie, czy ma pociągnąć, czy przycisnąć i w którym miejscu. A niewidomy... Musi poznawać różne rozwiązania, zapamiętywać je i uczyć się posługiwać nimi. Najważniejsze jest jednak to, że kiedy niewidomy opanowuje sposoby ich pokonywania, konstruktorzy już myślą, jaką by tu nowość wprowadzić.
Komputery stały się dla niewidomych niezwykle cennym sprzętem rehabilitacyjnym, stworzyły im niebywałe możliwości. Tu jednak całe sztaby informatyków, elektroników i konstruktorów intensywnie pracują, żeby ciągle je udoskonalać. Każdy nowy program, niemal każda zmiana konstrukcyjna, powoduje konieczność dostosowywania do możliwości osób niewidomych i konieczność opanowywania nowych komend, nowych skrótów klawiszowych, nowych procedur.
Ot, chociażby internet - źródło informacji z różnych dziedzin, ale nie tylko ułatwienie życia. Coraz częściej różne urzędy polecają szukać informacji na takich to a takich stronach, pod takimi to a takimi adresami, wypełniać tam formularze, pobierać druki itd. Wszystko to jest niedostępne dla wielu starszych osób i starszych niewidomych. Myślę, że w ich przypadku, trudności te występują częściej niż w przypadku osób widzących - wiek robi swoje, a brak wzroku dodatkowo utrudnia zadanie.
Technika i technologia, informatyka i wynalazczość stwarzają niewidomym i słabowidzącym coraz to nowe możliwości i powodują coraz to nowe bariery na ich drodze do samodzielności. Bariery te muszą być pokonywane, bo inaczej koniec z rehabilitacją, koniec z samodzielnością. Czas przynosi ciągle coś nowego i ciągle musimy opanowywać nowe umiejętności, nowe metody pokonywania trudności.